‚
Czy ja już kiedyś pisałam, że kocham lato? ;) I wszystkie jego kulinarne dary? ;) Nawet nie trzeba się zbytnio zastanawiać, co zrobić na obiad / kolację / podwieczorek (niepotrzebne skreślić ;)), zawsze bowiem można wymyśleć coś niezwykle szybkiego, ze składników jakie akurat mamy ‘pod ręką’. A gdy upały doskwierają tak jak teraz, gdy nie mam ochoty rozgrzewać piekarnika na weekendowe ciasto, to robię sałatkę owocową, czasami w wersji nieco bardziej luksusowej ;) zwanej po francusku ‘zimną zupą owocową’ (soupe froide de fruits). I przypominają mi się wtedy pewne wakacje…
Lato 1992, południowo-zachodnia Francja, zauroczenie regionem, jego mieszkańcami (w szczególności zaś jednym z nich ;)). I zauroczenie kuchnią rzecz jasna. Poznałam wtedy wiele wspaniałych potraw, regionalnych specjalności i miałam nawet przyjemność przyglądać się szefowi pewnej małej rodzinnej restauracyjki, od kuchni. To był naprawdę wyjątkowy czas. Dni upływały nam na zwiedzaniu, na przesiadywaniu w ogródku uroczego, kamiennego domku z zielonymi okiennicami, na rozmowach i – rzecz jasna – na grze w pétanque! ;) A w porze przygotowywania posiłków podglądałam Babcię Elizę (Mémé Elise) oraz jej córki, każda z nich bowiem miała jakąś swoją ‘specjalność’. Kuchnia codzienna nie była może zbytnio wyszukana, to wtedy jednak nauczyłam się, że najważniejsze jest, by składniki były jak najlepszej jakości. I że często im prościej, tym lepiej. Tak jak np. dzisiejszy deser :) Jest niezwykle szybki i prosty, a przy okazji efektowny (i smaczny, oczywiście :)).
Tego typu ‘zupę owocową’ możemy przygotować na białym lub różowym winie czy też na szampanie; dobrze, jeśli wino ma jak najbardziej bardziej owocowy bukiet (fruité), świetnie będzie on bowiem współgrał z deserem. Możliwości są właściwie dowolne – wystarczy dobrać i dosłodzić składniki wedle smaku i upodobań. Niektórzy nie gotują uprzednio wina, a tylko mieszają wszystkie składniki i odstawiają je do lodówki. Ja jednak podaję Wam przepis, jakiego nauczyłam się w domu Babci Elizy :)
‚
Zimna ‘zupa’ winno-owocowa
proporcje na 4 osoby
ok. 500 g owoców (np. truskawki, maliny, jagody)
1 pomarańcza
300 ml białego wina
ok. 100 ml syropu owocowego (tym razem użyłam syropu z kwiatów czarnego bzu)*
*lub ewentualnie – cukier do smaku
Truskawki umyć, osuszyć i odszypułkować, przekroić na połówki. Jagody i maliny bardzo delikatnie wypłukać (w misce, nie pod bieżącą wodą) i dokładnie osuszyć.
Z pomarańczy zetrzeć ‘paski’ skórki (najlepiej nożykiem / skrobakiem do cytrusów – zesterem), wycisnąć sok.
Sok z pomarańczy, otartą skórkę, wino oraz syrop (lub cukier) wlać do rondelka i delikatnie podgrzewać przez ok. 5 minut (nie gotować na mocnym ogniu). Następnie zalewę wystudzić, dodać owoce i odstawić do lodówki na min. 2 godziny. Serwować dobrze schłodzone.
W ten sam sposób możemy przygotować inne warianty ‘zupy’ dodając różne syropy owocowe, czy też np. syrop z agawy lub syrop klonowy (syropu dodajemy do smaku, w zależności bowiem od użytego wina – oraz od słodyczy samego syropu – będziemy potrzebować go mniej lub więcej). Możemy też dodać np. listki mięty czy bazylii do przygotowywanej zalewy (webena cytrynowa – lippia trójlistna – również świetnie tu pasuje!).
‚
‚
(o werbenie cytrynowej wspominałam również tutaj – a propos ciasta – klik i tutaj – a propos ryby – klik)
Druga wersja ‘zupy’ była z melonem i truskawkami :
‚
1 melon + ok. 250 g truskawek, białe porto, sok z 1 pomarańczy + syrop truskawkowy (lub truskawkowo-rabarbarowy) do smaku (porto jest słodsze od tradycyjnych białych win, dlatego syropu dodajemy o wiele mniej niż w pierwszym przepisie) + 2-3 gałązki bazylii lub mięty i przygotowanie – jak wyżej.
W ramach testów jedną małą porcję zrobiłam wczoraj ze startą tonką i okazuje się, że melon i tonka bardzo się lubią! Co bardzo mnie rzecz jasna ucieszyło ;) Choć mimo wszystko melona najczęściej jadam w tej najprostszej wersji – z dodatkiem czerwonego porto. Tak tak, kolejne wspomnienie tamtych (bardzo wyjątkowych… ;)) wakacji :)
‚
Pozdrawiam serdecznie! I życze wszystkim udanego tygodnia :)