Dawno już nie pisałam Wam o kiełkach… Wprawdzie z niewielkimi przerwami, jednak regularnie pojawiają się one na moim (naszym) stole, jest to bowiem najlepszy chyba sposób na prawdziwą witaminową bombę na naszym talerzu. A do tego dochodzi jeszcze ‘magia’ przemiany suchego ziarenka w piękne, zielone, pełne życia kiełki :) Tak jak szkolny ‘eksperyment’ z fasolką, który może i Wy pamiętacie ;)
W poprzednich dwóch ‘odcinkach’, prócz informacji ogólnych (część I ), pisałam Wam już o kiełkach lucerny (alfalfa), zielonej soczewicy, kozieradki, rzodkiewki oraz cebuli (część II ). Dziś natomiast będzie słów kilka o kiełkach pora.
Tak jak cebula czy czosnek, por należy do rodziny roślin czosnkowatych, które nota bene uważane są za naturalny antybiotyk. Por ma właściwości bakteriobójcze, antyreumatyczne i diuretyczne; obniża także poziom złego cholesterolu (zwiększając poziom tego dobrego), świetnie też wpływa na nasz układ odpornościowy. Jest bogaty w witaminy i mikroelementy, choć to oczywiście – jak zwykle – kiełki mają o wiele większe ich stężenie. Kiełki pora są szczególnie bogate w wapń, żelazo, jod, cynk, miedź i witaminy A, B1, B2, B3, B9, C i E, a jako, że spożywamy je na surowo, to wszystkie te dobrodziejstwa trafiają prosto do naszego organizmu :)
Poniżej 9-dniowe kiełki pora :
*
*
Tak jak nasiona cebuli, tak i nasiona pora nie zawsze łatwo kiełkują, dlatego i tu dobrze jest zastosować metodę ‘szoku termicznego’ : przed namoczeniem, możemy umieścić nasiona w lodówce (na 12-24 godz.), a następnie zalewamy je ciepłą wodą i zostawiamy do namoczenia na ok. 8-12 godzin (dobrze jest by woda pozostawała ciepła – zmieniamy ją więc kilka razy podczas namaczania). Podczas płukania można też lekko wstrząsać słoikiem, by otoczka nasionek łatwiej pękła.
Następnie postępujemy jak z pozostałymi nasionami : średnio dwa płukania na dzień (na początku możemy płukać je letnią wodą, jednak im większe kiełki tym chłodniejsza woda do płukania).
Nasionka pora potrzebują od 9 do14 dni kiełkowania (są gotowe gdy nasionko jest miękkie / puste), następnie możemy gotowe do spożycia kiełki przechowywać w lodówce. W smaku podobne są one do kiełków cebuli, jednak są od nich nieco łagodniejsze. Jeśli nie najlepiej trawimy rośliny z rodziny czosnkowatych, możemy kiełki lekko zblanszować.
Najlepsze są jako dodatek do sałatek, kanapek czy wszelakich smarowideł (również do zup, dodajemy je na samym końcu). Można też dodawać je np. do warzywnych soków, pamiętając jednak, by nie spożywać ich zbyt dużo podczas jednego posiłku, gdyż ‘grozi’ to pewnymi sensacjami trawiennymi… ;)
(informacje ‘teoretyczne’ w oparciu o książkę ‘Les graines germées de A à Z’ – Carole Dougoud Chavannes)
Jeśli macie czas i ochotę, to chętnie dowiem się czy i Wy nadal paracie się kiełkami, które Wam najbardziej smakowały, które się ‘nie udały’…
*
Pozdrawiam serdecznie!
*
ja mam zawsze problem ze słonecznikiem. Pleśnieje zanim na dobre wykiełkuje.
A najbardziej lubię lucernę i brokuł :)
Jakie kolorowe! Beatko a wiesz ja do tej pory nic nie wyhodowałam :( A nawet słoik sobie kupiłam. Ale kto mi te biedne kiełki przepłucze kilka razy dziennie jak mnie w domu nie ma?
Wiesz co wproszę się do Ciebie na degustację chyba :))
Ściskam :)
lubię tą magiczną przemianę ziarenką
lubię kazdego dnia patrzec jak się zmienia
kiełki pora mają ładny kolor
pięknie :-)
Beo jak mile jest moc Cie znoeu czytac:) i ogladac te wspaniale apetyczne zdjecia. Wiem, ze jest tak juz od dawna, ale w zwiazku z tym, ze i mnie dlugo nie bylo to mam pewnie zaleglosci w tych Twoich blogowych sprawach:)
pozdrawiam cieplo!
Na wiosnę wysiałam sobie rzeżuchę i rzodkiewkę i zajadałam sie kiełkami, teraz nie mam żadnych. Chyba nie mam jakoś do tego ręki, ale mimo to spróbuję kiedyś znowu.:0
Piękne zdjęcie Beo, buźka :***
Znowu smakowitości kiełkowe. :D
Ściskam serdecznie
A mnie produkcja kiełków wydaje się dużo trudniejsza niż pieczenie chlebów…
pyszne kielki! ale podzialaly na mnie troche jak wyrzut sumienia, bo nie mam czasu i zapuscilam ostatnio moja kuchnie, co gorsza zjadlam wczoraj nawet kebaba z budki;) kielkow z pora jeszcze nie probowalam, ale nie omieszkam, bo wygladaja smakowicie. pozdrawiam serdecznie, tym razem z warszawy:) ania
Jak zawsze pouczający wpis, lubię czytac Ciebie Beo…co do zastosowania teorii w praktyce, to nie zawsze niestety mam czas na to, ale się staram i wyprodukowałam ostatnio kiełki rzodkiewki, są pyszne!
Pora, którego od ciebie dostałam jeszcze nie miałam okazji wykielkować. Ale cebulowe to chyba moje ulubione kielki :) No i dzieki Twojej dokladnej instrukcji wszystko się ładnie udało, za pierwszym razem :) A te porowe wyglądają tak apetycznie chyba sobie nastawię :)
Blue_megi, to wspolczuje, bo mnie jeszcze nigdy slonecznik nie splesnial :(
Poleczko, ale rano i wieczorem powinno wystarczyc, wiec sie nie ociagaj tylko rob ;) Tym bardziej, ze zdecydowanie lepiej kielkuja wiosna i latem niz zima ;)
Prawda Asiejo,ze jest w tym cos z magii ? :)
Dziekuje Olu ! Mnie tez tego blogowania i wirtualnych spotkan z Wami brakowalo…
A dlaczego twierdzisz Majanko, ze nie masz do nich reki ? ? ? Moze to nasionka nie byly dobrej jakosci ? Czasami tak wlasnie bywa niestety ;)
Dziekuje Joanno :) Lubie kielki rowniez za ten ich piekny, intensywny kolor :)
Anno, naprawde ? ! ? Musze przyznac, ze zdziwilo mnie to stwierdzenie… Prosze o cos wiecej na ten temat ! :)
Witaj Aniu Podrozniczko :) Milo Cie znow widziec :) Wyrzutow sumienia miec nie powinnas, czasami tak to bywa; nadrobisz to po powrocie ;))
Kass, nie zawsze na wszystko mamy czas niestety, ale od czasu do czasu warto ‘cos’ skielkowac ;)
Aklat, ciesze sie, ze cebulowe przypadly Ci do gustu :) Z porem w takim razie powinno byc tak samo ;) Trzymam kciuki za kolejne !
Pozdrawiam serdecznie !
jak zawsze mnie zadziwiasz, nie słyszałam o kiełkach pora, a widzę że warto by je spróbować
ciekawe czy gdzieś dostanę nasionka.
u mnie z powodu wielu wyjazdów i braku czasu kiełkowanie stanęło w miejscu, ale ruszy, ruszy na pewno niebawem
jak na razie prym wiodą u mnie kiełki słonecznika, lucerny i czerwonej rzodkwi :)
Ja produkuję kiełki od lat…. Rozamitych odmian i mam w tym spore doświadczenie. Ale te które kiełkuję regularnie to soczewica i ciecierzyca. Soczewica jest już gotowa na 3 dzień i trzeba ją zjeść jak najszybciej w ciągu następnych trzech. Podobnie jest z ciecierzycą, Tu kolei jest ona gotowa do zjedzenia w momencie kiedy wypuści maleńki rożek kiełka… Nasionko podwaja swoją wielkość i wyglądem a nawet smakiem przypomina obranego ze skorupki orzeszka laskowego. Świetna przekąska przy oglądaniu filmu… Soczewica i ciecierzyca to solidne i pożywne jedzenie. Na tych kiełkach można przeżyć całe lata bez uszczerbku na zdrowiu – bo większość niezbędnych mikroelementów i witamin jest przez te kiełki dostarczana do organizmu….
Beatko, to sama przyjemność wpadać do Ciebie, bo i mądrze i zdrowo i pięknie :) Ja jakoś wciąż śmiałości do kiełków nie mam … choć między bogiem a prawdą, to myślę że to bardziej lenistwo niż brak śmiałości ;p
Za to z ogromną przyjemności i zazdrością podpatruję Twoje kiełkowe dokonania i może w końcu mnie to zdopinguje :)
Pozdrawiam :*
Nie wiem Beo, czasami po prostu zapominałam o nich, aż wstyd. No, ale może któregoś dnia zasieję sobie znowu i będę pilnować. Chciałam lucernę, ale nie mogłam nigdzie znaleźć.
Pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa :)
Przepiekne ! Bea, Ja nie robilam kielkow wiec mam kilka pytan technicznych poniewaz chetnie bym je zrobila… Czy nalezy je trzymac na talerzu czy w sloiku? Czy nalezy je trzymac tylko w wodzie, czy powinny byc na serwetce? Czy powinny byc w naslonecznionym czy w ciemnym miejscu? Przepraszam za iloc pytan i z gory dziekuje :)
No tak, a ja nawet kwiatków doniczkowych nie mam, bo zapominam podlewać, więc kiełków to bym już na pewno nie wyhodowała. Ale jak tak je zachwalasz, to wiesz co, chyba sobie w sklepie jutro jakieś kupię i z kanapką na lunch zjem. Pozdrawiam serdecznie :-*
Aga, sa bardzo podobne to cebulowych, lekko ostre w smaku; chetnie Ci troche podesle :)
Desmondzie! Dzieki Tobie, czytajac wczoraj o soczewicy i ciecierzycy stwierdzilam, ze przeciej i ja juz pisalam o kielkach ciecierzycy, jednak podczas robienia spisu tresci tegoz wpisu nie bylo; ‘przekopalam’ wiec bloga i faktycznie – spis ‘wyparowal’… Sprawdzilam w kopiach ‘starego’ bloga, wpis znalazlam, opublikowalam go wiec ponownie i odetchnelam z ulga… ;)
(dla chetnych – jest tutaj : http://www.beawkuchni.com/2009/03/pasta-z-kielkow-ciecierzycy.html )
I sprawdze dzis po kolei wszystkie wpisy, mam jednak nadzieje, ze nic innego z bloga nie ‘zniknelo’…
A skielkowana soczewice i ciecierzyce rowniez bardzo lubie, tym bardziej, ze ani jedna ani druga nie jest czasochlonna. I tak jak piszesz – sa to niesamowite poklady witamin i mikroelementow dla naszego zdrowia.
Tili, milo mi, ze mimo ogromu czasu i masy zajec znajdujesz czas by tu wpasc na chwilke :) A co do kielkow, to wiesz, one sie robia same ! I to w nich jest fajne :) Trzeba tylko nie zapomniec ich podlac ;) Ale jesli stoja gdzies w ‘widocznym miejscu’ w kuchni, to nie sposob o nich zapomniec…
Majano, ja na poczatku stawialam je blisko zlewu, wiec sila rzeczy wciaz byly ‘na oku’ ;) Choc tez mi sie czasami zdarzalo o jednym plukaniu zapomniec i na szczescie i tak kielki przezyly :)
Joanno, wszystko zalezy od nasionek : jedne lepiej w sloiku, inne (jak rzezucha) lepiej na talerzu. Kielki nie sa caly czas w wodzie, tylko sie je woda przeplukuje (procz tych ‘talerzowych’, ktore sa na ‘serwetce’ i tylko sie je podlewa. I najlepiej gdy stoja w lekko ocienionym miejscu, nie w pelnym sloncu.
Jesli masz czas, to przeczytaj te pierwsza czesc wpisu o kielkach (ewentualnie komentarze tez) i moze rozwieja sie Twoje watpliwosci; w drugiej czesci sa dane o kilku roznych nasionkach, wiec tez sie przyda; i jesli bedziesz miala wtedy dodatkowe pytania, to pytaj smialo! Chetnie odpowiem :)
Cz. I – http://www.beawkuchni.com/2009/03/pokarm-zycia-cz1.html
Cz. II – http://www.beawkuchni.com/2009/03/pokarm-zycia-cz2.html
Karolciu, kup koniecznie, szczegolnie jesli masz mozliwosc kupienia ‘organic’. Nie dosc, ze zdrowe, to jeszcze tak slicznie wygladaja na naszym talerzu :)
Pozdrawiam serdecznie !
Beatko, jak już wiesz, u mnie produkcja na razie zawieszona. Ale nie definitywnie! :) Teraz gdy taki ogrom świeżych warzyw i owoców na targu – jakoś mniej mi tych kiełek brakuje. Ale pewnie jesienią znów powrócę do kiełkowania, by wzbogacić menu. Ten por przyjaźnie wygląda. :) Natomiast na cebulę, o której było we wcześniejszym wpisie – chyba się nie zdecyduję… Zdecydowanie boję się jej mocnego smaku. :D
ja tam tylko kiełki kupuję
ale nie zawsze i wszędzie można je kupić
Bea ,robisz przepiękne zdjęcia kiełkom ,Ada znów mnie będzie męczyła ,,namów tą Panią na książkę o kiełkach”
Malgosiu, nie boj sie mocnego smaku kielkow cebulowych, gdyz uzywa sie ich stosunkowo malo, wiec smak powinien byc ‚do wytrzymania’ ;)
Lukrecjo, ja tez czesto kupowalam, ale teraz juz wiem, ze te ‚sklepowe’ nigdy nie maja az tak dobrego smaku, nigdy bowiem – sila rzeczy – nie sa az tak swieze jak te domowe. No i u nas w sklepie wybor kielkow dosyc maly, wiec te wszystkie ‚iine’ robie sama ;)
Margot, dzieki kochana! Pozdrow Ade koniecznie ;)
Bea, dziekuje za wskazowki; bede robic :)
dziękuje kochana :*
Joanno, trzymam kciuki :)
Aga, nie ma za co ;)
O , Beo, kielkujesz! :)
tyle tu zawsze mądrości. jak Ty to robisz? :)
Tak tak Aniu, nadal – choc z przerwami ;) – kielkuje :)
Dziekuje Ally! Oczywiscie wiedze teoretyczna popieram odpowiednimi ksiazkami, moja jest ta praktyczna :)
Pozdrawiam!
jej Bea, cala przygoda z kielkami jeszcze przede mna… Choc je bardzo, bardzo lubie to nigdy sie nie odwazylam i nawet nie wiem dlaczego choc dobrze pamietam Twe szczegolowe o nich wpisy – powiem tak: trzeba mi sprobowac i juz! Usciski :*
Beo, nasze gusta w sprawie kiełków wyklarowały się na tyle, że wiemy, iż cała nasza trójka nie przepada za lucerną, za to uwielbiamy brokuły i rzodkiewkę. A kiełki buraków nie chciały wzejść:(
Bardzo cenny wpis, będę do niego wracała:)))
Beo, wartościowy artykuł (tak jak i poprzednie dwa zalinkowane), jesteś prawdziwą specjalistką! Kiełki pora wyglądają ślicznie, spróbuję sobie takie wyhodować.
Pozdrawiam!
Basiu, to faktycznie ‚musisz’ kiedys sprobowac :) Mam nadzieje, ze Ci posmakuja :)
Kasiu, u mnie buraki – mimo ze kielkuja – to tez co jakis czas sprawiaja problemy. Wiesz, od kiedy wyczytalam, ze dobrze jest stosowac przy burakach te sama metode co przy cebuli i porze (czyli metode ‚szoku termicznego’), to jest o wiele lepiej. I nalezy tez bardzo energicznie wstrzasac sloiczkiem, gdyz otoczka nasion buraka jest niesamowicie twarda. Jesli bedziesz jeszcze kiedys probowac, to moze zrob wlasnie tak? Moze lepiej beda wtedy kielkowac.
Dziekuje Felu :) Wielka specjalistka od kielkow raczej nie jestem ;) ale param sie nimi od 15 lat, wiec postanowilam podzielic sie z Wami moim kielkowym doswiadczeniem :) Daj znac, jesli i Ty bedziesz probowac!
Pozdrawiam!
Beo, jestem pod wrażeniem! Dopiero dziś miałam chwilę, żeby odwiedzić Twojego bloga po Wielkiej Zmianie i jestem pod ogromnym wrażeniem pracy, wiedzy, informacji, pięknych zdjęć i mądrych tekstów.
Nie mogę się już doczekać, kiedy już minie letni sezon (praca) i będę miała więcej czasu – znalazłam u Ciebie niewyczerpane źródło inspiracji :) Et puis j’ai l’impression que tu es végétarienne – comme moi :)
Serdecznie pozdrawiam!
Dziekuje Ado! Niezmiennie lubie czytac tak mile slowa :) Choc oczywiscie sama siebie nie uwazam za niewyczerpane zrodlo inspiracji ;)
A co do pytania – to nie moge powiedziec, ze jestem wegetarianka, gdyz od czasu do czasu zjadam cos miesnego, przytrafia sie to jednak baaardzo rzadko (i jest to wtedy drob lub ryba, nie krwisty befsztyk ;) ). Moj maz jednak jest ‚wege’, od ok. 20 juz lat i to wlasciwie dzieki niemu moja dieta bardzo sie zmienila.
Et toi, tu manges du poisson? ou aucune viande? J’espère que tu auras bientôt plus de temps libre (et j’attends impatiemment d’en savoir plus sur ton mystérieux projet… ;) )
Pozdrawiam!
Śliczna ta zieleń :)
Ja jadłam tylko kiełki fasoli mun, pszenicy i rzodkiewki – białe wszystkie.
Te są takie optymistyczne, na pewno pięknie wyglądają w sałatce czy na kanapce.
Pozdrawiam ciepło :)
Masz racje, bardzo lubie te kielki rowniez za ich kolor wlasnie :)
Pozdrawiam Mi!
bardzo fascynuja mnie te kielki, tylko nie mam pojecia gdzie mozna kupic specjalne nasiona bo chyba nie kazde sie do tego nadaja ??? Ja mieszkam w niemczech i w ogrodniczych sklepach sie rozgladalam ,a le wydaje mi sie ze one sa jakies nawozone..?? Bardzo c hcialabym podkarmic moja rodzinka takimi witaminkami, ale chyba to ponad moje sily :(
Witaj Marto! Co do zakupu nasion, to mozesz sprawdzic czy w danym sklepie ogrodowym sa specjalne nasiona do kielkowania, a najlepiej by byly ekologiczne (ja kupuje moje w sklepie ze zdrowa zywnoscia, jesli wiec na jakis ‚trafisz’, to zapytaj – z pewnoscia beda cos mieli). Co do tych nasionek ogrodowych, to jak pisano w komentarzach do pierwszej czesci (tutaj : http://www.beawkuchni.com/2009/03/pokarm-zycia-cz1.html ) sa one czasto zaprawiane chemia, wiec ja osobiscie bym je do kielkowania i spozycia odradzala.
Podaje Ci linka do niemieckiej strony firmy, z ktorej ja kupuje nasiona i sloiki do kielkowania :
http://www.stuebers.de/produkte/naturkost/keimgeraete/index.php
Mozesz wiec ewentualnie zamowic je sobie przez internet lub sprawdzic, czy jest sklep z ich produktami w Twoim regionie.
Trzymam kciuki za nasionkowe zakupy i kielki :)
Daj znac prosze, jesli masz jakies dodatkowe pytania.
Pozdrawiam!
Bea dziekuje slicznie za podanie linka do stronki :)
dzisiaj jeszcze bede zamawiala sloiczki i nasionka ´:)
mam pytanko czy sa jakies ograniczenia wiekowe do jedzienia kielek??
Moj synek skonczyl dopiero 2 latka i chcialam go troche podreperowac po wirusie ktory wlasnie przeszedl , biedyny mial biegunke przez 6 dni i mysle ze przyda mu sie troche witamin !! I jakie nasionka polecasz na poczatek ??
Marto, przepraszam, ze zapomnialam odpisac od razu… Teoretycznie nie ma ograniczen, wazne jednak by kielki wprowadzac do diety stopniowo, szczegolnie u maluszkow (czyli bardzo male porcje na raz). Mozesz zaczac od lucerny, bowiem nawet w ciazy jest polecana i nie powoduje takich nieprzyjemnych dolegliwosci jak nadmiar kielkow cebuli na przyklad ;)
A jakie dolegliwości powoduje nadmiar kiełków cebuli?
Bo właśnie kiełki cebuli mnie kuszą a wolałabym wiedzieć a nie próbować tego na sobie ;)
Witaj Anielo! Kielki cebuli lub pora jedzone w zbyt duzej ilosci moga spowodowac pewnego rodzaju nieprzyjemne ‚skutki jelitowe, elegancko rzecz ujmujac ;)
Pozdrawiam serdecznie!