Roczne archiwum: 2011

Wielkanocne bułeczki drożdżowe

brioszkawielkanoc1

Jeśli w wirze świątecznych przygotowań zostanie Wam jeszcze trochę wolnego czasu (już po zabarwieniu wszystkich potrzebnych jajek ;)) i gdy przy okazji macie w planach jakąś brioszkę lub chałkę na świąteczne śniadanie, to być może i ta propozycja przypadnie Wam do gustu. Otóż wzorując się na kształcie typowej, tradycyjnej tutejszej brioszki wypiekanej na święto Trzech Króli, od pewnego czasu przygotowuję z ciasta drożdżowego takie oto jadalne ‘podstawki’ na wielkanocne jajka :

brioszkawielkanoc3

Są one nie tylko ozdobą świątecznego stołu, ale przy okazji pysznym dodatkiem do wielkanocnego śniadania :) Możecie wykorzystać tutaj wasz ulubiony przepis na drożdzowe bułeczki / brioszki przygotowując ‘podstawki’ np. tylko z części ciasta, a z resztę formując w kształcie jednej większej brioszki czy plecionej chałki. Ja tym razem upiekłam bułeczki bez jajek, na oliwie, nadal bowiem staram się unikać uczulających mnie składników, Wy jednak możecie oczywiście wybrać dowolny przepis. Dla koloru dodaję odrobinę kurkumy lub szafranu, ciasto ma wtedy śliczną, słoneczną barwę.

brioszkawielkanoc4

Wielkanocne bułeczki drożdżowe


proporcje na ok. 8 bułeczek

ok. 180-190 ml letniego mleka
1 łyżeczka suchych drożdży
320 g mąki
1/2 łyżeczki soli
60 ml oliwy (4 łyżki)
2-3 łyżki syropu z agawy lub miodu (lub cukru)
otarta skórka z 1 cytryny (można pominąć)
odrobina kurkumy lub szafranu dla koloru (można pominąć)

opcjonalnie : żółtko wymieszane z odrobiną śmietany / mleka do posmarowania

Drożdże rozpuścić w ok. 1/3 mleka i odstawić na 5-10 minut. Mąkę wymieszać z solą (opcjonalnie dodając kurkumę lub szafran), wsypać do miski, zrobić wgłębienie i dodać drożdże (gdy ‘ruszą’, czyli gdy zaczną się pienić) oraz syrop z agawy / miód. Powoli dolewając mleko i oliwę (ilość użytego mleka zależy od wilgotności i typu użytej mąki)  wyrabiać ciasto, dodając również otartą skórkę z cytryny (wyrabiamy ciasto przez ok. 5-8 minut, ‘hakiem’ miksera lub na lekko umączonym blacie). Gdy ciasto jest już gładkie, elastyczne i nie klei się do dłoni / do ścianek misy – uformować kulę, przełożyć do czystej, lekko wysmarowanej oliwą  miski, przykryć (folią spożywczą lub wilgotną ściereczką) i odstawić do wyrośnięcia* na ok. 60 – 75 minut (ciasto ma podwoić objętość).
Następnie ciasto przełożyć na blat i formować z niego kuleczki (dla mnie idealna ich wielkość to ok. 15-17 g każda; zamiast używać wagi, ciasto możemy podzielić na 8 równych części a następnie z każdej z nich uformować 5 kuleczek).  Z każdych 5 kuleczek ciasta uformować ‘koronę’, układając kuleczki na wyłożonej papierem blasze tak, by lekko się stykały (w środku pozostawiamy puste miejsce). Następnie bułeczki przykryć i pozostawić do ponownego wyrośnięcia (ok. 20-30 min.)
W tym czasie rozgrzać piekarnik do 180-200ºC.
Wyrośnięte bułeczki posmarować żółtkiem wymieszanym z mlekiem / śmietaną i piec je przez ok. 20-25 minut, aż  będą rumiane (jeśli zbyt mocno się rumienią, możemy obniżyć temperaturę lub przykryć je folią aluminiową). Wystudzić na kratce.

*gdy w kuchni jest chłodno, wstawiam ciasto do piekarnika z włączoną żarówką, co podnosi o kilka stopni temperaturę i pomaga w rośnięciu ciasta; do ostatniego już rośnięcia, uformowane bułeczki przykrywam dużą misą, dzięki czemu nie mam problemu przyklejającej się do ciasta ściereczki ;)

brioszka_lapin

Co roku staram się również ‘ulepić’ świąteczne zajączki, nadal jednak zdecydowanie nie wyglądają one tak jak bym sobie tego życzyła ;) Ale to nic – wszak ponoć najważniejsze, że smakują! ;)

*   *   *

A teraz już życzę Wam zdrowych, radosnych i pogodnych Świąt, smacznego jajka oraz wiele pozytywnej, wiosennej energii; mam nadzieję, że miło spędzicie ten świąteczny czas w gronie bliskich Wam osób :)

Pozdrawiam serdecznie !

wesolych_swiat_wielkanoc2011

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Pisanko-kraszanki z naturalnych barwników

oeufs2011
*
Po raz kolejny z niedowierzaniem stwierdzam, że czas zdecydowanie za szybko płynie… W styczniu miałam wrażenie, że do świąt tak daleko, a tu nagle okazuje się, że to już! Jak to możliwe?! Przewracane kartki kalendarza niestety potwierdzają, że to jednak nie pomyłka i że pora chyba pomyśleć o świętach (mam nadzieję, że nie zapomnieliście o wysianiu rzeżuchy ? ;) )

W moim rodzinnym domu na Wielkanoc nie piekło się raczej mazurków, ale baby i babki wszelakie. Było oczywiście sobotnie strojenie koszyczka, święcenie, niedzielne wspólne śniadanie, a później świąteczny obiad. I jak w większości chyba polskich domów – były jajka. Duuużo jajek ;)

Co roku przypominam sobie jedne z moich pierwszych, własnoręcznych pisanek. Miałam kilka lat i nie spodobało mi się zbytnio, by móc malować tylko wydmuszki, koniecznie chciałam pomalować również jajka przeznaczone do świątecznej konsumpcji ;) Mama w końcu uległa moim prośbom, a ja tak bardzo przejęłam się moją malarsko-dekoracyjną rolą i z tak wielką dokładnością pomalowałam jajka, że kolorowe wzorki widać było nawet po obraniu skorupek ;) Goście jednak dzielnie wszystko spałaszowali, a ja do dziś uśmiecham się do tych wspomnień (swoją drogą, może to jednak nie do końca moja wina, tylko wina użytych farbek? przynajmniej tak się pocieszam ;) )
*

oeuf_teintures1
*

Teraz zamiast pisanek co roku robię kraszanki, farbując jajka w kilku naturalnych barwnikach; bardzo lubię kolor skorupek barwionych łuskami z cebuli – są takie ciepłe i domowe. Tyle tylko, że trzeba odpowiednio wcześniej pamiętać o zrobieniu łuskowych zapasów, z czym u mnie niestety krucho (krucho nie z cebulą, a z pamięcią niestety ;)). Dlatego w ostatniej chwili ratuję się czym mogę, wciąż obiecując sobie, że w przyszłym roku na pewno będę o cebuli pamiętać! ;)

*

oeuf_teintures_bleus
kolor niebieski – wywar z czerwonej kapusty; pastelowo-zielony kolor na dole – wywar z chabrów;
jajka popękane – kurkuma + wywar z czerwonej kapusty

*

Tak więc, gdy łusek brak, sięgam po mocny wywar z buraków, z czerwonej kapusty* (uzyskujemy śliczny, niebieski kolor), z kwiatów nagietka, z chabrów lub hibiskusa, z kurkumy czy kawy. Naturalnych barwników jest oczywiście więcej : herbata, jagody, kora dębu, olchy lub modrzejca kampechiańskiego czy łupiny orzecha włoskiego (do przygotowanych wywarów najczęściej dodaje się również nieco octu, ja dodaję ok. 2-3 łyżki na szklankę płynu). Jajka można gotować bezpośrednio w przygotowanym wcześniej wywarze lub ugotować je wcześniej w wodzie, a następnie zamoczyć w odpowiedniej miksturze (im dłużej pozostawimy jajka w barwniku, tym intensywniejszy kolor otrzymamy, dzięki czemu ilość wariacji kolorystycznych jest praktycznie nieskończona :))

*liście z jednej średniej wielkości główki kapusty kroję i zalewam mniej wiecej szklanka wody (czasami troche wiecej), dodaję ok. 3 łyżki octu i gotuję przez mniej więcej pół godziny, a następnie moczę ugotowane już jajka (wkładam do gorącego wywaru i pozostawiam na tak długo, jak wymaga tego kolor); można też gotować jajka od razu w wywarze, mnie jednak prościej jest najpierw ugotowac jajka osobno, a potem je do woli farbować w różnych barwnikach ;)
(jeśli zaś chodzi np. o suszone kwiaty, używam mniej więcej 100-150 g na szklankę wody i postępuję tak, jak powyżej; kurkumy używam ok. 2-3 łyżek na szklankę wody i gotuję zazwyczaj tylko kilkanaście minut)

Jako iż lubię eksperymentować, to często mieszam różne barwniki, brakuje mi jednak cierpliwości, by pozostawić w nich jajka na dłużej oraz skrupulatności, by notować wyniki eksperymentów ;) Niektóre z nich są bardziej udane, inne mniej, ale ta nieprzewidywlność jest chyba właśnie najlepszą częścią całej zabawy. Oprócz przeróżnych odcieni błękitu i zieleni (widocznych na powyższym zdjęciu) otrzymałam też niezwykle przypadkowo takiego oto ‘dziwoląga’ :

*

oeuf_taches*

Chcąc spłukać nadmiar kurkumy za mocno potarłam skorupkę, która w kilku miejscach zaczęła się odbarwiać; skoro więc jajko i tak już było wizualnie spisane na straty, postanowiłam zanurzyć je w wywarze z kapusty, by sprawdzić, jak wyglądać będą te odbarwienia. Efekt bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i muszę przyznać, że to chyba najładniejsza pisanko-kraszanka, jaką udało mi się kiedykolwiek wyprodukować ;)
(te popękane, kolorowe jajka z powyższych zdjęć to również testy – z egzemplarzy, które pękły podczas gotowania)

*

oeuf_teintures_3couleurs

jajko zielone – czerwona kapusta (niebieski) + kurkuma

*

Te naturalnie farbowane jajka nie zawsze wyglądają idealnie niestety : skorupka nie zawsze jednakowo chłonie kolor, często widoczne są plamki czy przebarwienia; mnie jednak zupełnie to nie przeszkadza, tym bardziej, że to właśnie w ten sposób możemy otrzmymać nie tylko oryginalne kolory, ale i faktury (np. pocierając jajko ‘pastą’ z kurkumy, już po namoczeniu, skorupka wygląda jak misterna rzeźba ;))

*
oeuf_teintures_curcuma

*

A poniżej : jajko farbowane w kawie (w górnym lewym rogu), w wywarze z czerwonych chabrów (w górnym prawym rogu), na dole po lewej mieszanka soku z kapusty i buraków, a po prawej – bardzo dziwna, spontaniczna mieszanka ;) która nie do końca niestety jest udana, gdyż kolor ściera się częściowo przy dotknięciu skorupki (muszę jednak przyznać, że efekt i tak mi się podoba; zła wiadomość jest za to taka, że raczej nie uda mi się tego koloru odtworzyć… ale to nic, będą przecież inne ;) )
*

oeuf_teintures_bruns

*

I na koniec przypominam jeszcze link do ‘listkowych’ pisanek – klik, które również są niezwykle dekoracyjne :

*

ppisanki

*
Pozdrawiam serdecznie!
I chętnie poczytam i o Waszych ulubionych domowych sposobach na farbowanie jajek ;)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Słoneczne ciasto z marcepanem, morelami i pekanami

ciastodk_marcepan_morele21`

Wypieki z marcepanem od kilku lat są dla mnie synonimem miłych, wakacyjnych chwil spędzanych w Danii. Czekoladki czy wszelakie bułeczki z dodatkiem tego migdałowego przysmaku znaleźć można tam na każdym kroku – w sklepikach, cukierniach, kafejkach. Oraz we wszystkich chyba domach ;) Słoneczne popołudnie w ogrodzie, w towarzystwie przemiłych osób (Duńczycy są zdecydowanie bardzo sympatycznymi ludźmi :) ), do tego oczywiście kawa, której Duńczycy wypijają całkiem spore ilości ;),  i kawałek pysznego ciasta : rabarbarowy lub malinowy crumble z dodatkiem startego marcepanu lub np. takie ciasto z sezonowymi owocami. Duńskie przepisy – nie tylko na ciasta zresztą – są proste, w miarę szybkie i takie bardzo ‘domowe’. To chyba właśnie urzeka mnie w Danii i w Duńczykach najbardziej : prostota. Ludzie, ich postrzeganie świata, ich minimalizm i funkcjonalizm (bardzo lubię skandynawski design), wszystko to nieodmiennie łączy się z naturalną prostotą właśnie. Tak jak i poniższy przepis :) I choć dzisiejsze ciasto bardziej może kojarzy się z jesienią niż z wiosną, to muszę przyznać, iż jego słoneczny kolor bardzo pozytywnie wpływa na samopoczucie. Może i Wy skusicie się więc na kawałek ? ;)

ciastodk_marcepan_morele1

Ciasto z marcepanem, morelami i pekanami

proporcje na blachę 22 x 22 cm

300 g marcepanu
100 g miękkiego masła
100-120 g cukru
ziarna z 1 laski wanilii lub 1 łyżka cukru waniliowego (u mnie tym razem starta tonka)
4 jajka
100 g marmolady morelowej
100 g mąki
2 łyżeczki proszku (daję nieco mniej)
85 g pekanów (lub orzechów włoskich)
120 g suszonych moreli (lub innych suszonych owoców) + 1 łyżka mąki
otarta skórka z 1 cytryny
1,5 łyżki amaretto (można pominąć)

Piekarnik rozgrzać do 170-180ºC.
Mąkę wymieszać z proszkiem (jeśli wymieszamy mąkę trzepaczką, efekt będzie podobny jak po przesianiu mąki przez sito). Orzechy posiekać. Morele pokroić na średniej wielkości kawałki i wymieszać z łyżką mąki (zapobiega to opadaniu owoców w cieście).
Marcepan zetrzeć na tarce na dużych oczkach (polecam wcześniej umieścić marcepan na kilkanaście minut w zamrażalniku, wtedy łatwiej się ściera). Marcepan, masło i cukier ucierać / miksować dodając po jednym jajku, a następnie dodać marmoladę, otartą skórkę z cytryny oraz amaretto. Na koniec dodać mąkę, orzechy i morele i przelać masę do natłuszczonej i / lub wyłożonej papierem foremki. Piec ok. 55 minut.

przepis oryginalny – Mad! nr 7 / 2009



ciastodk_marcepan_morele31

Ciasto jest dosyć słodkie (marcepan + cukier), mimo iż dodaję mniej cukru niż w oryginalnym przepisie (150 g). Nie jest to ciasto z tych puszystych, jednak jeśli lubicie marcepanowe smaki, to jestem pewna, że i to połączenie z morelami i pekanami Wam posmakuje. Od siebie dodałam jeszcze odrobinę amaretto oraz – jak zwykle ;) – nieco startej tonki, co bardzo tutaj pasuje. A na drugi dzień ciasto smakuje jeszcze lepiej :)

A na koniec jeszcze podziękowania : dla Hefy – za odnalezienie zagubionego przepisu ;) i dla Oli – za pomoc w tłumaczeniach :)

Pozdrawiam serdecznie!

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email