Jak już pewnie zauważyliście, jestem wielką miłośniczką dyni :) a początek mojego blogowania przypada na zeszłoroczny Festiwal Dyni właśnie, który zorganizowany został przez Bernadettę. Jednak, jako że tym razem nie uda jej się niestety osobiście zająć tym blogowym świętem, uległam namowom Tatter i (z wielką radością!) postanowiłam zaopiekować się tegorocznymi dyniami :) Jest to przecież niesamowite warzywo, które zasługuje na naszą specjalną uwagę ;)
Już teraz więc zapraszam wszystkich chętnych do udziału w tym wspólnym, dyniowym kucharzeniu w dniach 24-31 października, a w niedzielę 2 listopada umieszczę stosowne podsumowanie naszych dyniowych szaleństw ;) W tym celu proszę o przesłanie mi maila ze szczegółami na adres : mojakuchnia@alternet.ch
Wszystkich blogujących zachęcam też do umieszczenia dyniowego bannera (wystarczy skopiowac ponizszy kod html) :
Mam nadzieję, że licznie przystąpicie do tego kolejnego wspólnego kulinarnego święta !
I na koniec serdecznie dziękuję Tatter za propozycję oraz za siłę perswazji :D
Pozdrawiam Was serdecznie i liczę na Waszą dyniową obecność ! :)
Powoli kończy się śliwkowy sezon. Na szczęście na straganach można jeszcze kupić ostatnie tutejsze ‘węgierki’ (tutaj nazywane śliwkami ‘Fellenberg’, praktycznie identyczne jak osławione alzackie ‘quetsches’), jednak wiadomo przecież, że to już naprawdę koniec śliwkowego sezonu. I dzisiejszy wypiek jest pewnie jednym z ostatnich śliwkowych tej jesieni. Przepis na ciasto pochodzi z blogu Agnieszki; jest bardzo podobny do tego, którego używam od początku mojego kucharzenia ‘na swoim’ (pisałam o nim tutaj) aczkolwiek jeśli – jak ja – układa się owoce na cieście, to samo ciasto jest wtedy odrobinę za suche. Dlatego następnym razem albo dodam nieco więcej tłuszczu, albo wymieszam część owoców tak jak zrobiłam to za pierwszym razem gdy testowałam przepis Agnieszki (wtedy użyłam mirabelek, ciasto było fantastyczne!). Tym razem zrobiłam dodatkowo migdałową kruszonkę z przepisu mistrza Hermé, która świetnie komponuje się z tym jesiennym ciastem. *
(cytuję za Agnieszką, dopisując moje modyfikacje)
migdałowa kruszonka :
40 g zimnego masła
40 g mąki
40 g cukru
40 g bardzo drobno zmielonych migdałów
szczypta soli
Wyłożyć foremkę papierem do pieczenia, wypędzlować lekko stopionym masłem.
Nagrzać piekarnik do 180ºC.
Składniki kruszonki w miarę szybko dobrze razem wymieszać i pokruszyć (lub posiekać).
Wymieszać w misce mąkę z proszkiem do pieczenia i solą. Jajka ubić z cukrem, dodać roztopione masło, a następnie miksując dodawać mąkę. Powinno się otrzymać gęste ciasto, takie, w którym nie będą tonąć owoce. Jeśli składniki się niezbyt dobrze połączyły można dodać z 1-2 łyżki mleka. Przełożyć ciasto do foremki i ułożyć na nim pokrojone w ćwiartki jabłka oraz śliwki. Posypać kruszonką i piec ok. 45-50min, aż wierzch sie lekko zrumieni (lub do suchego patyczka).
Jak pisałam wcześniej, tym razem nie zrobiłam ciasta dokładnie tak, jak Agnieszka, dlatego chętnych na wypróbowanie oryginału zapraszam na jej bloga :) Ciasto jest naprawdę pyszne, serdecznie Wam je polecam. A Agnieszcze raz jeszcze dziękuję za przepis.
Mam złą wiadomość dla tych, którzy nie lubią dyni : dziś niestety znów mam przepis nie dla Was ;) Oto bowiem jedno z moich ulubionych ostatnio smarowideł, a mianowicie ‘masło’ dyniowo-jabłkowe (przepis podany przez Pysię na forum CinCin, który zamieszczam tu za jej zgodą). Dla lubiących dynię to prawdziwe niebo w gębie ;) Pyszne, aromatyczne, lekko słodkie smarowidło, idealne dla szukających czegoś innego niż tradycyjny dżem owocowy; bardzo serdecznie polecam Wam ten przepis :
Masło dyniowo-jabłkowe
1/2 szklanki jasnych rodzynek
3/4 szklanki soku jabłkowego
2 szklanki musu z dyni*
1,5 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru
3/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/4 łyżeczki zmielonych goździków
1/2 szklanki musu jabłkowego**
1/4 szklanki nektaru agawy lub innej substancji słodzącej np. syrop klonowy, miód
1/4 szklanki cukru ( u mnie trzcinowy)
szczypta soli
* użyłam ugotowanej na parze dyni Hokkaido
** ugotowałam je na parze
Rodzynki namoczyć w soku, gotować aż napęcznieją i wchłoną sok. Następnie zmiksować na puree. Wymieszać wszystkie składniki i gotować na małym ogniu około godziny aż masa będzie gęsta. Napełnić nią wyparzone słoiczki (ja dodatkowo zapasteryzowałam).
Jako, że dynia Hokkaido jest dość ‘sucha’, gotowałam wszystkie składniki o wiele krócej, ok. 15-20 minut, gdyż konsystencja już po samym wymieszaniu była idealna. Jabłek miałam nieco więcej niż w oryginalnym przepisie, dałam też odrobinę więcej przypraw.