Miesięczne archiwum: Listopad 2012

Rustykalne ciasto orzechowo-jabłkowe

ciasto_orzechy_jablka1

zdjęcie – 17 września 2012

Piekąc dzisiejsze ciasto ‘na wynos’ pomyślałam, że pora najwyższa by je opublikować na blogu, tym bardziej, że pierwsze zdjęcia czekają już od połowy września. To typowo jesienny, aromatyczny wypiek : wilgotne jabłka, cynamon oraz orzechy, duuużo orzechów! :) Niestety nie pomnę skąd dokładnie pochodzi oryginalny przepis, ale jestem prawie że pewna, iż widziałam go w którymś wydaniu ‘Country Living’ mniej więcej rok temu (przyciągnęła mnie przede wszystkim jego nazwa, gdyż wszystko co rustykalne działa na mnie jak magnes ;)). Składniki, proporcje oraz sposób wykonania na tyle prosty, że bardzo łatwo go zapamiętać. A resztę możemy modyfikować do woli :)

Przepis z dedykacją dla Atiny, na kończący się już Orzechowy Tydzień

ciasto_orzechy_jablka02

Rustykalne ciasto orzechowo-jabłkowe

tortownica o średnicy 22 cm

175 g miękkiego masła
150 g cukru* (używam jasnego trzcinowego)
*(więcej, jeśli lubicie słodsze wypieki)
3 jajka
100 g mąki (połowę zastąpiłam razową orkiszową)
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
¼ łyżeczki zmielonych goździków
100 g bardzo drobno zmielonych orzechów (u mnie laskowe)
2 średniej wielkości jabłka + sok z cytryny
200 g mieszanki orzechów (użyłam laskowych, włoskich i pekanów)
opcjonalnie : 2-3 łyżki cukru (u mnie mieszanka pół na pół jasnego i ciemnego trzcinowego) + ½ łyżeczki cynamonu

wszystkie składniki powinny mieć temp. pokojową

Piekarnik nagrzać do 180°C.
Jabłka obrać i pokroić w średniej wielkości kostkę, skroipć sokiem z cytryny.
Orzechy (200 g) lekko zgrilowac na suchej patelni, wystudzić i poszatkować (niezbyt drobno).
Mąkę wymieszać z proszkiem i przyprawami.
Masło utrzeć z cukrem i jednym jajkiem na jednolitą, puszystą masę (ok. 5 minut), a następnie – stale ucierając – dodawać po jednym jajku (jeśli po dodaniu jajek masa się lekko ‘warzy’, dodajemy ok. 2 – 3 łyżki mąki i dokładnie mieszamy). Następnie dodać zmielone orzechy, połowę jabłek oraz połowę poszatkowanych orzechów i dokładnie wymieszać (nie miksować!).
Przełożyć masę do natłuszczonej foremki i wierzch ciasta posypać pozostałą połową jabłek i orzechów, lekko ‘wgnieść’ je w ciasto, a następnie posypać cukrem wymieszanym z cynamonem.
Piec ok. godzinę, następnie na kilka minut pozostawić w foremce, po czym wystudzić na kratce.

ciasto_orzechy_jablka04
Uwagi :

- zamiast cynamonu możemy też użyć przyprawy korzennej / piernikowej; do wersji cynamonowej możemy też dodać po ok. ¼ łyżeczki kardamonu, imbiru i gałki muszkatołowej (lub sproszkowanej osnówki muszkatołowej / mace)

- dziś powstała wersja gruszkowo-migdałowa, równie pyszna, z dodatkiem kardamonu zamiast cynamonu (ok. ½ łyżeczki)

- garść orzechów możemy też zastąpić np. rodzynkami czy suszoną żurawiną, szczególnie do wersji gruszkowej świetnie ona pasuje

- ciasto możemy przed podaniem posypać cukrem pudrem i podawać z dodatkiem crème fraîche lub lodów waniliowych

ciasto_orzechy_jablka03

Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim miłego tygodnia!

I zapraszam po niedzieli na parę słów o książkach oraz na kilka prentowych propozycji, nie tylko na Święta :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Kremowa zupa soczewicowo-dyniowa i wyczekana książka

c_et_v3Na książkę Aran Goyoaga, autorki bloga ‘Cannelle et Vanille’, czekałam bardzo niecierpliwie i wpisałam ją na moją książkową listę zakupów jeszcze zanim pojawiła się na rynku wydawniczym. Jako iż jestem niereformowalnym wzrokowcem, to zdjęcia Aran przyciągają mnie chyba nawet jeszcze bardziej niż same przepisy : bije z nich świeżość i lekkość, zawsze jest kolorowo i smacznie.

‘Small Plates, Sweet Treats’ to zbiór 120 bezglutenowych przepisów, a każdy z nich ilustrowany jest pięknymi zdjęciami Autorki.  Książka podzielona jest na rozdziały według pór roku (zaczyna się od jesieni) i w każdym z nich znajdziemy receptury z użyciem sezonowych produktów, co – jak chyba wiecie – wyjątkowo sobie cenię.

Książka jest pięknie i starannie wydana, podoba mi się też przejrzystość tekstów / przepisów oraz sama grafika i układ książki. Wagi i miary podawane są tu nie tylko w ‘szklankach’ i ‘uncjach’, ale jednocześnie w gramach i mililitrach, co jest bardzo praktyczne (nie lubię ciągłego ‘przeliczania’, szczególnie gdy jest tego w przepisie sporo ;)).

c_et_v1


Przyznajcie sami – czyż można oprzeć się tak smakowitym fotografiom?! Każde zdjęcie powoduje, iż ma się ochotę natychmiast zakasać rękawy i zabrać się za kucharzenie ;) A to z całą pewnością najlepsza rekomendacja :)

c_et_v2
Niewiele jest tutaj przepisów, których nie mam ochoty przygotować i właściwie na każdej stronie mogłabym przykleić karteczkę ‘do zrobienia’; są tu zupy, zapiekanki, wytrawne tarty i placuszki, sałatki, ciasta, desery… Znajdziecie tu również kilka dań mięsnych i rybnych, choć większość receptur bazuje jednak na warzywach i – jak wspominałam wyżej – bezglutenowych produktach.

c_et_v4


Testowanie przepisów zaczęłam rzecz jasna od… dyni! :) Spodobało mi się zdjęcie pewnej soczewicowo-dyniowej zupy, a jako iż to połączenie bardzo często gości jesienią i zimą w mojej kuchni, to zupa nie mogła mi / nam nie smakować. W oryginale podawana jest ona z dodatkiem przegrzebków, które ja zastąpiłam kawałkami wędzonej na ciepło ryby, gdyż konsystencja i smak przegrzebków niestety nie do końca mi odpowiada. Do tego przygotowujemy chipsy z fioletowych ziemniaków, które kolorystycznie świetnie tutaj pasują i wnoszą dodatkowy element kruchej, chrupkiej tekstury i całość staje się wtedy prawdziwą ucztą nie tylko dla naszych kubków smakowych, ale i dla oczu :)

(oczywiście na zdjęciach Aran zupa wygląda zdecydowanie bardziej zachęcająco niż na moich…)

soupe_courge_c_et_v2

Kremowa zupa soczewicowo-dyniowa z fioletowymi chipsami i przegrzebkami

na 6 porcji

90 ml oliwy (6 łyżek)
1 średniej wielkości szalotka
2 ząbki czosnku
2 średniej wielkości marchewki
1 łodyga selera
1 łyżeczka świeżych listków tymianku
1 łyżeczka soli
½ łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu
200 g (250 ml) czerwonej soczewicy
ok. 700 g miąższu dyni
1 średniej wielkości ziemniak
1 litr bulionu (u mnie warzywny)
2 fioletowe ziemniaki
opcjonalnie – małże Św Jakuba (przegrzebki), ok. 110 g
natka pietruszki do dekoracji (u mnie listki tymianku)
olej z pestek dyni (zastąpiłam oliwą truflową)

Szalotkę i czosnek poszatkować. Warzywa umyć, osuszyć, obrać i pokroić w kostkę (mniej więcej podobnej wielkości). Soczewicę wypłukać.
2 łyżki oliwy podgrzać w dużym rondlu, dodać szalotkę, czosnek, marchewkę, pokrojoną łodygę selera, listki tymianku , pół łyżeczki soli oraz pieprz i dusić warzywa mieszając od czasu do czasu przez ok. 5 minut (aż warzywa zaczną być lekko miękkie). Dodać soczewicę, dynię, ziemniak, bulion oraz pozostałe pół łyżeczki soli, przykryć i gotować ok. 20 minut. Następnie zupę zmiksować i doprawić do smaku.
Fioletowe ziemniaki obrać i pokroić na bardzo cienkie plasterki (użyłam szatkownicy / mandoliny). Na małej patelni lub w rondlu podgrzać pozostałe 4 łyżki oliwy na średnim ogniu i porcjami smażyć plastry ziemniaków na lekko złoty kolor. Osuszyć na ręczniku papierowym.
Jeśli podajemy zupę z muszlami – doprawiamy je solą i pieprzem i smażymy od 30 do 60 sek. z każdej strony.
Serwujemy zupe udekorowaną ziemniaczanymi chipsami i muszlami.
Zupę można przechowywać do 3 dni w lodówce lub zamrozić (na ok. miesiąc).

soupe_courge_c_et_v1
Uwagi :

- jest to chyba idealna zupa dla tych, którzy twierdzą, iż nie lubią dyni, gdyż dzieki dodatkowi soczewicy (oraz pozostałych warzyw) smak dyni jest bardzo łagodny (dlatego teraz dodaję tu nieco mniej soczewicy, ok. 120 – 150 g, by bardziej czuć dynię właśnie…)

- przy drugim ‘podejściu’ postąpiłam nieco inaczej, jak przy większości przygotowywanych przeze mnie aktualnie warzywnych zup : najpierw podsmażyłam cebulę z czosnkiem i tymiankiem, a później dodałam wszystkie warzywa i dusiłam /smażyłam je jeszcze ok. 10 minut; następnie dodałam soczewicę i bulion i gotowałam jeszcze przez ok. 15 minut od zagotowania, po czym zmiskowałam zupę i doprawiłam do smaku; w ten weekend zaś dla odmiany warzywa zostaną zdeglasowane białym winem (i mam nadzieję, że będzie to udany mariaż… ;))

- zamiast oleju z pestek dyni tym razem użyłam niewielkiej ilości oliwy truflowej, która nadaje zupie wspaniałego ‘ziemistego’ smaku i aromatu (uważamy jednak, by nie zdominowała ona smaku zupy)

- przed podaniem ‘ozdobiłam’ zupę listkami świeżego tymianku i czerwonym pieprzem


Mam nadzieję, że zachęciłam Was do wypróbowania przepisu? I do zakupu książki przy okazji… ;)


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Lubię listopad!

listopad2
Jeszcze nie tak dawno nie przypuszczałam nawet, że kiedyś to powiem : tak, lubię listopad! I co ciekawe – z roku na rok coraz bardziej (wprost proporcjonalnie do upływających lat… ;)).
Oczywiście słoneczne dni są wyjątkowo mile teraz widziane; wystawiam twarz do słońca i spacerując wśród szeleszczących liści podziwiam kolory, jakimi jesień maluje wszystko dokoła. I jak co roku fascynuje mnie fakt, iż soczysta zieleń drzew przyodziewa się w tak niesamowitą paletę barw.

listopad1
Od czasu do czasu wyruszam więc w plener z aparatem, by choć na chwilę zatrzymać w obiektywie tę jesienną aurę. A marznące podczas naciskania spustu migawki palce przypominają, iż mimo błyszczącego na firmamencie słońca pora już najwyższa, by pomyśleć o zapomnianych w czeluściach szafy rękawiczkach…

listopad3
Wracam do domu lekko zmarznięta, ale i tak zadowolona z tej jesiennej przechadzki. A na rozgrzewkę przygotowuję szybką zupę z pieczonej dyni, która robi się praktycznie sama : ćwiartki dyni (Hokkaido) układam na blasze wraz z kilkoma ząbkami czosnku (w łupince), lekko smaruję dynią oliwą i kładę kilka gałązek tymianku; następnie piekę wszystko do miękkości (ok. 15-20 minut – w zależnośćci od grubości plastrów dyni – w 200-220°C), po czym miksuję z dodatkiem lekkiego bulionu. Do tego odrobina oleju z pestek dyni oraz garść lekko posiekanych pestek i szybka, rozgrzewająca zupa trafia na nasz stół.

soupe_courge_novembre


A gdy listopadowe słońce chowa się za chmury (tak jak w ten weekend na przykład…) i zamiast niego towarzyszy nam już typowa o tej porze roku słota i spowijająca miasto mgła, wystarczy usiąść wygodnie w fotelu z kubkiem gorącej herbaty, przeglądając ostatnie książkowe zakupy. Ale o nich więcej będzie już w następnych wpisach… ;)

listopad_livres

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam udanego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email