Roczne archiwum: 2013

Zupa z dyni w tajskim wydaniu

soupe_courge_thai_bols3
Znów wróciliśmy do czasowej normalności. I znów potrzeba mi będzie kilku dni, by organizm do tych zmian przywykł… Nie tylko organizm zresztą, również moje fotograficzne przyzwyczajenia, w domu ponownie bowiem będzie mniej dobrego, dziennego światła (a po powrocie z pracy będzie go już naprawdę niewiele…). Na szczęście pozostają weekendy i to wtedy staram się przygotować coś również z myślą o Was :)
Dzisiejsza zupa miała pojawić się na blogu już w ramach zeszłorocznego Festiwalu Dyni, ostatecznie jednak nie zmieściła się ona w napiętym harmonogramie ;). Ale może to i dobrze – doczekała się nowej oprawy graficznej oraz drugiej, zdecydowanie ulepszonej wersji, na którą dziś Was zapraszam.

soupe_courge_thai2
Wiem, że niektórzy z Was szerokim łukiem omijają przepisy, w których lista składników jest niebezbiecznie długa; i choć doskonale to rozumiem, to w tym przypadku zachęcam Was do zrobienia wyjątku, gdyż smak i aromat zupy przy pominięciu któregoś ze składników zdecydowanie nie będzie już tak ciekawy. Kiedyś nie sądziłam, że dodatek trawy cytrynowej czy liści limonki kaffir może coś zmienić, uwierzcie mi jednak, że danie z ich dodatkiem to zupełnie nie to samo! Tak jak użycie świeżego korzenia imbiru czy tego w proszku – to naprawdę dwa różne smaki.
Tym razem zupa została wzbogacona o aromatyczny dodatek, przygotowany wg receptury Annabel Langbein; fistaszki, kokos, kolendra, czosnek i chili są już teraz nieodłącznym elementem dania, choć można podać zupę tylko z dodatkiem posiekanej kolendry (ja lubię też ‚zagęszczacz’ w postaci zrumienionych wiórków kokosowych, często również zmielonych).

(inspiracja : ‘Cook, Eat, Smile’, ‘ThaiFood’, Annabel Langbein)

soupe_courge_thai001

Zupa z dyni w tajskim wydaniu

2-3 łyżki oleju / oliwy
750 g dynithai
2-3 szalotki
2-3 ząbki czosnku
1 pęczek kolendry (najlepiej tajskiej, z korzeniami)
1 łyżka startego świeżego korzenia galangalu (lub imbiru)
1,5 – 2 łyżki b. drobno posiekanej trawy cytrynowej (ok. 3 łodyżki)
2-3 liście limonki kaffir (lub otarta skórka z 1 limonki)
1 papryczka chili (lub ok. ¼ – ½ łyżeczki suszonych płatków)
1 łyżeczka mielonego kuminu
ok. ¾ łyżeczki mielonej kolendry
½ łyżeczki kurkumy
kilka łyżek sosu sojowego, do smaku (w oryginale sos rybny)
ok. 2 łyżki soku z limonki (do smaku)
ok. 650 – 750 ml lekkiego bulionu / wody
ok. 150 – 200 ml mleka kokosowego
na posypkę :
2 ząbki czosnku
duża garść świeżej kolendry
pół szklanki (125 ml) orzechów arachidowych
otarta skórka z ½ limonki (lub więcej)
1 papryczka chili (lub ¼ – ½ łyżeczki suszonych płatków)
4-5 łyżek wiórków kokosowych

Dynię obrać, oczyścić i pokroić w średniej wielkości kostkę.
Szalotki obrać i bardzo drobno poszatkować. Ząbki czosnku zmiażdżyć, obrać (najczęściej pozbawiam je też znajdującego się w środku kiełka) i drobno poszatkować (lub rozetrzeć w moździerzu / przecisnąć przez praskę); korzenie kolendry (jeśli używamy) dokładnie umyć, osuszyć i zmiażdżyć / bardzo drobno poszatkować lub rozetrzeć.Trawę cytrynową zmiażdżyć (wydobędziemy z niej wtedy więcej aromatu), pozbawić wierzchnich, twardych osłonek i bardzo drobno poszatkować. Papryczkę chili drobno poszatkować (jeśli nie chcemy, by zupa była zbyt mocna – pozbawiamy papryczkę nasion).
Na rozgrzanym tłuszczu podsmażyć szalotki aż dobrze zmiękną, nie dopuszczając do zbrązowienia (ok. 5-7 minut); następnie dodać czosnek, imbir, chili, kumin, kolendrę, trawę cytrynową i listki kaffir, zamieszać i jeszcze chwilę smażyć (ok. 1 – 1,5 minuty). Dodać dynię i kurkumę, wlać bulion i zagotować. Gdy dynia zaczyna być miękka, dodać mleko kokosowe, sos sojowy / rybny oraz sok z limonki i gotować jeszcze kilka minut. Doprawić do smaku (więcej sosu sojowego / soku z limonki / chili) i ewentualnie zmiksować (przed zmiksowaniem wyławiam listki kaffir). Podawać z dodatkiem posiekanej świeżej kolendry lub z kolendrowo-kokosową posypką.
Przygotowanie posypki :
Orzechy arachidowe i wiórki kokosowe lekko zrumienić (osobno!) na suchej patelni. Wszystkie składniki posypki (oprócz wiórków kokosowych) zmiksować, a następnie wymieszać z wiórkami, ewentualnie lekko posolić.

soupe_courge_thai03

Uwagi :

- jeśli macie dostęp do kolendry z korzeniami, to polecam dodanie ich do tego typu zup czy wszelakich tajskich curry, nadają one bowiem dodatkowego, bardzo specyficznego aromatu; do gotowania możemy też dodać łodygi kolendry, których nie używamy do późniejszego posypania zupy (lekko je uprzednio rozgniatam, by były bardziej aromatyczne i wyławiam je przed podaniem zupy), choć oczywiście można je też zamrozić i zużytkować przy innej okazji

- zamiast korzenia galangalu możemy użyć imbiru (ja osobiście preferuję wersję ze startym imbirem właśnie…)

- oczywiście z przypraw można też wcześniej przygotować pastę curry, miksując uprzednio składniki (szczególnie wtedy, gdy często przygotowujecie tego typu dania, zrobienie większej porcji pasty jednorazowo ma sens)

- w tego typu tajskich daniach dodaje się sosu rybnego, ja jednak mam niestety do niego lekką awersję i w zamian używam sosu sojowego

- zamiast listków limonki kaffir można ewentualnie dodać otartą skórkę z limonki; wiadomo – to nie dokładnie to samo, ale na bezrybiu… ;)

- zupę można przed podaniem zmiksować lub nie; można częściowo tylko lekko ją rozdrobnić, w zależności od tego, jaką konsystencję preferujemy (dodając wtedy mniej lub więcej bulionu); poniżej zeszłoroczna wersja, bez rozdrabniania i bez posypki – tylko z dodatkiem poszatkowanej natki kolendry

soupe_courge_thai004


Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia! I raz jeszcze dziękuję Wam za przemiłe słowa do poprzedniego wpisu – nie wiecie nawet, jak wiele dla mnie znaczą… :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Zupa dyniowa z kasztanami, urodzinowo ;)

courge_cuilleres
Pora (najwyższa już! :)) na pierwszą dyniową zupę tego sezonu (pierwszą tej jesieni na blogu, na stole bowiem było ich już kilka… :)). To jedna z moich ulubionych wersji, choć do tej pory nie gościła jeszcze na blogu. Prawdziwie jesienna, pachnąca lasem i ziemią. Smak dyni wzbogacony jest tu kasztanami, które idalnie się z nią komponują – szczególnie, jeśli wybierzecie którąś z odmian o kasztanowo-orzechowym aromacie. Do tego por i tymianek, których w pachnącej jesienią zupie zabraknąć nie może. Czasami również mała szczypta papryczki chili lub pieprzu kajeńskiego, jeśli ma być wersja mocniej rozgrzewająca.
Jest w niej coś kojącego, ciepłego, to mój dyniowy comfort food. Bez wahania więc wybieram dziś miseczkę takiej zupy, zamiast blogowo-urodzinowej świeczki ;)
Właśnie kończy się szósty rok mojej blogowej pisaniny, która z czasem rozrosła się bardziej niż śmiałam na początku przypuszczać… Po raz kolejny więc dziękuję wszystkim zaglądającym tutaj Czytelnikom (również tym anonimowym! :)), gdyż bez Was pisanie to nie miało by najmniejszego sensu… Dziękuję Wam za kolejny rok, za przemiłe maile i ciepłe słowa. I zapraszam na miseczkę urodzinowej zupy dyniowej :)

soupe_courge_chataignes01

Zupa dyniowa z kasztanami

ok. 120-150 g białej części pora
1-2 ząbki czosnku
2-3 łyżki oliwy
kilka gałązek tymianku (+ do dekoracji)
ok.650 – 700 g dyni
ok. 200 – 250 g ugotowanych kasztanów jadalnych
ok. 750 – 850 ml delikatnego bulionu (lub wody)
sól, pieprz
(opcjonalnie – mała szczypta płatków chili lub pieprzu kajeńskiego)

Białą część pora umyć, osuszyć i poszatkować.
Ząbki czosnku zmiażdżyć, obrać (najczęściej pozbawiam je też znajdującego się w środku kiełka) i drobno poszatkować.
Dynię obrać i pokroić w niezbyt dużą kostkę.
Na rozgrzanej oliwie podsmażyć przez kilka minut plastry pora (tak, by zmiękły, lecz nie zbrązowiały), następnie dodać czosnek i tymianek i smażyć jeszcze ok. 1 minutę; dodać dynię i bulion / wodę, posolić i gotować na wolnym ogniu przez ok. 15 minut.
Część kasztanów pozostawić do dekoracji, pozostałe pokroić na mniejsze kawałki i dodać do zupy pod koniec gotowania. Po ok. 10 minutach zupę zmiksować (jeśli dodajemy całe łodyżki tymianku – wyławiamy je uprzednio z zupy) i ewentualnie doprawić do smaku (jeśli zupa jest zbyt gęsta – dodać nieco bulionu).
Serwować z dodatkiem poszatkowanych kilku kasztanów, posypać listkami tymianku (dodatek śmietany dla nie uczulonych na nią osób również będzie mile widziany ;)).

soupe_courge_chataignes2
Wariacje na temat :

- tymianek można zastąpić również szałwią (można też dodać usmażone na maśle listki szałwii do dekoracji zupy, podobnie jak przy tym risotto – klik)

- zupę można też przed podaniem skropić kilkoma kroplami oleju orzechowego (najbardziej lubię ten z orzechów laskowych) lub odrobiną oliwy truflowej (jak np. w przypadku tej zupy – klik)

- kasztany (te do posypania gotowej zupy) można też uprzednio lekko skarmelizować na patelni z dodatkiem masła i miodu (dodaję go niewiele); może to być też np. miód kasztanowy, który dodatkowo podkreśli jesienny aromat zupy, choć jest on dosyć intensywny w smaku (edycja : jeśli kasztany kupujecie już ugotowane, polecam takie ze słokia, by unikać plastiku gdy to możliwe…)


Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego (rzecz jasna dyniowego ;)) weekendu!

I zapraszam w niedzielę na… kolejną dyniową zupę :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Focaccia dyniowa

focaccia_courge1

Skoro zaczęłam tegoroczne dyniowanie od wytrawnego wypieku, pozostanę w tej tematyce jeszcze i dziś, zapraszając Was na dyniową focaccię.
Pomysł na nią zrodził się podczas pieczenia tej oto focaccii bareseklik; skoro robiłam już kiedyś pizzę z dodatkiem dyniowego puree, dlaczego nie dodać go i tutaj? Do tego skarmelizowana, czerwona cebula (podobna jak tutaj – klik, lecz smażona krócej) oraz podduszony por (gdy nie mogę zdecydować co wolę – połowa powstaje z cebulą, a połowa z porem :)).
Ciasto jest delikatne, elastyczne, aksamitne w dotyku. Dodatek dyni pozytywnie wpływa na strukturę i wilgotność ciasta oraz na jego konsystencję, przy okazji nadając wypiekowi pięknego, słonecznego koloru. Idealne danie na jesienny, pochmurny dzień :)

Przepis dołączam również do listy drożdżowo-zakwasowych wypieków u Wisły – klik.

focaccia_courge2
Focaccia dyniowa

forma 28 x 38 cm

425 g mąki pszennej* (u mnie 650 lub 720)
*(100 g mąki możemy też zastąpić razową – u mnie orkiszowa)
150 g dyniowego puree (najlepiej z upieczonej, suchej odmiany dyni)
1,5 łyżeczki suchych drożdży
ok. 250 ml letniej wody
1,5 łyżeczki soli
3 łyżki oliwy
(+ dodatkowo oliwa do formowania i polania ciasta)
opcjonalnie – suszone oregano, por, karmelizowana czerwona cebula

Upieczoną, ostudzoną dynię dokładnie rozgnieść / zmiksować.
Mąkę wymieszać z solą i dynią, dodać oliwę, drożdże oraz tyle wody, by otrzymać dosyć luźne, kleiste ciasto (ilość użytej wody zależy od rodzaju mąki i jej wilgotności / chłonności oraz od konsystencji naszego dyniowego puree); staramy się nie dosypywać zbyt dużo mąki, nawet jeśli ciasto jest dosyć kleiste – pomagamy sobie wtedy zwilżonymi oliwą dłońmi. Wyrobione, gładkie i elastyczne ciasto (wyrabiałam je ok. 7 minut, najpierw na pierwszym biegu robota, później na drugim i na koniec chwilę na czwartym, co dobrze wpływa na sprężystość ciasta) pozostawić w przykrytej misie do wyrośnięcia na ok. godzinę (ciasto ma podwoić objętość).

W tym czasie przygotować nadzienie :
- jeśli używamy pora : umytą i osuszoną jego białą część pokroić na plastry i dusić kilka minut w 1-2 łyżkach oliwy, aż lekko zmięknie (nie dopuszczamy do zbytniego zrumienienia), lekko posolić
- jeśli przygotowujemy karmelizowaną czerwoną cebulę : 2-3 czerwone cebule pokroić w cienkie krążki (używam mandoliny) i smażyć / dusić ją kilka minut, aż stanie się miękka i zacznie zmieniać kolor, mieszając od czasu do czasu; możemy też dodać tutaj odrobinę miodu (rozmarynowy lub tymiankowy będzie idealny) i nieco octu balsamicznego (lub porto, jak w przypadku tej receptury – klik) i smażymy jeszcze kilka – kilkanaście minut

Gdy ciasto odpowiednio wyrośnie – delikatnie przełożyć je do naoliwionej lub wyłożonej papierem do pieczenia formy i odstawić do ponownego wyrośnięcia (pod przykryciem) na ok. 40 minut.
Piekarnik nagrzać do 220 stopni.
2-3 łyżki oliwy wymieszać z ok. ¼ – ½ łyżeczki oregano.
W wyrośniętym cieście zrobić palcami zagłębienia i nałożyć przestudzonego pora lub cebulę, lekko wciskając je w ciasto; skropić oliwą wymieszaną z oregano i lekko posolić. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec foccacię ok. 20-30 minut, aż wierzch zacznie się rumienić (grubszą foccacię pieczemy nieco dłużej, cieńszą – krócej; jeśli focaccia zbyt mocno się rumieni – przykrywamy ją folią aluminiową). Po upieczeniu skrapiamy oliwą.

focaccia_courge03     Tu z dodatkiem upieczonej z ziołami dyni (dla mnie bowiem dyni nigdy nie za wiele! ;))

Uwagi :
- czas i temperaturę pieczenia należy przystosować do naszego piekarnika (w przypadku mocniej nagrzanego piekarnika maks. 20 minut pieczenia wystarcza, lecz nadzienie zbyt mocno się wtedy rumieni…)

- drożdży można dodać nieco mniej, wydłużając wtedy czas rośnięcia ciasta (

- jak wspomniałam wyżej – ilość użytej wody zależy również od rodzaju mąki i jej wilgotności / chłonności oraz od samego puree dyniowego, dlatego najlepiej jest dolewać jej stopniowo; pamiętajmy, iż ciasto na focaccię ma być bardziej luźne niż np. na pizzę

- jak w przypadku innych tego typu wypieków, ciasto można też pozostawić do wyrośnięcia na noc w lodówce

- focaccia na pierwszych zdjęciach upieczona została z dodatkiem puree z dyni Hokkaido, jej kolor jest dzięki temu bardzo intensywny; ta ostatnia zaś (poniżej) była z dodatkiem puree z dyni Butternut i jej kolor jest / był zdecydowanie jaśniejszy

focaccia_courge4

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email