Gdy sezon letni w pełni, na naszym stole nie może zabraknąć słynnej francuskiej ‘ratatouille’ (i rzecz jasna nie chodzi mi o przeuroczego szczurka z filmu pod tym samym tytułem ;) ). Przygotowuję ją średnio raz-dwa razy w tygodniu, jest dla mnie bowiem kwintesencją lata. Wypieszczone promieniami słońca pomidory i cukinie, aromatyczna papryka i jędrne bakłażany, a do tego pachnące latem zioła. I niczego więcej nie potrzeba, by nasze kubki smakowe wprawić w stan kulinarnej ekstazy ;)
Ratatouille nauczyłam się gotować we Francji podczas jednych z piękniejszych wakacji mojego nastoletniego wtedy życia ;) Moja francuska rodzina ze szkolnej wymiany językowej zaprosiła mnie na prawie dwumiesięczne wakacje w ich rodzinne regiony (Dordogne / Lot). Do dziś pamiętam uroczy domek z kamienia, z zielonymi okiennicami, ogród pełen kolorowych kwiatów, przyjazną atmosferę ich rodzinnych spotkań. Wspaniali, ciepli ludzie, dzięki którym czułam się naprawdę jak u siebie. I babcia. Wtedy prawie 70-letnia, której opowieści mogłam słuchać bez końca.
Dni upływały mi na odkrywaniu regionu od turystycznej i kulinarnej strony, zwiedzaniu średniowiecznych miasteczek ‘przyklejonych’ do skał (jak Rocamadour czy Saint-Cirq-Lapopie), zamków, grot, muzeów (np. muzeum Champollion w jego rodzinnym miasteczku). Poznałam mnóstwo niesamowitych miejsc i wspaniałych ludzi i dzięki nim posmakowałam wielu tradycyjnych w ich regionie (i rodzinie) potraw. I to właśnie tam pokochałam ratatouille (choć korzenie potrawy sięgają oczywiście bardziej na południe Francji).
Dziś jednak, zamiast wspomnianej, tytułowej potrawy, mam dla Was dwie ‘wariacje’ na jej temat ;) A zainteresowanych samą ratatouille odsyłam do Tatter, u której znajdziecie przepyszny przepis (przygotowuję ratatouille bardzo podobnie jak Tatter, nie dodaję tylko pomidorowego puree i cukru, a proporcje czasem nieznacznie modyfikuję, w zależności od zawartości lodówki :) )
Zapraszam!
Crumble ‘nicejski’
(przepis oryginalny z książki ‘Crumbles’ Camille Le Foli, u mnie z niewielkimi zmianami)
1 kg pomidorów
1 duży bakłażan
3 cukinie
1 czerwona papryka
1 zielona papryka (u mnie żółta)
1 cebula
1 ząbek czosnku
3 łyżki oliwy z oliwek
tymianek, rozmaryn
sól, pieprz
crumble:
150 g mąki
80 g zimnego masła
80 g startego parmezanu
40 g orzeszków piniowych
Posiekaną cebulę i czosnek poddusić kilka minut na oliwie. Dodać pokrojony w kostkę bakłażan, po kilku minutach dodać pokrojoną paprykę, tymianek i rozmaryn, doprawić solą i pieprzem; po ok. 10-15 minutach dodać pokrojoną w plasterki cukinię i obrane ze skórki pomidory i gotować aż warzywa będą miękkie.
Piekarnik nagrzać do 180°.
Orzeszki piniowe zrumienić na suchej patelni. Mąkę, pokrojone w kostkę masło i parmezan wymieszać, tworząc kruszonkę.
Ugotowane warzywa przełożyć do natłuszczonego, żaroodpornego naczynia, posypać orzeszkami piniowymi i kruszonką i zapiec ok. 20-30 min.
*
*
Zapiekłam tylko część ratatouille, przede wszystkim dlatego, że po pierwsze – crumble wolę na słodko, a po drugie – ratatouille najbardziej smakuje nam ‘sama’ ;)
(to crumble robiłam też już zamieniając parmezan na kozi ser, co jest równie smacznym połączeniem)
* * *
Drugi przepis pochodzi z niedawno nabytej książki ‘Pure vegetarian’ Paul’a Gayler.
Jest to coś a la ratatouille zapiekana we francuskim cieście, uprzednio posmarowanym tapenadą. W oryginalnym przepisie farsz wykłada się na jeden płat ciasta i przykrywa drugim, ja jednak wolałam upiec mniejsze, jednorazowe porcje (które świetnie spisują się również na pikniku lub lunchu w pracy ;) ). W oryginale podaje się ten śródziemnomorski ‘pie’ z lekko ostrym, pomidorowym sosem, z którego tym razem zrezygnowałam.
*
Mediterranean pisto pie
400 g ciasta francuskiego
(dwa płaty o rozmiarach 20 x 25 cm)
4 łyżki oliwy z oliwek
1 bakłażan pokrojony w kostkę
1 czerwona cebula, pokrojona w cienkie plasterki
4 poszatkowane ząbki czosnku
2 cukinie pokrojone w plastry
1 pokrojona czerwona papryka
1 papryczka ‘chilli’, drobno pokrojona
1 łyżka świeżego oregano
3 łyżki tapenady
1 rozkłócone jajko
1 łyżeczka zieren sezamu (u mnie więcej)
sól, pieprz
Na rozgrzaną oliwę wrzucić bakłażana i dusić 2-3 min. Dodać pozostałe warzywa i dusić do miękkości. Doprawić do smaku, dodać oregano i wymieszać. Zostawić do wystygnięcia.
Nagrzać piekarnik do 200°. Jeden płat ciasta położyć na papierze do pieczenia, posmarować tapenadą po czym nałożyć przygotowane warzywa (zostawiając ok. 2,5 cm od brzegu); przykryć drugim płatem ciasta, brzegi smarując wodą lub jajkiem, by dobrze się skleiły. Nożem naznaczyć na cieście linie, posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać sezamem.
Piec ok. 30-35 minut.
Smacznego!
*
Bardzo wytwornie sie prezentuja
Cudowne wspomnienia. Wspaniale mieć taki i wracać do nich jak najczęściej. A crumble bardzo ciekawe. Mi raczej kojarzy sie ze słodkim deserem, a tu taka miła niespodzianka. Wygląda wyśmienicie :)
Bardzo piękne i apetyczne niezmiernie Beatko!:) Masz piękne wspomnienia, fajnie poczytać :))
Pozdrawiam cieplutko :*
ale się malowniczo prezentują
Ja jeszcze takich cudów nie jadłam tzn pod kruszonką :DDD na ostro ,a raczej nie na słodko :P
Beo, crumble prezentują się bajecznie. Do tej pory na mojej drodze pojawiały się słodkie wydania, brakowało wytrawnych.
moja ukochana cukinia pojawiła się w obu przepisach :) tym bardziej muszę zmobilizować się do wyczarowania takich cudowności wg. dzisiejszych Twoich przepisów.
Zdjęcia smakowite. Zgłodniałam. Przypomniałaś mi, ze śniadania jeszcze nie jadłam :)
Crumble na słono.. brr ;D jakoś do mnie nie przemawia :) ale za to „ratatuj” :p w cieście francuskim z sezamem na wierzchu- mniam! Apetyczne zdjęcia, pozdrawiam :)
Beatko doszła kartka :)) Dziękuję :***
uwielbiam La ratatouille – robię od lat – i nie tylko już ja – ale ciut inaczej ja po prostu duszę wszystko, ale za to daję dużo więcej ziół bo i bazylie i estragon czasem zioła prowansalskie
uwielbiam takie dania, ich smak, zapach, kolor… mniam, dobrze ze i ja mam dzisiaj na obiad zapiekanke warzywną bo bym sie chyba wgryzla w ekran…:P
ojej, zazdroszczę Ci tych przepięknych francuskich wspomnień… A jesli chodzi o ratatouille to zdecydowanie wpierw pomyślałam o tym szczurku :D nigdy tego nie jadłam, bardzo ładnie mnie na to danie skusiłaś ;-)
bardzo smakowicie wyglądają. pisto pie w szczególności.
Zazdroszcze Ci tych cudownych wakacji w tym francuskim domku,az go widze oczyma wyobrazni………
Wspaniale te raratuje zrobilas,bardzo mi sie ta wersja crumble podoba:))
Pozdrawiam :)
No proszę jakie interesujące wariacje na temat poczciwej ratatuj ;)
Wszystko bardzo apetyczne!
Miłego dnia ;) jeszcze z książką na balkonie czy już w pracy?
a ja wole wytrawne dania od tych słodkich więc o to crumble proszę :) ta kruszonka z pinioli mi się bardzo podoba :)
Hmmm, pysznie wygląda :) z chęcią wykorzystam przepis, bo mąż to chyba mnie za takie pyszności na obiad ozłoci ;)
Co jeden przepis to smaczniejszy! Zgadzam się, że to kwintesencja lata!
Crumble w wersji wytrawnej? jeszcze nigdy nie jadlam:)
Wygląda cudownie… Crumble da sie przerobic na bezglutenowy, gorzej z ciastem francuskim:)
Bea, az dech mi zaparlo, przepisy sa genialne:) nie mowiac juz o zdjeciach. Jutro robie to crumble, nigdy nie jadlam w wersji innej niz na slodko a baklazan w lodowce czeka na wykorzystanie:)
pozdrawiam!
Rocamadour. Nie wiedziałam, że to miasto. Do tej pory znałam tylko Rocamadoura syna Magi z „gry w klasy”:)
Do dyniowego festiwalu przyłącze się napewno, dziękuje bardzo za zaproszenie. Nawet cieszę się, że zupę zrobiłam już teraz. Do akcji będę zmuszona wymyślić jakieś nowe przepisy.
Pozdrawiam
Pie wygląda tak niewiarygodnie pysznie, że muszę kupić ciasto francuskie i je zrobić. Powiedz mi tylko czy wierzchnią warstwę nacinałaś jakoś żeby powietrze miało wyjście czy nie?
Trafiłaś w moje smaki, natomiast tych jednoporcjowych ‚pie’ nie robilam, a wygladaja bajecznie! Jak kupie ciasto francuskie to wypróbuję przepis, bo mnie bardzo zachęciły Twoje piekne zdjęcia…pozdrawiam.
Przepiękne zdjęcia… Ach, ach :-)) I warzywa w towarzystwie TYCH akurat przypraw – moje ulubione.
Oj jestem pewna, ze ta druga propozycja zdobylaby moje podniebienie :D
Beo, świetny pomysł z zapieczeniem ‚ratatuja’ w cieście francuskim. Wygląda baaaaardzo apetycznie. W ogóle to chyba się skuszę na klasyczne ratatouile, bo mam niemal wszystkie składniki do tego dania (a to rzadkość).
Pozdrowienia cieplutki!
PS zdjęcia cudnie oswietlone! Naturalne światło?
Serdecznie dziękuję wszystkim za miłe słowe !
U mnie też crumble to najczęściej słodkie danie, jednak gdy zobaczyłam cukiniowe crumble Karolci stwierdziłam, że pora to zmienić ;)
Peggy, życzę w takim razie smacznego i czekam na wieści :)
Lukrecjo, ja tez czasem duszę wszystko razem, zależy ile wolnego czasu mam tego dnia ;)
Paulino, mam w takim razie nadzieję, że Ci posmakuje :)
Anoushko, do pracy (i do ‘normalnego’ życia) wrócę najprawdopodobniej w listopadzie, może ciut wcześniej, więc na razie nadal balkon ;)
Beth , mam nadzieję, że i Tobie i mężowi posmakuje :)
Jul, masz rację niestety…
Olu, daj więc znać czy smakowało :)
Sarenko, a ja widzisz nie znam tego syna Magi z “gry w klasy” :)
Będzie mi bardzo miło, jeśli przyłączysz się do dyniowego festiwalu ! Jeśli chcesz, możesz poczytać przepisy z zeszłego roku (klikając na zdjęcie dyniowego bannerka po prawej).
Shinju, nie nacinałam ciasta, tylko lekko ponakłuwałam w kilku miejscach widelcem tak jak zwykle (mimo, że przepis tego nie stypuluje). Zwykle te tarty ‘przykrywane’ francuskim ciastem nakrywam papierem i obciążam lekką, pustą blachą do pieczenia, wtedy nic się nie wybrzusza i ciasto jest idealnie równe. Oczywiście tylko wtedy, gdy nie jest posmarowane jajkiem ;)
Kass, ja często robię takie jednoporcjowe zawijańce, ozywiście w zależności od tego, czemu mają służyć ;)
Aniu, u mnie światło zawsze naturalne, nie posiadam bowiem żadnych specjalistycznych lamp czy żarówek. Dlatego jesienią i zimą ‘cierpię’, gdyż kiedy wracam z pracy odpowiedniego światła już rzecz jasna nie ma :/
Pozdrawiam serdecznie!
Bea, obie propozycje jak zwykle znakomite! :) Obie akurat pod mój gust i smak, bo ja oczywiście, jak na rasową cukiniarę przystało – uwielbiam ratatouille. :) A skoro już wspomniałaś pewnego uroczego szczurka – to powiem, że znajduje się on w naszej domowej filmotece i wraz z synem oglądamy go raz po raz. Po czym mój syn za każdym razem ma zryw kulinarny i domaga się pomagać mi w kuchni, oraz dokonuje „testu smaku”. :D
Zapewne nie omieszkam wypróbować przepisów (ostatnio już mi w krew to weszło :D).
Ale u Ciebie smacznie i pięknie ! Będę często zaglądać. Pozdrawiam.
no no :D wygląda pysznie ;)
Ja już się kiedyś opowiedziałam na ten temat: cukinia do wszystkiego! Cukinia,cebula,papryka i pomidory – we wszystkich możliwych rozwiązaniach. Moją słabością na temat jest Mussaka – do której zamiast bakłażanów używam cukini. Mogłabym tak codziennie :)
Beo, to Twoje ‚crumble’ do złudzenia przypomina to prawdziwe – słodkie ;). Dopiero po przeczytaniu zorientowałam się, że te pestki, to nie np. figi a pomidory :).
Cudne zdjęcia!
Och i ach!
Ja nie wiem co napisać bo mi mowę odjęło… Nie wiem co podziwiać jako pierwsze – zdjęcia, pierwszy przepis czy drugi :)
Wszystkiego na raz nie mogę bo się nie będę mogła otrząsnąć długo :)
Wiesz Beo fajnie że masz takie wpsomnienia. Takie co zostaną na zawsze i będę wywoływać uśiech na Twojej buzi :)
Czy ja takie mam? Nie pamiętam. Na razie poczytam sobie jeszcze raz o Twoich !
Buuzia :*
Blk, Olu, dziękuję !
Małgosiu, ja ‘szczurka’ wprawdzie w swojej filmotece nie mam, ale bardzo możliwe, że się jednak przełamię ;) I mam nadzieję, że przepisy Ci posmakują :)
Witaj Anonimie :) Rozgość się proszę w Mojej Kuchni :)
Masz rację Damqelle, cukinia absolutnie do wszystkiego ! :)
Fakt Poleczko, każdy z nas ma inne wspomnienia… Ja niestety nie mam takich ‘kulinarnych’ wspomnień związanych ze wspólnym, domowym kucharzeniem w rodzinnym domu, ale tak to bywa, wszystkiego ponoć mieć nie można ;) Miło mi, że zdjęcia Ci się podobają :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie !
Ja się zgadzam – nie ma lata bez ratatouille i to przynajmniej parę obiadów z rzędu :) Mam już zaliczone w tym roku i chociaż lato ma się ku końcowi, to chyba nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa w tym temacie :) Ale ratatouillowe pierożki całkowicie mnie zachwyciły! Zrobię takie na pewno jak odwiedzą mnie przyjaciółki, bo czuję że będą zachwycone :)
Ten drugi pomysł jest wspaniały. Idealny dla miłośników calzone – bo widzę tutaj takie podobieństwo właśnie. Bardzo chętnie wypróbuję, Pozdrawiam :)
A – zapomniałam powiedzieć : szczurek mi się bardzo podobał. :) W przeciwieństwie do wielu inny filmów animowanych, ten dorośli mogą obejrzeć z prawdziwą przyjemnością – i nie zasnąć, ponieważ historia ma swój sens i jest spójna, a same animacje są na wysokim poziomie.
Crumble na słono – tego jeszcze nie próbowałam – ale wygląda ciekawie :)
Ratatouille robiłam w tym roku po raz pierwszy i bardzo mi smakowało – na pewno będę powracać do tego smaku :)
A bajkę o szczurku z przyjemnością obejrzałam – bardzo mi się podobała – oczywiście dziecię zażyczyło mieć ją w swojej kolekcji :)
To brzmi niesamowicie, zwłaszcza crumble, muszę spróbować. Mnie ratatouille też kojarzy się z pobytem u francuskiej rodziny, robiliśmy je bardzo często, ale jak to zwykle bywa ze wspomnieniami, to pamięta się rzeczy dziwne, więc ja pamiętam jeden raz, kiedy jakoś garnek ugotowanej potrawy nie mógł się skończyć i był odgrzewany codziennie, chyba przez tydzień (no bo rzecz jasna potem już nikt nie chciał tego jeść), aż w końcu resztka wylądowała w koszu.
Jakie miłe wspomnienia, łączę się z Tobą w uwielbieniu do ratatouille. Z podanych przepisów bardziej podoba mi się pie, ale crumble też niczego sobie, tym bardziej, że, tak jak napisałaś, można zapiec z kruszonką część potrawy dla odmiany.
W takim razie udanej degustacji Komarko ;)
Masz rację Mi, w kategorii filmów animowanych mnie też szczurek wyjątkowo przypadł do gustu :)
Cieszę się Abbro, że i Tobie ratatouille posmakowała; może więc taka ‘zapiekana’ też przypadnie Ci do gustu? I witaj wśród fanów szczurka ;)
No tak KaroLino, domyślam się, że nawet ratatouille może się znudzić po tygodniu jedzenia ;)
Felu, nam też wersja ‘pie’ bardziej posmakowała, z pewnością jednak i crumble znajdzie swoich zwolenników :)
Pozdrawiam serdecznie !
Bea, jaka Francja sielska, taka piekna wspomnieniami – milo sie czyta.
A wlasnie papryka w ‚ratatouille’ to taka ktorej za bardzo nie moge, ale moze zapieczona… I ten Twoj pomysl z zapiekaniem warzyw jako crumble strasznie mi sie Bea spodobal, doskonaly przepis!
Pozdrowienia sle :-)
Dziekuje Basiu! Milo mi, ze Ci sie wspominkowa Francja oraz crumble spodobaly :)
Beo! zrobiłam dziś Twoje crumble. niestety musiałam wyjść i przygotowane danko zostawiłam rodzinie, by tylko wstawiła do pieca. zdjęć wcześniej nie zrobiłam, licząc, ze uda mi sie po pofrocie coś cyknąć. Gdy wróciłam zastałam jedynie czyste naczynie, w którym crumble było. Z jednej strony cieszę się, że im smakowało, skoro zjedli wszystko. z drugiej zjedli wszystko, czyli nie będzie zdjęć i wpisu na moim blogu. Mimo wszystko dziękuję, bo tak kolorowego dania nie było u nas w domu od dawna, a smakowało im bardzo:)
W takim razie ciesze sie niezmiernie, ze Ci / Wam smakowalo! I milo mi, ze mialas ochote wyprobowac ten przepis :)
Pozdrawiam serdecznie!
crumble, wyglada bosko!
Crumble na ostro,to dopiero co!:)!
Póki co, jakiś czas temu, zrobiłam proponowaną przez Ciebie pierwszą wersję – z kruszonką. To był mój pierwszy ratatouille w życiu i jestem zachwycona:) U mnie w rodzinie nikt nie jada bakłażanów, cukinii.. Mama jest zwolenniczką tradycyjnego schabowego z ziemniakami i chyba tym bardziej korci mnie do odkrywania nowych dla mnie smaków od kiedy poszłam na swoje do wielkiej Warszawy;) Teraz jestem nieuleczalnym fanem takich właśnie smaków jaki niesie ze sobą ratatouille i jutro idę do sklepu po ciasto francuskie i będę kombinować z drugą wersją! A dziś na kolację zaplanowałam warzywne bliny z topinamburem, bo udało mi się go wyhaczyć na Biobazarze niedaleko mnie. Jestem strasznie ciekawa co z tego wyjdzie. Pozdrawiam! Magda
Magdo, ciesze sie niezmiernie, ze Ci posmakowalo!
Ja we Francji zakochalam sie w tych wszystkich wspanialych warzywach i w sezonie sa podstawa mojej kuchni; uwielbiam je w kazdej praktycznie postaci. Moja mam tez woli niestety ziemniaki z jakims miesem na obiad, w domu rodzinnym wiec nie moglam sie zbytnio ‚wykazac’ ;) tym bardziej wiec cieszylam sie z pojscia ‚na swoje’ i gotowania tego wszystkiego co lubie i co sprawia mi przyjemnosc.
Mam nadzieje, ze bliny z topinamburem rowniez Ci posmakuja! Koniecznie daj znac :)
Pozdrawiam!
Pingback: Kuskus, feta i grilowany bakłażan « Bea w Kuchni
Trafiłam tu dzisiaj skuszona pomysłem na inną odmianę ratatouille, a przy okazji znalazłam jak żywe wspomnienia niemal z moich tegorocznych wakacji. Ten sam region, te same miasteczka i też niezwykle pozytywne wrażenia :)
Pozdrawiam cieplutko, a jeśli będziesz chciała powspominać te okolice to zapraszam do siebie, lada dzień (jak się ogarnę po powrocie) zacznę wklejać zdjęcia i wspominki z południowo – zachodniej Francji.