Wprawdzie nadal jest u mnie truskawkowo, ale – jak niedawno wspominała u siebie Usagi – ileż można pisać o kolejnych, truskawkowych dżemach ? ;) Dziś więc mała przerwa, choć nadal będzie ‘przetworowo’ :)
*
W komentarzach do wpisu o syropie z kwiatów czarnego bzu, Justyna zapytała mnie czy w podobny sposób można przygotować syrop z kwiatów lipy. Jako że dzięki uprzejmości teściów kwiaty lipy do mnie dotarły, postanowiłam więc i ten syrop przygotować, choć muszę przyznać, że zazwyczaj używałam tego robionego przez teściów właśnie ;)
Jeszcze kilkanaście lat temu lipa kojarzyła mi się li i jedynie z herbatką wypijaną podczas grypy czy wszelakich epizodów przeziębieniowych. Ma ona – oprócz właściwości napotnych – podobno również właściwości przeciwskurczowe i uspokajające, pomaga między innymi przy bezsenności i migrenie. Herbatkę taką możemy oczywiście kupić np. w aptece czy sklepie zielarskim, możemy też ewentulnie własnoręcznie ususzyć kwiatostany lipy (suszymy zawsze w zacienionym, suchym i przewiewnym miejscu).
Lipy możemy również użyć do aromatyzowania niektórych potraw (np. sosów czy deserów), możemy też przygotować z niej wszelakie nalewki (kilka ciekawych przepisów znalazłam np. tutaj – klik).
Ja przygotowałam z nich syrop, a resztę wykorzystam do wspomnianej zimowej herbatki właśnie. Póki co jednak o zimie staram się jeszcze nie myśleć ;)
*
Syrop z kwiatów lipy
z dedykacją dla Justyny ;)
.
Przygotować go możemy dokładnie tak, jak wspomniany wcześniej syrop z kwiatów czarnego bzu.
Teściowa mi podpowiedziała, że syrop możemy przygotować z samych kwiatów (im więcej ich użyjemy, tym bardziej intensywny będzie nasz syrop, minimum to ok. 60-80 g świeżych kwiatów), ale również z kwiatów wraz z listkami (wtedy jednak otrzymamy syrop lipowy, a nie z kwiatów lipy ;) o nieco odmiennym smaku) i wtedy na litr wody potrzebujemy ok. 2 garści kwiatostanów lipy.
Przygotowujemy zalewę : zagotowujemy 1 litr wody + 1 kg cukru (u mnie tym razem trzcinowy) + 20 g kwasku cytrynowego (lub sok z 1 cytryny) i wrzątkiem zalewamy kwiaty (wszystkie muszą być zakryte syropem), przykrywamy i odstawiamy na ok. 2 dni, delikatnie mieszając zawartość naczynia raz dziennie. Następnie dokładnie filtrujemy syrop i przelewamy do wyparzonych butelek; jeśli chcemy przechowywać go dosyć długo, radzę syrop zapasteryzować : syrop po przefiltrowaniu zagotować i wlać do wyparzonych butelek. Syrop który nie jest pasteryzowany przechowuję zawsze w lodówce, a pasteryzowany – w piwnicy. Po otwarciu syrop przechowujemy w lodówce.
Tak jak już wspominałam poprzednio – w podobny sposób możemy przygotować również inne syropy, np. z liści melisy, mięty czy werbeny, a im więcej ziół użyjemy, tym bardziej aromatyczny będzie nasz syrop.
Aktualnie rośnie u mnie na balknie mięta lawendowa oraz szałwia ananasowa i muszę przyznać, że i ich aromat bardzo chętnie zamknęłabym w buteleczce syropu ;) Niestety nie sądze, że uda mi się to w tym sezonie, roślinki są bowiem jeszcze dosyć małe niestety. Ale co się odwlecze… ;)
*
* * *
A na koniec, nawiązując do poprzedniego wpisu (a przede wszystkim do części dotyczącej pasteryzacji), pozwolę sobie zacytować słowa Lulki, która w komentarzach wspomniała o praktykowanym przez nią (i wg mnie bardzo ciekawym) sposobie pasteryzacji konfitur w piekarniku.
Cytuję :
„Chciałam coś podpowiedzieć w sprawie pasteryzacji dżemów, robię je w domu od lat (najlepsze w mojej spiżarce są agrestowe), otóż pasteryzuję słoiczki tak samo jak Ty, tylko zostawiam je otwarte w temp. ok. 150 st.C tak długo, aż utworzy się na nich skorupka, wtedy można spokojnie zakręcić wieczka i masz pewność, że nie pojawi się żadna pleśn. To stary sposób mojej śp. teściowej, jeszcze sprzed wojny.
Kiedyś jeszcze na wierzch gorącego dżemu kładło się kółeczko wycięte z pergaminu i zamoczone w spirytusie, ale moim zdaniem ‘zapiekanie’ dżemu przez około 20-25 minut zupełnie wystarczy.
Oczywiście przed napełnieniem także wyprażam umyte słoiki w piekarniku, aby mieć pewność, że są idealnie czyste.”
Wczoraj zapasteryzowałam w ten właśnie sposób część moich truskawkowych dżemów, co i Wam polecam; a Lulce raz jeszcze serdecznie dziękuję za sugestię :)
Polecam Wam również lekturę tego oto artykułu dotyczącego pasteryzacji (pisałam o nim w komentarzach, nie wiem jednak, czy wszyscy do nich ‘wracają’ ;) ).
*
Co do nalewki truskawkowej zaś, o którą pytano mnie w poprzednim wpisie, postanowiłam opublikować przepis na blogu (lub przepisy w liczbie mnogiej, gdyż nalewek testowanych będzie kilka ;)) dopiero po ewentualnej degustacji, chciałabym bowiem móc coś więcej o nich powiedzieć, co teraz jest jeszcze niestety niemożliwe. Chętnie natomiast podam Wam linki do poleconych mi przepisów, może i Wy bowiem macie ochotę poeksperymentować z nalewkami :)
- pierwsza to propozycja Kamili – klik (u mnie, jak radzi Nergesca – zamiast 0.5 litra spirytusu : 0.75 litra wódki)
- druga, to przepis z Figi FotoForum
- trzecia, to przepis polecany przez An z Chatki (przepis w komentarzach pod postem)
- a czwarta, to mieszanka kilku francuskojęzycznych przepisów, głównie na bazie rumu i mojego ulubionego Grand Marnier :) ale o tego typu eksperymencie napisać można dopiero po degustacji ;)
*
A skoro już o nalewkach mowa, to mam do Was przy okazji wielką prośbę : jako, że w tym temacie jestem typowym laikiem, chętnie poczytam o Waszych wskazówkach, radach i doświadczeniach w tym temacie. Jeśli oczywiście zechcecie się nimi ze mną podzielić :)
*
Pozdrawiam serdecznie !
*
No prosze! Ale zdolniacha! Pieknosci !
Beo, ja odnośnie nalewek… Nie jestem ekspertem, ba! dopiero przymierzam się do ich robienia. Natomiast poprosiłam o pomoc mojego doświadczonego kolegę, który nalewki robi od lat. Wiem, że już jakieś nalewki nastawiłaś. Poczekaj jeszcze na inne owoce.
Kolega mój powiedział, że truskawki to mało wdzięczne owoce, mówił też o mało wdzięcznym bukiecie smaków. Polecam cytrusy i wiśnie [oddzielne nalewki] – przynajmniej na dobry początek. Ja się nie mądrzę, choć mam mądre książki. Intuicja mi podpowiada by go posłuchać :) Jak się czegoś nauczę, to tę wiedzę mogę Ci „sprzedać” :)))
dobrej nocy
Komentarz odnosnie pasteryzacji znam o wiele lepsza metode niz ta z otwartym.piekarnikiem.Poco smazyc konfitury wystarczy dobrze wyparzyc sloiki w piekarniku tak aby byly gorace nastepnie plyn ktory bedziemy wlewac czy dzem dobrze podgrzac i tak powlewac do sloikow nastepnie na wieczko dac pare kropel spirytusu (ja to robie wacikiem.kosmwtycznym) i zapalic zapalarka i szybko plonace jeszcze zamknac. Zostaje wypalony tlen dzieki czemu nic sie nie popsuje polecam
nie „Polecam” a „Polecał” :)
Niesamowita jesteś Beatko! Wspaniały ten syrop z lipy!
:) A zdjecia takie,ze po prostu oderwać sie od nich nie mogę.
Czekam niecierpliwie na naleweczki, ja też nastawiłam swoją. Strasznie jestem ciekawa, co też z niej wyjdzie ;)
Pozdrawiam ciepło:)
Bardzo ciekawy ten syrop ! Zbierałam dotąd lipę na herbatkę, może i na syrop się skuszę :)
Jaki ładny ten Twój syrop… żadna lipa! :)
Wspaniałości! Po prostu wspaniałości!
Ogromnie żałuję, że nie znam żadnych „uprzejmych” osób, które mogłyby mi podsyłać kwiaty do tworzenia tak pysznych przetworów…
Pozdrawiam! :)
Bea tym pięknym wpisem przypomniałaś mi o czymś.
W studenckich czasach na jakimś wakacyjnym wyjeździe jadłam gotowaną nad ogniskiem zupę. Gotował ją mój kolega z roku, zagorzał wegetarianin. Zupa zawierała dodatek kwiatostanów lipy. Była bardzo dobra :)))
Beo, o zimie rzeczywiście lepiej nie myśleć, lato przecież w pełni (u mnie dzisiaj 25st) i musimy póki co ciepełkiem się nacieszyć po tym deszczowym , ciężkim czasie, ale…tak już jest że jeśli teraz o zimie nie pomyslimy to później żałujemy że nie zrobiliśmy tego czy tamtego przetworu…w każdym razie ja tak mam.
Co do nalewek to u mnie już tradycja, i co roku kilka przygotowuję, chociaż powiem Ci że nie powinnam ich w tym roku robić, bo z poprzednich lat jeszcze w piwnicy zerkają do mnie buteleczki…niech mocy nabiorą:)
Syropu z kwiatu lipy ne robiłam, ale wyglada pięknie i bardzo mnie nęci zrobienie…
Pozdrawiam.
ps. ciasta z syropem z agawy już piekłam i jestem bardzo zadowolona z efektów…niedługo cos wrzucę na bloga.
Zaglądając do Ciebie, wiem na pewno, że przeczytam o czym niebanalnym i niezmiernie ciekawym. Syrop wygląda bajecznie – letnie słońce bije z tego zdjęcia :)
Śliczne to lipne zdjęcie, przypomniało mi się jak pachniał lipiec w moim poprzednim miejscu zamieszkania. Rozmarzyłam się.
Co do nalewek – ich przyrządzania unikam jak ognia, bo jak jeszcze tym się zacznę zajmować, to będę musiała rzucić pracę z braku czasu. Dopijam więc nalewki babcine… :)
Takim lipowym soczkiem też bym nie pogardziła :)
Pozdrawiam
pamiętam jako dziecię jeszcze przychodziła do nas babci koleżanka w celu nazbierania sobie kwiatów lipy z naszych drzew, pomagałam jej zawsze, choć nie mogłam pojąć jak to na herbatę i na syrop ona to bierze ;)
Jak przeczytałam wpis to aż mi sie buzia uśmiechnęła:) Dedykacja ?Dla mnie? Dwa razy czytałam-bardzo Ci dziekuje za ten wpis-własnie od kilku dni przeszukiwałam internetowe blogi w poszukiwaniu przepisu na ten własnie sok.A tu taka miła niespodzianka:) Zaarz biegne po lipe…I zdam relacje jak mi wyszedł.Jeszcze raz bardzo Ci dziekuje
Ba sok lipowy super :) a jaki kolor rewelacyjny !
Mimo wszytko ja jednak lubie nalewkę truskawkową, chociaż rzeczywiście jest mniej aromatyczna niż wisniowa. Kolega Niny dobrze pisze, żeby zacząć od prostych nalewek. Ja zaczynałam od wiśniowych, według przepisu mojej babci. Teraz tez robię według tego przepisu i też inne wiśniowe z roznych przepisów. Nie ograniczam się do jednego, próbuję rózne i eliminuję te co mi nie smakują.
Do mojego repertuaru należą, truskawkowa, wiśniowa, malinowa, jerzynowa, z czarnej porzeczki, morelowa, brzoskwiniowa, pomarańczowo-kawowa (ostatnio robiłam kilka razy i mi smakowała), cytrynowo-imbirowa, żurawinowa.
Mieszam czasem owoce i robię np malinowo-jerzynowa.
Nalewkę z kwiatów czarnego bzu i nalewke z kwiatów lipy, robię od niedawna, więc jeszcze nie mam za wiele o nich do powiedzenia. Robię narazie według przepisów.
Z czerwonej porzeczki – smakuje mi średnio. Krupnik litewski – ciężko zrobić dobry, ja robiłam 2 razy i nie byłam zadowolona z efektu, może przepis miałam do bani. Śliwowicę mam zamiar nastawić w tym roku, zobaczę jak wyjdzie. Nalewek z ziół np kminkówka czy miętówka – nie robię i nie mam w nich żadnego doświadczenia.
„Nalewka bożonarodzeniowa” i „stary kawaler” w smaku są super :) warto się tym zainteresować.
Link do kawalera:
http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,62629000,62629000.html
Oczywiście nie jestem jakimś pijakiem, ale lubię mieć nalewki. Robię je w małych ilościach. Wszystkie ze mną podróżują, tzn przeprowadzają się. Czasami mi sie zdarza, ze będąc na wakacjach, przyworzę tamtejsze owoce specjalnie na nalewkę albo na konfiturę. Wtedy nie są czymś tam obsypane za nim dotrą do sklepu. Czasami kupuję na miejscu słój, cukier i owoce, i wiozę ze sobą cały pełny słój zasypanych cukrem owoców :)
Nalewka to też taki fajny prezent, jak się do kogoś jedzie w odwiedziny :)
Ale napisałam-przeszukiwałam w poszukiwaniu….Ale mam jdno pytanie-czy Ty robiłas ten syrop z samych kwiatów czy wraz z przylistkami?
jak dla mnie Beatko o truskawkach to mozesz i caly rok, bo ja jakos w tym roku jem ich znacznie mniej… ale ogladac z mila checia ogladam! :-)
aż mną zatrzęsło na widok tej pięknej lipy ;)
Są dwie herbatki, których nie przełknę. Jedną z nich jest właśnie lipa, a drugą rumianek.
Za to zdjęcia piękne :)
Miłego WE!
Lipa – świetna! Truskawki – świetne! Zdjęcia – świetne! :)
hmmm dlaczego mnie tu jeszcze nie bylo ;) Cudowna i nasaczona inspiracjami stronka :D
Zabieram sie do lektury, a jutro juz zapowiedzialam swojemu K ze jedzie po lipe :) Mam jeszcze caly zapas suszonej z zeszlego roku wiec teraz pora na syrop. Nigdy nie slyszalam o szalwi ananasowej zaciekawilo mnie to cudo, musze poszukac.
Pozdrawiam serdecznie !
Bea, Ty niesamowita jesteś… Syrop z kwiatów bzu, syrop z kwiatostanów lipy… Nie będę ściemniać, że zaraz zabiorę się za robienie. Gdzie tam…, nie zrobię, bo ani czasu, ani dostępu do pozamiejskich, niezaołowionych drzew nie mam. Ale jak tak patrzę na Twoje poczynania – to mi się gęba śmieje, że mam taką fajną Znajomą, co się zna na tylu niebanalnych sprawach. :)
Bea, ale mnie zaskoczyłaś tym syropem z lipy no muszę go zrobić
Wiesz , człowiek jednak to ie całe życie uczy
Po kolei, przepis na syrop lipowy to dla mnie przepis idealny. W ogrodzie rosną u mnie dwie wielkie stare lipy. Kojarzyły mi się do tej pory z oszałamiającym zapachem o świcie, kiedy na tarasie piję kawę i z masą liści kiedy wszystkie naraz spadają po pierwszych przymrozkach. Potem zabawa wśród szeleszczących liści i dwa dni grabienia. Teraz dojdzie jeszcze syrop, który niezwłocznie zrobię.Druga rzecz, mięta lawendowa oraz szałwia ananasowa. Zamordujesz mnie tymi wspaniałościami. Ja byłam dumna z moich sadzonek czyli 4 rodzajów mięty i dwóch szałwi, a ty piszesz o rodzajach, o których nawet mi się nie śniło. Nie bądż zaskoczona, jak powiem mężowi, że jedziemy na weekend na targ Bei. Zdażyło mi się już podróżować samolotem z wielkim krzewem na kolanach (przekonując pracowników lotniska, żeby pozwolili mi go wziąć, mimo, ze jest to zabronione. Z Francuzami można się dogadać w sprawie jedzenia i tego co rośnie). Kolejna rzecz, to cudowny komentarz, który zamieściłaś u mnie na blogu. Dziękuję za cudowne słowa i magiczny składnik. Pozdrawiam serdecznie i miłego weekendu.
Wspaniały pomysł. Ciekawa jestem, czy mój synio uczulony na pyłki lipy mógłby pić taki sok bez obaw.
Bea , widziałaś ?
http://www.cuisine-campagne.com/index.php?post/2010/06/22/Gel%C3%A9e-de-coquelicot
to jest z płatków czerwonego maku tak?
Dziękuję wszystkim serdecznie za komentarze ! Mam nadzieję, że i Wy skusicie się na ten oryginalny syrop :)
Nino, z pewnością nastawię również nalewki z innych owoców, jednak jako że akurat przez przypadek trafiłam na przepis z truskawkami, to postanowiłam tę nastawić jako pierwszą ;)
Z wiśni / czereśni też z pewnością coś przygotuję…
No właśnie Majano, szkoda, że tak długo trzeba czekać na degustację; pod tym względem konfitury są o wiele bardziej ‘wdzięczne’ ;)
Lu, pomysł dodatku kwiatostanów lipy do zupy bardzo mi się podoba ! Pewnie też przetestuję :) A czy pamiętasz może, jaka to była zupa ?
Kass, masz całkowitą rację – o zimie teraz nie myślimy, jednak te wszystkie przetwory bardzo nam ją umilą, prawda ? ;)
A czy zdradzisz, które receptury na nalewki lubisz najbardziej ?
Cieszę się, że eksperymenty z syropem z agawy były udane :)
Migdałowa, na szczęście teraz tego słońca mamy pod dostatkiem ;)
Usagi, też czasami mam wrażenie, że powinnam przestać pracować by móc te wszystkie smakowite przepisy wypróbować… ;))
Aga, to teraz Ty się zajmij syropkiem ;)
Justyno, no oczywiście, że dla Ciebie ! Gdyby nie Twoje pytanie, pewnie bym syropu w tym roku jednak nie robiła.
Tym razem ja zrobiłam syrop tylko z kwiatów, a teściowa wraz z przylistkami. Zrób więc, jak Tobie będzie wygodniej ;)
No właśnie An, myślę, że warto jest wypróbowywać różne przepisy, by je móc porównać i wybrać to, co nam najbardziej odpowiada. Twoja lista nalewek jest imponująca ! Czy są / będą wszystkie na blogu ? Coraz bardziej mnie one ciekawią. Ta ‘bożonarodzeniowa’ (składniki już zakupione!) i ‘kawalerska’ taż mnie korcą w tym roku ;)
I u mnie będzie to z całą pewnością bardziej ‘na prezenty’ niż dla nas, nie gustujemy bowiem w mocnych alkoholach. Ale kto wie, może to się zmieni za sprawą tych domowych nalewek ? ;)
Cudawianko, we wtorek będzie niestety już ostatnie truskawkobranie na farmie :(
Anoushko, też dawniej nie lubiłam tej herbatki z kwiatów lipy; teraz jednak, gdy nie jestem w formie, taka herbatka z miodem, cytryną i imbirem natychmiast stawia mnie na nogi. I o dziwo smakuje ;)
Witaj Bree :) Miło mi bardzo, że tutaj trafiłaś :) A szałwię ananasową polecam, smakuje naprawdę wybornie!
No tak Małgosiu, w mieście o ‘czyste’ drzewa raczej nie jest łatwo.
I nie zawstydzaj mnie proszę! ;)
:*
Margot, mam nadzieję, że Ci posmakuje!
A co do ostatniego pytania, to tak – to jest ‘galaretka’ z płatków maku; miałam w tym roku robić również syrop z płatków maku właśnie, ale nie wiem, czy jeszcze zdążę…
Lo, zapach takich kwitnących lip jest faktycznie niesamowity, szczególnie o poranku. Kawa na tarsie smakuje wtedy wybornie :) Choć domyślam się, że grabiena rzeczywiście jest sporo ;)
A szałwię ananasową polecam serdecznie ! Niestety na moim targu jej nie ma, ‘bywa’ tylko w sklepie ogrodniczym.
Swoją drogą masz niesamowitą siłę perswazji, skoro udało Ci się podróżować z krzaczkiem w samolocie :))
PS. To co napisałam u Ciebie, to dokładnie to co myślę. Jesteś niesamowitą pasjonatką !
Kabamaiga, podobno osoby uczulone na dane pyłki ‘wdychane’ nie muszą źle reagować na te same pyłki w pożywieniu; problem jednak z alergiami jest dosyć złożony, każdy organizm może bowiem reagować nieco odmiennie (co sama teraz widzę po sobie ;)). Nie wiem więc, czy masz ochotę na taki test…
Pozdrawiam serdecznie ! I raz jeszcze dziękuję Wam wszystkim za wizytę i komentarze :)
Czy ten kolor powstał wskutek dodania cukru trzcinowego.?moj syrop jest zawsze żółty.
Zdecydowanie tak.
W tym roku mam zamiar kilka z nich zrobic, więc pokażę na blogu. W tym roku jadę pod koniec lata do Polski i pozniej do Francji na wakacje, mam zamiar poprzywozić trochę części składowych do nalewek Wiadomo co z Polski :) a z Francji chcę przywieźć tamtejsze pomarańcze i mirabelki :) oczywiście jeszcze wiele innych rzeczy, ale mirabelki i pomarańcze są rewelacyjne. Jadłam różne, ale stamtąd najbardziej mi smakuja.
PS. w koncu zrobiłam zdjęcia pola truskawkowego ;) będę wklejać przepisy to wkleje też „moje” pole :)
a i jeszcze, jak coś potrzebujesz z Polski to pisz, jak będę to kupię i Ci wyślę:)
sciskam mocno An
Dziękuję bardzo za cytowanie moich doświadczeń w sprawie pasteryzacji, to bardzo miłe z Twojej strony :) moje słoiczki z dżemem truskawkowym właśnie powędrowały do spiżarki, to dzięki Tobie powstały, jakoś z czasem krucho i nie miałam ich w planie w tym miesiącu, zainspirowana Twoimi pięknymi zdjęciami i opisem natychmiast zabrałam się do pracy :)
Masz teraz przykład, w jaki sposób możemy wpływać na czyjeś decyzje i co znaczy siła sugestywnego bloga !
A kwiaty lipy poruszyły pokłady wspomnień z dzieciństwa, kiedy to całą rodziną chodziliśmy je zrywać, a w zimie mama parzyła ususzone ziele na przeziębienia. Syropu nie robiłam, ale wyglada tak smakowicie, że trzeba spróbować.
Piszesz o szałwii anannasowej i mięcie lawendowej, nie posiadam takowych wspaniałości, ale mam dużą „poduchę” mięty cytrynowej, więc może nowe wyzwanie ?
Pozdrowienia serdeczne :)
Lulka
Beo jesteś niesamowita!!!!! bardzo mi się ten syrop podoba, oj bardzo :) Może kiedyś uda mi się dostać takie kwiat, to wtedy będę wiedziała, gdzie szukać przepisu:D
A wiesz teraz mnie natchnęłaś i jestem pochłonięta nalewkammi ;)))
Pozdrawiam serdecznie !
An, masz rację – francuskie mirabelki są przepyszne ! Ale nasze tutejsze na szczęście też ;)
I dziękuję bardzo za propozycję, choć raczej nie będę Cię kłopotać ;))
Lulko, to ja dziękuję, że zechciałaś się nimi tutaj podzielić :) Widzisz, ja też nie sądziłam, że będę w tym roku robić dżemy truskawkowe, ale za sprawą innych smakowitych wpisów też nabrałam na nie ochoty :) I to jest właśnie w tym wszystkim najprzyjemniejsze – że wszyscy wspólnie się inspirujemy :)
Ja wspomnień z dzieciństwa związanych z lipą niestety nie mam ; tzn mam, ale tylko te z picia herbatki podczas choroby ;))
A co do mięty cytrynowej, to też ją w tym roku oglądałam, ale jako że mam werbenę cytrynową, to stwierdziłam, że może lepiej jeśli wypróbuję jakąś inną (czekoladowa też mnie korciła, ale z braku miejsca w skrzynkach nie mogłam kupić kilku odmian niestety; będzie więc na przyszły sezon ;)).
Atino, może faktycznie w przyszłym roku się uda ? ;)
I cieszę się, że Cię natchnęłam ‘nalewkowo’ ;))
*
Pozdrawiam wszystkich serdecznie !
Bea dla mnie żaden problem :) jadę samochodem, więc jedna reklamówka więcej, czy mniej, nie robi różnicy :) a wiem jak to jest, jak chce się coś zjeść, co można tylko kupic w Polsce :)
To jak się zdecydujesz, daj mi znać na maila :)
sciskam An
Bea, Twoj syrop z lipy mnie zafascynowal, wiesz wlasnie kilka dni temu pytalam o przepis na nalewke z lipy (to w kontekscie nalewek), ale potem oprzytomnialam, bo przeciez w srodku ponad milionowego miasta kwiatow lipy zbierac nei bede, ale pachna od kilkunastu dni powalajaco!
Nalewki z truskawek, to mnie zagileas, jestem domoroslym „nalwekarzem”, ale mam kilka ulubionych owocow i rzadko probuje nowych, ale taka z rumem to czuje ze to by bylo co! Wpadlabym do Ciebie na degustacje :-))
Beo!
Tak żałuję, że spóźniłam się z bzem – tego w mieście bałam się zbierać a kiedy wróciłam na wieś, już po sesji, było za późno.
Spóźniłam się też z truskawkami :( Tutaj były przez moment w rozsądnej cenie (oczywiście w środku sesji), a potem drogawe i od razu gniły.. Pocieszam się tym, że kuzynka ma pole malin:)
Ale z lipą się nie spóźnię, o nie! Już nudzę dziadka, żeby poszedł do sąsiada (ja sama nie pójdę, bo się boję, trochę pijaczek:P) I zrobię ten syrop,. choćby nie wiem co:)
Pozdrawiam ciepło!
ps. Babcia też już ma groszek. Tylko nie wiem czy zielony czy cukrowy, do tej pory myślałam, żę to ejst to samo..
An, w takim razie obiecuję, że się zastanowię :) Raz jeszcze serdecznie dziękuję za propozycję :*
Basiu, też mam nadzieję, że ta z rumem będzie dobrym pomysłem! Szkoda, że wirtualnie nie ma możliwości takich kulinarnych degustacji ;))
Atrio, w takim razie trzymam kciuki za zbiory kwiatów lipy :) I za maliny!
No i wykorzystaj sezon ‘groszkowy’, wszak ten świeży jest taki pyszny… :)
*
Pozdrawiam serdecznie !
Witam Sredecznie
Dzisiaj doznałam olśnienia!!! Od miesiąca jestem na diecie Montignac [z dobrym skutkiem] przeszukuję więc blogi kulinarne pod kątem zaadoptowania przepisów na w\w dietę. Trafiłam na Twój blog Beo i przeżyłam estetyczną ekstazę .Gratuluję Ci wszystkiego- cudownych zdjęc, pomysów,i wielbicieli Twojego bloga do kórych od dzisiaj się zaliczam.Będę tu zaglądać codziennie w Twoim swiecie jest pięknie, elegancko, smacznie i- zdrowo [kiełki]
Jeszcze raz gratuluję i pozdrawiam miło. Wielbicielka twojego bloga Alicja {tangolita]
Witaj Alicjio-Tangolito :) Milo mi niezmiernie, ze Ci sie w mojej Kuchni spodobalo :)
Co do diety Montignaca, to i ja bylam z nia jakis czas temu blisko zaznajomiona (po raz pierwszy 10 lat temu) i uwazam, ze to z cala pewnoscia najzdrowsza i najlepsza dla organizmu dieta (choc ogolnienie nie jestem ‚pro’ dietowa).
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i zapraszam czesciej :)
Witaj Beo,
ciekawa jestem jak Twoje eksperymenty z nalewka truskawkową:) ja zainspirowana Twoimi propozycjami przygotowałam swoje i powiem Ci, że bardzo mi zasmakowały:) Przygotowałam dwie – na brandy i na wódce. Dzisiaj wstawiłam do siebie tę na brandy – jest zdecydowanie słabsza i delikatniejsza od tej drugie – jednak obie pyszne :) Pozdrawiam!
Atino, ja robilam ja tez z dodatkiem rumu jeszcze i tez mi bardzo posmakowala; choc nalewki to jednak nie do konca moja bajka, robie je wlasciwie tylko na prezenty ;)
Proponuję prosty sposób na zdrowe zioła w zimie : pasteryzujemy każdy rodzaj ziół , np. kwiat lipy , kwiat czarnego bzu , kwiat nagietka, mleczu i iinne – w małej ilości wody , zimą otwieramy słoiczek , zawartość miksujemy , można zjeść wprost , można dodać do konfitur własnej roboty , zioła są wspaniałe i smaczne , mamy lato zamknięte w słoiczku .
Bardzo ciekawy pomysl Kalino! Z pewnoscia kiedys przetestuje :)
Pozdrawiam serdecznie!
Właśnie ponownie wertuję informacje na temat lipowych syropów i znów się zachwycam twoimi notkami. Wiesz, od kilku lat wyparzam słoiki i butelki w mikrofali a pasteryzuję oczywiście mniejsze butelki i słoiki ( z zawartością) w piekarniku parowym, czyli temperaturze ok. 80-100 stopni przez 15-20 minut i wszystko jest OK zero pęknięć słoików a pokrywki tak mi zasysa,że trudno potem je otworzyć :) Ale ten sposób z otwartymi słoikami i skorupką muszę wypróbować .
Szarlotku, ja w tym roku metody ‚skorupkowej’ ;) jeszcze nie stosowalam, ale wlasnie gorace sloiki i zakretki + goracy dzem wystarczaja u mnie jak najbardziej – tez czasami trudno jest sloik pozniej otworzyc ;)
Pingback: Przetwory z wiśni i czereśni « Bea w Kuchni
Syrop z lipy bardzo apetyczny – leczniczy -Czy można coś zdobić z owoców lipy -ukazują -tworzą się po przekwitnięciu kwiatów lipy – takie zielone kuleczki -Pozdrawiam Serdecznie
Pozdrawiam Serdecznie — Precyzyjniej to chodzi o nasiona lipy tworzą się po przekwitnięciu lipy -Ktoś pisał że nasiona lipy dojrzałe -ale jeszcze nie zbyt twarde – utłuc – utrzeć w moździerzu- i stosować tak samo jak kwiat lipy przy przeziębieniach zbyt wysokiej gorączce-Ale dokładnego przepisu nie mam – i nie wiem czy to ma sens – bo przeszukując internet nie znalazłem potwierdzenia – że tak można – stosować nasiona lipy -
Fantastyczny przepis! Syrop jest przepyszny :) szkoda,że tak późno tu trafiłam. Teraz aronia…..