Wprawdzie z małym poślizgiem, ale udało mi się jednak upiec tegoroczne bułeczki szafranowe. Przydały się jak znalazł, poranek dziś był bowiem wyjątkowo mroczny i mglisty (na szczęście reszta dnia była już pogodna i słoneczna – może to właśnie dzięki bułeczkom? ;)). No i nareszcie w domu zrobiło się nieco bardziej świątecznie (spędzanie pięciu dni w tygodniu w szpitalu niestety nie sprzyja świątecznym przygotowaniom…).
Pokusiłam się nawet o przygotowanie kilku innych kształtów niż w poprzednich latach (polecam Wam np. tę oto stronę z rysunkami – klik), jednak podczas pieczenia niektóre z bułeczek niestety lekko się odkształciły. Na szczęście – jak zawsze powtarzam – w niczym nie umniejsza to ich walorów smakowych ;). A w przyszłym roku zrobię te w kształcie liry (i może będą choć w połowie tak piękne jak te u Kamili? :) ).
Tym razem (jak wspominałam w poprzednim wpisie) wersja Lussekatter nie do końca tradycyjna, lecz przystosowana do potrzeb takich alergików jak ja, czyli bez jajek i nabiału. Na mleku migdałowym (jeśli chcecie przygotować je domowym sposobem, szczegóły tutaj – klik), z oliwą i z dodatkiem razowej mąki orkiszowej. Choć bułeczki są nieco mniej puszyste niż te tradycyjne (sprawia to dodatek mąki razowej), to mimo wszystko pozostają delikatne, a dzięki dodatkom ‘roślinnym’ – dłużej utrzymują świeżość (ciasto to posłużyło mi też niedawno jako baza do ‘zawijańców’, takich jak te dyniowe – klik, lecz z bardziej świątecznym, zimowym nadzieniem).
Bułeczki drożdżowe z szafranem, bez jajek i nabiału
na ok. 13 sztuk
250 g orkiszowej mąki razowej (lub pszennej)
250 g mąki pszennej
ok. 7 g drożdży instant (lub ok. 20 g świeżych drożdży*)
1/4 łyżeczki soli
ok. 175 g cukru (używam jasnego trzcinowego, zmielonego)
ok. 280 ml letniego mleka (u mnie migdałowe)
ok. 0,5 g szafranu (użyłam sproszkowanego)
75 ml oliwy / oleju
dodatkowo : rodzynki, mleko + odrobina szafranu do posmarowania
Szafran rozpuścić w letnim mleku (jeśli używamy ‘nitek’ szafranu – uprzednio lekko je rozcieramy, np. w moździerzu). Mąkę wymieszać z solą, utworzyć zagłębienie, wlać mleko i oliwę, dodać cukier i drożdże (*jeśli używamy świeżych drożdży, należy rozrobić je uprzednio w ok. ¼ szklance ciepłego mleka – czekamy chwilę, aż drożdże lekko się ‘zapienią, a następnie dodajemy je do mąki; suszonych drożdży ‘instant’ możemy używać od razu, bez uprzedniego rozpuszczania ich w ciepłym płynie) i wyrobić gładkie ciasto (uwaga : mimo iż ciasto jest dosyć lepkie, starajmy się nie dodawać zbyt dużo mąki, bułeczki będą bowiem wtedy suche i twarde).
Przełożyć gotowe ciasto do naoliwionej misy, przykryć (ściereczką lub folią spożywczą) i pozostawić do wyrośnięcia na ok. 1,5 godziny (ciasto powinno podwoić objętość).
Wyrośnięte ciasto przełożyć na lekko umączony blat i podzielić na ok. 12-13 części (u mnie – ok. 80 g każda). Z ciasta przygotować wałeczki o długości 15-20 cm a następnie formować z nich literkę ‘S’. Bułeczki układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i w każdej z nich umieścić po 2 rodzynki. Ponownie odstawić do wyrośnięcia, na ok. 30 minut.
W tym czasie piekarnik rozgrzać do 220°.
Bułeczki przed pieczeniem posmarować mlekiem z dodatkiem odrobiny szafranu i piec ok. 15 minut (im większe bułeczki tym odpowiednio dłuższy czas pieczenia).
Po wyjęciu z piekarnika raz jeszcze posmarować bułeczki mlekiem i wystudzić na kratce.
A żeby grudniowej tradycji stało się zadość, to dziś wieczorem zagości pierwsze w tym sezonie grzane wino :) Jako pierwsze zawsze przygotowuję je wg tej naszej, tradycyjnej receptury – klik, ale i to w wersji skandynawskiej cieszy się wielkim powodzeniem :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu!
‚
W tym roku robiłam te bułeczki wg Twojego przepisu po raz pierwszy. W wersji z serkiem…. I musze Ci powiedzieć, że mój mąż oszalał na ich punkcie :) Przypuszczam, że na naszym stole będą gościć częściej.
Dziękuję i pozdrawiam z mglistej Wawy.
A wiesz Marto, ze moj tez? :D Niestety na kolejna ich wersje bedzie chyba jeszcze troche musial poczekac… ;)
Pozdrawiam!
Dziękuję za fantastyczny przepis! Tegoroczne wyszły Ci doskonale, mimo braku nabiału i jajek. Dziękuję za ściągę z kształtami, wykorzystam na pewno :) Pozdrawiam
Kamilo, tez mi sie ta sciaga spodobala :) A Twoje tegoroczne sa absolutnie idealne!!! :)
Ces petit pains ont dû embaumer ta maison de bonnes odeurs festives…en plus elles sont sans oeufs alors alors les allergiques pourront se régaler aussi.
Bonne semaine
Merci Anna! Parfait pour les ‚pauvres’ allergiques comme moi ;))
Biz!
Zabieram się za nie i zabieram. Czas, czas, czas! Mam nadzieję, że przed Świętami dam radę!
Kasiu, te wczesniejsze z dodatkiem serka wyjatkowo polecam! :)
ciekawy kształt tych bułeczek! No i pewnie smak nietuzinkowy;-)
Dziekuje Natalio! Smak zdecydowanie inny od buleczek tylko na bazie bialej maki, ale nam to nie przeszkadza ;)
Pozdrawiam!
Uwielbiam skandynawskie wypieki :). Czy to bułeczki cynamonowe, czy pierniki :). Jestem bardzo ciekawa smaku :).
RewolucjeNaTalerzu – jesli lubisz skandynawskie wypieki, to i tych buleczek trzeba koniecznie sprobowac! :)
Prześlicznie wyglądają te bułeczki. Nigdy do tej pory nie piekłam podobnych, ale muszę spróbować, szczególnie w tym wydaniu bez glutenowym. Rano z ciepłym mlekiem (dla mlekopijów) cudowne, a ze świeżo wyciśniętym sokiem bombowe. Mam nadzieję, że wyciskarka dotrze na czas. Ja w mojej można powiedzieć, że jestem zakochana.
Dzemdzus – tutaj buleczki glutenowe niestety, za to bez jajek i nabialu. Polecam jak najbardziej :)
A co do wyciskarki, to ja zakochalam sie w niej kilka miesiecy temu, u tesciow. Niestety nie sadzilam, ze kupie podobna (za wzgledu na cene…), ale Mikolaj zdecydowal sie nam taka podarowac :) i dzis ja dostalismy :))) Ciesze sie przeogromnie, gdyz do tej pory moglam korzystac z niej tylko ‚goscinnie’. Juz wiem, co bede robic w ten weekend :D
Powodzenia w wyciskaniu i kreatywności w doborze składników. Dodam że z wyciskarki wychodzi coś fantastycznego z mrożonych malin. Z jednej strony sok, a z drugiej sorbet (przynajmniej z mojej)
Byloby nam milo, gdybys zechcial go wpisac na Ptitchef.com, zeby mozna go bylo zaindeksowac.
Ptitchef jest katalogiem, który pozycjonuje najlepsze kucharskie strony internetowe w sieci. Setki blogów juz sa na nim juz zapisane i korzystaja ze strony Ptitchef, zeby przedstawic swoje wlasne strony internetowe.
Zeby zapisac sie na Ptitchef, wejdz na
http://www.petitchef.pl/index.php?obj=myaccount_site&action=form
lub na http://www.petitchef.pl i kliknij na « Dodaj swój blog-strone » w górnym pasku.
Pozdrawiam
Camelia
Petitchef.pl
Wspaniale buleczki, tak mnei zawsze kusi dodac zoltko „no bo ten kolor”,a przeciez szafran to jest to!
Beatko, dobrych Swiat ode mnie i NAJ na Nowy Rok :-) :-)
Pingback: Drożdżowa strucla z bakaliami (bez jajek i nabiału) | Bea w Kuchni