Roczne archiwum: 2013

Szparagowe pesto

szparagi_na_pesto
Dziś z targu wróciłam z bukietem liliowego bzu i piwonii. Oraz z kolejną porcją szparagów rzecz jasna :) Staram się, by w sezonie pojawiały się na stole jak najczęściej, są przecież tak efemeryczne… Już pod koniec czerwca bezpowrotnie znikną z naszych straganów.
W poprzednim poście obiecałam Wam przepis na szparagowe pesto, które jest idealnym pomysłem na szybki, wiosenny obiad (lub przekąskę). Przepis na nie znalazłam kilka lat temu w książce Heidi Swanson ‘Super Natural Cooking’ i od razu polubiłam tę recepturę. W oryginale jest to wiosenne puree szparagowe ze szpinakiem (serwowane z fettuccine), u mnie jednak częściej pojawia się teraz z dodatkiem rukoli, która przyjemnie wyostrza smak szparagów. Podałam je z makaronem soba (to zdecydowanie mój ulubiony makaron; jedyny, jaki ‘przełykam’ z przyjemnością ;) ), dodając również tym razem paski suszonych pomidorów (odsączone z oliwy). A reszta pesto stała się dodatkiem do świeżo upieczonego chleba (w towarzystwie białego owczego sera, prosto z farmy).
Niestety gotowe danie już z dodatkiem makaronu w moim wydaniu nie wygląda tak apetycznie, jak powinno… Uwierzcie mi jednak na słowo – jest naprawdę pyszne :)

szparagi_pesto01
Szparagowe ‘pesto’

4 porcje

ok. 500 g szparagów
ok. 80 – 100 g rukoli (w oryginale szpinak)
1 szklanka orzeszków piniowych
¾ – 1 szklanka startego parmezanu lub pecorino (lub innego twardego sera)
2 ząbki czosnku
¼ szklanki oliwy
ok. pół łyżeczki soli, świeżo zmielony pieprz
dodatkowo : starty ser do posypania + oliwa
*szklanka – ok. 240 ml

Szparagi umyć, odłamać twarde końcówki, ewentualnie oczyścić z twardych łusek, pokroić na mniejsze kawałki i ugotować na parze przez ok. 3 minuty; następnie przełżyć do miski z lodowatą wodą, by zatrzymać procos gotowania (oraz by zachować kolor szparagów). Gdy będą już zimne – odsączyć i osuszyć.
Orzeszki piniowe lekko zrumienić na suchej patelni.
Rukolę umyć i dokładnie osuszyć (polecam wirówkę do sałaty) i ewentualnie pozbawić grubszych części łodyżek.
Następnie szparagi (część główek zachować do dekoracji), rukolę, ¾ szklanki orzeszków oraz starty ser umieścić w malakserze (lub blenderze) i miksować dodając stopniowo oliwę, tak by otrzymać dosyć jednolitą pastę. Następnie dodać sok z cytryny, wymieszać, doprawić do smaku.
Podawać np. z makaronem (u mnie gryczana soba), posypać pozostałą ¼ szklanki orzeszków piniowych, startym serem o główkami szparagów, polać dodatkowo odrobiną oliwy (dobrze pasuje tutaj również dodatek pokrojonych w paski suszonych pomidorów – użyłam tych w oliwie, odsączonych).

szparagi_pesto_soba

Jeśli chcemy przygotować wersję wegańską – zamiast startego sera możemy dodać awokado, tak jak np. w tym oto pesto z liści rzodkiewkiklik (dodaję też wtedy mniej oliwy).

czas_na_piknik_2013
Jak pisałam wyżej – szparagowe pesto świetnie sprawdziło się również w roli smarowidła do chleba (świetne będzie też na lekko stostowanym chlebie), np. z dodatkiem świeżego sera (u mnie były to ‚kulki’ owczego sera, coś w stylu labneh). Jestem pewna, że w takiej wersji może to być również idealna przekąska na majowy piknik (na który jak co roku zaprasza Was Usagi – klik :) ).


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Lekki jasny chleb śląski

light_silesian_bread0003
Mimo bardzo intensywnego weekendu (gruntowne przemeblowanie + wiosenne, lekko spóźnione ;) ‘odgruzowywanie’ i oczyszczanie przestrzeni z tego, co stało się zbędne…) nie mogłam powstrzymać się od upieczenia kolejnego chleba. Od kiedy reaktywowałam zakwas, w każdy weekend kuchnię znów wypełnia zapach świeżego pieczywa.* Wracam do ulubionych receptur sprzed kilku lat i odszukuję te, których nie udało mi się wtedy przetestować. A później ważę, mieszam, zagniatam… I cierpliwie czekam na rezultat, mając nadzieję, że konsystencja, smak i struktura miąższu mnie nie zawiedzie.

Wczoraj ponownie upiekłam jeden z chlebów, który najbardziej przypomina mi smak tego z dzieciństwa. To lekki chleb pszenno-żytni, który znacie już może jako ‘Light Silesian Rye’ lub ‘Lekka chleba’** z przepisu Daniela Leadera (z książki ‘Local Breads’). Chleb jest dokładnie taki, jaki lubię – lekko wilgotny, o delikatnym miąższu i niepowtarzalnym polskim smaku. Zdecydowanie jeden z ulubionych (Ci, którzy mieszkają ‚na obczyźnie’ najlepiej chyba wiedzą, jak może czasami brakować nam tego smaku…).
Tym razem część mąki pszennej zastąpiłam orkiszową, czasami do ciasta dodaję też odrobinę zmielonego kuminu (najchętniej dodawałabym go absolutnie wszędzie ;)). Przepis jak najbardziej godny polecenia, szczególnie tym, którzy tęsknią do polskich smaków :)

* o tym, dlaczego chleb pachnie możecie przeczytać w tym oto wpisie Wisły – klik; na jej blogu znajdziecie również sporo ciekawych receptur chlebowych, które serdecznie Wam polecam

**przepisy na ten chleb zamieściły już kilka lat temu na swoich blogach Tatter – kilk i Mirabbelka – kilk

light_silesian_bread1

Lekki jasny chleb śląski (‘Light Silesian Rye’ / ‘Lekka chleba’)

zaczyn :
50g aktywnego* zakwasu żytniego
75g letniej wody
75g jasnej mąki żytniej

*dokarmionego 12-24 godziny przed pieczeniem i pozostawionego w temperaturze pokojowej

Zakwas wymieszać z wodą, dodać mąkę i wymieszać (powstanie dosyć gęsta masa). Szczelnie przykryć folią i odstawić na 8-12 godzin w temperaturze pokojowej.

ciasto właściwe:
200g zaczynu (jak wyżej)
250-270 g wody (w oryginale 300 g)
500g pszennej mąki chlebowej*
½ łyżeczki drożdży instant (w oryginale 1 łyżeczka)
10 – 12g soli
2 łyżeczki kminku do posypania (ja pomijam, dodając w zamian ok. ½ łyżeczki zmielonego kuminu do ciasta)

*tym razem użyłam 250 g jasnej mąki orkiszowej (16 g białka) + 250 g mąki pszennej (typ 812 – Ruchmehl / farine bise – 14 g białka)

Zaczyn dokładnie wymieszać z wodą, następnie dodać drożdże, wymieszać i odstawić na chwilę. Mąkę wymieszać z solą, dodać do zaczynu i wyrobić ciasto (ręcznie – przez ok. 10 minut, mikserem – ok. 8 minut na średnim biegu). Ciasto ma być gładkie i elastyczne, będzie jednak dosyć lepkie.
Przełożyć ciasto do wysmarowanej olejem / oliwą miski, szczelnie przykryć folią i odstawić do wyrośnięcia na ok. 2-2,5 godziny, aż ciasto podwoi objętość (by wzmocnić strukturę ciasta, dodatkowo składałam je co 45 minut).
Przełożyć wyrośnięte ciasto na lekko wysypany mąką blat, uformować bochenek i przełożyć (złączeniem do góry) do wyłożonego ściereczką i obficie wysypanego mąką koszyka; włożyć koszyk do dużego foliowego worka (uważamy, by nie dotykał ciasta) i pozostawić do wyrośnięcia na ok. 1,5 godziny (ma podwoić objętość).
Mniej więcej 45-60 minut przed pieczeniem nagrzać piekarnik do 240°C.
Wyrośnięty bochenek przełożyć na łopatę (lub mniejszą blaszkę, z której zsuniemy chleb do piekarnika) i – jeśli posypujemy kminkiem – spryskać chleb wodą, posypać kminkiem i (ewentualnie) naciąć w kilku miejscach.
Piec chleb z parą (wkładamy do piekarnika miseczkę z niewielką ilością wody ) ok. 12-15 minut w 240°C, a następnie obniżyć temperaturę do 220° i piec chleb jeszcze ok. 30 minut (wtedy już bez pary). Wystudzić na kratce.

Uwagi :
- ilość użytej wody zależy również od typu mąki i jej wilgotności; przy zalecanych 300 g ciasto jest u mnie zdecydowanie zbyt luźne i nie trzyma później kształtu podczas pieczenia;
- zamiast koszyka do wyrastania możemy oczywiście użyć jakiegokolwiek innego naczynia wyłożonego ściereczką i wysypanego mąką; chleb możemy też upiec w foremce, szczególnie wtedy, jeśli ciasto jest dosyć luźne
- czas i temperaturę pieczenia należy dostosować do naszego piekarnika; Mirabbelka piecze ten chleb np. w 230°C, u mnie jednak efekty są lepsze, gdy w początkowej fazie piekę chleb przez 10-15 minut w wyższej temperaturze, a później nieco ją obniżam (tak jak radzi również Tatter)

light_silesian_pesto
Do chleba idealnie pasowało niedzielne pesto szparagowe z dodatkiem świeżego sera owczego prosto z farmy (to była dzisiejsza ‘lunchowa’ kanapka do pracy :)). Ale o pesto będzie więcej już w następnym wpisie… :)


Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego tygodnia! A ja wracam do skręcania mebli ;)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Rabarbarowo-kokosowe crumble

crumble_rhub_coco02
Podobno dobre rzeczy przychodzą do tych, którzy czekają. I choć nie do końca w to wierzę (czasami zdecydowanie trzeba temu czekaniu trochę pomóc ;)), to cierpliwie wciąż czekam na kolejne tegoroczne nowalijki. A w tym roku trzeba się będzie wyjątkowo uzbroić w cierpliwość, gdyż zima, która z lekka się ‘zasiedziała’, opóźnia warzywno-owocowe plony. Na szczęście od kilku tygodni jest już rabarbar, co zdecydowanie czekanie nam umila ;)
Co roku na ‘pierwszy ogień’ idzie rabarbarowe crumble; bywa w wersji ‘duńskiej’ – z dodatkiem płatków owsianych w kruszonce, bywa w wersji migdałowej lub kokosowej. Tym razem to ta kokosowa zainaugurowała tegoroczny sezon rabarbarowy :)
Poniżej ostatni weekendowy crumble; były też te oto kokosowe bułeczki – klik w formie ciasta z rabarbarem, niestety nie doczekały się zdjęć – może następnym razem będą mieć więcej szczęścia (a ja – czasu ;)).

crumble_rhub_cocos
Rabarbarowo-kokosowe crumble

na 4 małe porcje

500 g rabarbaru
ok. 70 g cukru (lub kilka łyżek miodu, syropu z agawy etc.)
1-2 łyżeczki maizeny (można pominąć)

60 g mąki orkiszowej, razowej
60 g wiórków kokosowych
ok. 30-40 g jasnego cukru trzcinowego (używam zmielonego)
1 małe starte ziarno tonki (lub nasiona z 1 laski wanilii)
ok. 40 ml oliwy / oleju (lub tłuszczu kokosowego czy rozpuszczonego masła)

Piekarnik nagrzać do 180-200°C.
Natłuścić formę do zapiekania (jedną większą lub 2-4 indywidualne).
Wiórki kokosowe lekko zrumienić na suchej patelni.
Rabarbar umyć, osuszyć i pokroić. Wymieszać z cukrem i maizeną i przełożyć do natłuszczonej formy do pieczenia. Mąkę wymieszać z wiórkami kokosowymi, cukrem i startą tonką / wanilią, a następnie dodawać powoli oliwę / olej mieszając tak, by utworzyć kruszonkę. Posypać nią rabarbar i piec ok. 25-30 minut, aż kruszonka dobrze się zrumieni, a rabarbar będzie odpowiednio miękki. Podawać na ciepło, np. z dodatkiem jogurtu, gałki lodów lub crème fraîche.

crumble_rhub_coco3
Po wcześniejsze rabarbarowe przepisy odsyłam Was do zakładki rabarbarklik. Znajdziecie tam ciasta, drożdżowe bułeczki, desery, napoje i syropy, dżemy… Sporym powodzeniem cieszy się zeszłoroczne ciasto rabarbarowo-kokosoweklik oraz wcześniejsze migdałowo-kokosowe. Z niecierpliwością czekam też na truskawki, gdyż ich mariaż z rabarbarem jest wyjątkowo udany (niestety truskawki dopiero powoli zaczynają kwitnąć i będą w tym roku raczej mocno spóźnione…).
Przy okazji namawiam Was też do mrożenia rabarbaru, by móc później wykorzystać go np. do pysznego dżemu z dodatkiem moreli lub innych późniejszych sezonowych owoców.


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email