Ten poprzedni który jeden jedyny raz udało mi się wyhodować (i który niestety pożegnał się z tym światem podczas moich wakacji…), nigdy nie był aż tak żywotny i bąbelkujący; ten jest pod tym względem niesamowity :)
chleby na zakwasie smakują mi najbardziej, a na dodatek najdłużej też utrzymują świeżość; w moim przypadku jest to dosyć istotne, gdyż pieczywa jemy mało, więc jedynym wyjściem wcześniej było by pieczenie bardzo małych porcji lub mrożenie (co i tak od czasu do czasu stosuję). Chleb na zakwasie natomiast i do tygodnia świetnie smakuje (o ile się tak długo uchowa rzecz jasna ;) ).
Jednym z moich faworytów jest chleb razowy Tatter, który zobaczyć możecie też oczywiście tutaj, na stronie Piekarni Tatter. Jego receptura pozwala na zutylizowanie nadprodukcji zakwasu, ja jednak celowo go produkuję w większej ilości, by co weekend móc upiec ten wspaniały razowiec właśnie. Czasem zmieniam proporcje mąki i wody, by chleb był nieco mniej ‘mokry’, czasem dodaję mielonego kuminu, innym razem mąkę pszenną zastępuję orkiszową. A rezultat zawsze jest ten sam : wspaniały, aromatyczny chleb, któremu naprawdę trudno się oprzeć i który część z Was pewnie już zna ;) Zapraszam zatem na kromkę Tatterowca i przy okazji tak ‘publicznie’ raz jeszcze dziękuję Tatter za pomoc i wszystkie rady oraz przede wszystkim za to, że to dzięki niej znów mogę delektować się domowym chlebem na zakwasie :)
cytuję za autorką :
Tatterowiec
400g zakwasu żytniego razowego płynnego*
150ml wody**
100g mąki żytniej/pszennej razowej
300g mąki pszennej chlebowej zwyklej lub Manitoby
1 łyżka soli morskiej
1 łyżeczka demerary
( + u mnie dodatkowo dodatek zmielonego kuminu)
*jeśli zakwas jest młody, można dodać 1 łyżeczkę suchych drożdży
**ilość użytej wody należy uzależnić od gęstości zakwasu i rodzaju użytych mąk
Wszystkie składniki mieszam w maszynie (u mnie : robot), ciasto jest lepkie i luźne. Zostawiam do wyrośnięcia na godzinę.
Znów mieszam krótko, przekładam do foremki chlebowej wysmarowanej oliwą i wysypanej otrębami lub płatkami żytnimi, smaruję wierzch ciasta chlebowego oliwą, zakrywam naoliwioną folią i zostawiam do ponownego wyrośnięcia (ma rosnąć powoli, kilka godzin). Pilnuję żeby nie przerosło!
Przed pieczeniem posypuję makiem, otrębami, nasionami kolendry, płatkami żytnimi. Foremkę z chlebem wsuwam do zimnego piekarnika, nastawiam temperaturę na 200C i piekę godzinę. Gdy piekarnik dobrze się nagrzeje (osiągnie temperaturę 200C), chleb i ścianki pieca spryskuję wodą (ja niestety nie…).
Można również po godzinie dopiekać chleb bez formy.
A tutaj kolejny wypiek na bazie tego samego przepisu, gdzie jednak było o wiele więcej mąki; był rzecz jasna nieco inny w smaku, lecz nadal przepyszny! :)
A ja powoli muszę od nowa ‘kompletować’ moje mączno-ziarnowo-otrębowe zapasy, które straciłam w walce z molami :/ Nauczyło mnie to jednak, że teraz już wszystkie sypkie produkty przechowuję w hermetycznie zamykanych pudełkach, nic nie stoi w szafce w tylko i wyłącznie sklepowym opakowaniu. W szafkach rozmieściłam też listki laurowe oraz kawałki drewna cedrowego nasączone olejkiem z tegoż drzewa, którego to zapachu mole ponoć szczególnie nie lubią; i jak na razie wydaje się to prawdziwe :)
Pozdrawiam serdecznie!
EDYCJA (04. 2013)
Hermetyczne pudełka / słoiki + liście laurowe i olejek cedrowy pomogły! Problem z molami nigdy już się nie powtórzył :)
doskonale rozumiem Twoją radość :) mój zakwas urodził się tydzien temu
Gratuluję nowego członka rodziny i dumnej „mamie” :) Piękne chleby już z niego powstały i strasznie się cieszę, że od teraz znów będziesz mogła cieszyć się swoim zakwasem :)
A czy ma jakieś imię? ;)))
Gratuluje Ci z calego serca tak zacnego czlonka rodziny. Choc przyznam poczatkowo gdy zaczelam czytac Twoj wpis zachodzilam w glowe o kim piszesz hihiihhi
Mam nadzieje, ze teraz bedziesz wypiekac cudne i pachnece chlebki.
pozdrawiam karola
:-)))))) Po takim wstępie spodziewałam się jakiejś żywej istoty , no ale widzę , że zakwas ochoczo sobie bąbelkuje , więc jest jak najbardziej ożywiony ;-) Zatem gratuluję i cieszę się , że mogę już podziwiać u Ciebie zakwasowce – piękne !
Gratuluje nowego Synka :)) (no bo zakwas to raczej On prawda??:])
Tym samym mi przypominalas ze musze zakwas odswiezyc i dokarmnic sporo iloscia swiezej maki wiec chyba i u mnie bedzie w weekend Tatterowiec:D
Nowego członka podziwiałam już na forum ,teraz pozachwycam się chlebem ,wiesz masz wrodzone zdolności do pieczenia chleba na zakwasie -wiem co mówię :)
Nooo Bea… to Ty teraz prawdziwa piekarzowa będziesz! Znaczy… już jesteś! :-) Bochenki piękne! Ale co się dziwić! Zgrabne i pracowite rączki, zakwas jak zdrowe i żywe dziecię – to i chleby ja się patrzy! :)
Chyba jednak podejmę trzecią próbę zakwasową. Podobno do trzech razy sztuka, to a nóż się tym razem uda… :)
Bea, jak ja Ci zazdroszczę. I gratuluję. Właśnie upiekłaś sobie sama moje ulubione pieczywo. Chleb razowy. My tylko taki jadamy w domu. Ale do zrobienia zakwasu to ja chyba jeszcze nie dorosłam. Coś się go boję. No i w mojej wsi, mam problemy z zakupem mąki takiej jaką chcę. O żytniej mące w sklepie to mogę sobie tylko pomarzyc. Ostatnio udało mi się dostac żytnią razową 2000. Trzymam jak relikwię i tylko nie wiem co z niej mam zrobic.
Bea:)
ale wstęp Ci się udał hehe:)) w pierwszej chwili myślałam, że dziecko zaadoptowałaś hahaahaha
Gratuluję szczęśliwej mamci :) Chlebek wygląda cudownie i smakowicie :) W najbliższym czasie również zamierzam poeksperymentować z pieczywkiem, mam tylko nadzieję, że sobie poradzę. Pozdrawiam! P.S. Póki co myślę nad weekendem czekoladowym :)
:)) Aż chciałoby się powiedzieć (parafrazując ;)): „witaj w kuchni, bąbelkujący! ” :))
Jest… przebąbelkujący ;) A do tego jakie ma śliczne ubranko… Gratulacje :-)
no kochana taki członek rodziny to nie byle jaki członek
mój obecnie siedzi sam w lodówce 400km ode mnie i mam nadzieje, ze nie umrze z samotności ;)
powiedz proszę jak manipulujesz składnikami tego chlebka, aby był bardziej mokry?
gratuluje :)
chlopczyk czy dziewczynka ? ;)
ja „urodzilam” onegdaj bezproblemowo, potem byl juz tylko problem z czasem a gdy padla mi maszyna problem sie sam rozwiazal ;(
niech się sprawuje
jak najsmaczniej
ten nowy członek rodziny :-)
a chlebek piękny
marzy mi się aby kiedyś samej upiec jakieś pieczywo
chyba niedługo spróbuję bułeczek..
i Tobie również pięknego weekendu!
jeszcze nie czekoladowego,
choc można już się przygotowywac.. ;-)
Chlebek cudowny, zakwas zresztą też:)
Hej :) Przepraszam bardzo, że ja odlegle trochę od tematu notki, ale chyba tylko Ty będziesz mi mogła pomóc ! :D Pierwszy raz mam w domu mleczko kokosowe (chyba słodzone) i to aż w 3paku. Szukałam na blogu (i po linkach – na innych blogach) przepisu na jakieś ciasto z wykorzystaniem owego mleczka, najchętniej jednego pojemniczka (165 ml), ale nic w Internecie nie znalazłam. Może masz jakiś wypróbowany przepis na kokosowe słodkości z mleczkiem kokosowym i mogłabyś go opublikować/przesłać/przekierować mnie ? :)
no nie da sie ukryc… bardzo przystojny ten zakwas :)
a ten chleb!
:)
Ło matko ja też myślałam,ze chodzi o żywą istotę hy hy;) O piesku pomyslałam :))
Chleb jest tak piękny,ze nie mogę oczu oderwać! Ach, mnie nigdy nie uda się takich chlebów upiec..
Piękny! :))
pozdrawiam ciepło :)
No nie ma to jak chlebek na zakwasie. Niech się Wam dobrze chowa!
A ja idę „dokarmić” nasz :D
Piękny tatterowiec. Bedę teraz niecierpliwie oczekiwać na kolejne zakwasowe chleby :)
Chciałam się pochwalić, że już drugi raz ugotowałam zupę z Twojego przepisu – to ta z kuminem, z 4 stycznia.
Jest przepyszna i nawet ja – antytalent kuchenny – poradziłam sobie bez problemu.
Zamierzam wypróbować kolejne Twoje przepisy. Dziękuję za natchnienie do gotowania (które zaczynam odrobinke lubić!).
A kumin jest dostępny pod nazwą kmnin rzymski. Niestety tylko niemielony.
Pozdrawiam serdecznie!
Ciesze sie, ze zakwas i chlebki Wam sie podobaja :)
No i zamierzony cel osiagniety, bo jak widac wiekszosc z Was czytajac wstep pomyslala o ‘zywej istocie’ ;) Moja Siostra rowniez i myslala, ze moze znow mam psa :) Ale zakwas to przeciez takie zywe stworzonko : nakarmic trzeba, zadbac o minimum konfortu, nie zaziebic, nie przegrzac, nie rozpieszczac, ale tez nie traktowac za bardzo po macoszemu ;) Powinnam mu moze faktycznie wybrac jakies imie… :D
I gratuluje wszystkim juz ‘zakwasowym’ piekarkom!
Margot, zdolnosci niesamowitych to ja raczej nie mam ;) a juz z pewnoscia nie do wypieku chleba ;) ale mnie te moje zdolnosci wystarczaja, a to najwazniejsze ;)
Malgosiu, prawdziwa piekarzowa to nie jestem i raczej nie bede ;) nie zapominaj, ze jestem realistka! I ze nie pieklam jeszcze prawdziwych bochenkow jeszcze, tylko takie ‘pseudo’, z keksowek i foremek… Ale dziekuje za mily komplement ;)
I mysle ze warto podjac trzecia probe! Bede trzymac kciuki ;)
Krystyno, my tez jemy praktycznie tylko razowce lub jasne orkiszowe chleby np. A co do domowego zakwasu to mysle, ze warto sprobowac, choc rozumiem ze najgorsze sa trudnosci w kupieniu odpowiedniej maki; ale wiesz, moze i przez internet mozesz kiedys zakupic? Albo moze faktycznie uda Ci sie czesciej cos ‘upolowac’ w sklepie? Mysle ze warto probowac :)
Aga, trzymam kciuki za Twoj, by nie umarl ;) A co do manipulacji skladnikami ;) to taki jak z przepisu Tatter jest idealnie ‘mokry’ wlasnie, tak w sam raz; ja tylko czasami robie mniej mokry dodajac wiecej maki pszennej i wtedy go recznie wyrabiam.
Leloop, teoretycznie to chlopczyk, aczkolwiek wolalabym by to byla dziewczynka ;) A à propos Twojego zakwasu i chleba jeszcze, to nie chcesz moze piec bez maszyny ? Nie masz jakiegos innego ‘robota’ ktory Ci pomoze w wyrabianiu?
Qeef, ja pieke czesto cos takiego z kokosowym : http://mojakuchnia.blogspot.com/2008/03/mufinki-choco-coco.html
Chetnie poszperam jeszcze w ksiazkach lub necie, ale nie obiecuje niestety ze dzis…
Qlkowa, a takie komentarze jak Twoj naprawde mnie bardzo ciesza! No i teraz mozesz sprobowac innych ‘moich’ zup, bo gwarantuje Ci, ze wszystkie sa rownie proste do wykonania! I z pewnoscia nie jestes zadnym antytalentem kuchennym!
Beo, gratuluję adopcji! Mój Bąbelek niedługo skończy rok – czy powinnam to jakoś uczcić :))?
Mysle, ze powinnas koniecznie Ptasiu! :))
Dziękuję Ci, ale to właśnie jest jedyny przepis, który wygrzebałam tu, a który mnie niezbyt przekonał, bo ja bym wolała jedno duże ciasto i to najlepiej (ale nie jest to konieczne) z jakimś kremem :-) Będę czekać, aż znajdziesz chwilkę i poszukasz, ale oczywiście nie śpieszy mi się z tym – mleczko nie zając, nie ucieknie :D Chyba… ;) Pozdrawiam ! :*
rozumiem, rozumiem tą radość :) z nami zakwas mieszka też zaledwie od ok. 2 tygodni i bałam się strasznie, że się nie uda..więc zrobiłam dwa (z 2 dniowym odstępem). Na szczęście oba ożyły i teraz mieszkają w jednym słoiku :)
Pozdrawiam ciepło- chlebek wygląda smakowicie- przepis wydrukowałam i chyba się za niego jutro zabiorę :)
Mam nadzieje, ze Ci posmakuje :) ja wczoraj pieklam po raz kolejny, uwielbiam ten chcleb! :)
jestem nową blogowiczką Chętnie wezmę udział w czekoladowym weekendzie Napisz proszę co mam Ci przesłać kiedy już zamieszczę przepisy na swoim blogu, tak żebyś mogła zrobić zestawienie, co kto przygotował
Pozdrawiam
Beata
Zapraszam na mojego bloga
lubie-gotowac.blogspot.com
Ciesze sie bardzo imienniczko ;) wystarczy jak wpiszesz mi komentarz w dniu, kiedy opublikujesz na blogu cos czekoladowego ,a ja juz sobie na Ciebie klikne i sama ‚wezme’ co mi potrzebne ;) wiec nie musisz sie niczym klopotac :)
Pozdrawiam serdecznie!
gratuluje:) ja przymierzam sie do zakwasu od dlugiegooo czasu
Piękny chlebuś :) Aż czuć prawie zapach przez komputer :)
Dziekuje :) I Was rowniez zapraszam do zakwasowych eksperymentow ;)
Pingback: Bułeczki razowe « Bea w Kuchni
Pingback: Zakwas i razowy orkiszowiec | Bea w Kuchni