Archiwa kategorii: bez jajek

Orzechowe ciasteczka i gościnny wpis

caluski02
Gdyby nie jedna z czytelniczek bloga, to dzisiejszego wpisu z pewnością by nie było…
Mniej więcej tydzień temu dostałam od niej przesympatycznego maila wraz z przepisem na ciasteczka, którym chciała się ze mną – a za pośrednictwem bloga również i z Wami :) – podzielić. Na dodatek ciasteczka te przypomniały mi moje ulubione, orzechowe ‘baci di dama’, uległam więc sile perswazji opisu oraz zdjęcia, które dostarczyły odpowiedniej motywacji do działania :)
Ciasteczka są niezwykle proste w przygotowaniu i dosyć szybkie (no może za wyjątkiem procesu toczenia miniaturowych kuleczek ;)), a dzięki temu, że nie zawierają mąki ani jajek, przydadzą się również niektórym alergikom.
Poniżej zamieszczam tekst i przepis Silver wraz ze zdjęciem (za zgodą autorki), a pod nim moje drugie ciasteczka – zmodyfikowane ‘baci di dama’ (których jednak już raczej nazwać tak nie można… ;)).

Zapraszam do ciasteczkowej lektury!

Tytułowe „buziaczki” warte są popularyzacji, są bowiem proste a wykwintne zarazem; to moje (i nie tylko) ulubione ciastka orzechowe, które jesienno-zimową porą magicznie poprawiają nastrój :)  Odnajduję w nich kwintesencję smaku orzecha laskowego, który cudownie komponuje się z jesienią. Pochodzenie tego przepisu „ginie w mrokach dziejów”. Koleżanka, od której dostałam go jakieś 20 lat temu, miała go od babci, a ta od znanej w okolicy kucharki weselnej. Gdyby szukać genezy, stawiam na to, że „buziaczki” mają pochodzenie galicyjskie, a ściślej – wywodzą się z okolic Cieszyna (ja sama jestem Ślązaczką cieszyńską :)).

buziaczki_silver

Ciasteczka „buziaczki”  

120 g masła
120 g zmielonych orzechów laskowych
200 g cukru pudru
2 łyżki kakao
+ orzechy laskowe do dekoracji

Masło utrzeć z cukrem. Do masy dodać orzechy oraz  kakao i wszystko razem wymieszać na jednolitą masę (można także wszystkie składniki zagnieść na stolnicy, ale ja robię to w makutrze). Z masy toczyć w dłoniach kuleczki wielkości orzecha i w każdą wetknąć połówkę orzecha laskowego lub zblanszowanego i obranego ze skórki migdała. Piec 5-6 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, jeśli na termoobiegu (ja tak robię) to w 175 stopniach C. Z tej porcji składników powinno wyjść 80 ciasteczek.Po wyjęciu z piekarnika buziaczki przez chwilę są lekko miękkie, po ostygnięciu robią się lekko chrupiące, a kiedy trochę poleżą w puszce, nabierają idealnej konsystencji (dla mnie idealnej)  i oddają swój niepowtarzalny smak.

Uwagi :
- obowiązkowo należy uży tu orzechów laskowych; próbowałam raz z włoskimi i wyszły placki zamiast zgrabnych półkulek…
- w oryginalnym przepisie na tę porcję była przewidziana jedna łyżka kakao, ja jednak zawsze dodaję dwie
- ponieważ ciasteczka te są słodkie i baaardzo orzechowe, nie mogą być większe niż solidny orzech laskowy

*   *   *

Jak pisałam wyżej, ciasteczka Silver przypomniały mi jedne z moich ulubionych ciasteczek, a mianowicie włoskie (a konkretnie rzecz biorąc piemonckie) ‘Baci di dama’ (czyli ‘pocałunki kobiety’), które niestety z braku cierpliwości piekłam niezwykle rzadko – toczenie miniaturowych kuleczek (i jeszcze późniejsze sklejanie ich) nie jest niestety moją mocną stroną ;). Tym razem więc postanowiłam upiec od razu większe ciasteczka, pozostawiając je solo, a dzięki Silver – i tutaj dodałam również kakao (co w oryginalnym przepisie również czasami ma miejsce).
Nie śmiem absolutnie nazywać ich już teraz ‘baci di dama’ (często w polskich przepisach zwanych również ‘całuskami’), dlatego przechrzczone zostają na ‘orzechowe ciasteczka’, jeśli jednak macie ochotę upiec również te oryginalne, to przepis po włosku znajdziecie np. tutaj – klik, a po polsku polecam wersję u Eweliny – klik.

caluski01
Orzechowe ciasteczka
na 34 – 35 ciasteczek o wadze ok. 10 -11 g

100 g masła (użyłam masła bez laktozy)
100 g b. drobno zmielonych orzechów laskowych
100 g cukru pudru (u mnie jasny trzcinowy, zmielony)
ok. 70 – 80 g mąki
spora szczypta soli
1,5 – 2 łyżki kakao
otarta skórka z ½ pomarańczy
+ orzechy laskowe do dekoracji

Piekarnik nagrzać do 160-170 st.
Masło utrzeć z cukrem, następnie dodać pozostałe składniki i dokładnie wymieszać (lub zagnieść) na jednolitą masę. Z masy toczyć w dłoniach kuleczki o wadze ok. 10-11 g (większe od orzecha laskowego, lecz mniejsze od włoskiego), układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i w każdym ciasteczku umieścić orzech laskowy, lekko przyciskając go do ciasta (nie za mocno, ciasto będzie bowiem wtedy ‘pękać’). Piec ok. 12 – 15 minut, a następnie wystudzić na kratce.

caluski_kawa

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłej niedzieli!

A Silver raz jeszcze dziękuję za przepis i motywację :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Melonowe orzeźwienie

Zapowiada się dziś najgorętszy dzień tegorocznego lata. Ogłoszono już nawet alarm pogodowy ze względu na falę upałów, która podobno ma utrzymać się do czwartku. W kuchni więc unikam piekarnika oraz większości gotowanych potraw (za wyjątkiem pewnego wczorajszego wypieku, szczegóły na początku przyszłego tygodnia ;)) i najchętniej sięgam po wszelakie chłodniki, guacamole czy tabbouleh (właśnie stwierdziłam, że chyba powinnam stworzyć nową kategorię na blogu – dania na upalne lato / dania bez gotowania…).

melon_cavaillon

W takie dni idealnie sprawdza się również melon – po krótkim pobycie w lodówce robi się przyjemnie chłodny i stanowi pyszną, orzeźwiającą przekąskę (często serwowany z dodatkiem szynki parmeńskiej jako ‚apéritif‚). A pokrojony i zamrożony bardzo szybko może zmienić się na przykład w smoothie czy sorbet / sherbet. Na dodatek należący do tej samej rodziny co ogórek, arbuz, cukinia i dynia, melon jest niezwykle zdrowy : zawiera cenne dla naszego organizmu przeciwutleniacze, minerały (szczególnie dużo potasu) oraz prowitaminę A / beta karoten (dotyczy to przede wszystkim melonów o pomarańczowym miąższu) a także witaminę C. Jest niskokaloryczny , reguluje naszą gospodarkę wodną i – podobno – obniża również ciśnienie krwi. Jest też sprzymierzeńcem naszej urody, zdecydowanie więc warto się z nim zaprzyjańnić ;)

Moją ulubioną odmianą melona jest francuski ‘charentais’ / ‘melon de Cavaillon’, o aromatycznym, słodkim miąższu. Kupując melona wybierajmy owoce, które są ciężkie, oznacza to bowiem, iż mają dużo soku i są w miarę świeże. Te, którym zaczyna ‘odrywać’ się ogonej, są już idealnie dojrzałe, unikajmy jednak owoców z widocznymi uszkodzeniami skórki czy plamami typu ‘obicia’ owocu w transporcie.

sorbet_melon01

pierwsza wersja sorbetu – zdjęcie z początku lipca 2012

Melonowy deser / sorbet

(inspiracja – ‘Saveurs’, nr 194, lipiec-sierpień 2012)

ok. 500-600 g zamrożonych kostek melona
(1 średniej wielkości melon typu kantalupa)
100 g jogurtu naturalnego (używam owczego, 6% tłuszczu)
3 łyżki miodu z kwiatów pomarańczy
2-3 łyżki soku z cytryny
opcjonalnie – chlust likieru pomarańczowego i / lub otarta skórka z 1 małej pomarańczy

Kilka – kilkanaście godzin wcześniej : melona kroimy na ćwiartki, wydrążamy, pozbawiamy skórki, kroimy w niezbyt dużą kostkę i zamrażamy. Następnie umieszczamy melonowe kostki w blenderze i miksujemy z resztą dodatków na gładką masę. Podajemy natychmiast lub umieszczamy jeszcze na chwilę w zamrażalniku, jeśli chcemy otrzymać bardziej zwartą konsystencję. Podajemy np. z dodatkiem malin lub malinowego sosu (coulis).

(wersja II : zamrożony melon, 2 duże świeże brzoskwinie + kilka moreli, reszta jak wyżej)

sorbet_melon4

Przygotowując malinowy sos, możemy zmiksować z odrobiną cukru i przetrzeć przez sito świeże maliny, możemy też użyć tych mrożonych (zazwyczaj tak właśnie robię). Zamrożone maliny zagotowuję w rondelku z odrobiną miodu lub jasnego cukru trzcinowego, dodaję trochę soku z cytryny i po kilku minutach, gdy owoce są już dobrze miękkie, przecieram je przez sito, by pozbyć się pestek. Jeśli potrzebuję gęstszego coulis, gotuję przetarte owoce jeszcze przez chwilę (tym razem dodałam również nieco otartej skórki z cytryny).

sorbet_melon2

Na dwóch powyższych zdjęciach widnieje druga wersja deseru, która powstała dosyć spontanicznie, z nadmiaru mocno dojrzałych brzoskwiń i moreli. Do blendera, oprócz melona (ok. 400-500 g) dodałam dwie brzoskwinie i kilka moreli i zmiksowałam wszystko na gładką masę. Smak – również w połączeniu z malinowym sosem – był naprawdę wyśmienity; to idealny, lekki deser na tego typu upalne dni :)
(niestety deser ten dosyć szybko się topi, dlatego nie czekamy zbyt długo z konsumpcją efektu końcowego ;) )

sorbet_melon3

W podobny sposób możemy przygotować orzeźwiający, melonowy (lub melonowo-brzoskwiniowy) napój typu smoothie, a dzięki zamrożonym kawałkom owoców nie trzeba już dodawać lodu (choć oczywiście można). Jogurt można też zastąpić wodą czy naturalnym sokiem owocowym, ja jednak lubię tę delikatną, prawie aksamitną konsystencję jaką otrzymujemy przez dodatek jogurtu. A jeśli zmiksujemy owoce np. z dodatkiem delikatnego, białego wina, otrzymamy pyszny, wakacyjny koktajl dla dorosłych ;)

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam pięknej, słonecznej niedzieli!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Migdałowy cobbler z morelami

abricots1aout2

Dziś orkiestra obudziła nas dopiero o siódmej (dla niewtajemniczonych szczegóły np. tutaj – klik ;)) i na szczęście i tym razem miejsce ‘postoju’ było znacznie oddalone od naszych okien; kto wie, może co roku dane nam będzie teraz pospać trochę dłużej?! Odpukuję, żeby nie zapeszyć ;)

A korzystając z nadprogramowego, wolnego dnia (jak zwykle minął zbyt szybko…), powtórzyłam jeden z naszych ulubionych wypieków – migdałowy cobbler. Pod migdałową kołderką znalazły się tym razem morele z dodatkiem malin i jeżyn (ale musiały być przede wszystkim morele, by tradycyjnie już uczcić na blogu szwajcarskie święto tutejszym narodowym owocem :)).

cobbler_four

O migdałowym cobblerze pisałam Wam już rok temu, wtedy w wersji czereśniowo-wiśniowej. Latem tego typu wypieki goszczą w mojej kuchni o wiele częściej niż wszelakie tradycyjne ciasta, pozwalają bowiem (tak jak i crumble) na użycie maksymalnej ilości owoców i minimalnej ilości ciasta. Poza tym do przygotowania ich wystarczy zazwyczaj jedna miska (i mniejsza, do wymieszania owoców), co też jest sporym plusem ;) Nie ma długiego i mozolnego wyrabiania, osobnego ubijania białek czy śmietany, długiego pieczenia. Jest za to duuużo owoców i pyszny sos, wytwarzający się podczas ich pieczenia – nie zapomnijcie więc wyłożyć blachy piekarnika papierem do pieczenia, jeśli chcecie oszczędzić sobie późniejszego gruntownego jej szorowania ;)

cobbler_framboise1

Migdałowy cobbler z morelami i malinami / jeżynami

na formę o średnicy 22 cm (lub 4 foremki o śr. 12 cm)

500 g moreli
ok. 200 g malin lub jeżyn
3 łyżki płatków migdałowych
2-3 łyżki cukru (używam jasnego trzcinowego, zmielonego)
1 – 1,5 łyżeczki skrobi kukurydzianej (maizeny) lub ziemniaczanej
nasiona z 1 łaski wanilii lub nieco startej tonki (lub ½ łyżeczki naturalnej esencji waniliowej)
tłuszcz do wysmarowania formy
opcjonalnie – 1 łyżka Amaretto

150 g mąki
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
spora szczypta soli
50 g mielonych migdałów
80 g cukru (używam jasnego trzcinowego, zmielonego)
ok. 50 ml oliwy
150 ml gęstego jogurtu (używam owczego, 6% tłuszczu)*
*jedną łyżkę jogurtu można zastąpić np. Amaretto

Piekarnik rozgrzać do 200°C. Formę natłuścić. Płatki migdałów zrumienić na suchej patelni.
Umyte i osuszone morele przekroić na pół, pozbawić pestek i każdą połówkę pokroić na 3 części (jeśli morele są duże – na 4). Maliny / jeżyny ewentualnie delikatnie opłukać pod zimną, bieżącą wodą (szybko) i dokładnie osuszyć.
Mąkę wymieszać z proszkiem, solą, migdałami i cukrem, następnie dodać oliwę i jogurt (i ewentualnie Amaretto) i dokładnie wymieszać (dosyć szybko, tylko do połączenia się składników, gdyż ciasta z dodatkiem jogurtu nie lubią zbyt długiego mieszania).
Owoce wymieszać z cukrem, skrobią, wanilią / tonką i płatkami migdałowymi (dodając ewentualnie Amaretto) i przełożyć je do natłuszczonej formy. Następnie łyżką nakładać ciasto na owoce, nie zakrywając ich powierzchni całkowicie (pozostawiamy niewielkie ‘odstępy’ między każdą porcją ciasta). Piec ok. 35  minut. Serwować np. z dodatkiem crème fraîche (choć z gałką lodów smakuje jeszcze lepiej ;)).

cobbler_mures2


Dodatek maizeny można tutaj ewentualnie pominąć, jednak dzięki niej ‘sos’ owocowy jest nieco gęstszy, co mnie akurat bardziej odpowiada (jeśli nie dodajemy Amaretto, można użyć nieco mniej skrobi – płaską łyżeczkę).
rustic_fruit_desserts
Pomysł na morelowo-malinowy cobbler zaczerpnęłam z książki ‘Rustic Fruit Desserts’ (i jak już kiedyś pisałam – wszystko co ma w tytule ‘rustic’ przyciąga mnie jak magnes ;)), jednak ‘pierzynkę’ z ciasta zdecydowałam się przygotować tę zeszłoroczną, migdałową właśnie, idealnie bowiem pasuje ona do moreli. I choć obydwie wersje są pyszne, to przyznam, iż ta migdałowo-morelowo-jeżynowa zazwyczaj znika w pierwszej kolejności :)

Mam nadzieję, że czasu wystarczy mi na pokazanie na blogu większej ilości wypieków z tej książki, większości z nich bowiem naprawdę trudno się oprzeć!


Pozdrawiam serdecznie!
(i obiecuję bywać tu teraz nieco częściej ;))

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email