Przed chwilą wyjęte z piekarnika, krojone jeszcze na ciepło (czego oczywiście czynić nie należy! ;) ). Od pewnego czasu pojawia się w najróżniejszych konfiguracjach. Nawet teściowa je pochwaliła! (merci Yolande :) )
Od czasu mojej alergii pokarmowej powoli ‘przepraszam się’ z bananami… Trzeba przyznać, że często są idealną przekąską (wraz z wszelakimi suszonymi owocami i orzechami), gdy głód zaczyna lekko doskwierać w pracy, a we wszystkim wokół czai się nabiał lub jajka. Od czasu do czasu piekę więc też bananowe ciasta oraz – przykładem męża – dodaję banany do moich koktajli (dla niego najlepszy koktajl to ten, który zawiera jak najwięcej bananów, dla mnie – niekoniecznie ;)).
To właśnie mąż ‘zaraził’ mnie naście lat temu swoimi bananowo-truskawkowymi mieszankami, ja zamieniłam tylko mleko sojowe na… na każde inne, gdyż za sojowym niestety nie przepadam. Najczęściej używam tutaj mleka migdałowego lub kokosowego, tym bardziej iż obydwa świetnie pasują do bananów i truskawek (jak i do większości owoców), często używam też naturalnego jogurtu – owczego lub koziego. A gdy koktajl ma być lżejszy, przygotowuję go na bazie soków owocowych (w wersji ‘dla dorosłych’ można też dodać chlust rumu, likieru pomarańczowego, limoncello, ginu…).
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie dodała tu jakiejś przyprawy czy otartej skórki ;) Najczęściej jest to mielony kardamon, wanilia (lub tonka), cynamon czy imbir; a do tego otarta skórka z cytryny, limonki, pomarańczy czy też grejpfruta (a gdy cytrusów w domu akurat brak – dodaję 2-3 krople naturalnych olejków eterycznych; bergamotka czy werbena cytrusowa też świetnie się tutaj sprawdza).
Zamiast świeżych owoców można też użyć mrożonych, dzięki czemu koktajl od razu będzie przyjemnie zimny, nawet bez kostek lodu (podobnie jak w przypadku zeszłorocznego wpisu melonowego – klik). Często więc zamrażam porcje sezonowych owoców właśnie po to, by móc ich potem użyć do tego typu szybkich, orzeźwiających preparacji (choć tegoroczna aura częściej przywodzi mi na myśl kubek grzanego wina, a nie zimnego koktajlu… ;)).
Koktajl truskawkowo-bananowy
na 2 porcje
250 g truskawek
1 duży banan (ok. 120 g, waga po obraniu)
ok. 125 ml mleka kokosowego / migdałowego / jogurtu (lub soku z pomarańczy / ananasa)
odrobina soku z cytryny lub limonki (ok. pół łyżki) + otarta skórka
ok. pół szklanki kostek lodu (można pominąć)
2-3 łyżki miodu / syropu z agawy / cukru
ok. ½ łyżeczki mielonego kardamonu / lub ok. ½ – ¾ łyżeczki cynamonu / lub nasiona z 1 laski wanilii / lub np. ½ startego nasiona bobu tonka opcjonalnie : kilka listków mięty lub werbeny cytrynowej
Truskawki umyć i odszypułkować, większe przekroić na pół. Banany pokroić w plastry. Wszystkie składniki umieścić w blenderze i zmiksować. Podawać dobrze schłodzone.
Uwagi :
- jeśli nie dodajemy kostek lodu, możemy dodać więcej płynu (jeśli chcemy otrzymać rzadszy koktajl)
- zamiast mleka / jogurtu możemy użyć np. soku pomarańczowego lub ananasowego, dzięki czemu otrzymamy lżejszy i mniej kaloryczny napój (czyli bardziej w stylu smoothie)
- zamiast otartej skórki z cytryny możemy dodać otartą skórkę z pomarańczy
- przyprawy możemy pominąć lub dodać tylko tę, którą najbardziej lubimy
- możemy też zmiksować koktajl z dodatkiem np. kilku listków mięty czy werbeny cytrynowej, które dodadzą nie tylko delikatnego aromatu, ale i przyniosą dodatkową orzeźwiającą nutę
oraz jego drugą wersję – koktajl malinowo-różany z kardamonem – przygotowaną dwa lata temu dla magazynu ‘Czas Wina’ :
ok. 300 g świeżych lub mrożonych malin miksujemy z dodatkiem 300 g jogurtu lub kefiru + ok. ¾ łyżki wody różanej + ok. ½ – ¾ łyżeczki mielonego kardamonu, odrobina soku z cytryny i ewentualnie 2-3 łyżki płynnego miodu, syropu z agawy lub cukru, do smaku.
Polecam!
‚ Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim udanego tygodnia :)
Lato zawsze kojarzyło mi się z wakacjami u Babci. Stary, kamienny domek, a przed nim leciwa, rozłożysta grusza i nieco dalej – otoczona gąszczem malinowych krzaków papierówka. Były fioletowe ręce i buzie, poplamione zbieranymi w lesie jagodami i jeżynami, były też gorące od słońca truskawki prosto z pola, rozgniatane z cukrem i polewane gęstą, domową śmietaną. Często takie rozgniecione truskawki trafiały na pajdy świeżo upieczonego chleba, czasami również z dodatkiem plastra pysznego białego sera czy kilku łyżek twarogu (oczywiście domowego wyrobu!).
Dziś truskawki najchętniej zjadam same lub w postaci owocowego koktajlu, z dodatkiem niewielkiej tylko ilości jogurtu lub roślinnego mleka (kokosowe lub migdałowe świetnie tutaj pasuje) i tylko od czasu do czasu wracam do tych ‘kanapkowych’ wersji z dzieciństwa. Do przygotowania tegorocznych skłonił mnie ostatni waniliowy kozi serek – klik (który przy okazji przypomniał mi smak waniliowych serków z kubeczka, często pałaszowanych wtedy na śniadanie… :)) oraz te oto kanapki u Karolki – klik (dla odmiany – z fetą).
Grzanki z balsamicznymi truskawkami i waniliowym serkiem
- wymieszać z 2 łyżki soku z pomarańczy + odrobinę soku z cytryny, dodać ok. ¾ – 1 łyżka kremu balsamicznego (zredukowany ocet balsamiczny o bardzo gęstej konsystencji); posiekać kilka listków bazylii i dodać je do marynaty
- truskawki opłukać, osuszyć, odszypułkować i pokroić w dużą kostkę, a następnie wymieszać je z przygotowaną wcześniej marynatą i bazylią, odstawić na kilkanaście minut w chłodne miejsce
- rozetrzeć biały ser (u mnie kozi) z 1-2 łyżkami jogurtu lub śmietany oraz z nasionami wanilii (jeśli chcemy wersję słodką, dodajemy również nieco miodu lub cukru, do smaku)
- kromki chleba stostować / zgrillować i podawać je z waniliowym serkiem i truskawkami, polewając je dodatkowo owocową marynatą i (opcjonalnie) skrapiając lekko oliwą
A dla tych, którzy wolą wersję bez sera – truskawki z dodatkiem pomarańczowych pomidorów, przygotowane dokładnie tak jak te powyżej :
‚
PS. Truskawki spożywane w takiej oto ‘pitnej’ wersji – klik również świetnie smakują (oczywiście spożywamy z umiarem! ;)).