Miesięczne archiwum: Sierpień 2010

Czarna porzeczka, brzoskwinie i ciasto

Czas płynie nieubłaganie. Jeszcze całkiem niedawno był lipiec pełen truskawek, malin i wiśni, a dziś przepełnione słońcem owoce lata powoli ustępują już miejsca wszelakim śliwkom; renklody, mirabelki czy pękate, okrągłe śliwki zaczynają panoszyć się na straganach. Są już nawet pierwsze dynie, na razie jednak udaję, że ich nie widzę ;) Dopiero pod koniec września jak zwykle stracę dla nich głowę (tak jak rok temu – tutaj na ten przykład ;) )

Powoli kończą się również porzeczki. W sobotę na targu przeżyłam chwile grozy ;) dopiero bowiem na jednym z ostatnich odwiedzanych przeze mnie straganów udało mi się znaleźć czarną porzeczkę. A skoro już o czarnej porzeczce mowa, to czy znacie coś, co jest bardzo do niej podobne, lecz o nieco większych owocach ?

*

czarnaporzeczkaijosta2

po lewej – czarna porzeczka, po prawej – josta

*
Ten owoc to josta, po polsku zwana również porzeczko-agrestem, gdyż jest to skrzyżowanie czarnej porzeczki i agrestu właśnie; w smaku owoce rzeczywiście przypominają i porzeczkę i agrest, są mniej cierpkie od porzeczki, mają jednak jej delikatny aromat. Ich nazwa pochodzi od niemieckich nazw tych dwóch owoców (jako, że to niemieckiemu botaniście i genetykowi zawdzięczamy powstanie tej odmiany) : Johannisbeere (czarna porzeczka) -„Jo” oraz Stachelbeere (agrest) - „Sta” (cytuję za Wikipedią).

Przyznaję, że to w tym roku po raz pierwszy miałam okazję posmakować owoców josty (te na zdjęciu pochodzą z ogródka koleżanki z pracy, a właściwie jej sąsiadki ;) ). Trudno mi powiedzieć, czy je polubiłam… Nie jest to raczej miłość od pierwszego wejrzenia (a raczej od pierwszego skosztowania ;) ), ale z pewnością dam im jeszcze jedną szansę. Może to dlatego, że nie jestem wielką fanką agrestu? Jeśli jednak agrest lubicie, to i josta z pewnością również Wam posmakuje.

Wróćmy jednak do cudem ‘upolowanej’ w sobotę czarnej porzeczki ;) Dokupiłam jej do towarzystwa brzoskwinie i zatopiłam owoce w migdałowym, delikatnym cieście z dodatkiem ziarenek tonki i amaretto. Smak czarnej porzeczki i brzoskwini świetnie się uzupełnia, słodycz brzoskwini bowiem równoważy cierpkość porzeczki. Przyzam, że jeszcze nigdy ciasto nie zostało u nas skonsumowane w tak szybkim tempie. Szczególnie przez tych, którzy ponoć nie lubią ciast z owocami ;)

*

brzoskwiniaczarnaporzeczka2

Migdałowe ciasto z brzoskwiniami i czarną porzeczką

na tortownicę o średnicy 24 cm

2 brzoskwinie
ok. 200 g owoców czarnej porzeczki

80 g tłuszczu roślinnego lub miękkiego masła
150 g cukru + 1 łyżka (u mnie jasny trzcinowy)
2 jajka
otarta skórka z 1 cytryny
120 g bardzo drobno zmielonych migdałów
120 g mąki
spora szczypta soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki amaretto (można pominąć lub zastąpić np. rumem)
1 nasionko tonki – starte na najmniejszych oczkach (można zastąpić ziarnami z 1/2 laski wanilii)

Piekarnik nagrzać do 180°.
Owoce umyć i dokładnie osuszyć. Brzoskwinie przepołowić, wypestkować i każdą połówkę pokroić na 4-5 części.
Tłuszcz utrzeć z cukrem do białości. Dalej miksując dodawać po jednym jajku, a gdy masa jest już jednolita dodać otartą skórkę z cytryny, amaretto oraz – partiami – migdały i mąkę wymieszaną z solą, proszkiem i startym nasionkiem tonki (odrobinę tonki zachować). Ciasto przelać do natłuszczonej i delikatnie wysypanej mąką formy, ułożyć owoce i posypać dodatkową łyżką cukru wymieszaną z odrobiną startej tonki. Piec ok. 45 min (lub do suchego patyczka).

*

Smacznego !

*

brzoskwiniaczarnaporz02

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Biała rzepa i pseudo krupnik

Czy zgadniecie, jakie było pierwsze polskie słowo, którego nauczył się mój mąż? (poza zwrotami grzecznościowymi rzecz jasna ;) ) Otóż był to… krupnik! Ku uciesze mojej mamy, krupnik bardzo mu posmakował i od tego czasu regularnie gości on na naszym stole. I choć nie zawsze może podobny jest do tego tradycyjnego, to i tak nazywam go krupnikiem. Jak na przykład dziś. Choć dziś wolę nazwać go jednak pseudo krupnikiem, by nie narazić się tradycjonalistom ;)

*

navetblanc*

Do tego pseudo krupniku użyłam warzywa, które chyba dosyć rzadko gości na polskich stołach, a mianowicie białej rzepy (czy też białej rzodkwi – po francusku ‘navet’). Najbardziej lubię tę młodą, która pojawia się na straganach na początku lata, ma bowiem delikatniejszy smak i nawet Ci, którzy za nią nie przepadają – nie wyczuwają jej w moim pseudo krupniku ;) Oczywiście zupę można przygotować również bardziej tradycyjnie – z ziemniakami zamiast białej rzepy. I do tego sporo natki pietruszki oraz kilka łodyżek lubczyku z mojej balkonowej hodowli (lubczyk na szczęście przetrwał atak mszyc, a wszystko to za sprawą larw biedronek, o których wspominałam tutaj :) ). I jeszcze spora szczypta kurkumy – dla słonecznego koloru i dla zdrowia ;)

Wpis czekał na publikację już od czerwca, jednak temperatury tych ostatnich dwóch miesięcy nie sprzyjały pisaniu o rozgrzewających zupach ;) Dziś jednak jest mokro i szaro (i trochę chłodno…) zupa więc ponownie bulgocze w garnku. A przy okazji zagości też i na blogu ;)

(całkiem niedawno o białej rzepie pisała również Miss_Coco a propos wytrawnej tarty tatin z białą rzepą właśnie, serdecznie polecam Wam lekturę jej posta – klik).

*

pseudokrupnik3

Pseudo krupnik z białą rzepą

6 łyżek kaszy jęczmiennej
ok. 1,3 – 1,5 litra bulionu
ok. 500 g warzyw (np. 150 – 200 g marchewki + 300 g białej rzepy lub ‘mieszanki’ rzepy i ziemniaków)*
1/2 łyżeczki kurkumy
1-2 liście laurowe
kilka ziarenek ziela angielskiego oraz czarnego pieprzu
natka pietruszki + kilka gałązek lubczyku

Kaszę dobrze wypłukać w zimnej wodzie (kilkukrotnie  ją zmieniając). Następnie zalać ją bulionem, dodać przyprawy i gotować ok. 15-20 minut.
W tym czasie przygotować warzywa : umyć je i zetrzeć na tarce na dużych otworach (ziemniaki kroimy w małą kostkę). Do kaszy dodać warzywa i gotować jeszcze ok. 20-25 minut. Na kilka minut przed końcem gotowania dodać poszatkowaną natkę pietruszki i lubczyk (ile lubimy).

Smacznego!

*
*Liście tej młodej rzepy możemy wykorzystać do zrobienia pysznej, zielonej zupy, np. takiej jak ta z liści rzodkiewki – klik.


*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Ciasto z morelami, jeżynami i marcepanową kruszonką

paindupremaout01
*

Dziś, jak zwykle 1-go sierpnia (o czym wspominałam Wam rok temu), w dzień święta narodowego w Szwajcarii, zgodnie z panującą tu tradycją ;) obudził nas koncert orkiestry dętej ;)) I jak zwykle już o 6 rano rzecz jasna! :D Na szczęście tym razem nie zatrzymano się tuż pod naszym balkonem, dzięki czemu uniknęłam zawału serca, o który co roku przyprawia mnie odgłos trąbki wyrywający nas z głębokiego snu. Tak chyba wyglądają pobudki na obozach harcerskich (to tylko moje domysły, nigdy na takowym nie byłam ;) ). W niedzielę rano, w jedyny dzień w tygodniu kiedy mogę nie nastawiać budzika, średnio lubię tego typu ‘przyjemności’. Dobrze, że to tylko raz w roku ;)

Taka pobudka o świcie ma swoje dobre strony – dzięki temu bowiem mam czas poranną kawę, na prasę oraz na leniwe, niedzielne śniadanie. A na to dzisiejsze nie mogło rzecz jasna zabraknąć tradycyjnych bułeczek mlecznych z charakterystycznym nacięciem w kształcie krzyża i ze szwajcarskimi chorągiewkami :)

*

paindupremaout02
*

Tym razem upiekłam je na mleku kozim (alergii ciąg dalszy…), a masło zastąpiłam oliwą (przepis oryginalny znajduje się tu – klik ).
A do dzisiejszych bułeczek – prezentowany w poprzednim wpisie dżem brzoskwiniowo-morelowy z malinami, który kolorystycznie idealnie pasuje do szwajcarskiej flagi ;)

Do kawy zaś będzie ciasto z ‘narodowym’ owocem, czyli z morelami :) Tym razem w połączeniu z jeżynami i marcepanową kruszonką. W jednym z ostatnich numerów ‘Living’ Marthy Stewart zauroczyło mnie zdjęcie tarty z morelami i jeżynami właśnie, stwierdziłam więc, że wykorzystam ten pomysł i do mojego dzisiejszego ciasta. I okazało się, że te dwa owoce bardzo lubią swoje towarzystwo! A jako że morele lubią się również z kardamonem, to właśnie nim ‘doprawiłam’ ciasto. I do tego – marcepanowa kruszonka, by przełamać lekko kwaskowy posmak owoców (inspiracja kruszonką Bajaderki, z przepisu na tę tartę – klik).
Bazą przepisu jest najprostsze w przygotowaniu ciasto ucierane (część tłuszczu możemy też zastąpić np. 3-4 łyżkami kwaśnej śmietany czy gęstego jogurtu), które – za sprawą niewielkich tylko modyfikacji – świetnie smakuje z wszystkimi sezonowymi owocami. A marcepanowa kruszonka, która lekko ‘roztapia’ się na cieście, idealnie komponuje się ze smakiem moreli i jeżyn.

*

gateauabricotsmures

Ciasto z morelami, jeżynami i marcepanową kruszonką

na tortownicę o śr. 24 cm

kruszonka marcepanowa*
60 g marcepana
40 g mąki
30 g cukru (użyłam trzcinowego)
30 g masła
* do ciasta zużyłam mniej więcej 2/3 z  tych proporcji

owoce
ok. 15 – 16 moreli
ok. 150 g – 180 g jeżyn

ciasto
150 g tłuszczu roślinnego lub miękkiego masła
150 g cukru
2 duże jajka (lub 3 mniejsze)
150 g mąki
szczypta soli
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1,5 łyżeczki zmielonego kardamonu
otarta skórka z 1 cytryny

Marcepan zetrzeć na tarce (radzę wcześniej go schłodzić – można go włożyć na kilkanaście minut do zamrażalnika). Wszystkie składniki kruszonki wymieszać i posiekać, by utworzyły się ‘grudki’. Gotową kruszonkę przykryć folią i odstawić w chłodne miejsce.
Piekarnik nagrzać do 180°.
Owoce umyć i dokładnie osuszyć. Morele przepołowić, wypestkować i pokroić na ćwiartki.
Masło utrzeć (zmiksować) z cukrem do białości. Dalej miksując dodawać po jednym jajku, a gdy masa jest już jednolita dodać otartą skórkę z cytryny oraz – partiami – mąkę wymieszaną z solą, proszkiem i kardamonem. Ciasto przelać do natłuszczonej i delikatnie wysypanej mąką formy, ułożyć owoce i posypać marcepanową kruszonką. Piec ok. 45 min (lub do suchego patyczka).

*

Smacznego!

*

gateauabricotsmures011

ciasto przed pieczeniem

*

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę miłej, słonecznej niedzieli :)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email