Jak dobrze, że jest internet i możliwość zakupów za jego pośrednictwem! Dwa miesiące bez wizyty w księgarni to dla mnie prawdziwa tortura… I choć i tak nic nie zastąpi możliwości przeglądania książek ‘na żywo’, to takie wirtualne zakupy są aktualnie choć częściowym pocieszeniem.
Czasem, wracając z zakupów i wertując książkę już w domu, na spokojnie, zdarza mi się żałować, że jednak ją kupiłam (żaden to jednak problem, wraz z kwitkiem odnoszę ją do księgarni). Tym razem na szczęście moje książkowe łowy okazały się nader udane i – przynajmniej na razie – zakupu żadnej z nich nie żałuję ;)
Jako pierwsza na mojej liście była książka Marine Labrune ‘Les imprévus de Marine’ (‘imprévu’ to coś co jest nieprzewidziane, niespodziewane). Jej przepisy urzekły mnie już w czasopiśmie ‘Saveurs’ : szybkie, nieskomplikowane i smakowite, okraszone nader apetycznymi zdjęciami.
Dlatego gdy kilka miesięcy temu przeczytałam o jej książce, wiedziałam, że chcę ją mieć. I tak też się stało. W związku z czym, mogę potwierdzić, że jest tak jak lubię (i jak już kiedyś wspominałam na blogu ;) ) : smakowicie, szybko, i super łatwo ;) Pod każdym przepisem są dodatkowe rady i uwagi, a oprawa graficzna i zdjęcia prezentowanych potraw są niewątpliwym dodatkowym atutem tej książki. Nic dodać, nic ująć.
Kolejną pozycją jest ‘Super Natural Cooking’ Heidi Swanson (autorka bloga ‘101 Cookbooks’). Jako, że mój angielski nie jest niestety na takim poziomie jak francuski, to wahałam się nieco nad zakupem tej książki (już od kilku miesięcy…). Stwierdziłam jednak, że może będzie to dobra motywacja dla odświeżenia i podtrzymania angielskiego na przyzwoitym poziomie ;) Choć dopiero za jakiś czas okaże się, czy był to dobry pomysł.
Na pierwszy rzut oka książka wygląda dokładnie tak, jak ją sobie wyobrażałam : jasna, przejrzysta, grafiką przypominająca nieco blog autorki. Ciekawe przepisy, dopiski na temat wielu produktów, które nie wszyscy może znają (niektóre zboża, jak np. amarantus, mniej znane warzywa, nasiona, czy np. syrop z agawy), co z pewnością jest dobrym pomysłem dla ‘odkrywających’ tego typu kuchnię. Jest o tym co lubię, czyli o tym co zdrowe i dobre dla naszego organizmu i co – wbrew temu, co myślą niektórzy ;) – nie jest synonimem kulinarnej nudy. Klimatyczne zdjęcia zrobione przez samą autorkę świetnie dopełniają całości. Polecam zainteresowanym.
W ostatniej przesyłce znalazły się jeszcze dwie książki z serii ‘Australian Women’s Weekly’, a mianowicie : ‘Great Vegetarian Food’ oraz ‘Vegie Food: Low Fat and Delicious’. Książki z tej serii są zazwyczaj napisane dosyć łatwym, przystępnym językiem, a co najważniejsze – przepisy są sympatyczne i chyba zawsze się udają (czego niestety nie mogę powiedzieć o niektórych testowanych przeze mnie ‘książkowych’ przepisach). I mimo, iż tych dwóch pozycji wcześniej nie wertowałam, to – tak jak pozostałe książki z tej serii – miło mnie one zaskoczyły. O testowanych z nich przepisach też mam nadzieję kiedyś napiszę ;)
Przyznaję, że nie za często wspominam tu o moich nowych książkowych nabytkach, jednak jako że większość z nich jest po francusku, domyślam się, że niewiele osób to interesuje ;) Dlatego pokazuję Wam tylko te, które najbardziej mi się spodobały, by Was tu nie zanudzać ;)
Kolejna książkowa lista już czeka na zrealizowanie, choć niektóre pozycje mają do mnie dotrzeć dopiero za kilka tygodni. Ja zaś już teraz niecierpliwie czekam na książkę Béatrice Peltre piszącej na ‘La Tartine Gourmande’ i z całą pewnością nie będę zwlekać z jej zakupem ani chwili! Uwielbiam jej zdjęcia, przepisy, teksty. A jako, że autorka jest już w ostatniej fazie przygotowań, to mam cichą nadzieję, że już niebawem będę mogła ‘na żywo’ cieszyć się jej publikacją.
(A z niekulinarnych lektur, jako wielbicielka ‘Filarów ziemi’, niecierpliwie czekam na przesyłkę z kolejną książką K. Folleta – ‘Świat bez końca’).
Z przyjemnością poczytam też o Waszych ostatnich lekturach, nie tylko kulinarnych rzecz jasna ;) Powoli zaczynam bowiem kompletować tegoroczną ‘polską’ listę książkowych zakupów więc chętnie dowiem się, co Wam się ostatnio na polskim rynku wydawniczym spodobało.
Pozdrawiam serdecznie i już po niedzieli zapraszam na pierwszy, przetestowany wczoraj przepis z książki ‘Les imprévus de Marine’ – będzie coś słodkiego do popołudniowej kawy :)