‚
Weekend upłynął mi (między innymi) pod znakiem pierwszych wiosennych rabarbarowo-truskawkowych przetworów. Sporo mam jeszcze planów, obawiam się jednak, że – jak zwykle ;) – na wszystko nie starczy mi czasu…
Ale przejdźmy do weekendowych konkretów :)
Na początek był dżem truskawkowy z kwiatami czarnego bzu, o którym już Wam wspominałam (przepis tutaj – klik). Tym razem zrobiłam też drugą jego wersję, z dodatkiem rabarbaru, a kwiaty (pozbawione gałązek) pozostawiłam tym razem w dżemie (pomysł zaczerpnięty od Christine Ferber). Pod koniec smażenia dodałam też nieco naturalnej pektyny owocowej (ok. 2 łyżeczki), nie chciałam bowiem zbytnio przedłużać smażenia.
Co do naturalnej pektyny owocowej (zazwyczaj pozyskiwana jest ona z jabłek), dopiszę tylko iż jej dodatek przydatny jest przy robieniu dżemów z owoców zawierających mało pektyny (jak truskawki np.) w przypadku, gdy nie chcemy używać olbrzymich ilości cukru (dla mnie przetwory gdzie na kilogram owoców dodaje się kilogram cukru są praktycznie niejadalne…) lub gdy nie chcemy smażyć dżemu w nieskończoność. Jeśli doddamy pektyny tylko trochę, nie otrzymamy ‘żelowej’ galaretki, a naprawdę idealną ‘dżemową’ konsystencję, pektyna pomoże bowiem np. owocom puszczającym dużo soku szybciej się ściąć (o pektynie wspominałam również tutaj – klik).
‚
Dżem truskawkowo-rabarbarowy z kwiatami czarnego bzu
(pierwotna wersja truskawkowa tutaj – klik, oryginał na blogu Pinkcake – klik)
proporcje na ok. 700 ml dżemu
ok. 450 g truskawek*
ok. 550 g rabarbaru*
ok. 350-400 g cukru (użyłam jasnego trzcinowego)
5 kwiatostanów dzikiego bzu czarnego
1 łyżka soku z cytryny
otarta skórka z 1/2 cytryny
opcjonalnie – naturalna pektyna owocowa
*waga owoców po przygotowaniu
Truskawki opłukać, odszypułkować, osuszyć i pokroić w ćwiartki; rabarbar umyć, osuszyć i pokroić na 1-1,5 cm kawałki. Owoce zasypać cukrem wymieszanym ze skórką cytrynową i odstawić. Kiedy owoce puszczą sok, dodać sok z cytryny i zacząć smażyć owoce na wolnym ogniu. W międzyczasie przygotować kwiaty bzu (po eksmisji ewentualnych ich mieszkańców ;)), odcinając jak najwięcej zielonych gałązek i pozostawiając możliwie jak najwięcej samych kwiatów. Mniej więcej w połowie smażenia dodać kwiaty do owoców i smażyć do uzyskania odpowiedniej konsystencji (jeśli dżem nadal jest zbyt płynny, pod koniec smażenia możemy dodać odrobinę naturalnej pektyny).
Gorący dżem przełożyć do czystych, suchych słoiczków, szczelnie zakręcić i ewentualnie zapasteryzować – uwaga : pasteryzacje polecam tylko w przypadku, jeśli nie używamy pektyny.
(więcej o pasteryzacji tutaj – klik)
*
* * *
‚
‚
Kilka miesięcy temu, w jednej z nowo zakupionych książek, spodobał mi się przepis na mini tarty z rabarbarowo-hibiskusowym nadzieniem (konkretnie rzecz biorąc, zaintrygował mnie smak nadzienia właśnie). Dlatego gdy na początku maja zobaczyłam u Noblevy dżem rabarbarowy z hibiskusem wiedziałam, że muszę go zrobić! :)
Dżem jest bardzo smaczny, choć jeśli rabarbar którego użyjemy jest mało słodki, trzeba będzie dodać nieco więcej cukru. Dlatego właśnie i tym razem postanowiłam ‘ożenić’ rabarbar ze słodkimi truskawkami, hibiskus bowiem świetnie i do nich pasuje.
‚
suszone kwiaty hibiskusa
‚
Oprócz specyficznego, lekko kwaskowego posmaku kwiaty hibiskusa nadają również pięknego koloru, co jest dodatkowym atutem tego dżemu. Przyznaję, że po raz pierwszy użyłam hibiskusa do wyrobu dżemu, do tej pory bowiem używałam go tylko do przygotowywania syropu (do deserów czy koktajli) lub orzeźwiającego napoju na upalne dni. Ale o tym będzie już za kilka dni…
‚
Rabarbarowo-truskawkowy dżem z kwiatami hibiskusa
proporcje na ok. 700 ml dżemu
ok. ¾ szklanki suszonych kwiatów hibiskusa
ok. ¾ szklanki wody
ok. 120 g cukru (użyłam trzcinowego)
350 g rabarbaru*
300 g truskawek*
+ cukier do smaku
*waga owoców po przygotowaniu
Owoce umyć i osuszyć. Rabarbar pokroić na 1-1,5 cm kawałki, truskawki odszypułkować i przekroić na połówki.
Kwiaty hibiskusa zalać wodą i odstawić na kilka minut; przełożyć je do garnka i zalać wodą z moczenia (jeśli na dnie są jakieś nieczystości – wodę uprzednio przecedzić). Dodać cukier i gotować kwiaty ok. 10 –15 minut, aż całość nabierze konsystencji syropu (jak radzi Nobleva, po ugotowaniu możemy kwiaty przełożyć na deskę i pokroić je, jeśli znalazły się w nich jakieś twarde kawałki). Następnie do gorącego syropu dodać rabarbar i truskawki i smażyć do otrzymania odpowiedniej konsystencji (podczas smażenia dodać cukru, jeśli dżem jest za mało słodki). Przełożyć do czystych, suchych słoiczków, szczelnie zakręcić i ewentualnie zapasteryzować.
(więcej o pasteryzacji tutaj – klik)
A jeśli – tak jak ja – jesteście również wielbicielami różanych smaków, to dżem ten możecie też przygotować z dodatkiem odrobiny wody różanej właśnie – jest pyszny!
(do jednej porcji dodałam ok. 2 łyżek wody różanej)
‚
*
* * *
*
I na koniec polecam Wam jeszcze dwa wcześniejsze rabarbarowo-truskawkowe dżemy – klik, a także skandynawski hiram (pyszny dżem rabarbarowy z imbirem) oraz chutney z rabarbaru – klik
(zdjęcia nie są może zbytnio zachęcające, zaręczam jednak, że smak wart jest wypróbowania ;))
‚
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego tygodnia!
‚
uwielbiam dżemy truskawkowe! Mój ulubiony jest z cynamonem. :) Ale z hibiskusem (który też ubóstwiam) nie robiłam! Muszę spróbować. :)
Joon, a ja nie robilam truskawek z cynamonem, choc w wypiekach je lacze. Sprobuj koniecznie z hibiskusem :)
A gdzie można kupić naturalną pektynę, czy jest to np.dżemfix czy coś innego?
Nanami, naturalna pektyna jablkowa to np. cos takiego : http://e-zdrowie.abc24.pl/default.asp?kat=18958&pro=194313
(typowych cukrow zelujacych / zelfixow nie uzywam, wiec nie pomoge…)
Beo, cudowny! Wszystkie są cudowne, pozdrawiam serdecznie :)
Muszę koniecznie znaleźć suszone kwiaty hibiskusa!
Dżem z rabarbarem i truskawkami już miałam w planach, ale ożywienie go hibiskusem musi być cudne. Zresztą cudnie wygląda u Ciebie.
Pozdrawiam!
Holgo, hibiskus dodaje tez tego slicznego koloru – bardzo dzemowi w nim do twarzy ;)
Trochę zazdroszczę Cie tego, że nie boisz się eksperymentować z dodawaniem kwiatów do potraw :) Ja cały czas boję się, że mi nie będzie smakowało. Że nie będzie smakowało nikomu. A nic tak mnie nie denerwuje, jak zalegające słoiki na spiżarniowych półkach. Dlatego ja zrobię niedługo truskawki z dodatkiem wanilii. Bez musi jeszcze poczekać :-) Uściski!
Chocotasto – ja kocham eksperymentowac! Czesto przygotowuje jedna ‚neutralna’ potrawe, dziele na kilka czesci i kazda inaczej doprawiam; dzieki temu – jesli cos mi nie smakuje, nie ma wielkiego problemu ;) Choc raczej wszystko smakuje tylko trzeba bardziej lub mniej doprawic ;) Absolutnie nie eksperymentuje bezposrednio na dzemie z kilku kg owocow ;)
Wow, wspaniałe przetwory! Ponadto bardzo podoba nam się łyżeczka, pozdrawiamy! :)
I mnie lyzeczka bardzo sie spodobala (wypatrzona na targu staroci ;)).
Beo jak zwykle prześliczne. Muszą być pyszne. Nie wiem czy w tym roku uda mi się zmobilizować do zrobienia dżemu, ale na pewno za każdym razem gdy zajrzę do Ciebie, będę coraz bardziej zmobilizowana.
Wiosanno, chociaz jeden! To naprawde wielka frajda :)
Wiem Beo, w zeszłym roku robiłam po raz pierwszy – jagodowy i brzoskwiniowy. Wyszły super, ale chciałabym poćwiczyć, tylko muszę znaleźć jakieś owoce w rozsądnej cenie
O widzisz, a ja sobie w tym roku obiecalam choc jeden brzoskwiniowy i jagodowy :) Choc ceny owocow tutaj niestety do robienia przetworow nie zachecaja :/
zachwyciły mnie :-)
Nieziemsko wygląda, na pewno świetnie smakuje :)
Gdzie można dostać suszonego hibiskusa?
Gruszko, znalazlam np. tutaj : http://www.yerbamatestore.pl/product-pol-4101-Kwiat-Hibiskusa.html
na allegro rowniez; zapytaj tez w swojej aptece lub w sklepie zielarskim
Pozdrawiam
Niesamowite to mało powiedziane…zwłaszcza dla mnie-osiołka jeżeli chodzi o przetwory…to moja pięta achillesowa…ale te tak kusza że może spróbuje…kolejny juz raz:)
Trzcinowisko, skus sie koniecznie! Nie ma nic lepszego niz taka wiosna lub lato zamkniete w sloiczku :)
Bea, aż się w głowie kręci od tych wspaniałości ! Ja poczekam z przetworami, aż dojrzeją mi owoce w ogrodzie, w tym roku zapowiada się wysyp papierówek :)
Grazyno, u mojej babci rosly takie pyszne papierowki; niestety i po babci i po jej ogrodzie zostaly juz tylko wspomnienia… :/
Kwiaty rządzą! :)
Pięknie! Cudnie! Bosko! Czekam na więcej;)
Ja w tym roku planowałam truskawkowo-różany;)
Pinkcake, truskawkowo-rozany bedzie pyszny! :)
Tak! Już to wiem;)
Ja tylko patrzę i podziwiam.
Pozdrawiam cieplutko:)
oj Beo, siedzę przed tym ekranikiem i marzę o świeżej bułce z Twoim dżemem z różą… zdjęcia piękne!
wspaniale przetwory:)
Ach Beatko, czy ja mogę wprosić się do Ciebie na te rozkoszne dżemy?
Dziekuje Wam wszystkim serdecznie! I wirtualnie czestuje dzemami :))
Beatko, zjadłabym po troszku z każdej z tych pysznosci, albo od razu po całym słoiczku. ;)
No, cudowne te przetwory. Od kiedy zaczęłam robić sama to zachwycam się przetworami i bardzo chciałabym także z czyms takim pysznym widzieć je u siebie.
Cudne:)
Pozdrawiam serdecznie.
Majana
Majano, dzis do nalesnikow poszla juz polowa tez z hibiskusem, obawiam sie wiec, ze bede musiala dorobic druga porcje w weekend ;)
Bea, niesamowity festiwal smaków i kolorów…!
W hibiskusie jestem zakochana – uwielbiam karkade…:):):).
W tej chwili wpadłabym do Ciebie i popróbowała wszystkich tych pyszności:)
Mocno, ciepło i serdecznie pozdrawiam!
No wlasnie Ewelajno, nie ma jak dobra karkada na upal (ktory niestety wlasnie sie dzis u nas skonczyl ;) jutro mamy spadek temperatury o cale 18 stopni! brrr….)
Czekałam na Twoje przetwory:) Uwielbiam oglądać te śliczne zdjęcia i pyszne kombinacje:) Po zeszłorocznej udanej przygodzie z konfiturą z czarnej porzeczki – przetrwała rok w piwnicy i nadal jest dobra;) – w tym roku też planuję większe eksperymenty;) A powiedz z płatkami róży robiłaś coś pysznego? ja mam zamiar zrobić płatki ucierane z cukrem, ale myślę tez o czymś innym, tylko nie wiem czym;)
Miłego dnia!
Atino, z rozy niestety raczej nic robic nie bede, bo blisko mnie nie ma, a tam gdzie rosnie mnie jest aktualnie za daleko :/
Ciesze sie, ze konfitura bezproblemowo przetrwala caly rok! :)
A jak puree dyniowe? Bo tez zdaje sie robilas, prawda?
Oj to szkoda,że do różanych masz tak daleko :( Ja to uwielbiam ten różany smak:)
Tak dyniową też robiłam i też świetnie się trzymała, ale już dawno zjedzona;) kilka miesięcy stała i nic jej nie było. W tym roku zrobię jej więcej:) Myślę też o różanych przetworach, choć roboty przy płatkach jest dość sporo – to odrywanie białych części zajmuje troszkę czasu;)
Ja tez uwielbiam rozany smak! Tylko wlasnie nie jestem pewna, jak to by bylo z ta cierpliwoscia do obrywania platkow… Bo ja do grzeszacych cierpliwoscia niestety nie naleze ;)
Dobrze zatem, ze dynia przetrwala bezproblemowo :) Ja w sumie robie malo przecierow z niej, bo cala zime mam jakies dynie w domu, ale czasami przydaje sie taki przecier do jakiegos dania ‚na szybko’, to fakt.
U mnie z cierpliwością też kiepskawo;) Ale ją ćwiczę czasami;)) Zobaczymy na ile mi starczy przy płatkach róży;)
Ja juz chyba za stara jestem na cwiczenie cierpliwosci ;))
Po takich wspaniałościach kwiatowych ,zapewne czuje się i wygląda KWITNĄCO! :)
Auroro, jak ladnie to ujelas! Ciekawe wiec, czy bede kwitnaco wygladac… ;)
Beo,wspaniałe konfitury! Chciałabym zrobić je wszystkie.
Rok temu robiłam hiram rabarbarowy według Twojego przepisu.Zrobił furorę!
Serdeczne pozdrowienia!
Amber, ciesze sie niezmiernie, ze hiram i Tobie posmakowal! :)
Piękne te Twoje dżemy :) ja rezygnuję w tym roku z robienia dżemów, nalewek i soków. Jest zbyt przerażona i dopóki nie stwierdza dokładnei przyczyny zatruć, nie będę ryzykować :)
sciskam mocno An
An, chyba sie nie dziwie, ze wolisz zrezygnowac… To faktycznie z lekka przerazajace :/
Jak dobrze, że będzie coś więcej o hibiskusie..
Kilka miesięcy temu kupiłam, ale nie taki w płatkach, tylko całe główki.
Spodobał mi się kolor, a że miałam akurat jeden wolny przyprawowy słoiczek.. przypasował się obok kolendry i cynamonowych lasek :) A teraz kompletnie nie wiem co z nim zrobić..
Cudowne te dżemy! Może chorując też postoję w łyżką w rondlu?
Pozdrawiam gorąco!
Praline, wspolczuje chorowania…
A co do hibiskusa, to mozesz z niego zrobic np. napoj lub syrop, a syropu mozesz pozniej uzywac do deserow np. czy koktajli (rowniez z winem czy szampanem). Calych kwiatow zazdroszcze orutnie, ja mam tylko te w platkach niestety.
(czy moge prosic Cie o nieco cierpliwosci a propos hibiskusa? w pierwszej kolejnosci bowiem wstawie chyba jeszcze cos rabarbarowo-truskawkowego… ale to tylko kwestia kilku dni :))
Nigdzie mi się nie spieszy :)
Te kuleczki niczym nie przypinają Twoich płatków. Najprawdopodobniej w sobotę (dojdę do stanu ‚użytkowalności publicznej’!) pojadę w miejsce, gdzie ostatnio nabyłam hibiskusa. Jeśli spotkam kram z przyprawami to bardzo chętnie kupię i wyslę do Szwajcarii :)
Tylko ten Pan zbyt rzadko handluje, więc nic nie obiecuję :) Mam nadzieję, że mi się uda byc tam i zdobyc :)
Kuleczki powiadasz… A ja myslalam, ze chodzi o tak zasuszone cale kwiaty, jak np. u Noblevy : http://galangal.blox.pl/2011/02/Hibiskus-i-roza-Panna-cotta.html
Za propozycje oczywiscie serdecznie dziekuje, ale nie klopocz sie na razie – mam aktualnie spory zapas tych ‚w kawalkach’, wiec najpierw musze je spozytkowac ;)
PS. Moc pozytywnych fluidow sle!
Toż to cudeńko zamkniete w szklanej otoczce, Beo tak ci zazdrosze – ja z braku miejsca przetworów nie robię. Marzy mi sie tylko po cichutku wielka albo nawet nie-wielka ^^ spiżarnia. Pozdrawiam ciepło.
Patko, ja tez nie mam spizarni niestety, tylko niewielka piwnice (ale lepsze to niz nic, wiem). Przetworow robie malo, czesto 2-3 sloiczki tylko, by bylo od czasu do czasu ‚na smaka’ ;)
Mmmm… ten z wodą różaną szczególnie mi się podoba. :) Ale jak zwykle na podziwianiu się skończy. :D
Dżem truskawkowy z rabarbarem według Twojego przepisu, był ulubionym zimową porą w moim domu, więc z pewnością zrobię go i w tym roku, a widząc następne świetne kombinacje smakowe na pewno je wypróbuję.
Fajnie, że u Ciebie wszystko jest gdzieś o miesiąc wcześniej niż u mnie – mam czas na przygotowania ;)
pozdrawiam :)
ps. nieodmiennie podziwiam zdjęcia, zwłaszcza, ze czerwony kolor jest bardzo niewdzięczny do fotografowania.
Wiewiorko, znaczy sa nawet jakies plusy tego mojego ‚wczesniactwa’ ;)
Ciesze sie, ze tamten dzem Ci / Wam wtedy posmakowal, milo mi bardzo :)
A co do zdjec, to niestety znow kosztowaly mnie sporo cierpliwosci, szczegolnie ten mocno czerwony wlasnie… ;)
tylko żeby jeszcze mieć czas na te przetwory :(
w zeszłym roku robiłam różne przetwory i też używałam pektyny. Jest zdecydowanie lepszym zagęszczaczem niż te wszystkie żel fixy. Twoje dżemiki mają zawsze taki cudowny kolor :)
Milk_chocolate, jesli chodzi o pektyne, to uzawam jej o wiele mniej niz ‚zaleca’ opakowanie, bowiem na kg owocow dodaje sie cale opakowanie, a ja – jesli juz musze – to dodaje lyzeczke lub dwie, wiec to zupelnie co innego. I cukru zawsze do smaku, a nie tyle ile ‚trzeba’. Tak jak pisalam wyzej – dla mnie osobiscie cos co zawiera kg cukru na kg owocow jest niezjadliwe, wszak gdy jem dzem to chce czuc owoce, a nie cukier ;)
PS. A co do czasu, do staram sie raz w tyg. znalezc godzinke lub dwie wlasnie na kilka sloiczkow. Wszak mieszajac od czasu do czasu w garnku mozna robic co innego, wiec to nie jest ‚stracony’ czas ;)
(jakis czas temu czytalam ksiazke od ktorej nie moglam sie oderwac i co strone-dwie mieszalam dzem ;))
ja też zawsze daję jej mniej, bo jak się da tyle jest zalecane to się galaretka robi,a to nie o to chodzi :) Co do cukru, również słodzę mniej, zresztą nie tylko dżemy, ale wszystko w sumie. Nie lubię przesadnej słodyczy i zawsze redukuję ją do wymaganego minimum. Mówisz że dajesz tylko do smkau? Ja się zawsze obawiam że jak dam mało, to długo nie wytrzymają. I na kg owoców daje jakąś szklankę, choć myślę że to jeszcze trochę za dużo. Myślisz że jak dam mniej to przetrzymają się dłużej?
Dokladnie tak! Tez nie lubie takich galaretek ;)
Wiesz, ja wiekszosc takich dzemow pasteryzuje, to raz (tylko tych z pektyna raczej nie, bo wtedy wlasnie tez zrobi sie ‚galaretka’ niestety podczas podwojnej obrobki cieplnej…); dwa – te ktore nie sa pasteryzowane stoja w lodowce (na szczescie jest ich malo, bo lodowka tez nie za duza ;)) i staram sie skonsumowac wczesniej niz te pasteryzowane. A cukru dodaje maks. 1/4 – 1/3 wagi owocow, oczywiscie w zaleznosci od typu / kwaskowosci uzytych owocow.
A ile tak mniej więcej wytrzymują w lodówce te niepasteryzowane? Uwielbiam otwierać słoiczki z truskawkowym dżemem kiedy za oknem biało ;) ale tyle to one chyba nie wytrzymają…? :)
Jesli goracy dzem wlozysz do GORACEGO, wypieczonego sloika i bardzo szczelnie zakrecisz, to w lodowce spokojnie powinien przetrwac do zimy!
czuję sie mocno przez ciebie zmotywowana do przetworów! Twoje są takie cudne, że chyba jednak póki jeszcze rabarbar dostępny, zrobię kilka słoiczków :)
Bardzo Ci dziekuję za cenne rady :)
Nie ma za co :)
Wiesz, jesli uzyjesz owocow naturalnie bogatych w pektyny lub dodasz soku z cytryny i nieco dluzej bedziesz smazyc dzem, to obedzie sie bez dodawania pektyny w proszku; no chyba ze ma sie do czynienia z soczystymi truskawkami ;)
Trzymam kciuki za przetwory i czekam na przetworowe wiesci zatem :)
na początek pójdą truskawki i rabarbar z róznymi dodatkami, więc pektyna raczej się przyda :) Jak tylko uda mi się coś wytworzyć, dam znać :)n Trzymaj się cieplutko, miłego dnia życzę :)
Tobie rowniez milego :)
Już są! Dżem truskawkowy z wanilią i truskawkowo rabarbarowy z imbirem. Stygną właśnie w piekarniku :) Pierwszy raz pasteryzowałam w ten sposób, i nie wiem tylko, czy pokrywki powinny się ‚wciągnąć’ do środka? Zawsze mam z tym problem :/ Mama mi mówiła że to oznacza że są niedokładnie zamknięte.. ale nie jestem pewna czy rzeczywiście tak jest ;)
na razie mam 8 słoiczków, ale na pewno będzie więcej :)
wydaje mi się że są szczelnie dokręcone, ale dokręcałam sama bo małż mi z domu wybył, więc pewności nie mam. Zaraz go zatrudnię do sprawdzenia moich wypocin ;)
Twoje rady są niezastąpione :) Mam nadzieję że wszystko będzie ok, bo dżemy wyszły rewelacyjne :)
To ciesze sie, ze smakuja :) Ja robilam ostatnio jeden nowy, moze jutro wpisze na bloga jak zdaze, pewnie pod wieczor ;) moze tez Ci przypadnie do gustu? :)
Tez mam nadzieje, ze wszystko bedzie z dzemami ok ;)
Milk_chocolate, to swietna wiadomosc! :)
Co do zakretek to u mnie faktycznie podczas stygniecia sie ‘zasysaja’; sprawdz, czy sa / byly dobrze dokrecone, bo szkoda by bylo zeby sie zmarnowaly… Ale jesli sa szczelnie dokrecone, to nawet jesli zakretka sie nie wklesnie, nie powinno byc problemow.
wszystkie wklęśnięte :)) Sukces! No to pierwsze 8 słoiczków wędruje do spiżarki :D Dziękuję za pomoc i wsparcie merytoryczne ;)
Super! Ja tez szalalam z radosci na poczatku moeje przetworowej ‚kariery’ ;))
PS. Cala przyjemnosc po mojej stronie ;)
Witam czytam od paru dni i gratuluje ciekawego bloga,do ktorego chce sie wracac,mam pytanie troche nie na temat,zaczytalam sie o bento,czy jest jakas strona gdzie mozna zakupic te pudelka?pozdr.i bardzo dziekuje za odpowiedz.
Witaj Kasiu, np. na allegro : http://allegro.pl/listing.php/search?string=bento&category=54045&country=1 lub na ebayu znajdziesz spory wybor : http://shop.ebay.pl/?_from=R40&_trksid=m570&_nkw=bento
Niestety nie wiem, czy w sklepy stacjonarne w PL maja je w ofercie.
Pozdrawiam
Bea, siedzę u Ciebie jak zaczarowana i takie zdjęcia i takie przepisy ,że nie wiem co mam napisać , bo piękne , ciekawe ,ale to nie jest całą prawda o nich
Alicjo, Kochana jestes :*
Nie zapominaj tylko, ze to Ty jestes specjalistka od wyszukiwania ciekawych przepisow! :)
Bea,hi hi , no tak ,ale to same się tak znajdują :D
Beatko te dżemy są cudne, Szymuś dałby się pokroić za takie cuda, pozdrawiamy serdecznie:)) G.
Grazynko, gdybym tylko mieszkala blizej… jak za dawnych dobrych czasow ;) Nawet nie wiem kiedy przyjade :(
Hiram jest pyszny!!! mam we wrześniu bardzo trudny egzamin i postanowiłam sobie, że nie będę wchodziła na żadne blogi kulinarne, żeby mnie nic nie kusiło i żebym zamiast się uczyć nie spędzała całych dni w kuchni. Ale nie miałam na tyle silnej woli, żeby zrezygnować z zaglądania do Ciebie i przepadłam:), mam 10 malutkich słoiczków hiramu, koniecznie muszę dorobić jeszcze kilka, jutro idę na poszukiwanie kwiatów czarnego bzu i będą kolejne dżemy. Wszystko co tutaj pokazujesz i opisujesz, jest tak pyszne ( choć u mnie jak zawsze mniej ładne :)), że nie potrafię się oprzeć, żeby nie wypróbować Twoich przepisów… ale nie żałuje:), dziękuję.
Dagus, nie chce miec Twojego egzaminu na sumieniu! ;)
Ciesze sie, ze mimo braku czasu skusilas sie na hiram, a moze i na bez :) To mile wiedziec, ze to co tutaj pokazuje sie komus przydaje… :)
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za egzamin!
(pochwal sie koniecznie jak poszlo! choc mam nadzieje, ze do wrzesnia zdazysz tu jeszcze kilka razy zerknac ;))
Nie przepadam za dżemami, prawie ich nie jem, ale lubię robić;-) – a Twoim przepisom nie sposób się oprzeć! Bez kwitnie u mnie jak oszalały, mam go tony, więc grzechem byłoby zmarnować… A z hibiskusa mam żywopłot, więc zasuszę sobie jesienią kwiaty i będą jak znalazł na przyszły rok ;-)
Uściski, Beo, zdrówka i uśmiechu z okazji Dnia Dziecka!
Inkwizycjo, zrob koniecznie! Ten aromat i smak nie moze sie nie podobac :)
Twój dżem truskawowo bzowy jest u mnie absolutnym hitem. Teraz zrobię pozostałe, bo ufam Ci konfiturowo całkowicie. ten hibiskusowy niesamowicie ciekawie brzmi. pozdrawiam serdecznie.
Lo, czerwienie sie czytajac tak mile slowa… :)
Mam nadzieje, ze i ta hibiskusowa Ci posmakuje!
Pozdrawiam
Ten post to dla mnie prawdziwa tortura. Pierwsze tegoroczne truskawki jeszcze przede mną :(
Pingback: Hibiskus - karkada i syrop « Bea w Kuchni
Pod tamta odpowiedzią, już nie mogę Ci napisać, więc napiszę tutaj : Ty mi tutaj z wiekiem nie wychodź, bo jak ja dobrze pamiętam , to jesteś moją rówieśniczką;)
No ale wiesz, co rok czlowiek starszy niestety sie robi ;))
Ale wiesz ja to tak sobie myślę, że z wiekiem to człowiekowi przybywa cierpliwości tak samo jak mądrości życiowej;)
Hmmm… to bede musiala potrenowac zatem ;)
Dziekuje WSZYSTKIM serdecznie za wizyte i komentarze!
Mam nadzieje, ze dzemy i Wam posmakuja :)
Pozdrawiam!
Bea, cały czas tutaj zerkam:), kwiaty czarnego bzu zalane wodą z cukrem czekają jeszcze dwa dni na przelanie do butelek, bardzo jestem ciekawa smaku tego syropu, a jutro jadę rano na targ kupić imbir do hiramu, kwiaty hibiskusa i truskawki do kolejnych dżemów :)
Dagus, w razie upalow mozesz wstawic naczynie do lodowki w razie czego…
Udanych zakupow jutro :)
Pingback: Braškių- rabarbarų – šeivamedžio žiedynų uogienė - Vakavimas - konservavimas | Neringos blogas
Pingback: Czerwcowe przetwory - truskawki, anans i rum « Bea w Kuchni
Pingback: Kwiaty czarnego bzu « Bea w Kuchni