Dzisiejszy wpis miał pojawić się na blogu prawie miesiąc temu, jednak z przyczyn ‘różnych’ ;) pojawia się z lekkim opóźnieniem…
Jak stali czytelnicy pewnie już wiedzą – w mojej kuchni goszczą przede wszystkim produkty sezonowe i najczęściej lokalne, o czym dosyć często na łamach bloga wspominam.
Rok temu zaproponowałam Wam wpis o warzywach sezonowych właśnie, który spotkał się z dość dużym zainteresowaniem. Jako iż większość produktów jest w dzisiejszych czasach dostępna praktycznie przez cały rok, nie zawsze do końca jesteśmy pewni, czy dane warzywo / owoc jest jeszcze sezonowe czy już nie. Dlatego właśnie rok temu powstał pierwszy wpis na ten temat.
Odpowiadając na częste zapytania mailowe widzę, że temat nadal cieszy się sporym zainteresowaniem. Wielu z Was przyznaje, że ‘plastikowe’ pomidory czy truskawki w środku zimy tak naprawdę przecież nie smakują i nie cieszą. I dlatego właśnie jedząc to, co sezonowe, mamy szansę na najlepszy smak i – teoretycznie ;) – na największą ilość witamin i mikroelementów, co szczególnie zimą nam się przyda :) A przy okazji dokładamy małą, ekologiczną cegiełkę, gdyż to co wyprodukowane lokalnie nie przemierzyło połowy globu zanim trafiło do supermarketu.
*
*
Zimą mamy do dyspozycji nie tylko ziemniaki, marchewkę czy seler. Skorzonera (wężymord), topinambur, pasternak, brukiew czy boćwina nie wszystkim są dobrze znane, a z całą pewnością zasługują na naszą uwagę. Więc tych wszystkich, którzy nadal twierdzą, iż zimą nie ma ‘ciekawych’ warzyw, zapraszam do wspomnianego już poprzedniego ‘sezonowego’ wpisu – klik (by nie powtarzać tych samych informacji, podaję jedynie linka dla tych, którzy wpisu rok temu nie czytali lub chcą go przeczytać ponownie ;) ).
Patrycja zapytała mnie wtedy, czy nie myślę o stworzeniu czegoś w stylu sezonowego kalendarza warzyw i owoców i choć – przyznaję… (mea culpa) – pomysł przez wiele długich miesięcy popadł w zapomnienie, to w tym roku nareszcie ‘zakiełkował’ i ujrzał światło dzienne. Wszak lepiej późno niż… ;)
Jest to pierwsza, dosyć robocza wersja kalendarza, którą będę ewentualnie ‘ulepszać’ (będę wtedy dopisywać na blogu informacje o dacie ostatniej edycji). Przygotowałam go bazując się na tutejszym rynku warzywnym, możliwe jednak, że nie wszystko do końca będzie dokładnie pokrywać się z tym, co jest sezonowo dostępne na polskich straganach, dlatego chętnie poczytam o Waszych propozycjach dotyczących ewentualnych modyfikacji.
Przygotowując ten kalendarz skupiłam się przede wszystkim na warzywach w miarę ‘lokalnych’ i nie uwzględniłam tych egzotycznych, typowo z importu. Dodałam za to np. czosnek niedźwiedzi czy szczaw, choć warzywami jako takimi nie są.
Nie podzieliłam też np. kapust na gatunki, lecz jeśli uważacie że powinnam – oczywiście chętnie to zmienię.
Będę Wam bardzo wdzięczna za wszelkie uwagi, jest to bowiem pierwszy tego typu plik jaki przygotowuję (a że techniczno-informatycznymi zdolnościami nie grzeszę, to jego szata graficzna jest bardzo ‘podstawowa’, wiem ;)). Kalendarz dostępny jest w formacie PDF, wystarczy kliknąć na poniższe zdjęcie :
*
*
Kończę również wersję owocową kalendarza i mam przy okazji pytanie : czy powinnam w nim uwzględnić tylko owoce ‘lokalne’, czy dopisać również te egzotyczne ? (być może nie wszystkie, ale te najpopularniejsze). Co Wy na ten temat sądzicie ? Co dla Was będzie ciekawsze / bardziej praktyczne ?
Czekam na Wasze opinie :)
*