Roczne archiwum: 2013

Wegański pasztet selerowo-pieczarkowy

paté_celeri_champ1
Pytana w komentarzach do poprzedniego wpisu przez Agnieszkę o wegański pasztet selerowo-pieczarkowy (a wcześniej również przez Aisling, której dzisiejszy przepis dedykuję :)), zmobilizowałam się i zachowałam jedną z ostatnich sztuk do dzisiejszych zdjęć :).
Pasztet ten powstał kiedyś, gdy trzeba było wymyśleć jakiś dodatek do chleba, który mogę łatwo wziąć ze sobą do pracy na lunch i który przy okazji nie będzie zawierał niczego, co mój organizm od pewnego czasu źle toleruje (czyli zero jajek i ‘krowizny’…). W lodówce był akurat seler, por i brązowe pieczarki, wszystko więc razem stało się bazą poniższego pasztetu. Do tego oczywiście zioła i przyprawy, a w zastępstwie jajek – czerwona soczewica oraz płatki owsiane / bułka tarta czy nawet ugotowana komosa, by pomóc ‘skleić’ masę. Czasami dodaję tutaj też listki szpinaku, który uprzednio lekko podduszam na patelni, ale i bez szpinaku pasztet jest bardzo smaczny. Masę po wymieszaniu doprawiamy do smaku, dodając ewentualnie więc soli / pieprzu / przypraw.

Przy okazji polecam również wcześniejsze prezentowane na blogu pasztety :
- orzechowy
- sojowo-warzywny
- sojowo-soczewicowy

paté_celeri_champ02
Pasztet selerowo-pieczarkowy, wegański

proporcje na formę ok. 24 cm x 11

150 g czerwonej soczewicy (ok. 175 ml)
300 g selera
3-4 szalotki (ok. 100-120 g)
250 g brązowych pieczarek (można użyć więcej…)
ok. 150 g pora (biała część)
oliwa z oliwek
pęczek natki pietruszki
ok. ¾ łyżki tymianku
1 główka pieczonego czosnku + jeden surowy ząbek (lub tylko 3-4 ząbki surowego)
ok. 1,5 łyżki sosu sojowego
sól, pieprz (do smaku)
ok. 4-5 łyżek płatków owsianych lub bułki tartej lub kaszy manny (możemy też użyć np. mąki ryżowej / z komosy / z ciecierzycy, itp.)
opcjonalnie : ok. 300 g młodych liści szpinaku

Soczewicę dokładnie wypłukać w zimnej wodzie (aż woda będzie czysta), a następnie ugotować w ok. 300 ml wody do miękkości (ok.18-20 minut), posolić pod koniec gotowania, wystudzić.
Jeśli przygotowujemy pieczony czosnek : piekarnik rozgrzać do 200°C; ściąć górę główki czosnku (tak, by widać było odkryte ‘wierzchołki’ ząbków), umieścić ją w kokilce / ramekinie, posmarować łyżką oliwy i upiec do miękkości (ok. 25 – 30 minut). Gdy główka czosnku lekko przestygnie – naciskamy mocno na jej spód, by wydobyć upieczone ząbki (same bardzo ładnie wtedy ‘wyskakują’ z osłonek).
Seler obrać i ugotować w lekko posolonej wodzie do miękkości, odsączyć (lub – jeśli przygotowujemy pieczony czosnek – upiec kawałki selera uprzednio posmarowane oliwą).
Szalotki obrać, poszatkować i poddusić w ok. 2-3 łyżkach oliwy wraz z 1 ząbkiem czosnku (przeciśnięty przez praskę lub poszatkowany).
Pieczarki oczyścić (unikamy przedłużonego kontaktu z wodą), zetrzeć na tarce (na grubych oczkach) lub poszatkować i dodać je do szalotek, dusić na wolnym ogniu do miękkości; pod koniec dodać tymianek i posiekaną natkę pietruszki, doprawić do smaku, odstawić do wystudzenia.
Por oczyścić, umyć, osuszyć i poszatkować, a następnie zeszklić w ok. 2 łyżkach oliwy (jeśli używam szpinaku, umyty i osuszony dodaję pod koniec duszenia do pora, na ok. 1-2 minuty, aż lekko ‘zwiędnie’), wystudzić.
Wszystkie składniki zemleć w maszynce do mięsa lub w malakserze (jeśli używamy płatków owsianych – dodajemy je na tym etapie), następnie dodać sos sojowy, wymieszać i doprawić do smaku (jeśli używamy bułki tartej lub innego ‘zagęszczacza’, dodajemy je podczas mieszania masy).
Przygotować gorącą wodę do kąpieli wodnej.
Farsz nałożyć do natłuszczonej formy / keksówki, wstawić ją do większego naczynia i ostrożnie napełnić je gorącą wodą (maks. do połowy wysokości foremki). Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec w 200°C przez ok. godzinę (jeśli przygotowujemy kilka mniejszych foremek – pieczemy nieco krócej). Jeśli pasztet zbyt mocno się rumieni pod koniec pieczenia, możemy przykryć go papierem lub folią aluminiową.
Pasztet świetnie przechowuje się do kilku dni w lodówce. Jest na tyle miękki, że łatwo można go rozsmarować na chlebie, co dla mnie jest dodatkową zaletą.

paté_celeri_champ3
Uwagi :

- jeśli nie używamy pieczonego czosnku, do duszonych grzybów dodajemy 3-4 ząbki czosnku

- tak jak w przypadku poprzednich publikowanych pasztetów – klik, i tutaj możemy ewentualnie dodać nieco przypraw, jak np. kumin, kolendra, gałka muszkatołowa czy papryka, ja jednak tym razem chciałam otrzymać bardziej ‘neutralny’, warzywny pasztet (a jeśli chcemy otrzymać wersję mocno pieczarkową, dodajemy 400-500 g pieczarek)

- tymianku możemy oczywiście również użyć świeżego (same listki); zamiast tymianku możemy też użyć np. majeranku czy cząbru (choć nie wszyscy cząber lubią…)

- tego typu pasztet możemy również wzbogacić różnymi ziarnami (np. sezamem, ziarnami słonecznika czy pestkami dyni) czy również orzechami, jak w przypadku tego orzechowego pasztetu – klik

- jeśli masa po wymieszaniu wydaje nam się zbyt luńna, możemy ewentualnie dodać 1-2 łyżki bułki tartej / płatków owsianych, jeśli jednak soczewicę ugotowaliśmy w minimalnej ilości wody i dobrze odsączyliśmy seler – nie będzie to konieczne

- od czasu do czasu dodaję do tego pasztetu również świeży szpinak

- pieczenie pasztetu w kąpieli wodnej powoduje, iż ma on delikatniejszą konsystencję i nie wysusza się zbytnio podczas pieczenia

*   *   *

I na koniec dobre wieści dla czekających na wiosnę : czosnek niedźwiedzi jest już coraz większy! Pierwsza tegoroczna konsumpca już za nami :)

ail_des_ours2013

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Kolorowych!

fleurs_paques2
Za mną ciężki tydzień… Początek nowego kursu niestety o wiele bardziej absorbujący niż zwykle. Klasy przepełnione, uczniowie nie na tym poziomie co powinni, codzienne zmiany i próby znalezienia jak najlepszego rozwiązania dla wszystkich. Stos papierków do wypełnienia, setki rzeczy, o których trzeba pamiętać i do tego frustracja, gdy nie da się wszystkich zadowolić… Wracając do domu marzę tylko o ciszy, kawie i mojej rudej kanapie ;)
Dziś więc, jako iż już Wielki Piątek jest tutaj świątecznym dniem wolnym od pracy, ładuję akumulatory ‘nic-nie-robieniem’, a rozstawiając w domu zakupione ostatnio na targu kwitnące, kolorowe kwiaty staram się przywołać tegoroczną wiosnę (nie skarżę się jednak, gdyż u nas ‘tylko’ pada, a z tego co mówiła mi dziś przez telefon Siostra – w Polsce panuje aktualnie nieco bardziej zimowa aura…).

lac_mars2013
W miniony weekend miałam nadzieję, że Święta będą jednak pogodne i słoneczne. Było już coraz cieplej, a spacer nad jeziorem skrzącym się od wiosennych promieni słońca dawał nadzieję, że teraz przecież nie może być znów zimno!

krokusy2
Kwitnące krokusy, pierwsze nieśmiało rozchylające się kielichy żonkili, radosne ptasie trele. Nawet pszczoły rozpoczęły już pracowite zbiory pyłku (kliknijcie na zdjęcie, jeśli chcecie w powiększeniu zobaczyć transportującą pyłek pszczołę :)) :

abeille2

Patrząc na coraz większe pąki magnolii miałam nadzieję, że już za kilka dni pojawią się pierwsze ich kwiaty; teraz jednak pozostaje już tylko mieć nadzieję, że aktualne, lekkie nocne przymrozki im nie zaszkodzą :/

magnolias_mars2013
Forsycje również nie zdążyły w tym roku jeszcze zakwitnąć, choć zazwyczaj pod koniec marca zawsze miałam już w wazonie kilka ich słonecznych gałązek. I tak jak w przypadku magnolii – mam nadzieję, że te z zeszłotygodniowych zdjęć nad jeziorem ‘przeżyją’ ostatni spadek temperatur…

forsycje_mars2013
Za chwilę ponownie upiekę kokosowe bułeczki (jedna porcja ciasta będzie wielkocną babą drożdżową ;)), a wieczorem przygotuję listę ostatnich zakupów na jutro (tak to jest, gdy idzie się w czwartek na zakupy bez listy ;)). Upiekę też selerowo-pieczarkowy wegański pasztet i razowe bułki do świątecznego śniadania. A wielkanocne jajko z półpłynnym, rozlewającym się na toście żółtkiem niestety jeszcze na jakiś czas pozostanie tylko w sferze marzeń… ;)

Żegnam się z Wami na kilka dni i życzę, by Wasze Święta były pogodne i kolorowe, na przekór tego, co widzimy za oknem ;) Niech dopisuje dobry humor i wiosenna energia :)

Pozdrawiam serdecznie!

fleurs_paques3

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Wegańskie drożdżowe bułeczki kokosowo-cytrynowe oraz wielkanocny ‘przypominacz’

buleczki_kokos_cytr1
Dzisiejszy przepis na słodkie bułeczki drożdżowe przyda się przede wszystkim tym, którzy unikają jajek lub mleka krowiego, do ich przygotowania wystarczy bowiem mleko kokosowe oraz oliwa. Pierwsze tego typu bułeczki pokazywałam Wam trzy lata temu, w wersji z rabarbarem – klik (niecierpliwie czekam na początek sezonu rabarbarowego, by móc ponownie je przygotować… :)). Tym razem zmodyfikowałam nieco recepturę tak, by móc zużyć resztki mleka kokosowego, dodałam też nieco wiórków kokosowych oraz otartą skórkę z cytryny, która śwetnie tutaj pasuje. Bułeczki nie są mocno słodkie, dzięki czemu możemy konsumować je również z dodatkiem dżemu (moja ulubiona wersja to ta z dżemem cytrusowym). I choć najlepsze są oczywiście w dniu pieczenia, to na drugi dzień wciąż są przyjemnie wilgotne i naprawdę smaczne. Polecam nie tylko ‚uczuleniowcom’ ;)

Jeśli macie ochotę przygotować własne, domowe mleko kokosowe, odsyłam Was na blog Asi – Sojaturobię, a jeśli chcecie je przygotować z użyciem świeżego orzecha kokosowego – do Pinkcake.

buleczki_kokos_cytr02
Wegańskie bułeczki kokosowo-cytrynowe

300 g mąki (używam jasnej orkiszowej, może być pół na pół razowa)
50 g wiórków kokosowych
100 ml mleka kokosowego + ok. 70 ml gorącej wody
2-3 łyżki oliwy
15 g swieżych drożdży (lub ok. 1,5 łyżeczki suszonych)
1/4 łyżeczki soli
ok. 100 g cukru
otarta skórka z 1 dużej cytrnyny (lub z 2 mniejszych)
opcjonalnie – nasiona z 1 laski wanilii lub starta tonka lub spora szczypta kardamonu lub szczypta kurkumy dla koloru…

Mleko kokosowe wymieszać z gorącą wodą, a następnie – gdy mleko jest letnie, nie gorące – rozpuścić w nim drożdże (czekamy chwilę, aż drożdże lekko się ‘zapienią’; suszonych drożdży ‘instant’ możemy używać od razu, bez uprzedniego rozpuszczania ich w ciepłym płynie).
Mąkę wymieszać z solą, wiórkami kokosowymi i ewentualnymi przyprawami, na środek wsypać cukier, następnie wlać rozpuszczone drożdże, dodać oliwę i zacząć wyrabiać ciasto. Po chwili dodać otartą skórkę z cytryny i dalej wyrabiać (ciasto ma być dosyć miękkie i luźne; starajmy się nie dodawać zbyt dużo mąki, by gotowe bułeczki nie były zbyt twarde). Gdy ciasto jest już elastyczne i błyszczące, umieścić je w naoliwionej misce, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na około 1,5 – 2 godziny (ma podwoić objętość).
Następnie podzielić ciasto na 7 równych części, z każdej z nich uformować kulkę i ułożyć je w formie ‘kwiatka’ (niezbyt ściśle) na blasze (lub w natłuszczonej lub wyłożonej papierem tortownicy), przykryć i pozostawić do ponownego wyrośnięcia na ok. 30 – 45 minut.
Piekarnik rozgrzać do 200°C.
Wierzch bułeczek przed pieczeniem można ewentualnie posmarować mlekiem kokosowym, samym lub np. wymieszanym z odrobiną miodu (lub – w wersji niewegańskiej – żółtkiem wymieszanym z 1 łyżką mleka lub śmietanki).
Wyrośnięte bułeczki wkładamy do nagrzanego piekarnika, po ok. 12 minutach zmniejszamy temperaturę do 180°C i pieczemy jeszcze przez ok. 15-18 minut (jeśli bułeczki zbyt mocno się rumienią pod koniec pieczenia, możemy przykryć je papierem).

buleczki_kokos_cytr4

Uwagi :

- ilość mleka / wody zależy od rodzaju użytej mąki (każda inaczej chłonie płyny…);  jeśli dodamy mąki razowej, trzeba będzie również użyć nieco więcej mleka

- mleko rozcieńczam, gdyż wtedy ciasto ma lżejszą, delikatniejszą strukturę / konsystencję

- równie dobrze zamiast wersji kokosowej możemy przygotować migdałową (używając np. domowego mleka migdałowego – klik), możemy też wtedy dodać otartą skórkę z pomarańczy

- temperaturę i czas pieczenia należy oczywiście dostosować do naszego piekarnika (ewentualnie pieczemy je nieco krócej / dłużej)

- bułeczki możemy posmarować również tuż po wyjęciu ich z piekarnika (używam mleka kokosowego wymieszanego z odrobiną miodu), wtedy będą błyszczące (lecz mogą być też lekko ‘klejące’…)

*   *   *

Jako iż dzisiejsze bułeczki są może mało wielkanocnym wypiekiem, przypomnę Wam również te wcześniejsze, bardziej świąteczne, które mogą posłużyć też do dekoracji wielkanocnego stołu (przepis znajdziecie tutaj – klik):

brioszkawielkanoc3

A skoro już o wypiekach mowa, to pozwolę sobie przypomnieć Wam również zeszłoroczną pyszną babkę tiramisuklik :

babka_kawowa3
oraz – tak jak rok temu – kilka wcześniejszych wielkanocnych przepisów, które być może jeszcze Wam się przydadzą :

- babka cytrynowo-kokosowa

- babka z pistacjami i białą czekoladą

- babka ajerkoniakowa

- masa daktylowo-pomarańczowa, która – jak podpowiedziała kiedyś Alicja – może również posłużyć do przełożenia mazurka

- oraz pasztety bezmięsne : sojowo-warzywny oraz sojowo-soczewcowy (choć przyznam, że ten orzechowy również w tym roku u nas zagości, tym bardziej, że aura bardziej zimowa niż wiosenna niestety ;))

oeuf_teintures1
I na koniec, tradycyjnie już przypominam Wam ‘kraszankowe’ wpisy – klik (z użyciem naturalnych barwników) oraz wcześniejszy ‘listkowy’ wpis – tutaj.

ppisanki1
(a więcej wielkanocnych przepisów znajdziecie w zakładce ‘Wielkanoc’ klik)

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email