Roczne archiwum: 2013

Rukola i fenkuł, czyli sałatka na poniedziałek

fenouil
Przyznaję, iż fenkuł nie gości w mojej kuchni tak często jak inne warzywa, a jeśli już, to najczęściej jako dodatek do innych dań (np. do tej pysznej letniej zupy warzywnej – klik). Za sprawą przyjaciółki, polubiłam go na surowo, zamarynowany uprzednio z dodatkiem soku pomarańczowego. Dziś wersja bardzo podstawowa, ale możemy tu dodać również np. świeży, b. krótko gotowany groszek, czy też szynkę parmeńską (plastry ugotowanych lub upieczonych ziemniaków również tutaj pasują).

Fenkuł bogaty jest nie tylko w witaminę C oraz w witaminy z grupy B, ale również w potas, wapń, magnez i fosfor. Zawiera cenne olejki eteryczne, dzięki którym roślina jest również szeroko wykorzystywana w ziołolecznictwie i aromaterapii (koi np. przypadłości żołądkowo-jelitowe), a jego  specyficzny smak nadaje potrawom charakterystycznej, anyżkowej nuty (uwaga – alergicy nie zawsze dobrze reagują na fenkuł, szczególnie w przypadku alergii na pyłki, np. brzozy).
Możemy wykorzystać go również na surowo w postaci soku (używam go np. w ‘mieszankach’, z dodatkiem innych warzyw).

salade_fenouil_roquette2
Sałatka z rukolą, fenkułem i pecorino – wersja podstawowa

- rukola – wypłukana w zimnej wodzie i dokładnie osuszona
- starty ser pecorino (lub parmezan)
- płatki migdałowe, lekko zrumienione na suchej patelni (lub inne orzechy)
- fenkuł – pozbawiony zielonych części i pokrojony na cienkie plasterki (najlepiej za pomocą mandoliny); macerujemy ok. 20 minut w 2-3 łyżkach soku z pomarańczy (możemy dodać też odrobinę otartej skórki) i cytryny (ok. 1 łyżka), odstawiając preparację w chłodne miejsce
- plastry fenkułu dodajemy do rukoli, doprawiamy solą i pieprzem, a do pozostałego z maceracji soku dodajemy kilka łyżek oliwy, doprawiamy do smaku i po wymieszaniu – polewamy sałatkę (można dodać nieco musztardy, jeśli wolicie bardziej wyrazisty sos vinaigrette); mieszamy, posypujemy startym serem i płatkami migdałowymi

Smacznego!

salade_fenouil_roquette1

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Szparagowy finał

Czy tegoroczne lato będzie dla nas trochę bardziej łaskawe niż wiosna? To pytanie zadaje sobie aktualnie większość tutejszych rolników i właścicieli winnic. Czwartkowe burze i grad dokonały wielu ogromnych strat, zdewastowały pola, ogrody, sady i winnice (niektóre z winnic nie tylko w tym roku, ale i w następnym najprawdopodobniej nie dadzą plonów :/ ). To, co dla nas jest na wyciągnięcie ręki w sklepach lub na targach, dla innych jest żmudną pracą, której owoce w ciągu zaledwie kilkunastu minut mogą zostać całkowicie zniszczone. Ze smutkiem słucham opowiadających mi o tym rolników i czekam na środowe, targowe spotkanie z moim ulubionym starszym panem mając cichą nadzieję, że czwartkowy grad ominął jego farmę…

crostini_asperge_chevre02
A w minioną środę robiłam swego rodzaju sezonowe, powakacyjne ‘rozeznanie’ na targu; okazało się, że mało jest rabarbaru, za to truskawki były wyjątkowo słodkie i smaczne, dzięki ostatnim słonecznym tygodniom. Udało mi się też kupić kilka ostatnich szparagowych ‘niedobitków’ ;), ich sezon bowiem kończy się w okolicach 24 czerwca. Zostały skonsumowane na surowo, jako dodatek do crostini z waniliowym, kozim serkiem.

Przepis ten czekał na przetestowanie aż dwa lata, i to nie z braku czasu (czy z braku szparagów ;)), ale przez sceptycyzm (!). Zazwyczaj czytając listę składników / przepis od razu wiem, czy dane danie do mnie przemawia czy nie; tym razem jednak było inaczej, ze względu na wspomniany wyżej waniliowy kozi serek (nie przepadam niestety za dodatkiem wanilii do dań wytrawnych i zazwyczaj mam do nich stosunek z lekka ambiwalentny…).
Czy danie przypadło mi do gustu? Szczerze mówiąc, nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie… Nie mogę powiedzieć, że nie smakowało, ale też nie rzuciło raczej na kolana. Za to przywołało miłe wspomnienia waniliowego serka homogenizowanego z dzieciństwa, więc zawsze to jakiś plus, prawda ;)

crostini_asperge_chevre3
Crostini z waniliowym kozim serkiem i szparagowymi ‘wstążkami’

(źródło – Maria Elia ‘Full of Flavur’)

na 4 porcje

waniliowa oliwa (przygotować dzień wcześniej) :
1 laska wanilii
150 ml delikatnej oliwy
serek :
150 – 180 g serka koziego (użyłam białego, świeżego)
2-3 łyżki gęstej śmietany (u mnie gęsty jogurt owczy)
8 szparagów
sól morska
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżka posiekanej trybuli (można pominąć)
dodatkowo :
4 kromki chleba (lub 8 mniejszych)
oliwa do skropienia

Laskę wanilii przekroić i krawędzią noża zeskrobać nasionka; przekrojoną laskę zanurzyć w oliwie i odstawić min. na 24 godziny, a nasiona pozostawić do sera (można je zmieszać z odrobiną oliwy).
Ser wymieszać ze śmietaną / jogurtem i nasionami wanilii (jeśli używamy twardszego sera – odkroić skórkę i ser rozdrobnić – zmiksować, zetrzeć lub przecisnąć przez praskę). Odstawić do lodówki i wyjąć ok. 15-20 minut przed podaniem.
Szparagi umyć, osuszyć i pozbawić twardych końcówek (odłamać je lub odkroić). Mandoliną (lub obieraczką) pociąć je na cienkie wstążki. Doprawić solą, sokiem z cytryny i trybulą. Wstrząsnąć oliwę waniliową i wlać połowę do szparagów, po czym dobrze wymieszać (pozostawić w chłodnym miejscu, jeśli przygotowujemy je wcześniej).
Kromki chleba skropić lekko waniliową oliwą, a następnie stostować / zgrillować. Następnie polać resztą oliwy i podawać z waniliowym serkiem oraz szparagowymi ‘wstążkami’.

Do przygotowania crostini użyłam tego oto razowego orkiszowca na zakwasie – klik, tym razem z dodatkiem niewielkiej tylko ilości nasion.

(tak, tak – zakwas na szczęście przeżył nasze wakacyjne rozstanie i ponownie współpracuje bez zarzutu :))

Pozdrawiam serdecznie!

 

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Na dobry początek dnia…

toscane2013_café
… filiżanka dobrej, włoskiej kawy. Takiej, z którą żadna inna równać nie może się. I której bardzo mi teraz brakuje (w akcie desperacji rozważam już nawet zmianę ekspresu do kawy i wczytuję się w rady na blogu kawowym).

A przy kawie były takie na przykład widoki :

toscane2013_2
lub takie, podczas wczesnych śniadań lub późniejszych powrotów z wędrówek do ‘bazy noclegowej’ ;) :

toscane2013_1
Były też oczywiście crostini, bruschette, moje ulubione Brunello di Montalcino oraz – rzecz jasna – niezliczone ilości skonsumowanego pecorino, którego kilka kilogramów przywędrowało z nami do domu w turystycznej lodówce (poniżej tylko jedna jego część :)).

toscane2013_pecorino
A później (tradycyjnie już…) nasza ukochana Engadyna, włóczęgi po alpejskich szlakach i codzienny, popołudniowy relaks w termach.

engadine2013
Teraz powoli wracam do codzienności (w poniedziałek zaczęły się nowe kursy, przede mną więc 10 kolejnych pracowitych tygodni…), a jako że lato nareszcie i tutaj dotarło, to mam nadzieję, iż znajdę coś ciekawego na jutrzejszych targowych straganach (i obiecuję nowe wpisy już niebawem :)).  Chętnie zamieszczę więcej wakacyjnych zdjęć, jeśli tylko są / będą chętni do ich oglądania :)

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam wszystkim miłego dnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email