Wczoraj przeżyłam chwile grozy… Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów mój komputer nie dawał żadnych oznak życia przy porannym naciśnięciu na starter! Byłam z lekka przerażona, bo przecież są w nim wszystkie czekające na opublikowanie przepisy i zdjęcia, wszystkie ważne informacje, maile, itd. itp. Na szczęście udało nam się z tym uporać (po dość długim czasie niepewności i wyczekiwania…) i komputer jak na razie znów działa. Choć wymiana na nowszy model chyba mnie jednak nie ominie ;)
Ale przecież nie o komputerze ma dziś być ;) a o roszponce – o której wspominałam już przy okazji zimowych warzyw.
Roszponka / roszpunka należy do tej samej rodziny co kozłek, popularnie zwany walerianą, na szczęście jednak smakiem waleriany zupełnie nie przypomina ;) Wręcz przeciwnie – jej smak jest przyjemny i delikatny (po francusku zwana jest również ‘doucette’ – czyli coś bardzo delikatnego właśnie).
Poza niekwestiowanymi walorami smakowymi, roszponka jest również niezwykle zdrowa. Zawiera między innymi dużo witaminy A i C (witamina C ułatwia np. przyswajanie żelaza), witaminy B9 / kwasu foliowego (100g roszponki to aż 46% naszego dziennego zapotrzebowania w kwas foliowy !), jest też cennym źródłem kwasów tłuszczowych omega-3 oraz błonnika.
W mojej kuchni roszponka gości dosyć często, szczególnie teraz zimą. Oczywiście można zjadać ją jak każdą sałatę – samą, z dobrym dresingiem. Można też z niej zrobić coś a la pesto, miksując ją z naszymi ulubionymi dodatkami. Można również spożywać ją na ciepło, właściwie tak samo jak szpinak (np. listki roszponki poddusić w odrobinie oliwy z dodatkiem czosnku i szalotki), można też użyć jej jako dodatek do sosów, czy jako farsz do tart i zapiekanek. Można z niej również przygotować pyszną zupę. Dziś wersja bardzo podstawowa, neutralna ;) To właściwie baza do wszystkich możliwych dalszych kombinacji smakowych. Możemy bowiem albo doprawić ją naszymi ulubionymi przyprawami (w wersji z curry np. też świetnie smakuje), albo zmiksować ją z pęczkiem ulubionych ziół (świetnie smakuje np. z dodatkiem trybuli).
(przepis dedykowany KasiRed ;))
Zupa z roszponką
2 łyżki oliwy z oliwek
1 szalotka
250 g ziemniaków
250 g roszponki
ok. 1 litr bulionu lub wody
sól, pieprz
śmietana
ewentualnie ulubione przyprawy (u mnie często odrobina mieszanki : kuminu, kolendry, papryki, gorczycy i gałki muszkatołowej)
Roszponkę dokładnie umyć, osuszyć i odciąć większe korzonki (kilka rozetek zostawić w całości do dekoracji). Ziemniaki obrać i pokroić w małą kostkę. Szalotkę poszatkować i zeszklić na oliwie. Dodać ziemniaki (i ewentualne przyprawy), zalać bulionem / wodą i gotować ok. 15 minut (do miękkości). Dodać roszponkę, dobrze zamieszać i pozostawić zupę na palniku jeszcze przez ok. minutę – dwie, po czym warzywa zmiksować (zupę możemy też zmiksować z dodatkiem śmietany).
Podawać udekorowaną kleksem śmietany i rozetkami roszponki.
Świetnie smakuje również np. z grzankami.
Smacznego!
*
* * * * *
A na koniec jeszcze małe ‘OT’… ;)
Otóż już w najbliższy ponedziałek… wracam do pracy!!! Po blisko 9-cio miesięcznej przerwie! Choć na razie jeszcze nie na cały etat, gdyż stopa nadal nie jest całkiem sprawna. Czuję się trochę ‘dziwnie’, dziewięć miesięcy to przecież szmat czasu… Mam jednak nadzieję, że nie będzie źle ;)
Co do samej stopy to rozpisywać się tu zbytnio nie będę (wszak to blog kulinarny ;) ) jednak wieści z ostatniej kontroli są… nazwijmy to średnio dobre. Nie są złe, ale też nie są do końca pozytywne. Staram się jednak za bardzo o tym nie myśleć i zobaczyć, co jednak czas przyniesie. Bo tylko czas pomóc tutaj może.
* * *
Ponadto pragnę dziś również podziękować LeVinRouge za przemiłe ostatnie wyróżnienie i przeprosić, że jak zwykle niestety przerwę łańcuszek ;) A wszystkich przy okazji zapraszam do odwiedzin tego ‘młodego’, bardzo sympatycznego bloga :)
*
Pozdrawiam serdecznie!
Piękne warzywo, lecz – podobnie jak pasternak – nie do zdobycia w Polsce, niestety ( w każdym razie – nigdzie jej nie widziałam) . Ciekawa jestem jej smaku, wygląda bardzo dekoracyjnie :) Pozdrawiam, udanego weekendu :*
Kupiłam dziś roszponkę w MarcPolo. Importowana z Włoch przez firmę Green Factory. W sklepach można dostać wiele produktów spod tego znaku ( seler naciowy, rukolę, szpinak, sałaty…) Mają swoją stronę. Pozdrawiam
Uwielbiam roszponkę, już samo wymawianie jej nazwy dziwnie mnie uspokaja… :)
Beatko bardzo ciekawy post no i śliczne zdjęcia:) tak podaną zupkę to bym chętnie zjadła:) Muszę sprawdzić, czy u nas gdzieś uda mi się kupić tę roszponkę:)
Cieszę się też , że z Twoją nogą jest na tyle dobrze, że możesz wrócić do pracy:) mam nadzieję, że w niedługim czasie dojdziesz do pełnej sprawności:)
Pozdrawiam serdecznie!
Beatko wspaniałe zdjęcia. I cenne informacje o roszponce :) Pomysł na zupę też świetny :)
A co do komputera, to wyobrażam sobie co przeżywałaś :) Jesteśmy od nich nieprzyzwoicie uzależnione :)
Nie jadłem roszponki na ciepło, smaku zupy nie potrafię sobie nawet wyobrazić. Wygląda pięknie, u Ciebie wszystko pięknie wygląda.
Nowe wyzwania przed Tobą od poniedziałku, życzę dużo… zdrowia:)
Uwierzysz Betsi, że ja z roszponką jeszcze się nie poznałam? Sama się sobie dziwię jak to możliwe. Pięknie zieleń rzeczonej koresponduje z blatem :)
Fajno czytać, że już jesteś w stanie wracać do pracy. Powodzenia :)
Witaj Beatko:)
Uwielbiam roszponkę (roszpunkę? czy obie formy są poprawne?) i często ją kupuję wymiennie z rukolą. Je obie bardzo lubię. Najczęściej przygotowuję je sobie w sałatkach, nigdy zupki z roszponki nie robiłam. Twoja wygląda bardzo smacznie, ten kolor – taki wiosenny, nastraja optymistycznie:))
Oczywiście mnóstwo cennych informacji w Twoim poście, bardzo lubię dowiedzieć się czegoś nowego:)
Beatko, cieszę się, ze wracasz do sprawności i zdrówka, zyczę Ci zdrówka i powrotu do pełnej sprawności . Zyczę, by kolejne wieści od lekarzy były jeszcze lepsze, trzymam mocno kciuki. Trzymam też kciuki za powrót do pracy, by było lekko i przyjemnie.
Pozdrawiam cieplutko :****
Majana
Beo :)
primo – trzymam kciuki za stópkę Twoją, żeby jednak było lepiej, ba! bardzo dobrze niech będzie :)
secundo – niech komputer Ci się już więcej nie buntuje!
tertio – powrót do pracy na pewno problemem nie będzie. [tak się pocieszam, bo ja też chwilową przerwę mam i lada moment czeka mnie to, co Ciebie w poniedziałek]
quarto – zupka mi się bardzo spodobała :) tak bardzo, że niebawem ją wypróbuję :)
no i uwielbiam Twoje zdjęcia…!
Niestety, nigdy jeszcze nie jadłam roszponki :).
I zycze mimo wszystko dobrych wiesci odnosnie stopki. Może się okaze, że bedzie lepiej i lepiej i lepiej!
I powodzenia w pracy!
wyprobuje, choc mam wrazenie, ze tej zupie charakter nadaja glownie przyprawy. Roszponka przeciez, jak sama zauwazylas, jest dosc, powiedzmy to, delikatna w smaku. ale mysle, ze to bedzie niezla baza i odmiana, moje dzieci juz prawie oknem wyskakuja jak im obwieszczam, ze na kolacje znow zupa z dynia :D, a konca nie widac ;)
a roszponke w formie salaty uwielbiamy :)
ciesze sie, ze wracasz do „normalnego” trybu zycia, mysle, ze stopa szybko wroci do formy, trzymam kciuki :)
ale z kim ja bede plotkowala o poranku ;(
podpowiedz dla osob, ktore nie znaja smaku a maja chocby kawalek ogrodka, wysiac i juz sie ma na zawsze, roszponka bardzo latwo sie rozsiewa i jak juz raz pojawi sie w ogrodzie to trudno jej sie pozbyc a taka ogrodowa jest najlepsza :)
Za roszponką nie przepadam, ale zdrowia Ci życzę Beatko! :)
Może Cię zaciekawi: http://wyborcza.pl/1,75248,7552858,Igrzyska_biale_i_zielone.html?utm_source=Nlt&utm_medium=Nlt&utm_campaign=2015058 ?
:) czytałem z zaciekawieniem. Myślisz, że dożyjemy czasu kiedy ekologia stanie się w rękach władzy tematem czysto politycznym?
Bea przede wszystkim życzę miłego i fajnego powrotu do pracy. Trzymam kciuki za pierwszy dzień :)
Zupa bardzo pięknie zielona. Ja miałabym na niż wielką ochotę ale jak pomyślę o reszcie rodziny ;)
Miałam nadzieję, że może weźmiesz udział w WP, bo tym razem ja prowadzę.:) Pozdrawiam i czekam na kolejne warzywne odkrycia.
mam propozycję :D
może mała wymiana? dla Ciebie zielony makaronik a dla mnie miseczka zupy ;))
co Ty na to? :P
Kropelko ;) wiem, że w Lidlu roszponka bywała, ale nie wiem czy nadal bywa. Może popatrz w tych większych sklepach, jeśli na targu nie będzie ? Może się jednak znajdzie :)
Agato, to napisz nam może w jakich sklepach kupujesz, może i RD dzięki temu będzie mogła ją kupić :)
Atino, trzymam kciuki! I cieszę się, że zdjęcia się podobają :)
A co do tej pełnej sprawności to… niestety nadal jest ryzyko, że 20% jednak nie odzyskam :/
Kasiu, nie dość, że uzależnione to i – przynajmniej w moim przypadku – jest w nim praktycznie wszystko : tony świczeń dla uczniów, linki, przepisy, no i wszystkie zdjęcia!
Na szczęście tym razem wszystko dobrze się skończyło ;)
Michu, musisz więc kiedyś spróbować ;) Ja przemycam w ten sposób roszponke w naszym menu, mąż bowiem sałaty ‘na surowo’ jada tylko w szczątkowych ilościach ;)
I dziękuję za przemiłe słowa :)
Oczko, mam nadzieję, że roszponkę jednak gdzieś ‘upolujesz’ ;)
PS. Też mi się te dwa kolory razem bardzo podobają ;)
Majano, obydwie formy istnieją i są poprawne :) Ja roszponkę też najczęściej konsumuję w sałatkach, mam wrażenie, że to wtedy ma ona najwięcej witamin. Ale od czasu do czasu lubię przyrządzić z niej coś innego ;)
I dziękuję Ci bardzo :*
Amarantko, trzymam więc kciuki i za Twój powrót do pracy :) I mam nadzieję, że zupa i Tobie / Wam posmakuje :)
Kucharzytrzech, dziękuję serdecznie ! Oby…
Wiesz Leloop, nawet taka ‘au naturel’ nie jest zła… To zależy też oczywiście do czego ma być tłem jako przystawka np. Ale ja lubię właśnie tę możliwość eksperymentowania z roszponką i przeróżnymi połączeniami smakowymi.
A przy okazji – chętnie się ‘wymienię’ na talerz dyniowej ;)
I nie martw się – na razie będę pracować tylko na 1/3 etatu, więc z pewnością i dla Ciebie znajdę jeszcze czas ;)
Agatko, naprawdę? A ja myślałam że taką ‘sałatę’ to wszyscy lubią :)
Michu, świetny artykuł! Bardzo dziękuję za linka.
No właśnie, ciekawa jestem czy i kiedy świadomość ekologiczna wzrośnie i zaczniemy przejmować się czymś więcej niż tylko czubkiem własnego nosa. Pewne zachowania bowiem nadal nie są na porządku dziennym. A czasami wystarczy tylko trochę więcej dobrej woli.
Dziękuję Lu :) Pierwszy dzień kursu zawsze jest na dodatek trochę specyficzny, cały pierwszy tydzień właściwie, ale mam nadzieje, że nie będzie źle ;)
A zupę w razie czego możesz ugotować tylko dla siebie ;))
Co do WP zaś, to… to chyba upiekę ten Twój codzienny właśnie, bo już na forum bardzo mi się spodobał :)
Viri, bardzo chętnie bym się wymieniła :))
Ja roszponkę uwielbiam. I żałuję, że nie zawsze jest u nas dostępna. Zrobiłabym zapasy ;-) Cieszę się, że wracasz do pracy. Mam tylko nadzieję, że blog nie ucierpi. I będziesz przynosiła ciekawe przepisy od uczniów. Pozdrawiam ciepło.
Czekam już na weekend czekoladowy.
Przepraszam, to byłam ja Gospodarna Narzeczona
Chyba nie jadłam nigdy roszpunki, ale zupka wygląda bardzo kusząco :)
ja na ciepło też jeszcze jej nie jadłam , muszę zobaczyć czy w Lidlu jeszcze bywa
Przede wszystkim – życzę stopie, by wróciła w końcu do zdrowia. :)
Roszponka jest nadal średnio popularna u nas, ale moja rodzina nauczyła się kochać. Cudowny dodatek do sałatek. A zupy jeszcze nie jadałam.
Komputery to gady. Mój poprzedni dawno temu zeżarł mi część pracy magisterskiej, a jeden rozdział pokazywał w chińskim (lub japońskim, lub jakimś innym) alfabecie. ;)
Ta zupa ma tak pozytywnie, energetycznie zielony kolor, że najchętniej zanurzyłabym łyżkę w monitorze i ją zjadła. Straszliwie mi się podoba! I roszponka to taka miła nazwa jest…
Co do pracy – życzę powodzenia i bezproblemowego wdrożenia się w jej nurt. A i ze stopą mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Przede wszystkim trzeba optymistycznie o tym myśleć. :)
Pozdrawiam cieplutko!
cieszę się ogromnie, że wracasz do pracy, w ramach uczczenia tego proponuję po miseczce Twojej zupy :)
u mnie w pracy ostatnio padły trzy komputery w ciągu 2 dni i „spec-od-komputerów” skwitował to tak: „wszystko przez te plamy na słońcu”… :) więc już znasz przyczynę zasłabnięcia Twojego :)
Roszpunka kojarzy mi się wyłączniz bajką wałkowaną na okrągło przez moją Córkę… a w wydaniu warzywa to chyba nawet nie widziałam…albo raczej nie zwróciłam uwagi:)
no i na konice to życzę DUUUUŻO zdrowia!!!
pozdrawiam:)
Beatko, słowo daję, jak zwykle mnie zakasowałaś. ;-) Nie miałam pojęcia o tym, że roszponkę można gotować… O zupie pewnie w życiu bym nie pomyślała!
Roszponkę znam, uwielbiam i kupuję bardzo, bardzo często (obecnie też mam w lodówce i czeka na jutrzejsze pożarcie :)), ale przyznaję, że używam jej tylko w jednej wersji, czyli jadamy jak zwykłą sałatę z dressingiem oliwnym i dodatkami. Rety… na samą myśl, już mi ślinka leci. :) Ale Twoje pomysły zapamiętam i może kiedyś spróbuję wrzucić liście roszponki np. do tarty. Bardzo mnie ciekawi co z tego wyjdzie. :)
Za powrót do pracy trzymam mocno kciuki! Będzie dobrze! :*
Ps. Piękne wyróżnienie!
Beatko, zadziwiasz mnie (oczywiście pozytywnie:) z każdym nowym postem coraz bardziej… W życiu bym nie wpadła, zeby z roszponki zrobić zupę!
Powodzenia w pracy! Początki będą trudne, ale jak to zwykle bywa, dwa tygodnie i będzie jak dawniej:)
Dużo zdrowia!
Pozdrowienia
Beatko, właśnie zaczęła mi kiełkować lucerna:) Zapragnęłam kiełków i zabrałam się w koncu za nie:) Jak mi sie wszystko powiedzie to może i kiełkownicę sobie kupię hihih;)))
Pozdrawiam!:)
Beatko, najśliczniej dziękuję :)
Trzymam kciuki za powrót do pracy, a nodze życzę powrotu do kondycji.
Śliczne zdjęcia, za zupę zabieram się jutro, właśnie wróciłam z nowym pudełkiem roszponki.
Komputerom na pochybel.
Kłaniam Kasia
GospodarnaNarzeczono, zapasy roszponki to by była dobra rzecz (i nie tylko roszponki z resztą ;)). Blog raczej nie ucierpi, to tylko ewentualnie mój wolny czas się skurczy ;)
Noblevo, dziękuję :)
Margot, ciekawa jestem, czy Ci na ciepło też posmakuje :)
Kasiu, niestety się zgodzę – komputery to gady ;) A ‘zjedzonej’ pracy magisterskiej szczerze wpółczuję…
Zay, to właśnie jej kolor chyba najbardziej na mnie działa; często gotuję ją wtedy, gdy zaczynam tęsknić za zielenią za oknem :)
Aga, powiadasz, że oblewamy zupą ? ;))
Myniolinko, najgorsze są takie czarne serie właśnie; jak już zaczynają potwory padać, to rzadko w pojedynkę ;)
A bajki z roszpunką nie znam, chętnie dowiem się co to za jedna :)
Małgosiu, gdybyś miała w domu anty-sałatożercę to też byś z roszponki pewnie zupy przygotowywała ;) W omlecie też fajnie smakuje, spróbuj kiedyś :)
Gosiu, miło mi bardzo :)
I mam nadzieję, że masz rację – z czasem będzie się łatwiej przyzwyczaić do tej dawnej ‘rutyny’ ;)
Majano, cieszę się bardzo, że kiełkuje! Ja też moją będę nastawiać w ten weekend :)
Kasiu, proszę bardzo :) Cieszę się, gdy jest zainteresowanie na takie ‘inne’ przepisy; na te mniej ‘inne’ z resztą też ;) I mam nadzieję, że zupa Ci posmakuje :)
A komputerom stanowczo na pochybel, ale tylko tym złośliwym ;)
Pozdrawiam serdecznie !
Witam,
zaglądam tu codziennie ;) Świetny blog i piękne zdjęcia ;) Bardzo cenię to, że przybliżasz mi warzywa, których nie znałam dobrze do tej pory.
Niezwykle inspirujacy ten przepis na roszponkę ;)
A jeśli chodzi o komputer, to czy możesz wyjawić jak udało wam się uruchomić staruszka ? Mi niestety przydarzyło się dokładnie to samo, ale na razie nie wpadliśmy na to jak zmusić stary komputer do działania.
pozdrawiam
życzę zdrowia!
Ech, ja też wczoraj wpadłam w popłoch z powodu brak dostępu do internetu, nie do komputera. I pomyśleć – ile ten sprzęt dla nas znaczy:)
Roszponkę darzę wielką atencją, bo smakuje mi słonecznikiem i już:) A zielona zupa prezentuje się niezwykle wiosennie. Zatem – wiosenny powrót do zdrowia i do pracy, Beo? Wszystkiego dobrego!
Oh Bea, serce prawie stanelo mi w gardle, jak zaczelam czytac o Twoim komputerze… Nie chcemy przeciez aby sytuacja sprzed kilku miesiecy sie powtorzyla wiec, blagam, postaraj sie naprawic badz wymienic ten komputer :)
Nie zdawalam sobie sprawy ze Ty przez caly ten czas bylas na chorobowym !!! Ja myslalam ze noga sie zagoila i Ty juz na zdrowej nodze tanczylas kolo kuchni !!! Przepraszam, ze nawet nie pytalam :) To jest niesamowite zeby tyle czasu to zajelo! Oh, ale glowa do gory, przypomnij sobie kilka miesiecy temu, bylas zupelnie prawie niesprawna. Trzymam kciuki I przyzekam byc na biezaco teraz w kontakcie. Jednoczescie zycze udanego powrotu do przacy, bedziesz miec zapewne duzo nadrabiania… uhhh.. Ale powoli wrocisz do rytmu.
Co do roszponki, to brzmi niesamowicie ciekawie, smacznie i zdrowo ale niestety nigdy sie z nia nie spotkalam. Chcialam przetlumaczyc na angielski, zeby znalezc na farmie, ale moj slownik trumaczy roszponke na “corn”, co nie mysle jest poprawne… Musze poczytac o niej na polskich stronach internetowych.
Jezeli chodzi o mnie, to malenstwo bedzie juz z nami za jakies 2 tygodnie :) Nie wiem nawet, kiedy ten czas przelecial. Jestem wiec niesamowicie zajeta wszystkimi przygotowaniami, lacznie z faktem ze nadal pracuje starajac sie skonczyc to co mam na biurku przed moja kilkutygodniowa przerwa od pracy :)
Serdecznie pozdrawiam,
Joanna
Ale zielono u Ciebie Beo!
No i niech Ci się dobrze pracuje po tej długiej przerwie i wracaj do pełni zdrowia! Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Jaki ta zupa ma niesamowity kolor! Nie można jej miksować ze śmietaną bo się ten kolor zepsuje! Ze śmietaną można sobie wymieszać osobistą łyżką jak już napatrzymy się do woli i naelektryzujemy tą zielenią :D
Życzę Ci powodzenia w pracy i mam głęboką nadzieję, że Twoja stopa w końcu dojdzie do pełnej sprawności, ale to paskudna kontuzja :(
A wiesz, ja niedawno też wróciłam, może nie całkiem do pracy, bo pracowałam cały czas, ale do chodzenia do biura po roku przerwy i mimo, że to tyko 3x w tygodniu to ciągle nie mogę się przyzwyczaić, na nic nie starcza mi czasu :( Jestem pewna, że Ty sobie z tym poradzisz znacznie lepiej, czego Ci oczywiście życzę :)
Roszponka… sama nazwa brzmi delikatnie i smacznie. A ta soczysta zieleń na talerzu?! Od razu chce się biec do kuchni. Stópce życzę duuuuużo zdrówka, a Tobie miłego powrotu do pracy. „Graficznie” widać Twoją radość :) więc cieszę się razem z Tobą, Beo. Pozdrawaiam weekendowo.
Roszponka pięknie się prezentuje. Moja sałatka, która czeka we „wpisowej” kolejce (roszponka, gruszka, kozi ser) będzie miała piękne towarzystwo wkrótce :)
Beatko jestem pewna, że powrót do pracy będzie dużym wyzwaniem, ale mam także nadzieję, że szybko przyniesie satysfakcję.
Pełnego powrotu do zdrówka życzę
dobrej nocy
M.
Witam serdecznie na blogu Olusinska :) Cieszę się, że te warzywne portrety Cię interesują :)
Co do komputera, to niestety ja się na tym zupełnie nie znam – to mąż grzebał w BIOSie a ja tylko co jakiś czas sprawdzałam, czy już działa czy jeszcze nie ;) Ja niestety nic sama z ‘chorującym’ komputerem zrobić nie umiem :/
O tak Anno, czy to sam komputer, czy internet – popłoch murowany ;)
A roszponka smakuje Ci słonecznikiem powiadasz ? Postaram się zatem następnym razem zamknąć oczy i głębiej ‘wsłuchać’ się w jej smak… Dla mnie ma ona też czasami lekko orzechowy posmak ;)
Joanno, byłam pewna, że maleństwo już jest z Wami, co naturalnie wiąże się z brakiem wolnego czasu w nadmiarze ;) Ale skoro to jeszcze dwa tygodnie, to zaciskam dalej kciuki i czekam na późniejsze wieści :)
Co do komputera (i nie tylko ;) ) to niestety mam tendencję nie przejmowania się niczym dopóki wszystko jest tak jak trzeba. Wiem, wiem – czasami może być potem za późno…
Co do stopy zaś, to ostatnie info lekarskie jest takie, że to może trwać i do 2 lat, a u mnie ‘dopiero’ 9 miesięcy, muszę więc naprawdę uzbroić się w cierpliwość…
A co roszponki, to dobre znalazłaś tłumaczenie : zowie się ją ‘corn salad’ lub ‘Lewiston cornsalad’, ‘lamb’s lettuce’, ‘field salad’ (Wikipedia podaje też ‘mâche’ (tak jak po francusku) i ‘rapunzel’).
Wszystkiego dobrego Joanno!
Eweno, to dlatego by nadzieja na rychłą wiosnę była wciąż z nami ;)
Felu, ja też właśnie wolę taki intensywnie zielony jej kolor :) Ale i ze śmietanką kolor robi się sympatyczny i ma też swoich zwolenników ;)
Wiesz, ja się wcale nie dziwię, że po rocznej przerwie trudno jest się znów wpasować w ten rytm, doskonale rozumiem jak to jest, ale mam nadzieję, że z każdym tygodniem będzie lepiej. I tego serdecznie Ci życzę.
Ja niestety nie jestem najlepiej zorganizowaną osobą pod słońcem, więc na początku z pewnością nie będzie mi łatwo ;) Bardziej chyba jednak martwi mnie ‘nadużywanie’ bolącej stopy niż organizacja wszystkiego sama w sobie. Trudno mi sobie wyobrazić, że to już za dwa dni ! ! !
Masz rację Bobe Majse, ta polska nazwa również jest bardzo przyjemna dla ucha :) A sesja fotograficzna roszponki faktycznie sprawiła mi sporo radości ;)
Moniko – roszponka, gruszka i kozi ser to nader smakowite połączenie! Z niecierpliwością czekam na zdjęcia i wpis :)
I jak zwykle dziękuję Ci za wszystkie miłe słowa :*
Pozdrawiam serdecznie !
Powodzenia pierwszego dnia w pracy! Kazdego nastepnego rowniez:))
A roszponka? piekna, dekoracyjna i pyszna. Uwielbiam. Zupe tez:)
Dasz radę, Beo! :) 9 miesięcy to rzeczywiście szmat czasu, ale pewnie szybko wejdziesz w rytm pracy. A roszponkę polubiłąm dopiero niedawno. Trochę mi się kojarzy z surowym szpinakiem drobnolistnym (wiesz, o który mi chodzi?).
:)
Widziałam roszponkę w sklepie, widziałam na angielskich blogach jako watercress salad i byłam bardzo ciekawa i już nieomal się skusiłam na nią. Teraz już nie ma zmiłuj – będzie zupa! :)
Pozdrawiam ciepło :)
Aaale kolor :))) Muszę się przy okazji wtorkowej wizyty w Trójmieście zaopatrzyć w zieleninę, bo u mnie, tak jak z warzywami i owocami nie ma problemu to z zielonego można dostać tylko kapustę pekińską i szpinak z Hiszpanii..
Jak tylko dorwę roszponkę to zupę na pewno zrobię, czuję że musi być dobra :)))
Pozdrowienia i trzymam kciuki za pracę – powodzenia Beo :)))
Beatko, właśnie wczytuję się w Twoje posty o sezonowych warzywach i jestem zachwycona – jesteś normalnie encyklopedią ekologicznego podejścia do gotowania i jedzenia :) Dzięki Ci za te nauki :*
Beo,
gdyby nie lisc roszponki pomyslalabym, ze to zupa szpinakowa:)
Teraz moglam juz spokojnie wejsc na twojego bloga, bo jestem wlasnie po misce roszponki z pestka dyniowa w sosie vinaigrette:)
mniaaaaaammmmmmmmmmmmm:)
polecam rowniez mix: roszponka i lodowa w vinaigrette…
…
eee…
wracam do kuchni, po druga miche:)))))))
Beo trzymam kciuki, żeby Twoja stopa szybko wróciła do całkowitej sprawności:) I powodzenia w pracy!
Roszponki nigdy nie jadłam, ale zdjęcia są tak przekonujące i wiosenne, że kupię jak tylko nadarzy się okazja. A może wysieję na balkonie?
Bea, zdrowiej!
Po pierwsze chciałam napisać, że teraz mam ferie i przejrzałam Twojego bloga i.. przepadłam! Jest super! Podoba mi się to jak piszesz, to o czym piszesz (przybliżanie niezbyt znanych warzyw itp) i podobają mi się zdjęcia (ładne przestronne kadry, dobre oświetlenie – nic tylko się uczyć!)
Zabawne jest to,że Babcia kupiła mi ksiązkę „potrawy regionalne małopolskie” i dwa dni temu rozmawiałyśmy o skorzonerze; warzywo należało kiedyś do kuchni regionu (inaczej by o nim nie pisali) ale BAbcia nic na ten temat nie wie (a prowadzi swoje gospodarstwo jeszcze).
Dziś tato opowiadał mi jak się uprawia topinambur w Niemczech.. Wchodzę na Twój blog a tam te dwa warzywa:-) Postaram się dostać na Kleparzu, jak wrócę do Krakowa
Pozdrawiam ciepło!
Dziękuję Arku, mam nadzieję że jakoś jednak przeżyję ;)
Aniu, mam nadzieję, że masz rację ;) A co do roszponki, to chyba wolę ją jednak od szpinaku… ;)
Misiu, ‘watercress’ to raczej rukiew wodna, a to coś innego jednak… Zobacz tutaj np. (nazwa łacińska też jest inna) :
http://en.wikipedia.org/wiki/Watercress
http://en.wikipedia.org/wiki/Corn_salad
Ale rukiew też jest pyszna :)
Moniko, dziękuję serdecznie ! I udanych zakupów życzę :)
Tili, do encyklopedii dużo mi jednak brakuje ;) ale staram się dzielić tym, co wdrażam w życie od tych kilkunastu lat ;)
Cafe ole, u mnie roszponka często gości jako składnik domowego miksu właśnie, tyle tylko że rzadko z sałatą lodową w sumie; za to uwielbiam sałatę ‘dębową’ (liść dębu – nie wiem która nazwa jest w Polsce bardziej popularna…). Dziś właśnie sama zjadłam całą główkę (nie na jedno ‘posiedzenie’ rzecz jasna ;))
Kasiu, kup koniecznie ! Mam nadzieję, że Ci posmakuje :)
Witaj Atrio! Miło mi niezmiernie, że Ci się w mojej wirtualnej Kuchni spodobało :) Również fakt, że moje zdjęcia się podobają jest dla mnie sporą radością, gdyż ja sama najczęściej widzę w nich to, co nadal jest nie tak jak powinno; ale pocieszam się, że przecież jest o niebo lepiej niż na początku ;)
Masz bardzo fajną Babcię, że podarowała Ci tak ciekawą pozycję kulinarną :) Ja żałuję, że z moją (z moimi) nie mogę już porozmawiać, popatrzeć jak pieką chleb czy ciasto drożdżowe , bo takie lekcje na żywo są przecież najcenniejsze. I że nie mogę pokazać im, że teraz i ja potrafię sama upiec w domu chleb…
Mam nadzieję, że i topinambur i skorzonerę zakupisz i wypróbujesz; i że Ci posmakują rzecz jasna ;)
Pozdrawiam serdecznie! I dziękuję za wizytę :)
wlasnie przed chwila znalazlam na jakims blogu http://tuyaudepoele.canalblog.com/archives/2010/01/17/16560153.html
to jako suplement do zupy z roszponki :)
Roszponki jeszcze nie jadłam, nie widziałam jej tu zresztą nigdzie a ciekawa jestem jej smaku.
Udanego powrotu do pracy życzę i dużo, dużo zdrowia!:)
Pozdrawiam!
Dziękuję Ci za odwiedziny i komentarz, bardzo mi miło .
Robisz pięne zdjęcia, aż chce się jeść! Pozdrawiam! :):)
Dzień dobry, dziękuje za kolejne inspiracje. Trzymam kciuki za udany powrót do pracy a przede wszystkim za całkowity powrót do zdrowia! Nie wiem, co dolega Twojej stopie, ale bardzo skuteczna w wszelkich rehabilitacjach jest tzw. joga terapeutyczna. Znam dobrych specjalistów w tej dziedzinie, jeśli uznałabyś, że ten rodzaj aktywności byłby wskazany dla Ciebie. Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie!
Ja roszponkę na razie tylko jako sałatę solo i w mieszance z innymi stosowałam, no i do ozdoby talerza, ale ta zielona zupa wygląda baaardzo zachęcająco!!!
Beo – powodzenia w powrocie do pracy, mam nadzieję, że z nogą będzie teraz coraz lepiej, gorąco Ci tego życzę!!! :***
Roszponkę w wersji sałatkowej znam, ale zupa to już znowu trochę ekstremalnie, przypomina mi o przepisach na zupę z sałaty, które budzą moje poczucie grozy. Chociaż z drugiej strony, takiej roszponki to zawsze mam za dużo, więc fajnie wiedzieć, jak można ją wykorzystać w alternatywny sposób.
Przykro słyszeć, że z Twoją stopą tak średnio, ale mam nadzieję, że wszystko odwróci się na dobre. Trzymam też kciuki za powrót do pracy, bo to dopiero może być wyzwanie. Pozdrawiam serdecznie!
uwielbiam roszponkę! i wczoraj jej już nie zdobyłam :-( za późno wybrałam się na zakupy…
Bea, ściskam kciuki za powrót do pracy! i za Twoją nieszczęsną stopę! oby nadszedł ten dzień, że zapomnisz o tym, że coś z nią wogóle się działo…
ależ kolorek ma ta zupka! tak roszponki to jeszcze nie jadlam, najczęściej wcinam ja na surowo, z dressingiem albo odrobina smietany :)
muszę spróbować w takim razie :)
a zmieniając temat Kochana, to foremeczki są w użyciu pełną parą, nie tylko do ciasteczek!
życzę szybkiego zaaklimatyzowania sie z powrotem w pracy! i mam nadzieję, że jednak z nóżką będzie lepiej!
Bea, zdjecie drugie z pieknym brazowym blatem i ta soczysta zielenie jest oblednie piekne, naprade! Staje sie wielka fanka tych zdjeci na blacie, tarz gdy okropna zima sa jak balsam kojacy niedostaki slonca :-) Roszponka w zupie mnie zaciekawila, ale wczesniej w kolejce mam Twa zupe z pieczonych warzyw – i nawet juz mam pasternak :-)
Dziekuje, ze napisalas o stopie, mowisze zie nie dokonca super, ale lepiej, ciesze sie ze zpowrotem uczysz, rany to juz minelo 9 miesiecy… Sil Ci zycze, duzo!!
i jak się czujesz, Kochana, przed pierwszym dniem w pracy?
mam nadzieję, że szybko złapiesz pracusiowy rytm :)
a wiesz, ze od roszponki wolę rukolę? :)
nie wiem nawet dlaczego…
cudne zdjęcia!
genialne!
całuję!
Leloop, dzięki serdeczne za linka! To brzmi i wygląda świetnie! Będzie jak znalazł na następny raz :)
Patrycjo, dziękuję serdecznie ! A roszponkę polecam, jeśli kiedyś na nią jednak trafisz :)
Witaj Patrizio :) Miło mi bardzo, że zdjęcia przypadły Ci do gustu :)
Ziewniecie Kota, witam serdecznie! Chętnie napiszę do Ciebie na adres mailowy a propos mojej stopy i jogi terapeutycznej; wychodzę z założenia, że nigdy nie wiadomo co akurat może nam pomóc, nawet jeśli specjaliści twierdzą, że nic nie może… Dziękuję serdecznie za info i komentarz !
Niedzielko, mnie ta zupa dobrze nastraja, przede wszystkim dzięki kolorowi właśnie :)
KaroLino, zupy ze ‘zwykłej’ sałaty jeszcze nie jadłam, ale wierz mi, że ta z roszponki grozy budzić nie powinna ;) Może się kiedyś skusisz ? Ot tak, na próbę ? ;)
Trzkasienko, miło Cię znów widzieć :) Ja na roszponkę ‘poluję’ na targu, ta w sklepie w opakowaniu nie do końca mnie bowiem przekonuje.
A jutrzejszy dzień mnie jednak lekko stresuje… ;)
Ushii, nie tylko do ciasteczek powiadasz? Ciekawa jestem bardzo do czego jeszcze :) Dziękuję serdecznie za życzenia i bardzo proszę o garść fluidów jutro… ;)
Basiu, miło mi bardzo, że zdjęcie się podoba :) I cieszę się niezmiernie, że upolowałaś jednak pasternak ! Mam nadzieję, że zupa Ci posmakuje :)
Tak, 9 miesięcy prawie… Nadal trudno mi w to uwierzyć :/
Peggy, przyznam, że mam lekkiego stresa ;)) Prawie jak pierwszy dzień pracy w mojej karierze ;) Mam nadzieję, że uczniowie będą sympatyczni… I pilni ;))
Pozdrawiam wszystkich serdecznie !
Niesamowicie szybko ten czas leci… I jak w pracy Bea? :-)
U mnie warzywa upieczone, pachna oblednie, a zupa na jutro, juz sie ciesze, dziekuje za przepis!
Basiu, przeżyłam ;) Choś było mi trochę ‚dziwnie’, to fakt; ale myślę że z czasem wszystko wróci do normy ;) Uczniowie sympatyczni (jest ‚obecna’ Somalia, Erytrea, Nikaragua, Ekwador, Brazylia, Tajlandia i Szwajcaria; i będą jeszcze w tym tygodniu podobne dwie osoby). Trochę się martwię o tę panią z Ekwadoru, bo ciężko jej czytać i przepisywać z tablicy (problemy ze wzrokiem jak mniemam…). Myślę, że będzie miło :) Jutro jestem w domu (będzie więc gotowaniei fotki ;)), a w środę znów 4 lekcje z nimi.
I już teraz życzę smacznego :)
Dzien dobry,
ciesze sie ze pierwszy dzien minal w miare pomyslnie. W daszym ciagu trzymam kciuki za pelny powrot do zrowia.
Co do komputera to moj tez mi lubi platac takie figle ale mam na niego sposob. Kupilam twardy dysk (przenosny) i na nim zapisuje wszystko co mi potrzene (kopia zapasowa). Wiec kiedy zbiera mu sie na nieposluszensto ja siedze spokojnie bo mam wszystko zachowane. Moze warto sobie zrobic taki prezent?.
Zostalismy fanami blinow ziemniaczanych :) a dzis zaczynam kielkowanie rzerzuchy.
Pozdrawiam serdecznie
Marysiu, cieszę się niezmiernie, że i Wy zostaliście fanami tych blinów :)
Co do przenośnego dysku, to faktycznie masz rację; mąż regularnie mi o tym przypomina, a ja… jak zwykle odwlekam to na ‚później’ :/ Ale chyba jednak powinnam tak zrobić, będzie mniej niepotrzebnego stresu ;)
I dziękuję za życzenia – odpukuję w niemalowane ;)
Pozdrawiam!
Mam nadzieje, ze powrot do pracy byl udany??!! a ja dzis wlasnie zostalam bezrobotna na dobre, bo zamiast wracac po macierzynskim… zwolnilam sie! ach, zycie! :-)) zupa jest przeslicznie zielona… nic tylko wiosne nawoluje…! pozdrawiam serdecznie :-)
Cudawianko, ale jesteś zadowolona z tej decyzji czy nie? Ja pewnie bym była ;)
Ale zielono! Wyglada bosko!
Pozdrawiam!
kupiłam dzisiaj roszponkę, zjadłam połowę paczki już tak mi smakuje :))
Rozszponkę poraz pierwszy jadłam w Szwajcarji, bardzo mi smakowała w sałatce z vinegretem cebulką/czosnkiem i pomidorami koktajlowymi. Rozszponka ma taki orzechowy smak i moim zdaniem wymaga wyrazistych dodatków. W Polsce nie jest zbyt popularna. Jeśli ktoś ma działkę, można kupić nasionka i wysiać (ja tak robię) polecam. Rozszponka jest łatwa w uprawie podobnie jak rukola.
Dzisiaj posiałam roszponkę. Mam nadzieję, że urośnie i zrobię taką pyszną zupę, ale przede wszystkim sałatki :)
Dorkasz – trzymam wiec kciuki za przyszle plony! :)
A dziękuję, będą potrzebne, bo to rok liściastych eksperymentów :) Rukola już się zadomowiła, doszła łoboda zielona i czerwona, buraki liściowe (czerwone), sałata rzymska, szczypiorek czosnkowy, kapusta Mizuna, 6 odmian cykorii (w tym 2 dwie do pędzenia zimowego). Sałaty, bazylie, koperki i inne zioła, pietruszki naciowe, szpinaki, to normalne, że są, ale ta reszta to nowość :)
Dorkasz – calkiem pokazna kolekcja! Zazdroszcze wlasnego kawalka ziemi :(
Pingback: Pokrzywy, risotto i książka pełna słońca « Bea w Kuchni
Your Personal Message In Our Ezine. Reaching Over 900,000 Ezine Member Contact Emails.
And It’s Rapidly Growing Every Day. All Ezine Members Joined By A Double Optin Process. In Exchange They Agreed To Receive Contact Emails With New Services Or Products. Proven Successful, Its Clear That Our Ezine Member Contact Emailing Will Multiply Your Chances To Succeed. And, Priced At Just *$14.95 This Also Includes Access To Our Silver Submitter.
Pingback: Roszponka
Być może faktycznie świeża rodzinka nie przypomina smakiem waleriany, ale wystarczy, że położy troszkę dłużej w lodówce albo ma w pudelku za dużo wilgoci i liście zaczynają gnić, to zapach waleriany robi się bardzo intensywny! Kiedyś zapomniałam, że mam w lodówce zafoliowane pudełko roszponki… po tygodniu zapach był wszędzie ☺