Miesięczne archiwum: Grudzień 2008

Ciasteczkowo i puszkowo ;)

Od pewnego czasu, nie tylko w okresie świątecznym, regularnie odwiedzam ‘przydasiowe’ stoiska w poszukiwaniu między innymi ładnych puszek na ciasteczka. Kilka dni temu, spacerując po moim ulubionym sklepie, zupełnie przez przypadek trafiłam na takie oto pudełka nie na stoisku z przydasiami, a ze świątecznymi ozdobami; co oznacza, że zawsze trzeba mieć oczy szeroko otwarte, by czegoś ciekawego nie przegapić! ;) Na dodatek, puszki te były w baaardzo promocyjnej cenie, nie mogłam więc nie kupić choć jednej! Tym bardziej, że naprawdę mnie oczarowała : jest zupełnie inna od tych świąteczno-mikołajowych które zazwyczaj zapełniają sklepowe półki. A do takiej pięknej, nowej puszki, trzeba koniecznie upiec jakieś nowe ciasteczka!
W zeszłym roku bardzo spodobał mi się przepis na Cranberry Noel podany na forum CinCin przez Dziunę (oryginał Marthy Stewart), nie udało mi się go jednak wtedy wypróbować. W tym roku, przeglądając wspominane już wcześniej przeze mnie książki Betty Bossi trafiłam na ciasteczka z pistacjami, które bardzo przypominają te proponowane przez Dziunię. Przyznam (ze wstyem…), że nie lubię zbytnio przepisów ‘szklankowych’ i jeśli mam możliwość, to wybieram te o dokładnie podanej gramaturze ;) Tak też stało się i teraz : po porównaniu obydwu przepisów stwierdziłam, że są praktycznie identyczne (w ‘moim’ jest np. cukier puder zamiast zwykłego oraz mniej soli) więc wybrałam ten ‘BB’ dodając do ciasteczek suszonej żurawiny, tak jak w przepisie Dziuni :) Efekt jest wspaniały : i kolorystycznie, i smakowo, to z pewnością jedne z bardziej smakujących mi ciasteczek! Wprawdzie na Wasze świąteczne wypieki pewnie już za późno, ale może i po świętach komuś ten przepis się przyda ;)

Kruche ciasteczka z żurawiną i pistacjami

175 g masła
75 g cukru pudru
1 łyżeczka cukru waniliowego
szczypta soli
1 łyżka mleka
250 g mąki
30 g posiekanych pistacji
40 g suszonej żurawiny

+ ewentualnie 1 białko oraz 50 g drobno posiekanych pistacji do obtoczenia ciasteczek

Masło utrzeć w misie, dodać sukier puder, sól, mleko i utrzeć do białości; dodać pistacje i pokrojoną na mniejsze kawałki żurawinę, następnie dodać mąkę i dobrze wszystko wymieszać. Podzielić ciasto na dwie części i z każdej uformować wałeczek o średnicy ok. 4 cm. Można posmarować ciasto białkiem po czym obtoczyć wałeczki w drobno posiekanych pistacjach (ja obtoczyłam tylko jedną część ciasta). Zawinąć w folię i umieścić w zamrażalniku na ok. 20-30 minut. Następnie pokroić na 5-7 mm. ‘plasterki’. Układać na blasze wyłożonej papierem (niezbyt blisko siebie) i piec ok. 10-12 minut w temp. 200°. Wystudzić na kratce i przechowywać w hermetycznym pudełku.

Smacznego!

PS. Cranberry Noel piekła też niedawno Aklat, zapraszam Was więc również do odwiedzenia jej bloga :)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Zima, cd. ;)

Dzisiejszy poranek przywitał nas miłą niespodzianką : wszystko pokryte było sporą warstwą białego puchu! Nareszcie więc i do ‘miasta’ zawitał śnieg :) To niesamowite, jak bajkowo wygląda świat, przykryty tym bialym kożuszkiem; pod warunkiem oczywiście, że śnieg nie zaczyna topnieć, wtedy bowiem jest to o wiele mniej przyjemne ;)
Od kiedy zawitały do nas jesienno-zimowe chłody, na lunch mój organizm domaga się czegoś ciepłego, kanapki i sałatki stanowczo mu już nie wystarczają. Na szczęście w budynku, w którym pracuję, kilka miesięcy temu został otwarty bar ‘BIO’, gdzie codziennie można zjeść i kupić na wynos jakieś pyszne danie. Codziennie serwowana jest też inna zupa i muszę przyznać, że wszystko, czego u nich do tej pory spróbowałam jest naprawdę pyszne! Szczególnie zupy właśnie, które to najchętniej i najczęściej tam kupuję. Mają też fantastyczny, ekologiczny chleb na zakwasie; chyba nigdy jeszcze nie jadłam tak dobrego kupnego chleba! Wszyscy w pracy również się nim zachwycają, choć oczywiście niewiele osób wiedziało, co to właściwie jest zakwas i jak się go robi ;)
Ale wróćmy do zup; dwie z ostatnich, które szczególnie przypadły mi do gustu, to zupa z dodatkiem cynamonu oraz skórki pomarańczowej. Kupując dziś na targu bataty oraz pasternak postanowiłam, że wykorzystam ten pomysł i dodatkowo, dla pięknego koloru (oraz dla zdrowia ;) ) dodałam również pół łyżeczki kurkumy. Zupa ta ma lekko słodki posmak, jeśli więc za takowym nie przepadacie, możecie połowę batatów zastąpić ziemniakami. A dodany cynamon i skórka pomarańczowa z całą pewnością pomogą nam przetrwać długie, szare, zimowe chwile ;) w aromaterapii bowiem używa się ich jako swoistych naturalnych polepszaczy nastroju ;) Zresztą przyprawy te mogą zostać zastąpione dwoma kroplami każdego z olejków eterycznych właśnie, pamiętajmy jednak, by były jak najlepszej jakości rzecz jasna.


Aromatyczna zupa z pasternaku i batatów

350 g pasternaku
500 g batatów
1 średnia cebula
oliwa z oliwek
ok. 1-1,2 litra bulionu
sól do smaku
½ łyżeczki kurkumy
otarta skórka z 1 pomarańczy
cynamon

Pasternak i bataty obrać i pokroić w średniej wielkości kostkę. Cebulę poszatkować i zeszklić na oliwie. Następnie dodać pokrojone warzywa i zalać bulionem tak, by zakrył warzywa (na ok. 2 cm). Dodać kurkumę i gotować aż do miękkości (ok. 20-30 minut); pod koniec dodać otartą skórkę z pomarańczy oraz odrobinę cynamonu i zmiksować zupę. Jeśli jest zbyt gęsta, dolać jeszcze trochę bulionu.
Smacznego!

PS. Wybaczcie jakość dzisiejszego zdjęcia, jednak z braku światła dziennego robione było przy sztucznym oświetleniu :( A na dodatek, jako że byliśmy baaardzo głodni, to nie miałam zbyt dużo czasu na fotografowanie ‘obiektu’ ;)
  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Swiąteczne ciasteczka

Jako, że na wypełnienie czeka jeszcze kilka wolnych puszek, pora na kolejny ciasteczkowy wypiek :)
Dzisiejsze ‘Milanais’ (czyli ciasteczka z Mediolanu), to jedne z tych ciasteczek, których nie może tu zabraknąć na świątecznym stole. Są maślane, lekko cytrynowe, rozpływające się w ustach. Nie wiem niestety, skąd dokładnie pochodzi nazwa ‘Milanais’ i nie wiem dlaczego te mediolańskie ciasteczka są tak popularne w Szwajcarii; jedno jest jednak pewne : co roku ich delikatny aromat wypełnia nasze domy :)
Wspominałam Wam już o nich w grudniu zeszłego roku; do tradycyjnego przepisu prócz otartej skórki cytryny dodałam też wtedy skórkę pomarańczową, co niezwykle przypadło wszystkim do gustu. W tym roku dokonałam kolejnej modyfikacji i do połowy ciasta dodałam sporą łyżkę maku, by szwajcarskie tradycje połączyć z polskimi :) Mnie ta wersja bardzo posmakowała, myślę więc, że warto pokusić się o jej wypróbowanie, jeśli oczywiście należycie do grona miłośników maku :)

Przetestowałam też na tym cieście moje ostatnio nabyte foremki, takie oto anielskie skrzydełka :


Na początku obawiałam się, że ciasto nie będzie zbyt dobrze odrywać się o wąskich zakamarków foremki, jednak moje obawy okazały się bezpodstawne : wszystko przebiegło bezproblemowo! Zresztą nigdy z tym ciastem nie miałam problemów : świetnie się wałkuje i jest bardzo plastyczne co pozwala na łatwe wykrajanie ciasteczek (a propos, ciasto wałkuję zawsze przez folię, jest mi tak o wiele łatwiej).
A teraz już, dla wszystkich chętnych, nasze tegoroczne ‘Milanais’ :

Milanais

250 g miękkiego masła
225 g cukru
szczypta soli
3 jajka
otarta skórka z 1 cytryny
otarta skórka z 1 pomarańczy
500 g mąki
2-3 łyżki maku*

1 żółtko wymieszane z odrobiną śmietany do posmarowania

*można pominąć
Masło utrzeć, dodać cukier, sól i dalej ucierać dodając po jednym jajku (do białości); następnie dodać otartą skórkę z cytryny i pomarańczy, mak i mąkę i wszystko dobrze wyrobić. Zawinąć ciasto w folię i odstawić w chłodne miejsce na minimum 2 godz. Wyciągnąć je z lodówki mniej więcej 10 minut przed przygotowaniem ciasteczek. Na wysypanej mąką stolnicy rozwałkować ciasto (partiami) na grubość ok. 7 mm. Wykrawać formy i ukladać na blasze wyłożonej papierem, po czym ponownie odstawić w chłodne miejsce na ok. 15 min.

Przed pieczeniem, posmarować ciasteczka żółtkiem.

Piec ok. 10 min w 200°.

Uwagi :
Najlepiej wyciągać ciasto z lodówki partiami, tak aby ciągle było lekko schłodzone.
Aby ciasteczka dobrze sie wykrawały można ‘zanurzać’ foremki w mące.
Koniecznie wstawić w chłodne miejsce przed pieczeniem, gdyż dzięki temu ciasteczka się nie odkształcą.
Im cieńsze ciasteczka, tym szybciej / krócej się pieką!

(to kolejny przepis z tutejszej serii książek ‚Betty Bossi’)

Smacznego!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email