‚
Przyszła dziś, przynosząc sporo szarości i deszczu. Ku przestrodze, że i tak niestety może być ;) gdyż rozpieszczeni pięknym, ciepłym i pogodnym wrześniem zapomnieliśmy już chyba, jak wygląda taki jesienny, deszczowy dzień. Na szczęście jednak udało się znaleźć dziś również kilka słonecznych chwil, wykorzystanych na jesienny spacer ‘na wsi’.
Lubię jesień za to, jak maluje świat ciepłym, miękkim światłem i jak spowija wszystko wokół delikatnymi mgłami. Lubię jesienny sad i gałęzie uginające się pod ciężarem jabłek, gruszek i dojrzewającej pigwy. I orzechy, które najchętniej dodawałabym absolutnie do wszystkiego. A już ‘za chwilę’ pierwsze pieczone kasztanany będą parzyć nam palce i zostawiać na nich czarne ślady od zwęglonej skórki…‚
‚
‚
Jednak to, co jesienią lubię najbardziej, to oczywiście… dynie! :) Więc gdy tylko pierwsze dyniowe farmy otwierają swoje podwoje, zabieram aparat, duuuże, solidne torby i z pomocą prywatnego ‘tragarza’ ;) wyruszam po dyniowe skarby.
I co roku ten sam dylemat : z czego tym razem przyjdzie mi zrezygnować? Na co nie wystarczy już miejsca? Staram się więc w miarę rozsądnie dokonać dyniowego wyboru, co wcale nie jest takie łatwe, jeśli ma się tyle odmian do dyspozycji ;)
‚
dyniowa farma ’1001 courges’
‚
Z wielu rzeczy jestem w stanie zrezygnować, wielu potrafię sobie odmówić, jednak nie wyobrażam sobie już mojej jesiennej kuchni bez dyni (co pewnie już zauważyliście w poprzednich latach ;)). Powoli więc gromadzę tegoroczne jej zapasy (niestety potrzeba na to zdecydowanie większej dziupli niż ta na orzechy ;)) i planuję późniejsze jej wykorzystanie. A o rezultatach dyniowego szaleństwa będę oczywiście informować Was na na bieżąco :)
‚
dyniowa farma ‚la grange aux courges’
‚
A tym, którzy twierdzą, iż jesienią w kuchni jest szaro i nudno, proponuję na przykład taką oto zupę dyniową – klik (jedną z wielu, pozostałe propozycje w zakładce ‘dynia’) :
‚
lub taką sałatkę z pieczonymi warzywami – klik :
‚
‚
Sami chyba przyznacie, że jesień od razu staje się bardziej przyjazna, prawda? :)
Do tego ciepły pled, kubek ulubionej herbaty i dobra książka, i nawet listopadowa słota nie będzie nam straszna ;)
‚
EDYCJA
I oczywiście już teraz zapraszam Was na kolejną edycję Festiwalu Dyni, który odbędzie się mniej więcej w tym samym czasie co poprzednie (czyli w połowie / pod koniec października).
‚
Pozdrawiam serdecznie!
A w przyszłym tygodniu zapraszam na kolejny książkowy wpis (i kolejny egzemplarz do oddania w dobre ręce :))
‚
Jak ja Ci zazdroszczę tych dyniowych farm!….. Na pewno kupiłam dużo więcej, niż mogłabym potem zjeść/przetworzyć, i dynie panoszyłyby mi się po całym domu. *^o^*
Od dwóch dni nie mogę przestać jeść jabłek, jesień przyszła. ^^*~~
Zaraziłaś mnie dyniowym szaleństwem!Oby nigdy nie przeszło! Pozdrawiam
Anonimie – dziekuje :)
Brahdelt- no u mnie dynie mocno sie panosza, biorac pod uwage, ze co jesien mam ich 50-60 sztuk :) Ale niektore sa malutkie, wiec sie wlasciwie nie licza ;)
Tak, dynia jest esencją jesienności! :))
Dokladnie tak Auroro :)
Cudowne obrazy!
Jak ja bym chciała kiedyś pojechać na taką dyniową farmę!
Uściski:*
Przyznaje Majano, ze bardzo by mi teraz takich farm brakowalo…
Pozdrawiam!
W tym roku po raz pierwszy w zyciu odwazylam sie przyniesc dynie do kuchni. I jestem pozytywnie zaskoczona!
Piekne zdjecia, jak zawsze.
Magdo, pierwszy raz?! Jak dobrze zatem, ze Ci posmakowala! :)
Bea, a co z Festiwalem, planijesz tegoroczną edycje? Cichutko przyznam, ze nie wyobrazam juz sobie jesieni bez Twojej akcji :) U mnie także dynia na talerzu, a raczej w sosie :)
Tak tak Patko – wspominalam juz w ktoryms wczesniejszym wpisie, iz planuje go mniej wiecej w tym samym czasie co zazwyczaj; dopisze moze i tutaj w takim razie…
Pozdrawiam!
Beo
U nas „za miedza” tez dzis szaro i buro za oknem.Pomimo tego,biegajac dzis wczesnym rankiem,czulam sie dobrze i rzesko spowita pierwsza jesienna mgla.
Zdjecia dyn- absolutnie cudowne.
Milej niedzieli Beatko.
Wioletto – u nas dzis na szczescie bylo pieknie i bardzo slonecznie (30stopni w pelnym sloncu…). Za to przyszly tydzien ma byc juz bardziej pochmurny i deszczowy. Ale przeciez mamy dynie, wiec nie bedzie zle ;)
Pozdrawiam!
przepiękne zdjęcia! i Twoje ulubione dynie..a ja się wyżywam w przyrządzaniu dyni na różne sposoby, i jeszcze nie skończyłam:) pozdrawiam serdecznie:))
Maju – dziekuje :)
I wyzywaj sie dyniowo jak tylko mozesz! :D
Pozdrawiam!
Przepiękne fotografie. mam prywatnego szmergla na punkcie dyń i na pewno zostawiłabym na takiej dyniowej farmie kupę kasy (i kręgosłup zgubiłabym gdzieś po drodze, dźwigając łupy do domu). Pozdrawiam serdecznie ;)
Duza Mala Mi – no niestety musze przyznac, ze na dynie na przelomie wrzesnia i pazdziernika idzie spora suma… Ale czego jak czego – dyn sobie nie odmawiam!
A o dzwiganiu dyn moge teraz juz tylko pomarzyc – od kiedy kregoslup zastrajkowal 2 lata temu niestety nie moge juz nic ciezkiego nosic… :(
Jakie ładne zdjęcia jesiennego sadu :)
Dynie mają cudne kolory, ale do ich smaku wciąż się przekonuję, z różnym skutkiem zresztą. Niemniej dziś na obiad mam zupę z dyni :)
pozdrawiam :)
Wiewiorko, to na spacerach ‚na wsi’ mijamy takie sady wlasnie :) Zaluje, ze nie mieszkam blizej, by moc Cie uraczyc kilkoma roznymi dyniami i kilkoma smakolykami; moze bys sie jednak wtedy do dyni przekonala? ;)
Pozdrawiam serdecznie!
A mi nic nie wyrosło, wiesz? Ale popatrzeć zawsze miło.
Narzeczono, kompletnie NIC?!? :(((
Dynie i ja uwielbiam, chociaż w sumie odkryłam je dopiero kilka lat temu. Bardzo często korzystam z Twoich dyniowych przepisów, dlatego cieszę się, że na działce u teścia już dojrzewają takie piękne, żółte kule!
Kasiu, dobrze, ze masz do step do takich dyni ‚prosto z krzaczka’ :) Na dodatek bardzo zdrowe sa dla dzieci (o wiele bardziej niz marchewka np.).
Pozdrawiam!
Muszę tu wpadać i czytać ten post za każdym razem, gdy dopadnie mnie jesienna chandra :D Po takiej optymistycznej notce od razu mam uśmiech na buźce :)
A jeśli chodzi o dynię, to muszę kiedyś poeksperymentować, nie zjadłam jej zbyt wiele w moim 25-letnim życiu :P No i jak już to jadłam głównie marynowaną…
ps. odpowiadając na Twoje pytanie o dalsze katastrofy przy robieniu przetworów – przy konfiturach obeszło się już bez dodatkowych atrakcji i wpadek. Trochę eksperymentowałam i moi rodzice stali się fanami moich wiśni z kardamonem :D ja z kolei zajadam się mocno „piernikową” konfiturą, bo chciałam zobaczyć, co wyjdzie, jak do wiśni dosypię trochę cynamonu, trochę imbiru i garść goździków :D
MlodaKobieto – garsc gozdzikow to faktycznie sporo ;) Nastepnym razem radze zaczynac od 3 :)
A co do dyni, to ja wlasnie tylko chyba marynowanej nie lubie… Ale ja w zasadzie nie lubie zbytnio octowych smakow, wiec to pewnie dlatego.
Pozdrawiam!
Bea już się nie mogę doczekać kolejnych dyniowych przepisów. Kurcze wydaje mi się, że już wyczarowałaś wszystko co się da z dyni, a Ty co roku mnie zaskakujesz! :) bardzo to lubię przyznam po ciuchu :)
Paulino – ja co roku przed sezonem rozmyslam, czy i co nowego bede jeszcze mogla przygotowac?! Mam wiec nadzieje, ze i w tym roku bedzie jeszcze cos nowiego :))
Mi też dynie poprawiają humor i odpędzają zalążki jesiennych depresji. Za każdym razem kiedy robi się ciemniej jeszcze wcześniej niż dnia poprzedniego i leje na mnie deszcze staram się myśleć wyłącznie o zupie dyniowej :)
No wlasnie Jadlonomio – gdy i rano i po poludniu jest ciemno, faktycznie nie zawzse jest latwo o dobry humor… Tutaj na szczescie zmrok zapada o wiele pozniej niz w PL, wiec choc to trzyma mnie przy zyciu do wiosny ;)
Pozdrawiam!
Przyznam szczerze, że też nie wyobrażam sobie teraz jesieni bez dyni. Przed weekendem udusiłam kurczaka z dynią hokkaido, tworząc gęsty, lekko pikantny dyniowy sos. Pysznie jak zawsze z dynią :)
Shinju – kurczak z dynia brzmi pysznie! U nas tez na ‚pierwszy ogien’ poszla Hokkaido i 2 Acorny :)
Ja jestem jesienna dziewczyna i kocham ją za kolory i smaki :) Piękne jesień u Ciebie!
Kamilo – ja nie wiem czy jestem jesienna, ale zdecydowanie w kazdej porze roku znajduje cos dla siebie. Jesienia oczywiscie wiadomo co ;))
Pozdrawiam!
Do nas jesien przyszła w łaskawej odsłonie: piękne kolory i ciepło, choć włosy jej powiał wiatr, farma dyniowa – genialna, też bym nie wiedziała co wybrać, choć potrafię być jedzeniowo monotematyczna ;)
Jo – u nas caly wrzesien w sumie byl bardzo ladny, wiec nie moge narzekac. A troche deszczu i chmur tez sie przyda – mozna bez wyrzutow sumienia zaszyc sie pod kocem z dobra ksiazka na ten przyklad ;)
Farmy dyniowe to naprawde moj wielki bzik, wiec w sezonie tez jestem z tego powodu monotematyczna ;).
Pozdrawiam!
U nas moje modly o brak deszczu zostaly wysluchane: dzis mial urodziny moj syn, a jutro moja corka, i w razie deszczy bylaby klapa.
A co do dyni ktora tez mnie zarazilas, to zamowilam u moego légumier potimarron i przyszedl zielony. Czy potimarron moze byc zielony???j
Aleksandro – moze to w takim razie cos jak Chestnut albo Blue Ballet? Zobacz tutaj : http://www.beawkuchni.com/2010/10/festiwal-dyni-2010.html
I ciesze sie, ze Cie zarazilam! :D
PS. Ciesze sie, ze urodziny dzieki pogodzie udane! :)
Beo, tak jesień jest niesamowicie malownicza, wręcz malarska, uwielbiam jej barwy i bogactwo, pierwsze dyni mam już w domu, na razie tylko na nie patrzę:)))
pozdrawiam!
Kass – mnie tez jest ciezko rozkroic te pierwsze okazy…. Zakupione na poczatku wrzesnia Hokkaido czekaly 3 tygodnie na ‚zuzycie’ ;) Ale teraz juz pojdzie mi latwiej :D
Pozdrawiam!
Witaj, zaglądam już do Ciebie od jakiegoś czasu, przyciągnęły mnie wspaniałe przepisy kulinarne i zdjęcia, ale dziś przeczytałam o dyni, obejrzałam zdjęcia, ja jestem zakręcona dyniowo, uwielbiam je sadzić, nie zawsze mi się udaje uprawa, w tym roku z 15 odmian dyni raptem zbiorę plon z 5. Niestety przemarzły mi sadzonki w czasie majowych przymrozków. Niestety poza zupą dyniową i dynią marynowaną w occie niewiele robiłam, a teraz mam pole do popisu. W tym roku już zrobiłam pieczoną dynię nadziewaną serem, a teraz natchniona przez ciebie … . Pozdrawiam :))
Witaj Jagodo! Jak milo choc wirtualnie poznac kolejnych wielbicieli dyni! :) Wspolczuje tych przemarznietych sadzonych (u moich znajomych w PL i Danii tez niestety plony nikle :( ). Dobrze, ze chociaz tych 5 bedzie, pochwal sie koniecznie jakie to odmiany i co z nich wyczarujesz :)
A co do dyni, to ja tej marowanej niestety zupelnie nie lubie, tylko w tej formie (oraz w formie zupy mlecznej ;)) nigdy sie u mnie nie pojawia ;)
Pozdrawiam serdecznie i oczywiscie zapraszam ponownie! :)
W moim domu tylko ja i mój malec zajadamy się dynią. Teraz mam w planie dyni malowanie. Za oknem szaro, buro i ponuro. Pozdrawiam dyniowo!
Uwielbiam jesień, choć dzisiaj chciała mnie do siebie zrazić;)
Było zimno i mokro…brrr.
Pierwsze dynie już mam w spiżarni.
A tych farm dyniowych to strasznie Ci zazdroszczę!:)
Już jesień i trzeba będzie przygotowywać słoiki na zimę… Z pewnością zrobię coś z dyni :)
jedno wiem takich dyniowych farm u nas nie ma, jaka szkoda, bo dynia orzechowa o której pisałaś marzy mi się, ale jej nie znalazłam jeszcze, wciąż szukam , kto wie może się na nia natknę, pozdrawiam
j
A wiesz, Beo: przypomniałam sobie, co pisałaś o dyni hokkaido – i ją upiekłam. Nie wiedziałam, ze ta dynia jest taka pyszna! Nawet bez dodatków. To miły akcent tej smutnej dla mnie jesieni. Pierwszej bez kota.
Pozdrawiam Cię :)
Anno, przykro mi bardzo z powodu kota :( Wspolczuje z calego serca… I pozdrawiam cieplo :*
Przydałaby się na tym blogu jakaś wtyczka do FB!
Kamienna – nie udzielam sie na FB wiec i wtyczki nie bedzie :)
To nie dobrze, bo na DB mam wszystko w jednym miejscu i jestem na bieżąco… a tak to trzeba się sporo w ulubione naklikać… może jednak fanpage bloga??? Plissss….:) Jutro piekę dynię Hokkaido wg twojego przepisu. I już żałuję, że mam tylko jedną…:)
Niestety nie przewiduje jak na razie poszerzenia ‚dzialalnosci’ o FB, chyba ze doba wydluzy sie do 48 godzin… ;)
Pozdrawiam i zycze smakowitej dyniowej degustacji :)
Przyszłam sprawdzić, kiedy Festiwal Dyni… cieszę się, że będzie :). Niestety moje własne dynie w tym roku ograniczyły się do dyni sztuk jeden :/.
Ptasiu, wielka szkoda zatem! :/