‚
Chyba zgodzicie się ze mną, że brzoskwinie barrrdzo lubią migdały (a co za tym idzie – również amaretto, choć i rumem, koniakiem czy whisky nie pogardzą ;)). Lubią też maliny i dodatek cytrynowej nuty – polubiły się więc przeogromnie z werbeną cytrynową (lippią trójlistną). Tak jak i morele, brzoskwinie świetnie smakują z dodatkiem lawendy (np. w takim dżemie jak ten – klik, ale też np. w takim crumble – klik); lubią też cynamon i kardamon, których często dodaję np. do ciast, tart i deserów z brzoskwiniami w roli głównej. Nowością jednak jest dla mnie w tym roku połączenie brzoskwini i czarnej porzeczki, które okazało się wyjątkowo udane.
‚
domowa nalewka z czarnej porzeczki, do której dodałam też laskę cynamonu
oraz kilka listków porzeczkowych
(zdjęcie z zszłego roku, tuż po ‚nastawieniu’ nalewki)
‚
Pomysł na ten dżem zaczerpnęłam z książki ‘Mes petits pots de confiture’ Marie Leteuré, choć – rzecz jasna ;) – odrobinę go zmodyfikowałam. W przepisie oryginalnym dżem robi się tylko z dodatkiem likieru (i sporej ilości cukru ;)), dla mnie jednak smak czarnej porzeczki był w dżemie zbyt mało wyczuwalny, drugą porcję zrobiłam więc nieco inaczej : jako iż sezon na świeże czarne porzeczki niestety już się skończył, postanowiłam dodać również kilka łyżek dżemu (a raczej ‘galaretki’) z czarnej porzeczki właśnie. A że i czarna porzeczka, i brzoskwinie lubią się z cynamonem i z kardamonem, to dodatkowo ożeniłam je również z tymi przyprawami, ale możecie oczywiście je pominąć (lub dodać tylko jedną z nich). Kwaskowo-cierpki smak porzeczek świetnie komponuje się z brzoskwiniami, a przyprawy dodają im delikatnego aromatu. Jeden słoiczek zniknął już na porannych tostach ;)
‚
Dżem brzoskwiniowy z czarną porzeczką
1 kg brzoskwiń (ok. 1,3 kg przed wypestkowaniem)
ok. 250 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 cytryny
60 ml likieru / nalewki z czarnej porzeczki
1-2 laski cynamonu
opcjonalnie – kilka (4-5) łyżek dżemu / galaretki z czarnej porzeczki i odrobina kardamonu
Brzoskwinie sparzyć i pozostawić we wrzątku na ok. minutę, następnie przełożyć je do lodowatej wody, po chwili osuszyć, obrać ze skórki, wypestkować i pokroić kawałki. Zasypać brzoskwinie cukrem, dodać sok z cytryny, połowę likieru, cynamon oraz – ewentualnie – kardamon, wymieszać, przykryć i odstawić na 1-2 godziny.
Następnie owoce zagotować (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia zagotować brzoskwinie i gotować je kilka-kilkanaście minut, aż będą odpowiedniej dla nas miękkości; wtedy owoce odsączyć na gazie lub sicie i gotować pozostały z owoców syrop (wraz z przyprawami) aż zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), od czasu do czasu zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-30 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Pod koniec gotowania, gdy syrop zaczyna już dobrze gęstnieć – dodać owoce oraz (opcjonalnie) kilka łyżek dżemu z czarnej porzeczki, zagotować i gdy dżem zaczyna gęstnieć – dodać resztę likieru, ponownie zagotować i po kilku minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).
‚
* * *
W zeszłym roku, we wpisie ‘morelowym’ proponowałam Wam dżem brzoskwiniowo-morelowy z malinami – klik, który – nota bene – cieszył się zimą ogromnym powodzeniem. Tym razem zrobiłam tylko brzoskwiniowo-malinowy, za to w dwóch wersjach : z amaretto i tonką oraz z werbeną cytrynową (którą można ewentualnie zastąpić większą ilością skórki cytrynowej). Oczywiście, jak większość dżemów, tak i ten ma tę zaletę, że dodatki można dowolnie komponować; poniżej tegoroczne propozycje :
‚
Dżem brzoskwiniowo – malinowy
1 kg brzoskwiń (waga owoców po wypestkowaniu)
500 g malin
ok. 200-250 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 cytryny
opcjonalnie : ok. 50 ml amaretto lub rumu / 1-2 laski wanilii / 1 starte ziarenko tonki / 8-10 gałązek werbeny cytrynowej (lipii trójlistnej) lub otarta skórka z 1 dużej cytryny
Maliny zasypać kilkoma łyżkami cukru, przykryć i odstawić.
Brzoskwinie sparzyć i pozostawić we wrzątku na ok. minutę, następnie przełożyć je do lodowatej wody, po chwili osuszyć, obrać ze skórki, wypestkować i pokroić na kawałki. Zasypać brzoskwinie pozostałym cukrem, dodać sok z cytryny (i – w zależności od wybranych dodatków – 5 gałązek werbeny, nasionka wanilii (laskę wanilii przekroić wzdłuż na pół i ostrzem noża wyjąć ziarenka, dodać też połówki laski wanilii) lub startą tonkę, przykryć i odstawić na 1-2 godziny.
Następnie owoce zagotować – w osobnych rondelkach (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia – jeśli nie lubimy pestek z malin – przetrzeć maliny przez sito (przetarłam połowę, połowę zaś pozostawiłam z pestkami). Sok z malin dodać do brzoskwiń (jeśli robimy wersję z werbeną – gałązki wyciągnąć), zagotować preparację i gotować kilka-kilkanaście minut, aż owoce będą odpowiedniej dla nas miękkości; wtedy owoce odsączyć na gazie lub sicie i gotować pozostały z owoców syrop aż zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), od czasu do czasu zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-30 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Mniej więcej w połowie gotowania dodać kolejne 4-5 gałązek werbeny, a gdy syrop zaczyna już dobrze gęstnieć – dodać owoce (jeśli robimy wersję bez werbeny – dodajemy teraz amaretto), zagotować i po kilku-kilkunastu minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) wyciągnąć gałązki werbeny (lub laski wanilii), przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować.
wersja I – wanilia + rum
wersja II – amaretto + tonka
wersja III – werbena cytrynowa (pomysł na dodanie werbeny zaczerpnęłam z przepisu Christine Ferber na dżem brzoskwiniowo-werbenowy – przepis poniżej)
‚
* * *
‚
werbena cytrynowa (lippia trójlistna)
‚
I ostatnia już propozycja – aromatyczny dżem brzoskwiniowy z werbeną cytrynową, w której zakochałam się bez pamięci kilka lat temu ;) Jej wspaniały, delikatny cytrynowy aromat jest niezastąpionym dodatkiem do letnich koktajli, deserów owocowych, ciast czy przetworów.
W przepisie oryginalnym używamy 10 gałązek werbeny i pod koniec smażenia (gdy dodajemy owoce do zgęstniałego syropu) dodajemy ok. 20 listków werbeny, ja jednak tym razem wolałam ‘wyłowić’ ją przed przełożeniem dżemu do słoiczków, za to mocniej zaromatyzować dżem podczas samego smażenia. Jak pisałam wcześniej a propos dżemu z malinami – lippię można ewentualnie zastąpić większą ilością skórki cytrynowej, choć niestety to nie będzie już to samo…
‚
Dżem brzoskwiniowy z werbeną cytrynową (lippią trójlistną)
wg przepisu Christine Ferber
1 kg brzoskwiń (ok. 1,3 kg przed wypestkowaniem)*
ok. 200-250 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 cytryny
otarta skórka z ½ cytryny
ok. 15 gałązek werbeny cytrynowej**
*w oryginale białe brzoskwinie, ja użyłam białych i żółtych pół na pół
Brzoskwinie sparzyć i pozostawić we wrzątku na ok. minutę, następnie przełożyć je do lodowatej wody, po chwili osuszyć, obrać ze skórki, wypestkować i pokroić na cienkie plasterki lub kawałki. Zasypać brzoskwinie cukrem, dodać sok i skórkę z cytryny oraz ok. 10 gałązek werbeny, wymieszać, przykryć i odstawić na 1-2 godziny.
Następnie owoce zagotować (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia wyciągnąć gałązki werbeny, zagotować brzoskwinie i gotować kilka-kilkanaście minut, aż owoce będą odpowiedniej dla nas miękkości; wtedy brzoskwinie odsączyć na gazie lub sicie i gotować pozostały z owoców syrop aż zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), od czasu do czasu zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-30 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Mniej więcej w połowie gotowania dodać pozostałe gałązki werbeny**, a gdy syrop zaczyna już dobrze gęstnieć – dodać owoce, zagotować i po kilku-kilkunastu minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) wyciągnąć gałązki werbeny, przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).
‚
A tutaj możecie zobaczyć ten dżem u Agnieszki – klik i przy okazji nacieszyć oczy jej wspaniałymi zdjęciami :)
‚
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych brzoskwiniowych przetworów! ;)
‚
Zachwycona pedze na targ po brzoskwienie…mialam juz nie robic zadnych przetworow bo musze dokupic sloiki a za rok sie wyprowadzamy wiec gromadzenie nie jest wskazane, ale co tam…jeszcze na brzoskwiniowy sie skusze:)
Piekne zdjecia, Beo! Jak zawsze jestem zachwyyycooona:)
Milej reszty weekendu!
Agnieszko, zrob choc 2-3 sloiczki, pyszne beda na zimowe sniadanie :)
Ja w tym roku póki co zrobiłam 3 rodzaje przetworów brzoskwiniowych, przepisy niebawem ;) Twoje wyglądają tak apetycznie, że aż zastanawiam się nad kolejną porcją słoiczków… Pozdrawiam!
Cucino, chetnie podpatrze i Twoje pomysly :)
Pozdrawiam!
Och, jak dobrze, że kupiłam też maliny! Kupiłam je trochę bez pomysłu, tymczasem okazuje się, że wyszło całkiem nieźle :)
Dziękuję za super przepisy na brzoskwinie :)
Pozdrawiam!
zosia
ps. Już nie będę „paniować”, Beo :)
Zosiu, mam nadzieje, ze brzoskwinie z malinami Ci posmakuja :)
Pozdrawiam!
Połączenie brzoskwiń, malin i wanilii jest przecudowne! Właśnie rozlałam dżem do słoiczków Druga partia brzoskwiń z rumem, trzecia z uprażonymi migdałami.
Ślę ukłon w Twoją stronę Beo, za wspaniałe pomysły i przepisy :)
A teraz wracam do kuchni, gdzie czekają na mnie pomidory ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Zosiu, milo mi bardzo!
A co do pomidorow, to ja chyba juz w tym sezonie nie zdaze :( No ale coz, ponoc nie mozna miec wszystkiego ;)
Tak sobie myślę, że gdyby chcieć wykorzystać wszystkie dobrodziejstwa lata, doba powinna być co najmniej dwa razy dłuższa.
Na pomidory staram się za wszelką cenę znaleźć czas, uwielbiam ich smak. Mam kilka sprawdzonych przepisów, wg których przygotowuję pomidorowe zapasy na zimę :)
Właśnie zamknęłam w słoiki waniliowy dżem z brzoskwiń z amaretto. Ale Twoje przetwory wyglądają jeszcze cudniej!
;)
Brzoskwinie z amaretoo sa pyszne, prawda? To bardzo udana para :)
Ja tam jestem za takimi aromatycznymi zaślubinami :D
I nie tylko za takimi mam nadzieje ;))
Beato, Beeeato!
nie, ja się obrażę!
żartuję, oczywiście.
a dleczego bym miała? och, jak to?
zazdrości nutka przemawia. bo takie cuda w spiżarni chowasz!
och, jakież wspaniałe propozycje.
zachwycam się. już ładną chwilkę… nie mogę się oderwac od tych Twoich wspaniałości!
Karmelitko, plusem jest to, ze dziele sie przepisami, wiec i u Ciebie moga sie takie sloiczki znalezc ;))
Beo,jak zwykle jestem zachwycona.To nie kurtuazja.
Zdjęcia są tak apetyczne.Bez zbędnych detali.
A przetwory.Klasa!
Wszystkie mnie urzekły.Bardzo pociąga mnie dżem z dodatkiem czarnej porzeczki.Niestety,świeżej już nie znajdę.Zastanawiam się nad dodaniem mrożonej.
Propozycja z malinami jest fantastyczna.
A z werbeną to moje smaki.Dodaję werbenę cytrynową do wielu potraw i napojów.
I co tu wybrać? Chyba wszystko po trochu!
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Amber, dziekuje Ci serdecznie!
Widzisz – wg Ciebie zdjecia ‚bez zbednych detali’, a ja po raz kolejny patrzac na nie mam wrazenie, ze wszystkie moje zdjecia sa do siebie podobne… Niestety jak widac nie cierpie na nadmiar wyobrazni :/
Mam nadzieje, ze i Tobie ktorys z przepisow przypadnie do gustu; a co do czarnej porzeczki, to moze faktycznie sprobuj z mrozona?
Pozdrawiam!
Proponujesz bardzo ciekawe zestawienia smakowe :)
Brzoskwinie lubię świeże, ale nie przepadam za przetworami z nich, niemniej jednak zawsze z wielką przyjemnością oglądam Twoje zdjęcia – na nich nawet niezbyt lubiane przezemnie dżemy brzoskwiniowe wyglądają niezmiernie smakowicie :)
pozdrawiam :)
ps. u nas pojawiły się nareszcie dojrzałe i słodkie morele, jeśli będą dostępne jeszcze po 20 sierpnia kiedy wrócę z wyjazdu, to zrobię którąś z Twoich morelowych pyszności.
Wiewiorko, ja kazde owoce wole swieze i to nimi zajadam sie w sezonie wlasnie; za to jesienia i zima lubie od czasu do czasu, na niedzielne sniadanie, spalaszowac taki domowy dzem. Nawet brzoskwiniowy ,)
Mam nadzieje, ze zdazysz jeszcze z morelami zatem! Mnie niestety chyba omina mirabelki, renklody i sliwki ogolnie, gdyz juz od kilku tygodni sa w sprzedazy, a ja absolutnie nie mialam czasu sie z nimi zajac :/
Brzoskwinie i nektaryny stanowią teraz podstawę mojego jadłospisu ;) Uwielbiam i również zrobiłam konfitury. Jednak takie zwyczajne, bez dodatków. I teraz żałuję, mogłam tak cudnie pokombinować jak Ty. Ale jeszcze nic straconego ;) Na śniadanie natomiast zajadam się czymś bardzo prostym i pysznym: płatkami owsianymi gotowanymi na wodzie z dodatkiem pokrojonej brzoskwini. Całość posypuję prażonymi płatkami migdałów. Mniam :)
Beo, komentarze o przepięknych zdjęciach z chęcią zostawiłabym pod każdym postem!!
Migdalowa – co sie odwlecze… ;) A co do owocow, to ja niestety wlasciwie tylko same zjadam, w salatce wieloowocowej np., ale juz z owsianka czy platkami to nie dla mnie :/
Dziekuje za mile slowa na temat zdjec – ja czesto mam wrazenie, ze wszystkie sa takie same…
Beo, ja nie o brzoskwiniach, lecz o mirabelkach. Mam pytanie dot. ‚wczesnojesiennego ciasta z owocami’ z bloga Agnieszki, które wiem, że robiłaś właśnie w połączeniu z mirabelkami i jabłkami. Powiedz mi, proszę- ile owoców do niego dałaś? :) Ile mirabelek, a ile jabłek? :)
Pozdrawiam!
Paulino, czy chodzi o to ciasto? http://www.beawkuchni.com/2008/10/ciasto-z-jesiennymi-owocami.html
Robilam je ze sliwkami (z wegierkami) i z jablkami, nie z mirabelkami; nie pamietam teraz dokladnych proporcji niestety (to bylo 3 lata temu ;)), ale znajac siebie to pewnie bylo mniej wiecej pol na pol sliwek i jablek.
Pozdrawiam
PS. Wlasnie sprawdzilam teraz w komentarzach u Agnieszki, ze pisalam tam o mirabelkach, a przeciez na zdjeciu ewidentnie widac, ze to wegierki! :D Musialam byc zmeczona ;))
No właśnie miałam dać linka do tych komentarzy :) Ale skoro powstało już to połączenie to chyba skuszę się, by je wypróbować! :). A może podpowiesz mi z czym mogłabym jeszcze połączyć mirabelki? Dziękuję za odpowiedź!
Paulino, ale chodzi Ci o polaczenie mirabelek z jakims owocem, tak? czy np. z przyprawami? Jesli chodzi o owoce, to robie ciasta z samymi mirabelkami zawsze, ewentualnie mirabelki + renklody; i konfiture jadlam raz mirabelkowa z rabarbarem, ale nie wiem czy masz jeszcze rabarbar…
Tak, z owocem. Rabarbaru niestety nie mam. Ech, właśnie mi zabrali moje mirabelki na kompot :<
A to ciasto z samymi- znajdę przepis na blogu? :) Może jeszcze uda mi się zebrać trochę na ciasto..
Paulino, mozesz zrobic np. w taki sposob : http://www.beawkuchni.com/2009/08/szybkie-ciasto-z-morelami.html albo takie jak to z przepisu Agnieszki wlasnie – z mirabelkami tez bedzie pyszne! Robie tez tego typu tarty np. http://www.beawkuchni.com/2008/08/pita-pora-roku.html
Mam nadzieje, ze cos Ci sie spodoba :)
Pozdrawiam!
Ostatnio mam ochotę na tartę, więc chyba się na nią skuszę! A jak już o brzoskwiniach- planuję zrobić i tą: http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/brzoskwinie/placek_z_brzoskwiniami/przepis.html
Może i Tobie się spodoba, chyba że już ten przepis widziałaś :)
Dziękuję i pozdrawiam!
Paulino, ta tarta brzmi swietnie! Ja niestety jestem bardziej ‚ciastowa’ niz ‚tartowa’ ;) ale i tak dziekuje za linka, wszak niegdy nie wiadomo kiedy pomysl moze sie przydac ;)
Ja będę robić z brzoskwiniami i z lawendą kiedy wrócę do domu:) Póki co przeglądam Twoje pyszności!
Atrio, brzoskwinie z lawenda sa pyszne! Morele zreszta tez ;)
nie udało mi się jeszcze kupić lippi, czy kupujesz ją w pęczkach, czy sadzisz? czy raz posadzona wyrasta co roku? w doniczce w domu? w ogrodzie?
Tak, mam kupiona sadzonke i rosnie sobie w doniczce na balkonie (tylko jesli mrozy sa duze to trzeba ja dobrze opatulic ;)). Czasami dokupuje tez na targu ‚cieta’ (jesli akurat jest) gdy trzeba mi jej sporo i gdy nie chce mojej tak calkiem obcinac ;)
Zobacz, tutaj np. jest : http://allegro.pl/werbena-cytrynowa-35cm-ziola-dla-smaku-i-zdrowia-i1758504011.html
i tutaj : http://www.biogiełda.pl/ogloszenie_282_cytrynowy_aromat_werbena_cytrynowa.html
http://zakupy.onet.pl/produkty/katalog/99828,szukaj.html?q=werbena&search=Znajd%C5%BA+produkt
Beo kochana, dziękuję za odpowiedzi, skleroza mnie dopadła i dopiero teraz to przeczytałam :))
Nic nie szkodzi, mam nadzieje, ze linki sie przydadza :)
Beo,moje zdjęcia nie umywają się do Twoich.Ale myślę o nich dokładnie tak,jak Ty.
I już myślę o brzoskwiniowych konfiturach!
Serdecznie Cię…
Amber, czyli rozumiemy sie :)
Widze oczywiscie roznice miedzy moimi pierwszymi zdjeciami i terazniejszymi, ale… ale mam jakis niedosyt. Moze to tez przez brak czasu? Sama nie wiem…
Chetnie poczytam o Twoich brzoskwiniowych przetworach – wiem, ze zawsze cos oryginalnego wymyslisz :)
Raaany, znów tyle wspaniałości… Beatko, przyznaj się, spiżarka pewnie już pełna po brzegi? :)
Bea, jak ja ciebie podziwiam za te przetwory, bo przepisy same mercedesy i jeszcze na dokładkę wszystko tak pięknie pokazane
Margot, ja tam nie wiem czy to mercedesy ;) ale nam smakuja, a to najwazniejsze :)
Tych przetworów to zazdroszczę bardzo. Muszę je mojej Mamie pokazać, bo ona zdecydowanie prym wiedzie w przetworach w mojej rodzinie. Może mi coś zrobi według tych wskazań. :-)
Kasiu, mam nadzieje, ze cos Twojej Mamie przypadnie do gustu :)
cudowne przepisy!
Bea, i to ma być ta „klasyka”??? Nie zdazylam zaprotestować przy okazji Twojej odpowiedzi, ale teraz muszę naprawdę powtórzyć za setkami Twoich wielbicieli, ze chyba nie ma nawet jednej osoby na świecie, która by myślała, ze Twoje przetwory są „klasyczne”. Jedyna różnica to, że ja raczej gustuję w słonych i pikantnych, a Ty w słodkich. Moje nieliczne słodkie przetwory mogą się schować się przy Twoich!
Nigdy nie wpadłam na połączenie czarnej porzeczki z brzoskwinia, ale ze obydwa owoce uwielbiam, jestem pewna, ze ich polaczenie jest boskie.
Twoje zdjęcia nalewki powaliły mnie po prostu. Teraz tak mi wstyd za swoje zdjęcie nalewkowe… Robiłam je chyba pół dnia i to dwa dni pod rząd. I wyszło coś, z czego nie byłam wcale zadowolona, ale teraz to po prostu mam ochotę zapaść się pod ziemie. Czy smaczna wyszła Twoja nalewka? Moja jest jeszcze nie zlana i nie przefiltrowana, ale zapach jest niesamowity.
Ja również uwielbiam brzoskwinie z migdałami i właśnie testuję nowy deser brzoskwiniowo-migdałowy :-)
Werbenę dodałam w tym roku do dżemu z moreli i wyszedł zaskakująco pyszny.
No ale wiesz o co mi chodzi Sissi – w porownaniu z sosem truskawkowym w wersji pikantnej czy z przetworami z Garam Masala, czy z cala japonszczyzna, to u mnie jest jednak klasycznie ;) A Twoje naprawde ‚inne’ i oryginalne :) No ale ja niestety gotuje pod nasze kubki smakowe, wiec… ;)
A co do samych przetworow, to ta brzoskwinia z czarna porzeczka bardzo mi posmakowala (o dziwo S. tez ;)).A co do zdjec nalewki to… to ja jakos specjalnie nie przepadam za nim niestety ;) Sporo zrobilam nalewek (i ich zdjec) rok temu, ale tak bardzo mi sie nie podobaly, ze ostatecznie ich nie publikowalam. Tym razem jednak chcialam naprawde pokazac, ze nalewka domowa, wiec zrobilam wyjatek ;)
(i nie przesadzaj stp z tym zapadaniem sie pod ziemie! ide zaraz poszukac tego zdjecia u Ciebie…)
Co do smaku nalewki to… to ja niestety nie lubie mocnych alkoholi, wiec uzywam ich tylko ‚do czegos’ ;) Ale ponoc nalewka smaczna :) Robilam 3 – dwie tez jeszcze nie sa ‚skonczone’ niestety…
PS. Na deser z checia poczekam :)
Beo,nie wiem,czy wymyślę,choć jedną ideę mam,czy skorzystam z Twoich gotowców.Cha!
Bedzie mi niezmiernie milo, jesli i z moich ‚gotowcow’ skorzystasz ;)
Dam Ci na pewno znać.
Pogodnego dnia!
Alez fajnie „kombinujesz” kochana :) podoba mi sie strasznie te laczenie z porzeczka,extra musi smakowac!!! ta werbena tez mi sie podoba,lece popatrzec,jak to po niemiecku bedzie……(aaaaaa …..Zitronenverbene)- jeszcze jej nigdy nie kupowalam ani uzywalam….
Cudnie te sloiczki wygladaja……
P.S pierwsze oswajanie baklazana mam za soba……..szczegoly wkrotce u mnie :) -hihi
Usciski :)
Gosiu, to juz czekam na baklazanowe szczegoly w takim razie :))
Beo, wspaniałe są te Twoje brzoskwiniowe przetwory. Zwłaszcza kusił by mnie ten z czarną porzeczką. Tylko, że tej ostatniej tutaj ani widu, ani słychu. Chyba, żebym zrobiła z samym likierem cassis…. Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że Ci się spodobała ta werbenowa konfitura.
Agnieszko, ta wersja z samym likierem jest bardzo delikatna, ale tez pyszna! Moze i Tobie posmakuje :)
Pozdrawiam!
ale smacznie tu u Ciebie!
Bea, dla mnie przetwory brzoskwiniowe to sama radość. Z czym by ich nie połączyć wychodzą znakomite! Przede mną jeszcze kilka zagotowań… – poprzyglądam się jeszcze Twoim propozycjom i może wybiorę coś innego niż zwykle… Musze pomyśleć z tą werbeną – ciekawe czy balkon to odpowiednie miejsce dla niej…? Zajrzę w linki, które podałaś jwsm.
P.S. Zrobiłam Twoj9I Christine)morele z migdałami i pistacjami i, tak jak przeczytasz, wolę bez moreli, ale wszystko jest kwestią smaku, prawda?
Pozdrawiam Cię Bea serdecznie!
Wypoczywasz?
Ewelajno, zdziwilam sie lekko czytajac Twoj komentarz, ze wolisz dzem morelowy bez moreli :D ale przeczytalam notkre na Twoim blogu i teraz juz wiem, ze chodzilo Ci o pistacje ;) Mnie polaczenie z pistacjami posmakowalo, gdyz morele z migdalami jadam od lat, byla to wiec mila odmiana, ale tak jak piszesz – wszystko jest przeciez kwestia gustu / smaku ;)
PS. Wypoczywam polowicznie, gdyz przed wyjazdem (piatek lub sobota) jeszcze tyyyle rzeczy do zrobienia!
Bea, oczywiście bez pistacji:) Tak to jest, kiedy osiołek nie przeczyta co napisał…
Bea, bardzo dobrze rozumiesz brzoskwinie – być może lepiej niż one same :) podziwiam, wzdycham do Twoich przetworów i… moja ambicja została poruszona ;)
Ja to sie chyba nigdy nie naucze tak wspaniale pichcic jak Ty, pozostaje mi tylko podziwianie i cieknaca slinka…
Dziekuje Wam serdezcnie za wizyte i komentarze!
Sylwio, naprawde zareczam, ze kazdy moze, czego jestem przykladem ;)
Pingback: Wakacyjne crumble z brzoskwiniami i czarną porzeczką :) « Bea w Kuchni
Beo, właśnie zrobiłam dżem brzoskwiniowo-malinowy z dodatkiem wanilii i rumu. Jest obłędny, wprost cudowny. Nigdy nie zrobiłam jeszcze takiego, który smakowałby mi aż tak:) Dziękuję Ci bardzo.
Dodałam jednak niecałe 100 g cukru trzcinowego i moim zdaniem i tak jest nawet odrobinę zbyt słodki. Wszystko zależy od gustu i słodkości owoców. Maliny pozbawiłam całkowicie pestek. DZIĘKUJĘ!
Kos, ciesze sie, ze smakuje! A co do cukru to masz racje – sporo zalezy jednak od slodkosci owocow (moje brzoskwinie nie byly wtedy niestety spektakularnie slodkie i dojrzale niestety…).
Pozdrawiam serdecznie!
Pingback: Po nitce do… brzoskwiniowego sorbetu « Bea w Kuchni
Pingback: Z czarną porzeczką w tle | Bea w Kuchni
Pingback: Czarna porzeczka – przetwory 2013 | Bea w Kuchni
Właśnie jestem w trakcie pracy nad brzoskwiniowo-porzeczkowym dżemikiem (pierwszy w moim życiu) no i oczywiście jak zwykle jestem bardzo oszczędna w przyprawianiu to teraz sypnęłam dość sporo kardamonu. Już się boję co z tego wyjdzie. Kosztowałam, i smak jest mocno wyczuwalny. Mam nadzieję, że będzie zjadliwe. Tak na przyszłość, jaką ilość kardamonu Ty dodajesz na kilogram owoców?
Pozdrawiam.
Gucinko, na 1 kg owocow dodaje ok. 1/8 lyzeczki, na 1,5 – 2 kg – do 1/4 (stad ta ‚odrobina’ w przepisie ;)).
Mam nadzieje, ze dzem bedzie jednak ‚zjadliwy’ ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Dżem wyszedł bardzo smaczny chociaż mógłby nosić nazwę „dżem kardamonowo-brzoskwiniowy” ;-)
Z pewnością znajdę tutaj jeszcze nie jeden kuszący przepis. Baaaardzo apetyczna stronka! Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam!
W sobotę po porannych zakupach zabieram się za wersję brzoskwinia – malina.
Zrobię z 3 kg brzoskwiń i 1,5 kg malin :)
To będzie mój pierwszy samodzielnie zrobiony dżem.
Czy jak zacznę w sobotę rano, to w niedzielę wieczorem będę mogła już przełożyć do słoiczków?
Będę wdzięczna za podpowiedzi.
Ps. Można dać cukier trzcinowy zamiast białego?
Mileno, przepraszam, ze ospisuje dopiero dzis, jednak ze wzgledow rodzinno-wakacyjnych nie udalomi sie wczesniej zasiasc przed komputerem…
Dzem w niedziele bedzie juz mozna przelozyc do sloiczkow; mozesz bez problemu uzyc cukru trzcinowego, choc polecam jasny, gdyz ciemny ma wg mnie moze zbyt intensywny smak w porownaniu do delikatnych brzoskwin i malin.
Pozdrawiam!
Bardzo dziękuje za odpowiedz. Owoce stygna właśnie i czekają na lezakowanie w lodówce :)
Mileno, czekam zatem na szczegoly! Mam nadzieje, ze bedziesz z rezultatu zadowolona :)