Roczne archiwum: 2012

‘Fotografia kulinarna’ i ‘Ujęcia ze smakiem’

Jeśli zaczynacie przygodę z fotografią kulinarną – dzisiejszy wpis jest jak najbardziej dla Was. Nie dla profesjonalnych fotografów i raczej nie dla tych, którym fotografia nie jest już obca, lecz dla tych, którzy w tym temacie stawiają pierwsze kroki i / lub którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej o tajnikach fotografii kulinarnej (gdyż zrobienie dobrego zdjęcia stojącej na stole potrawy wbrew pozorom nie jest tak łatwe, jak by się to wydawało… ale wiedzą o tym tylko Ci, którzy sami próbowali już z tego typu zdjęciami się zmierzyć :)).

fotlografia_kulinarna‘Fotografia kulinarna. Od zdjęcia do arcydzieła’ autorstwa Nicole S. Young to poradnik w stylu ‘fotograficzne ABC’.  Znajdziecie tutaj wszystkie niezbędne informacje nie tylko dotyczące podstawowych pojęć (przysłona, czas naświetlenia, ISO, balans bieli…), ale również (a może przede wszystkim) mnóstwo cennych praktycznych wskazówek.
Książka podzielona jest na siedem rozdziałów poświęconych takim zagadnieniom jak np. oświetlenie, stylizacja, kadrowanie i kompozycja, sprzęt fotograficzny. Przedostatni rozdział w dosyć przystępny sposób omawia podstawy obróbki zdjęć w programie Adobe Photoshop, co z pewnością może przydać się tym, którzy nie mieli jeszcze styczności z tego typu programami. W ostatnim zaś rozdziale (‘Za kulisami’) autorka omawia 10 wybranych zdjęć, pokazując krok po kroku etapy ich powstawania, pokazując schematy użytego do nich oświetlenia czy niektóre tricki (które do mnie akurat niestety najmniej przemawiają…).
Czytając książkę miałam wrażenie, że to dobra pozycja dla kogoś, kto nie wie jak temat fotografii kulinarnej ‘ugryźć’, od czego zacząć, jak w prosty sposób uzyskać lepszą jakość zdjęć. Poza tym na końcu każdego rozdziału autorka proponuje zadania, mające na celu praktyczne użycie wskazówek i informacji zawartych w danym rozdziale, co z pewnością dla wielu uczących się może być przydatne (przypominam jednak, iż wszystko to dotyczy poziomu początkującego fotografa, a nie zaawansowanego). Jeśli więc poszukujecie książki, która w prosty sposób pomoże Wam na starcie fotogrficzno-kulinarnej przygody, jeśli poszukujecie czegoś w stylu podręcznika to z całą pewnością znajdziecie tutaj sporo cennych porad i wskazówek.
(tutaj – klik kilka zdjęć książki)

Nicole S. Young – ‘Fotografia kulinarna. Od zdjęcia do arcydzieła’
Wydawnictwo Helion (lipiec 2012, tłumaczenie : Marek Kania)
Stron: 288
Cena : 59.00 zł
wydanie oryginalne :
Nicole S. Young  – ‘Food Photography: From Snapshots to Great Shots’
Wydawnictwo Peachpit Press (sierpień 2011)

*   *   *

ujecia-ze-smakiem2Drugą książką jest pozycja, o której pisałam Wam już kilka miesięcy temu – klik : ‘Ujęcia ze smakiem’ (‘Plate to Pixel’) autorstwa Hélène Dujardin (autorki blogu ‘Tartelette’), której polska wersja ukazała się na początku roku. Wspominam dziś o niej ponownie, gdyż tematycznie jest ona bardzo blisko związana z ‘Fotografią kulinarną’ Nicole S. Young (poza tym obydwie książki ukazały się na rynku w ubiegłym roku, ‘Plate to Pixel’ w maju 2011, a ‘Food Photography’ – w sierpniu).
I ta książka napisana jest prostym, przystępnym językiem, a całość jest bogato zilustrowana pięknymi zdjęciami Hélène, dzięki czemu łatwiej jest pewne zagadnienia sobie wyobrazić i przyswoić. Tutaj również znajdziecie rozdział o podstawach fotografii, o podstawowych ustawieniach aparatu, fotografii w świetle naturalnym i sztucznym, o kompozycji, przygotowaniu do sesji, stylizacji czy postprodukcji. Mam wrażenie, iż na takiej samej ilości stronic, to w ‘Ujęciach ze smakiem’ znajdziecie więcej opisów, wskazówek i porad (a ja jako belfer lubię, gdy mam więcej tekstu do czytania ;)). Autorka analizuje tutaj zdjęcia zamieszczone wcześniej na blogu i opisuje co, jak i dlaczego zrobiła w ten a nie inny sposób.
Tak jak pisałam również a propos wcześniejszej książki – i ta jest pozycją bardziej dla początkujących, niż dla zaawansowanych fotografów, jednak dla osób zadających sobie często bardzo podstawowe pytania i chcących ulepszyć swoje zdjęcia, ucząc się od jednej z bardziej znanych postaci kulinarnej blogosfery – będzie idelana.

Jeśli zapytacie mnie teraz, którą z książek w takim razie polecam, obawiam się, iż nie będę obiektywna; bardzo lubię blog i styl zdjęć Hélène Dujardin, więc już samo to było dobrym powodem by kupić jej książkę, gdy tylko ukazała się na Amazonie (a spełnieniem marzeń byłby udział w jednym z jej fotograficznych warsztatów), spodobała mi się również forma jej książki – bardziej osobista niż podręcznikowa. Dlatego radzę Wam przewertować obydwie pozycje w księgarni by sprawdzić, która z nich (również graficznie) bardziej do Was przemawia (tutaj – klik zwiastun książki).

Niestety jednak – jak pisałam w marcowym ‘książkowym’ poście – żałuję iż zmieniono polską okładkę ‘Ujęć ze smakiem’, gdyż ta oryginalna o wiele bardziej do mnie przemawia; porównując kilka dni temu wersję polską z oryginalną stwierdziłam również iż jakość / barwy zdjęć w polskim wydaniu nie do końca są wierne tym oryginalnym, co w przypadku książki poświęconej fotografii jest jednak znaczącym szczegółem…


Hélène Dujardin  – ‘Ujęcia ze smakiem. Kulisy fotografii kulinarnej i stylizacji dań’
wyd. Helion (luty 2012, tłumaczenie: Piotr Cieślak)
Stron: 288
cena: 59 zł
wydanie oryginalne :
Hélène Dujardin  – ‘Plate to Pixel’
wydawnictwo John Wiley & Sons (maj 2011)


*   *   *

I na koniec dobra wiadomość :) – jeśli któraś z książek Was zainteresowała i jeśli macie ochotę zgłębić tajniki fotografii kulinarnej, napiszcie proszę w komentarzach którą z pozycji chcielibyście mieć i dlaczego, i jeśli szczęście się do Was uśmiechnie – książki trafią również w Wasze ręce (czekam na komentarze do niedzieli).

Pozdrawiam serdecznie!


ostatnia edycja – 10.09.2011

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Wrześniowe przetwory – przypominacz

Czas biegnie niesłychanie szybko i okazuje się, że mamy już wrzesień… W regionie Prealp w miniony weekend spadł już śnieg (brrr…), co niestety oznacza już tylko jedno – powoli trzeba pożegnać lato i wyciągnąć z szafy ciepłe swetry. A w kuchni oznacza to oczywiście również czas dżemów i przetworów z jesiennych owoców :)
Dziś więc krótkie przypomnienie przepisów, które cieszą się wśród Was największą popularnością, mam jednak nadzieję iż we wrześniu uda mi się opublikować jeszcze coś nowego (choć w tym roku niestety nowych przetworów jest / będzie na blogu mniej…).

Na początek coś dla lubiących figi :

- dżem figowy z pomarańczową nutą

confit_figue_orange3

- pyszny dżem figowo-śliwkowy

confiturepruneauxfigues

i nieco bardziej wytrawnie :
- chutney figowo-śliwkowy - klik z dodatkiem suszonych śliwek oraz wcześniejszy, figowy ze świeżymi śliwkami – klik

chutneysliwkifigi2

Pora też zaplanować śliwkowe dżemy i powidła. W zeszłym roku, oprócz tych klasycznych, robiłam też powidła z dodatkiem suszonych czereśni i migdałówklik

powidla2011_2

oraz – jak zwykle już – śliwki w czekoladzie (z dodatkiem suszonych śliwek) a także śliwki w słodkiej marynacie – klik .
A lubiącym nieco bardziej wytrawne smaki polecam również śliwkowy chutneyklik.

Jeśli zaś lubicie dżemy ‘mieszane’, to jesienny dżem z korzenną nutą i porto być może i Wam posmakuje :)


pommeprunepoireporto

(w tym samym wpisie znajdziecie również przepis na pyszne korzenne jabłka z rodzynkami i orzechami - klik)

A dla szukających pomysłów na wykorzystanie owoców czarnego bzututaj -klik przepisy na sok, syrop, ‘melasę’, konfiturę oraz galaretkę.


*   *   *

To tyle na dziś w ramach przetworowego ‘przypominacza’ ;), a w następnym wpisie słów kilka o pewnej książce (i dwa egzemplarze również dla czytelników bloga :)).

Przy okazji dziękuję Wam również za przemiłe wyróżnienie Versatile Blog, o którym postaram się napisać więcej niebawem :)


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Gazpacho, nie do końca tradycyjne

gazpacho1

Wczorajsze gazpacho z całą pewnością było jednym z ostatnich tego sezonu. Sierpniowe upały dziś już niestety poszły w zapomnienie (jutro ma być jeszcze gorzej…) i nie sądze iż słupek rtęci będzie jeszcze tego lata oscylować wokół 30 stopni Celsjusza. Zimne dania powoli ustąpią więc miejsca tym rozgrzewającym (oczywiście już teraz nie mogę doczekać się wszystkich dyniowych smakołyków… :)), a lody i sorbety będą gościć na stole zdecydowanie rzadziej niż ciasta z jesiennymi owocami czy orzechami.

Tak jak ostrzegam już w tytule ;) poniższe gazpacho nie jest tym tradycyjnym. Zazwyczaj nie dodaję już do niego chleba (a tylko ewentualnie podaję grzanki tym, którzy mają na nie ochotę), ogórek zamieniam na cukinię, a paprykę dodaję nie surową a pieczoną, gdyż tej pierwszej mój system trawienny niestety nie toleruje (a pieczoną przygotowuję niezwykle często, tak jak pisałam np. à propos zeszłorocznej peperonaty – klik). Nie wiem więc, czy nadal można nazwać ten przepis mianem  ‘gazpacho’, wiem tylko, iż to tę właśnie wersję bardzo polubiliśmy :)

gazpacho002

Gazpacho, nie do końca tradycyjne

na ok. 1,5 l gazpacho

1 kg dojrzałych pomidorów
ok. 200 g cukini
1 mała czerwona papryka (lub ½ dużej)
1 mała żółta papryka (lub ½ dużej)
1 szalotka
1 ząbek czosnku
ok. 3 łyżki oliwy
ok. 1,5 – 2 łyżki octu winnego (tym razem użyłam octu z wina Xeres)
kilka – kilkanaście listków bazylii
szczypta papryczki z Espelette
ok. 50-100 ml wody
sól, pieprz do smaku
dodatkowo : warzywa do dekoracji (pomidor, cukinia, papryka)
grzanki

Dla tych, którzy wolą paprykę pieczoną, a nie surową :
Rozgrzać piekarnik do 230°C (najlepiej z funkcją ‘grill’).
Paprykę umyć, osuszyć, ułożyć na wyłożonej papierem blasze i opiec z każdej strony aż skórka będzie lekko czarna. Przełożyć paprykę do hermetycznego naczynia (używam szklanego), szczelnie przykryć i pozostawić do wystygnięcia. Następnie obrać paprykę ze skórki, oczyścić z nasion i pokroić w średniej wielkości kostkę (możemy upiec paprykę dzień wcześniej).

Szalotkę posiekać, czosnek zmiażdżyć.
Pomidory sparzyć (wkładamy je na ok. minutę do wrzątku, a następnie natychmiast przekładamy do lodowatej wody), obrać ze skórki, pokroić. Cukinię umyć, osuszyć i pokroić w kostkę (jeśli paprykę używamy na surowo : przekroić ją, pozbawić nasion i również pokroić w kostkę).
Następnie wszystkie składniki umieścić w blenderze i zmiksować na gładką masę (octu radzę dodać na początek nieco mniej i po zmiksowaniu ewentualnie mocniej doprawić gazpacho, do smaku). Dobrze schłodzić (najlepiej kilka godzin) i podawać udekorowane pokrojonymi w małą kostkę warzywami (u mnie : czerwony i żółty pomidor, cukinia + listki bazylii).

gazpacho3

z dodatkiem ‘viande des Grisons’ / ‘Bündnerfleisch’

Uwagi :
- tradycyjnie gazpacho przygotowuje się z dodatkiem namoczonej kromki chleba (jeśli chleb jest czerstwy – wcześniej go namaczamy) zmiksowanej wraz z warzywami, ja jednak wolę wersję tylko warzywną, do której serwuję grzanki

- tak jak pisałam wyżej – jeśli lubicie surową paprykę, nic nie stoi na przeszkodzie by użyć ją tu właśnie na surowo

- zamiast octu winnego możemy też użyć soku z cytryny (chyba nawet wolę tę wersję…)

- zamiast dodatku wody, możemy zmiksować gazpacho z dodatkiem kostek lodu, szczególnie wtedy, gdy nie mamy czasu na długie uprzednie schłodzenie zupy

- ja podaję często gazpacho z dodatkiem kulek mozzarelli (na pierwszym zdjęciu ta z mleka bawolego), choć to już oczywiście z rodzimą Andaluzją ma niewiele wspólnego (wiem, wiem…) i pewnie zamiast mariażem puryści nazwali by to mezaliansem :D
(a skoro już o międzynarodowych mieszankach mowa, to z drobno pokrojonymi plastrami ‘viande des Grisons’ / ‘Bündnerfleisch’ – jak na ostatnim zdjęciu – również świetnie smakuje! ;))


*   *   *

Przy okazji przypominam Wam dwa zeszłoroczne dania idealne na schyłek lata :

- peperonataklik

peperonata01

- oraz greckie briamiklik, idealne na nieco chłodniejsze, deszczowe dni ;)


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email