‚
Moja tegoroczna toskańska przygoda zaczęła się w Casentino.
Jadąc z Florencji pokonujemy najpierw przełęcz Consuma (1050 m n.p.m.), a później zjeżdżamy już w stronę doliny i miasteczek takich jak Stia, Porciano, Poppi, Romena… Wokół nas wzgórza, winnice i lasy, a na ‘dokładkę’ – ruiny klasztorów i zamków. Spokój i widoki z całą pewnością sprzyjają kontemplacji, to tutaj bowiem, w La Verna, przebywał św. Franciszek, a w Camaldoli św. Romuald założył erem.
Region Casentino to również (a może przede wszystkim) Park Narodowy, który warto odwiedzić (to właśnie na terenie dzisiejszego parku mieści się wspomniany wcześniej erem). Położony czściowo na terenie Toskanii i Emilii Romanii, w prawie 100% pokryty jest lasami; o faunie i florze Parku możecie przeczytać więcej tutaj – klik, ja zaś dodam jeszcze, że rosną tam również spore ilości kasztanów (tych jadalnych) :
‚
‚
Niestety (jak powiedzieli mi moi włoscy znajomi) w tym roku warunki pogodowe nie były dla przyrody zbyt przyjazne (zdecydowanie za mało deszczu) i zbiory kasztanów nie będą raczej tak obfite jak zwykle
‚
A skoro już o toskańskiej florze mowa, to nie mogę nie pokazać Wam rosnących praktycznie wszędzie… :
‚
‚
Tak tak! Kaparów! Na najzwyklejszych przydomowych murkach! I choć za kaparami może nie przepadam zbytnio (z pewnością nie tak, jak za pecorino na ten przykład ;)), to przyznam, iż było to niezwykle ciekawe dla mnie ‘odkrycie’ :)
‚
‚
Jak wspomniałam na początku, Casentino to również piękne kościoły, klasztory i zamki, a jednym z najbardziej znanych jest z całą pewnością zamek w Poppi :
(polecam Wam również świetny wpis na blogu Małgosi Matyjaszczyk na temat tegoż miasteczka i zamku)
Przed wejściem do niego podziwiać możemy popiersie Dantego, który to ponoć tutaj napisał część Boskiej Komedii.
‚
‚
Drugi z zamków, do którego docieramy praktycznie przed zachodem słońca, to Romena; wiedzie do niego cyprysowa droga, a kolor świeżo zaoranej ziemi oraz liści strojących się w pierwsze, jesienne barwy idealnie pasuje do ruin zamku.
‚
Zamki w Romenie, Poppi i Porciano należały do rodziny hrabiów Guidi; wybudowane na trzech strategicznie położonych wzgórzach pozwalały na kontrolę doliny i na ewentualne szybkie zawiadomienie mieszkańców dwóch pozostałych zamków o zbliżającym się niebezpieczeństwie (oczami wyobraźni widzę znaki dymne na horyzoncie ;)). Od XVIII wieku zamek w Porciano jest w prywatnych rękach, a jako ciekawostkę dodam, iż u aktualnej właścicielki można również wynająć np. takie oto wakacyjne lokum – klik w okolicy zamku.
Wcześniej, tuż przed dotarciem na zamek, zwiedzamy w Romenie kościół San Pietro z XII wieku, podobno jeden z piękniejszych w regione (uwagę zwraca przede wszystkim wyjątkowa absyda).
‚
‚
Przy wyjściu z kościoła zupełnie przypadkowo wdajemy się w rozmowę z panem, który okazuje się być bratem księdza i który żonaty jest z Polką (brat, nie ksiądz rzecz jasna ;)). Opowiada nam o swoich wakacjach w Polsce i o tym, że spodobało mu się przywiązanie Polaków do tradycji, również jeśli chodzi o tradycje związane z religią, wiarą, Kościołem. Patrzę na otaczające nas widoki, na ten piękny kościół, na naszego rozmówcę i uśmiecham się stwierdzając, że świat jest jednak taki mały ;)
W ‚przykościelnym’ ogrodzie rosną drzewa oliwne oraz krzewy wawrzynu, a z ustawionych nieopodal ławeczek znów roztacza się ten wspaniały, sielski widok. Nie chcę jednak przeszkadzać siedzącym tam (domyślam się, że można czasami mieć dosyć ‚szalejących’ z aparatami turystów… ;)), więc tym razem aparat pozostaje na dłużej w torbie ;) Chłonę atmosferę tego miejsca jak i samego kościoła, gdyż ma w sobie coś szczególnego; te surowe, średniowieczne mury, bez zbędnych zdobień, złoceń i przepychu, mają w sobie niesamowitą magię. Z pewnością jeszcze tu kiedyś wrócę.
‚
* * *
Kolejny dzień (niedziela) był niezwykle intensywny, pełen cudnych widoków, kolorów i miejsc, między innymi takich :
‚
‚
Ale o tym będzie już w następnym odcinku ;)
‚
Pozdrawiam serdecznie!
‚