Moi drodzy,
Dziś niestety bez przepisu (a miała być kapusta z grochem…), gdyż przygotowanie świątecznego wyjazdu (oraz różne nie do końca przyjemne ‘niespodzianki’ z ostatniej chwili…) zabrały mi zdecydowanie więcej czasu i energii niż myślałam… Jeśli jednak będą chętni, to dopiszę przepis już po powrcie, domyślam się jednak, że kapustę z grochem każdy już zna ;) i ma swoją ulubioną, rodzinną recepturę.
U mnie w domu kapusty z grochem nie jadało się w Wigilię, a tylko ot tak, jako ‘codzienny’ obiad i przyznaję, że jest to jedna z tych potraw, która kojarzy mi się właśnie z dzieciństwem i polską kuchnią. A że jutro późnym popołudniem będę już w Polsce, to będę miła okazję przypomnieć sobie kilka z tych ulubionych niegdyś dań (jak na przykład żur z chlebem na śniadanie :D ).
Jako iż wracam dopiero pod koniec grudnia, to już teraz życzę Wam wszystkim wspaniałych, radosnych i spokojnych Świąt! Niech będą takie, o jakich marzycie :) ‚ Pozdrawiam serdecznie!
Chyba zgodzicie się ze mną, że nic tak dobrze nie rozgrzewa w jesienno-zimowy wieczór jak dobra, kremowa zupa! (no może poza dobrym grzańcem ;)). A jeśli smakowała Wam listopadowa zupa ziemniaczana z pieczonymi jabłkami (autorstwa Dominiki, która – jak pewnie wiecie – jest zwyciężczynią tegorocznej edycji MasterChefa!), to może i jej selerowa wersja przypadnie Wam do gustu?
Lubię używać tutaj dodatkowo wędzonego czosnku, którego smak idealnie pasuje do takich jesiennych klimatów. Do tego tymianek, podprażone orzechy i grzanki serowe (u mnie z owczym lub kozim serem) i mamy już pełnię kulinarnego szczęścia :)
Zupa z pieczonego selera i jabłka
500 g selera (waga po obraniu)
1 jabłko
ok. 100 – 120 g białej części pora
1 szalotka
3 ząbki wędzonego czonsku
½ łyżeczki wędzonej papryki (można pominąć)
ok. litr wywaru
kilka gałązek tymianku
sos sojowy lub sól – do smaku
świeżo mielony pieprz z młynka dodatkowo :
orzechy laskowe / grzanki serowe
Piekarnik nagrzać do 200°.
Seler obrać i pokroić w kostkę (nie za dużą). Jabłko obrać, pozbawić gniazd nasiennych i pokroić w ćwiartki lub w dużą kostkę, a następnie wraz z selerem przełożyć do naczynia żaroodpornego, skropić oliwą, lekko posolić, dodać gałązki tymianku i wymieszać. Piec do miękkości (ok. 40 minut).
Por umyć, osuszyć i pokroić w plasterki. Szalotkę drobno poszatkować.
Gdy seler zaczyna być już miękki, szalotkę lekko podsmażyć na rozgrzanym tłuszczu (kilka minut, nie doprowadzając do zrumienienia), a następnie dodać por oraz przeciśnięty przez praskę czosnek (i ewntualną paprykę) i dusić kilka – kilkanaście minut. Następnie dodać upieczony seler z jabłkiem (oddzielam gałązki tymianku), wymieszać, dodać bulion i doprawić do smaku. Gotować jeszcze chwilę, po czym zmiksować.
Podawać np. ze zrumienionymi na suchej patelni orzechami (staram się pokroić je w ‘plastry’) i listkami tymianku oraz z serowymi grzankami (przygotowuję je podobnie jak do zupy cebulowej, grillując je chwilę w piekarniku).
Uwagi :
- sos sojowy można oczywiście pominąć i doprawić zupę solą, mnie jednak wyjątkowo pasuje tutaj jego wędzony posmak, a dodatkowo zupa nabiera bursztynowego koloru :)
(można też w zamian użyć odrobiny wędzonej soli, np. Maldon)
- zamiast tymianku można użyć również majeranku (tak jak we wspomnianej wcześniej zupie ziemniaczanej)
- czosnek można też upiec (razem z warzywami lub tak jak tutaj – klik, bezpośrednio całą główkę)
Co najlepiej rozgrzeje nas po długim grudniowym spacerze nad jeziorem?? (tudzież na bożonarodzeniowym jarmarku ;)). Grzane wino rzecz jasna! ;) Dla mnie najchętniej czerwone, tradycyjne, moje ulubione, od czasu do czasu jednak przygotowuję również i białe. A jeśli na dodatek przepis jest duński, to tym bardziej trudno mu się oprzeć :)
Poza tym, by wynagrodzić Wam grudniowe pustki na blogu, to przepisy będą dziś aż trzy : dwie wersje białego, korzennego grzańca z dodatkiem syropu z kwiatów czarnego bzu (pyszny!) oraz trzecia, z dodatkiem soku jabłkowego, równie smaczna :)
(proporcje nieco zmodyfikowałam dla naszych potrzeb, więc podaję Wam również linki do oryginałów)
Dzisiejsze receptury czekały wprawdzie na publikację już od zeszłego sezonu, ale idealnie pasują tu dziś na kończący się już tegoroczny Korzenny Tydzień u Ptasi.Zapraszam!
Grzaniec z białego wina z syropem z kwiatów czarnego bzu (oryginał tutaj)
ok. 250 ml syropu z kwiatów czarnego bzu (w oryginale aż 600…)
2-3 gwiazdki anyżu
3-4 laski cynamonu
kilka goździków
skórka z 1 małej pomarańczy (niewoskowanej, bio)
Syrop podgrzać wraz z przyprawami, zestawić z ognia i pozostawić na 1-2 godziny. Następnie dodać wino, migdały i rodzynki i podgrzać preparację, nie doprowadzając do wrzenia i pozostawić na wolnym ogniu na ok. 10 minut. Na koniec można również dodać mały ‘chlust’ rumu. Podawać dobrze ciepłe. ‚
* * *
Grzaniec z białego wina z syropem z kwiatów czarnego bzu i pomarańczą (oryginał tutaj)
150 ml syropu z kwiatów czarnego bzu
(opcjonalnie : 50 g cukru trzcinowego)
1 – 2 laski cynamonu
ok. 2 cm korzenia imbiru
5 ziaren białego pieprzu (można pominąc)
½ laski wanilii (u mnie małe ziarenko tonki)
3 strąki kardamonu
1 butelka białego wina
opcjonalnie : plastry jednej pomarańczy
100 – 200 ml rumu
Syrop z przyprawami (i ewentualny cukier) gotować na bardzo wolnym ogniu przez ok. 10, następnie dodać wino i plastry pomarańczy i podgrzewać całość jeszcze przez kilka – kilkanaście minut, nie doprowadzając do wrzenia (na koniec dodać rum, do smaku). Podawać po przefiltrowaniu np. z plastrami pomarańczy. ‚
* * *
Grzaniec z białego wina z sokiem jabłkowym (oryginał tutaj)
300 – 400 ml soku jabłkowego
1 – 2 strąki kardamonu
1-2 laski cynamonu
1 – 2 plastry świeżego imbiru
½ laski wanilii (u mnie małe ziarenko tonki)
1-2 gwiazdki anyżu
skórka z 1 małej pomarańczy
1 butelka białego wina
75 g cukru
75 g suszonych moreli (u mnie tym razem bez…)
ok. 100 – 200 ml białego Porto
Sok jabłkowy zagotować z przyprawami, zestawić z ognia i pozostawić do wystygnięcia.
Morele – jeśli używamy – pokroić i namoczyć w porto.
Podgrzać wino wraz z korzennym sokiem jabłkowym (nie doprowadzając do wrzenia), a gdy mieszanka jest już dobrze ciepła – dodać cukier, do smaku. Na koniec dodać namoczone w Porto morele oraz nieco samego Porto – do smaku.