Miesięczne archiwum: Listopad 2013

Rozgrzewająca zupa dyniowa

acorn_nov2013
Moje dyniowe zapasy powoli uszczuplają się. Kilku delikwentów trzeba było skonsumować w trybie natychmiastowym, zaczęły bowiem pojawiać się na ich skórkach plamy, będące niechybną oznaką końca ich dyniowego żywota (pamiętajcie więc, by regularnie, co kilka dni, dokładnie oglądać wasze dynie, by uniknąć ewentualnych nieprzyjemnych niespodzianek…). Kilka z odmian zaś (jak np. mała delicata) trzeba będzie zużyć w nadchodzących tygodniach, gdyż im leżakowanie niestety nie służy. Niektóre z dyni zmieniły już zupełnie kolor – np. widniejący na pierwszym zdjęciu acorn, który na początku października wyglądał jeszcze tak :

courges2013_013
To samo tyczy się prowansalskiej muszkatołowej – większość z zakupionych egzemplarzy z zielono-łółtej barwy przyodziała się już w bardziej jesienne, rude odcienie, a Butternuty z kremowych stają się coraz bardziej beżowo-brązowe (co przy okazji potęguje ich orzechowy smak).

Jako iż zużytkowanie rozkrojonej dyni nie zawsze jest możliwe w dość krótkim czasie, zawsze polecam wtedy, by dynię obrać ze skórki, pokroić w kostkę i zamrozić – będzie idealnym dodatkiem np. do zimowych zup (i zaoszczędzimy sobie wtedy czasu na ich przygotowanie). Nie mówiąc o tym, że będzie to bardzo smaczny dodatek :)
A skoro już o zupach mowa, to trzeba przyznać, że to właśnie teraz są idealną, rozgrzewającą strawą, ten tydzień był u nas bowiem dosyć wietrzny i naprawdę chłodny (w miniony wtorek po raz pierwszy dotkliwie odczułam brak rękawiczek…).
Jedna z ostatnich dyniowo-pomarańczowo-kokosowych wersji pomogła kilka dni temu rozgrzać pewne przemiłe 20-sto osobowe grono, a w weekend – dodatkowych wielbicieli dyniowych smaków :). Jest to nieco zmodyfikowana (wg mnie – ulepszona ;)) wersja tej oto wcześniejszej dyniowo-pomarańczowej zupy – klik, z elementami ostatniej tajskiej (trzeba było zagospodarować nadwyżkę trawy cytrynowej…). W ten sposób powstała aromatyczna, idealnie kremowa, rozgrzewająca zupa, która zyskała już sobie nowych zwolenników (wczoraj była nawet clou pewnego spotkania, gdzie bawiłam się w ‘kucharkę na zamówienie’ ;) poniższe zdjęcie właśnie z przyjęcia – niestety to nie ja dekorowałam zupę ;) ).

soupe_courge_coco_orange20132
Zupa dyniowo-pomarańczowa z mlekiem kokosowym

na ok. 6 porcji

3 łyżki oliwy / oleju
ok. 1 kg dyni (waga po obraniu)
2-3 szalotki (lub 1 duża cebula)
2-3 ząbki czosnku
3 łodyżki trawy cytrynowej (lub otarta skórka z 1 limonki)
kawałek świeżego imbiru (ok. 2 cm)
ok. ¼ łyżeczki suszonych płatków chili (lub 1 papryczka chili)
sok z 2 pomarańczy (ok. 200 ml) + otarta skórka z 1 pomarańczy (niewoskowanych!)
ok. 700 ml wody lub delikatnego bulionu
250 ml mleka kokosowego
1- 2 łyżki soku z limonki
2-3 łyżki sosu sojowego
sól, pieprz do smaku
do dekoracji – świeża kolendra + skórka z pomarańczy

Dynię obrać, oczyścić i pokroić w kostkę. Ząbki czosnku zmiażdżyć, obrać (najczęściej pozbawiam je też znajdującego się w środku kiełka) i drobno poszatkować (lub rozetrzeć w moździerzu / przecisnąć przez praskę). Trawę cytrynową zmiażdżyć (wydobędziemy z niej wtedy więcej aromatu), pozbawić wierzchnich, twardych osłonek i bardzo drobno poszatkować. Imbir zetrzeć (powinniśmy otrzymać ok. 1 płaską łyżkę). Szalotki poszatkować i udusić na rozgrzanej oliwie. Po kilku minutach (4-5) dodać czosnek, imbir, trawę cytrynową i chili (drobno posiekaną, jeśli używamy świeżej papryczki) i dusić jeszcze chwilę. Następnie dodać dynię, chwilę podsmażyć ją wraz z przyprawami, po czym zalać wszystko wodą / bulionem z dodatkiem soku z pomarańczy i otartej skórki. Gotować do miękkości (ok. 25 minut), następnie dodać mleko kokosowe, sok z limonki oraz sos sojowy i całość zmiksować (ewentualnie dodać nieco więcej bulionu jeśli zupa jest dla nas zbyt gęsta), doprawić do smaku dodając ewentualnie więcej sosu / soli czy soku z limonki.
Podawać zupę udekorowaną np. listkami kolendry i paskami otartej skórki z pomarańczy i odrobiną chili lub czerwonego pieprzu.

soupe_courge_coco_orange_casser20132
Uwagi :

- trawę cytrynową można zastąpić otartą skórką z limonki

- chili i imbiru można ewentualnie dodać więcej / mniej, w zależności od naszych preferencji

- jeśli wolicie, by smak pomarańczy był bardzo delikatny, można pominąć dodatek soku lub skórki (choć, szczerze mówiąc, polecam ich użycie :))

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego tygodnia !

A przemiłym 20 paniom (i 2 panom! :)) raz jeszcze dziękuję za środowe spotkanie :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Dynie w Nałęczowie szukają nowego domu

Drodzy Czytelnicy,

W listopadowym wpisie na temat godnych polecenia dyniowych adresów (raz jeszcze dziękuję Wam za wszystkie cenne informacje, którymi się z nami dzielicie!), Jadwiga zaproponowała mieszkającym w okolicach Nałęczowa swoje (ekologiczne) dynie z przydomowego ogrodu. By wiadomość dotarła do jak największej ilości czytających, zamieszczam ją w osobnym wpisie, szkoda by bowiem było, by dynie się zmarnowały… Poniżej cytuję wcześniejszy komentarz Jadwigi, a zainteresowanych proszę o kontakt :

Mam kilka dyń do zaoferowania, uprawiałam we własnym ekologicznym ogrodzie. Jeżeli ktoś bywa w Nałęczowie i chciałby nabyć dosłownie kilka dyń to zapraszam. Mój ogród znajduje się w centrum Nałęczowa, mogę śmiało powiedzieć w „sercu uzdrowiska”. Jestem miłośniczką dyń :) jak mówią moje dzieci pozytywnie dyniowo zakręconą….


Pozdrawiam serdecznie i liczę na Wasze dyniowe  zainteresowanie ! :)

 

edycja – przepraszam za zaszłą pomyłkę, chodzi bowiem o drugą komentującą Jadwigę (informacje już poprawione); dynie wciąż aktualne :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Kryzysowe ciasto czekoladowe

gateau_chocolat_vegan01
Gdy trzeba unikać nabiału i jajek, upieczenie dobrego ciasta bywa nie lada wyzwaniem. Owszem – mój bananowiec oraz jego dyniowa wersja są naprawdę smaczne, ale ileż można piec dokładnie to samo! Czasami potrzeba jakiejś odmiany, prawda? Wszak rutyny należy się wystrzegać, nie tylko w kuchni ;)
Sporo wegańskich przepisów, które przetestowałam pozostawiało wiele do życzenia, przede wszystkim jeśli chodzi o konsystencję wypieku. Nie lubię (i nie używam) proszkowego substytutu jajka (zbyt długa lista składników + dodatek tłuszczu palmowego, którego unikam), a jeśli już naprawdę muszę – używam zmielonego siemienia lnianego lub nasion chia (zmieszanych z wodą), choć i tutaj i konsystencja, i smak nie zawsze są takie jak bym sobie tego życzyła. Do każdego nowego przepisu podchodzę więc jak do jeża, starając się unikać kulinarnych rozczarowań.
Podobnie było z przepisem na czekoladowe ciasto bez jajek i nabiału, opublikowanym u Sabrine d’Aubergine (blog ‚Fragole a merenda’) wiosną tego roku – musiał najpierw swoje odczekać w kolejce i nabrać mocy prawnej ;) A gdy już je upiekłam, pojawiły się ogromne wyrzuty sumienia, że… że nie uczyniłam tego wcześniej! To był naprawdę wielki błąd, przed którym Was przestrzegam :)

Środkiem spulchniającym jest tutaj soda, która dzięki dodatkowi octu powoduje natychmiastową reakcję chemiczną* (dlatego po krótkim wymieszaniu składników należy natychmiast wlać masę do formy i wstawić do piekarnika). Ciasto świetnie rośnie, jest dosyć puszyste i – jeśli nie przetrzymamy go zbyt długo w piekarniku – pozostaje wilgotne. Absolutnie nie czuć w nim ani smaku sody, ani octu (i nawet osoby, które zazwyczaj stronią od wypieków z użyciem sody, pochłaniają to ciasto w zastraszającym tempie ;)).

*zawsze uczono mnie, by używać sody, a nie proszku do wypieków zawierających kwaśny dodatek, nigdy jednak nie tłumacząc dlaczego; jeśli więc chcecie ten problem zgłębić, to zapraszam do lektury jednego z wpisów Wisły – klik

Jak pisze Sabrine – rodowód tej receptury sięga biednych, kryzysowych czasów Ameryki; jest to banalnie proste, jednomiskowe ciasto, które nie może się nie udać (i chyba nie może nie smakować…) i którego przygotowanie zajmuje pięć długich minut :D A największym komplementem dla takiego ‘biednego’ wypieku jest fakt, iż wszyscy dopytują o przepis i nie wierzą, że nie ma w nim ani jajek, ani masła na ten przykład. I ochoczo sięgają po kolejny kawałek :)

gateau_chocolat_vegan02
Kryzysowe ciasto czekoladowe (‘Wacky cake’)

(wg ‚Fragole a merenda’, z niewielkimi zmianami)

keksówka  ~ 23-25 cm x 10 cm (wymiary spodu)

260 g mąki (używam T650 – 720)
40 g kakao w proszku (gorzkiego)
165 – 180 g cukru (używam zmielonego trzcinowego)
1 łyżeczka sody
¼ łyżeczki soli
(opcjonalnie – 100 g b. drobno posiekanej kandyzowanej skórki pomarańczowej)
ok. 80 ml oliwy / oleju
1 łyżka octu (używam jabłkowego lub cydrowego)
250 – 300 ml wody / soku pomarańczowego (lub innego płynu)

Piekarnik nagrzać do 170-180 st.
Keksówkę wyłożyć papierem do pieczenia.
Wymieszać w misce suche składniki (wraz z ewentualną skórką pomarańczową). Zrobić dwa oddalone od siebie zagłębienia – jedno mniejsze i drugie większe; najpierw w większe zagłębienie wlać oliwę / olej, a następnie w drugie – ocet, po czym natychmiast wlać sok pomarańczowy / wodę i dokładnie wymieszać (dosyć szybko, nie dłużej niż 20-30 sekund). Przelać masę do formy, lekko wygładzić wierzch i natychmiast wstawić do piekarnika.
Piec ok. 30 – 35 minut (ciasto ma wciąż być lekko błyszczące na powierzchni; jeśli jest matowe, oznacza to, iż będzie lekko przesuszone…). Pozostawić jeszcze kilka minut w formie, a następnie wystudzić na kratce.

(edycja – 10.11.2013)

Uwagi :

U nas przepis ten zaczął żyć własnym życiem i doczekał się wielu ‘wariacji na temat’; przede wszystkim dodaję mniej cukru (ok. 165 g zamiast 180 g), a zamiast wody często używam soku pomarańczowego (może być też z chlustem Cointreau czy rumu – zastępuję nimi ok. 50 ml soku). Do tej pomarańczowej wersji idealnie pasuje kandyzowana skórka pomarańczowa (lub świeża, otarta skórka, jeśli wolicie…), a ostatnio ok. 1/3 soku zastąpiłam mocną kawą, co zyskało jeszcze większe rzesze zwolenników :). Ostatnio był również niewielki dodatek podgrzanego uprzednio dżemu pomarańczowego, wymieszanego z sokiem, co nadało jeszcze lepszej konsystencji i smaku…
Czasami, w zależności od typu użytej mąki i jej chłonności, zdarzało się, iż potrzebowałam więcej płynu, do 300 ml, zaczynam jednak zawsze od 250 ml i jeśli podczas mieszania widzę, że masa jest dosyć sucha – dolewam jeszcze 30 – 50 ml.
Oczywiście jak to u mnie bywa – dodatkiem do ciast bardzo często jest również moja ulubiona starta tonka, której aromat i tym razem świetnie tutaj pasuje (spodobała nam się równeż wersja posmarowana po upieczeniu podgrzanym uprzednio dżemem pomarańczowym / mandarynkowym czy z marakui).
Ciasto można też upiec zamieniając połowę mąki na razową (używam orkiszowej), choć wtedy trzeba zazwyczaj użyć nieco więcej płynu.
Jak wspominałam wyżej – ważne jest, by nie przesuszyć ciasta zbytnio podczas pieczenia, dlatego (jak pisze również Sabrine), dobrze jest upiec je w nieco szerszej keksówce czy np. w foremce chlebowej. A jeśli okaże się mniej wilgotne niż być powinno, zawsze można nasączyć je dodatkowo tuż po upieczeniu, lub podać z syropem pomarańczowo-mandarynkowym (o który nota bene jestem proszona nawet wtedy, gdy ciasto jest odpowiednio wilgotne… ;)).

(syrop przygotowuję gotując sok z pomarańczy z dodatkiem soku z marakui i miodu z kwiatów pomarańczy, czasami dodając niewielki chlust rumu ;) oraz  1-2 lekko zmiażdżone ziarna tonki; syrop gotuję kilka – kilkanaście minut, aż odpowiednio zgęstnieje, a następnie dodaję do niego cząstki mandarynek lub pomarańczy i odstawiam do maceracji na kilka godzin, a najlepiej na całą noc; przed podaniem lekko podgrzewam)

gateau_chocolat_vegan_cafe02

edycja 10.11.2013 : oto ostatnia wersja pomarańczowo-kawowa, z syropem pomarańczowo-mandarynkowym (z dodatkiem marakui)

Dziś ciasto w wersji kawowo-pomarańczowej (oczywiście z dodatkiem syropu i mandarynek ;)) umiliło współpracownikom całodniowe szkolenie (a całkiem niedawno zdobyło drugie miejsce w pewnym wypiekowym konkursie! Na dodatek Ci, którzy nie zdążyli zagłosować, po degustacji stwierdzili, że to właśnie TO było ich ulubione ciasto… :)).

Ancora una volta – grazie per questa deliziosa ricetta Sabrine! Baci :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email