Podobno jarmuż staje się trendy. Wraz z innymi dawnymi i ‘zapomnianymi’ warzywami powoli wraca do łask (nawet ostatni numer francuskiego ‘Elle à table’ poświęcił mu kilka stronic), a biorąc pod uwagę to, co ma nam do zaoferowania, mam nadzieję, że moda ta nie przeminie.
Jarmuż jest przede wszystkim dobrym źródłem żelaza* i wapnia (choć migdały, natka pietruszki czy nasiona słonecznika zawierają go znacznie więcej…), bogaty jest też w witaminy C, A i K, oraz w przeciwutleniacze; tak jak inne rośliny krzyżowe (czyli kapustne, w tym np. brokuły) zawiera też substancję (sulforafan) która zapobiega tworzeniu się komórek rakowych (tak jak i beta-karoten / wit. A). Dzięki wszystkim zawartym w sobie cennym minerałom jarmuż wykazuje działanie przeciwzapalne i przeciwnowotworowe, pomaga też podobno uregulować poziom cukru we krwi oraz obniżyć poziom cholesterolu.**
*pamiętajmy, że aby ułatwić wchłanianie żelaza niehemowego należy zadbać o łączenie go w naszych posiłkach np. z witaminą C
**większość informacji wg ‘Odżywianie dla zdrowia’, Paul Pitchford
Jedynym chyba jego minusem jest fakt, iż podbno jak gąbka chłonie wszelakie pestycydy (tak jak marchewka – metale ciężkie), dlatego dobrze było by kupować jarmuż ekologiczny (lub ze znanych źródeł, a najlepiej rzecz jasna z własnego ogródka, którego niestety nie posiadam…).
Możemy spożywać go na surowo w sałatkach czy sokach / koktajlach (przygotowując sałatki zaleca się uprzednie ‘rozcieranie’ w dłoniach poszatkowanych liści, dzięki czemu stają się miękkie i delikatniejsze), można oczywiście serwować go w formie gotowanej, duszonej czy pieczonej (wycinamy uprzednio twardą, centralną część liścia). Jeśli nasz organizm nie najlepiej trawi rośliny kapustne na surowo, możemy lekko zblanszować jarmuż lub ugotować go na parze (u mnie najczęściej jest dodatkiem do zimowych zup).
Na prośbę jednej z Czytelniczek bloga – dziś pierwszy jarmużowy wpis, i z całą pewnością nie ostatni.
Danie niezwykle szybkie – gotowe w niecałe pół godziny, a jeśli pominiemy pieczoną dynię (czego oczywiście nie polecam! ;)), to potrzebny nam będzie tylko czas na ugotowanie ulubionego makaronu. A do makaronu – jarmużowe pesto. Przepis z jesiennego magazynu Jamie Olivera, z niewielkimi zmianami (okazuje się, że dynia z jarmużem wyjątkowo do siebie pasują :)).
Jarmużowe pesto, dynia i orecchiette
na 4 porcje
ok. 500 g dyni (np. Butternut)
2-3 łyżki oliwy z oliwek
(+ opcjonalnie : spora szczypta mielonej kolendry, kuminu, papryczki chilli, suszonego oregano + 1 rozgnieciony ząbek czosnku)
sól
100 g jarmużu (u mnie waga po wycięciu łodyg)
50 g orzeszków piniowych (lub migdałów / orzechów włoskich)
2-3 ząbki czosnku
1 – 1,5 łyżki soku z cytryny
50 g pecorino lub parmezanu (można ewentualnie pominąć) + dodatkowo do posypania
kilka łyżek oliwy z oliwek
500 g orecchiette (lub innego makaronu – u mnie również np. soba)
(w oryginale dodatkowo gotowana wędzona szynka)
Piekarnik rozgrzać do 200°C. Dynię obrać i pokroić na plastry (lub w kostkę). Ułożyć na wyłożonej papierem blasze i skropić oliwą, posolić (ja wymieszałam najpierw oliwę z przyprawami i czosnkiem i wymieszałam z kostkami dyni). Upiec do miękkości (ok. 15 – 18 minut).
Orzeszki piniowe (lub migdały) zrumienić na suchej patelni.
Jarmuż umyć, osuszyć, pozbawić twardych centralnych części łodyg. Porwać liście na mniejsze kawałki, przełożyć do blendera i zmiksować z dodatkiem czosnku, orzechów, sera, szczypty soli i soku cytrynowego, dodając tyle oliwy, by otrzymać jednolitą masę (możemy też ewentualnie dodać odrobinę wody by otrzymać odpowiednią konsystencję bez dodawania zbyt dużej ilości oliwy).
Makaron ugotować al dente, odsączyć (pozostawiamy część wody z jego gotowania). Dodać pesto do makaronu i wymieszać, dodając tyle wody (z gotowania makaronu), by otrzymać zadowalającą nas konsystencję (na tym etapie możemy też dodać więcej startego sera).
Podawać z upieczoną dynią (w oryginale również z dodatkiem gotowanej wędzonej szynki).
Uwagi :
- dynię przygotowałam z dodatkiem przypraw (jak pisałam wyżej – spora szczypta mielonej kolendry, kuminu, papryczki chilli, suszonego oregano + 1 rozgnieciony ząbek czosnku); jeśli nie chcemy / nie możemy dyni upiec, możemy też ewentualnie przygotować ją na patelni
- zamiast dyni możemy użyć upieczonych słodkich ziemniaków (batatów)
- pesto możemy też przygotować z dodatkiem migdałów czy innych orzechów
- jako iż znacie moją niechęć do tradycyjnego makaronu ;) nie zdziwi Was zapewne fakt, iż dla siebie przygotowałam to danie z porcją makaronu soba (podobnie jak w tym przypadku – klik)
- jarmużowe pesto okazało się też świetnym dodatkiem do kanapek ze zgrillowanego chleba (oczywiście wciąż w towarzystwie pieczonej dyni!) oraz do sałatki na bazie komosy (quinoi)
‚
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu!
‚