Od blisko dziesięciu dni na tutejszych straganach królują szparagi. Piękne, świeże, jędrne, tutejsze szparagi. Tylko bowiem te ‘regionalne’ mogą być tak świeże i smakowite; gdy lekko zgnieciemy w palcach ich końcówki, zobaczymy kropelkę ‘soku’ – to znak, że warzywa są naprawdę świeże. Ważne też, by ich ‘główki’ były zamknięte (jak kwiatowe pączki), w ciemniejszym kolorze. Szparagi muszą być jędrne w dotyku, w żadnym wypadku nie mogą być miękkie i wiotkie. Jeśli nie mamy czasu przygotować ich od razu, możemy do 3-4 dni przechowywać je w lodówce zawinięte w wilgotną ściereczkę, osobiście jednak radzę je skonsumować jak najszybciej ;) Bogate w witaminy (C, A, B i E) oraz mikroelementy, szparagi są niezwykle cennym dla naszego organizmu warzywem. To na dodatek sprzymierzeniec naszej linii, gdyż zawierają tylko 25 kcal w 100 gramach – pod warunkiem oczywiście, że dodatki do nich będą równie dietetyczne ;)
Wprawdzie dzikie szparagi pojawiają się w sprzedaży nieco wcześniej, jednak te ‘tradycyjne’ dopiero pod koniec kwietnia. Białe, ‘fioletowe’ czy zielone, wszystkie są równie smaczne i zdrowe (choć ja osobiście preferuję zielone). Białe są bardziej mięsiste, te ‘fioletowe’ – bardziej delikatne, smak zielonych natomiast (wg mnie) jest najbardziej ‘szparagowy’ ;)Białe niestety musimy obierać, zielonym wystarczy tylko odłamać stwardniałą ‘dolną’ część łodygi (klikając na ten oto link możecie ‘na żywo’ zobaczyć przygotowanie szparagów ;) – dziękuję Ker za udostępnienie go na forum CinCin).A przygotowywać je można na wiele sposobów : gotowane na parze (lub w wodzie), duszone, pieczone, spożywane same / z sosem, jako dodatek do sałatek i omletów, do zapiekanek, czy też w formie zupy czy risotto; ze szparagami można zrobić praktycznie wszystko ;) Najważniejsze jednak, by nie gotować ich zbyt długo – na parze gotuję je maks. 5 minut.Do dziś byłam przekonana, że najbardziej lubię szparagi gotowane na parze, z delikatnym dressingiem. Do dziś. Dziś bowiem postanowiłam przygotować je według przepisu zamieszczonego przez Bajaderkę na forum CinCin i… i będzie to z całą pewnością moje ulubione danie na tegoroczny sezon szparagowy! Stwierdziłam więc, że przygotowany i zaplanowany już szparagowy wpis i zdjęcie poczekają jeszcze kilka dni, a dziś przedstawię Wam ten oto szybki, lecz jakże smakowity pomysł na szparagi.
Sezamowe szparagi wg Bajaderki
(przepis oryginalny tutaj)
1/2 kg szparagów
1 łyżka sosu sojowego
1 łyżeczka cukru (zamiast cukru użyłam ½ łyżki miodu)
1 łyżka oleju sezamowego
2 ząbki posiekanego czosnku
ok. 3 łyżek sezamu
(ja dodałam jeszcze odrobinę otartej skórki z limonki)
Sos sojowy wymieszać w małej miseczce z cukrem (ja wymieszałam z miodem i odrobiną otartej skórki z limonki). Szparagi umyć, pozbawić twardych końcówek i pokroić na małe kawałki (ok. 5cm).
Rozgrzać olej sezamowy na głębokej patelni/woku, dodać posiekany czosnek, krótko obsmażyć nie dopuszcząjc do zrumienienia; dodać szparagi i ciągle mieszając/podrzucając smażyć je około 4 minut. Dodać sos sojowy i jeszcze chwilkę smażyć aż prawie cały sos wyparuje.
Przełożyć do salaterki, posypać sezamem i natychmiast podawać.
(Bajaderka dodaje, że w ten sam sposób można przyrządzić fasolkę szparagową lub brokuły.)
A ja dopiszę tylko, że zdjęcie niestety nawet częściowo nie oddaje niesamowitego smaku tej potrawy ;)
* * * * *
Wielbicielom szparagów polecam również moją zeszłoroczną zupę krem i już teraz zapraszam na kolejne, szparagowe małe co nieco, cierpliwie czekające w kolejce ;)
Już teraz życzę Wam udanego (dla większości z Was długiego ;) ) weekendu i przesyłam wirtualny bukiecik konwalii, którymi obdarowujemy tu naszych bliskich 1-go maja, by zapewnić im szczęście i radość na nadchodzące dni :)
Pozdrawiam serdecznie!
Fasolkę tak przygotowaną to ja znam, ale szparagi? Warto spróbować, po przygotowaniu tych na parze, oczywiście :)
Oj, no to ja tak zrobię na pewno. Widać, że obłędnie dobre.
Pozdrawiam :-))
Bea, ach te konwalie, alez zatesknilam za Polska :-)
Szparagi tez prezentuja sie fantastycznie, trzba mi wybrac sie na targ…
O rany Bea! ja nie powiem głośno, gdzie mi jęzor ucieka na widok zdjęcia szparagów w tym wydaniu. ;-) I choć wydaje mi się, że już z tego przepisu korzystałam – to takiego smaka mi teraz narobiłaś, że nie wysłowię! :) Teraz przez cały świąteczny weekend będę myślała tylko o tym cudzie natury! :)
A wirtualny bukiecik zabieram ochoczo, bo konwalie to moje absolutnie ukochane majowe kwiaty (jak i cały maj ukochany jest;-)).
jakie piękne i apetyczne te szparagi :)
Ja dziś tez jadłam pierwsze w tym roku szparagi -białe u mnie innych nie ma
Wyglądają pysznie! A ja Ci się po cichutku przyznam, że chyba jeszcze nigdy nie jadłam szparagów;) Ale chyba powolutku będę musiała o tym pomyśleć;)
Fantastyczne są! :) Ja też wolę te zielone, ale tak przygotowanych jeszcze nie próbowałam.
A konwalie..ach.. kocham ich zapach :))
Poszukam w sobotę tych zielonych na straganach, na razie widziałam tylko białe. Pięknie się prezentują z tym sezamem, a konwalie….ach, aż tutaj czuję ich zapach. Wczoraj w lesie widziałam całe mnóstwo konwalii! U nas są pod ochroną, więc tylko podziwiam:)
Narobiłaś mi smaku :-) W przyszłym tygodniu szparagi – taki mam cel! :-)
bardzo podobnie przyrządziłam szparagi i potwierdzam bardzo smaczne!
Ach! I Ty szparagowałaś :) Wolę białe nawet za cenę obierania, a fioletowych jeszcze nie miałam okazji wcale. Zielone natomiast podobnie robiałm w tamtym roku i… wstyd się przyznać – nieco je spiekłam, bo ja smażyć nie lubię ;) Zrobię w tym roku drugie podejście ;)
Piękne konwalie – uwielbiam ich zapach :)
Koniecznie muszę wypróbować ten przepis! Może w końcu uda mi się zakochać w szparagach…
Podpisuję się pod Twoim postem, Bea:) Takie szparagi są rewelacyjne!
Miłego dnia :)
dziękuję za ten szparagowy wpis…jutro będą te szparagi u mnie na stole:) jaka fajna inspiracja, a się zastanawiałam co z nimi zrobić, bo jeszcze dwie wiązki mam w lodówce
A i ja dziekuje za odwiedziny!
Powiem szczerze, ze znacznie czesciej odwiedzam niz komentuje :)
Witajcie! Wlasnie wrocilam z pracy (po zwyczajowej juz wizycie w ksiegarni ;) ) i teraz moge oddac sie blogiemu, weekendowemu lenistwu ;)
Ciesze sie, ze przepis Wam przypadl do gustu (a to wszystko dzieki Bajaderce :) ). Jak dla mnie to rewelacja i naprawde goraco go polecam.
Mam nadzieje, ze osobom ktore jeszcze nigdy nie kosztowaly szparagow, w tym roku dane bedzie poznac ich smak :)
Biale i ‚fioletowe’ chetnie oddam wszystkim ich wielbicielom ;)
A konwaliami tez sie chetnie podziele (szkoda, ze nie moge Wam wirtualnie przeslac tego zniewalajacego zapachu… ;) ).
Buruuberii, konwalie niestety nie polskie ;) ale milo mi, ze sie na cos przydalam ;) I bardzo sie ciesze, ze odkrylam Twojego bloga (i ze przy okazji moze cos Ci sie tez u mnie spodoba :) )
Pozdrawiam serdecznie!
I ide wertowac swiezo zakupione ksiazki; kulinarne rzecz jasna! :D
szparagi- jak dlugo na nie czekalam!! dobrze, ze mieszkam w zaglebiu szparagowym, w miescie na kazdym rogu stoi obecnie straganik ze szparagami- mniam.. uwielbiam!!! zazwyczaj robie szparagi smazone, bo sa szybkie i malo czasochlonne. Ja smaze na oliwie z oliwek, zawsze dorzuce cos do smaku- ostatnio byly to suszone pomidory.
Ale mi Bea zapachnialo tymi konwaliami…
No tak Kasiu, u Was szparagow pewnie jeszcze wiecej niz u nas ;) A Twoje ulubione to ktore?
Ja tez wczoraj zrobilam na oliwie z oliwek i potwierdzam, rownie pyszne :)
No i konwalie faktycznie pachna oblednie… Dostalam jeszcze wczoraj bukiecik od uczniow, co chwila go wachalam podczas gdy pisali test i wypracowanie ;)
Pozdrawiam Kasiu!
PS. Poprzedni komentarz to ja, literowki…
pochwal się jakie książki nabyłaś?
Jedna o kielkach :) jedna o kuchni szwajcarskiej :) i jedna – nowosc – o kuchni wege, bardzo fajne przepisy, ladnie wydana :)
J’adore les asperges et je vais essayer ta recette suggérée très bientôt.
Bon samedi!
No to sobie przypomniałam ten smak. :) Bardzo dobre! :)
J’espère que la recette te plaira :) Bon weekend!
Ciesze sie w takim razie, ze przydalam sie do przypomnienia Ci przepisu Malgosiu :) U nas wczoraj znow byly :)
ojej, i konwalie i szparagi wprost uwielbiam! zapachniało mi świeżo i smacznie, majowo :) piękne zdjęcia
Dziekuje :)
Ten przepis został wybrany do Foodelkowych przepisów tygodnia (edycja 15) na blogu Foodelek. Dziękuję za inspirację i pozdrawiam!
PS. Przepiękne zdjęcia!
Hej Bea :-)lubie szparagi zarówno białe, jak i zielone. Dzisiaj zagościły na stole białe :-)
Szparagi bajaderki robie od kilki lat, genialne sa :)
Beo, właśnie zjedliśmy – pyszne :)
Ciekawe, czy Bajaderka wydała jakąś książkę kucharską… :)?
Marcinie, milo mi bardzo :)
Kasiu, to ja Ci moja porcje bialych chetnie oddam ;)
Sekutnico, znaczy wiesz co dobre :)
Ptasiu, ciesze sie, ze smakowaly! Bajaderce pomysl podsune i kto wie, moze jednak kiedys sie zdecyduje? Milo by bylo :)
Pozdrawiam!
O, konwalie widzę! :) Ja na nie jeszcze czekam…
Szparagi też widzę, duuuuzo szparagów. I mam na nie straszną ochotę.
Cieplutkie pozdrowienia, Beo!
Witaj Aniu :)
Chetnie bym Cie szparagami poczestowala i podarowala bukiecik konwalii :) Ale moge Cie tylko wirtualnie pozdrowic niestety ;)
Schrupałabym chętnie takie sezamowe szparagi. Zielonych jeszcze nie miałam okazji jeść, ale może będzie okazja niedługo :) Wyglądają przepysznie :)
Bardzo interesująco piszesz o różnych składnikach – teraz dowiedziałam się coś ciekawego i pożytecznego o zielonych szparagach – dziękuję, Beo :)
Teraz będę polowac na szparagi ;) W tej wersji prezentują się bardzo smakowicie :)
Sprobujcie koniecznie, to jest naprawde p y s z n e! :)
pyszne są rzeczywiście. Bałam się tylko, że mój etatowy niejadek odmówi ich konsumpcji, ale o dziwo posmakowały jej od razu :)
Moniu, ciesze sie zatem, ze posmakowaly, i to nawet niejadkowi! :)
Pingback: O wakacjach i plagiacie słów kilka… « Bea w Kuchni
Pingback: Sałatka na poniedziałek (pod hasłem ‘nakarm mózg’ ;)) | Bea w Kuchni