‚
No właśnie, dlaczego?
Z pewnością nie tylko za ich walory estetyczne (czego przykłady widać na zdjęciach z poprzedniego wpisu), ale oczywiście za ich smak i za to, że można przygotować z nich prawie wszystko (w zeszłorocznym dyniowym podsumowaniu chyba najbardziej zaintrygował mnie przepis na gorącą czekoladę z dynią :)).
Co roku zastanawiam się, co jeszcze będzie można ciekawego z dyni wyczarować i za każdym razem okazuje się, że nowych pomysłów i receptur jest naprawdę sporo. Tym bardziej więc cieszy mnie Wasza partycypacja w Festiwalu i Wasz wkład w naszą wspólną, dyniową bazę przepisów. Mam nadzieję, że co rok grono wielbicieli dyni będzie się powiększać i że nikt już nie będzie twierdził, iż nadaje się ona li i jedynie do marynowania lub do zacierek na mleku (nota bene – są to chyba jedyne dwie dyniowe preparacje kulinarne, których u mnie akurat nie uświadczycie ;)).
Dynia ma również to do siebie, że nawet przy minimalnej tylko ‘obróbce’ można przygotować z niej coś naprawdę pysznego; wystarczy np. pokroić ją na mniejsze kawałki (lub nie ;)), posmarować oliwą z dodatkiem kilku przypraw (lub tylko oprószyć solą) i wstawić do piekarnika na kilkanaście minut (dłużej, jeśli plastry są grube). Et volià! Czy można marzyć o szybszym daniu? I mniej kłopotliwym? Wszystko robi się tutaj ‘samo’, a ja tego typu dania akurat uwielbiam :)
(a propos dyni pieczonej i dyniowego puree, polecam Wam te oto dwa wcześniejsze wpisy : tutaj – klik i tutaj – klik)
Dziś więc, na początek naszego wspólnego dyniowania, proponuję Wam coś prostego, szybkiego i wyjątkowo smacznego, pod warunkiem że lubicie nie tylko dynie, ale i kolendrę oraz słodko-kwaśne smaki :)
Przepis pochodzi z bloga ‚Traveler’s Lunchbox‚, który dosyć regularnie odwiedzam; ‘zakładka’ z przepisem została zrobiona już kilka lat temu i dopiero całkiem niedawno ponownie na nią trafiłam (wyjątkowo się teraz przydała, gdyż w tym roku kupiłam o wiele więcej acornów niż zwykle…). Jeśli nie macie tej akurat odmiany dyni, możecie użyć każdej innej rzecz jasna, choć delikatny smak acorna właśnie świetnie wg mnie pasuje do tej słodko-kwaśnej marynaty.
‚
Pieczony Acorn ze słodko-kwaśnym winegretem
2 duże dynie acorn
½ łyżeczki czarnego pieprzu (u mnie mniej)
¾ – 1łyżeczka soli (do posypania dyni + do sosu)
6 łyżek oliwy z oliwek
1 ząbek czosnku, drobno posiekany
2 łyżki soku z limonki (lub mniej / więcej, do smaku)
1 łyżka miodu
1-2 łyżeczki drobno posiekanej papryczki chili (u mnie mniej, bez nasion)
garść posiekanej świeżej kolendry
Piekarnik rozgrzać do 200°C.
Dynie przekroić na pół (wzdłuż), wydrążyć, a następnie każdą połówkę przekroić na 5-6 części i ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Następnie posmarować kawałki dyni oliwą (ok. 2 łyżki), posypać solą i pieprzem i upiec do miękkości (ok. 20-25 minut, dłużej, jeśli kawałki dyni są grubsze).
Czosnek wymieszać z ¼ łyżeczki soli i rozgnieść w moździerzu. Przełożyć do miseczki i dodać pozostałe 4 łyżki oliwy, sok z limonki, miód, chili (do smaku) i posiekaną kolendrę, dobrze wymieszać. Ewentualnie dodać nieco więcej soli lub soku z limonki, do smaku.
Upieczoną dynię polać sosem i podawać na ciepło lub w temperaturze pokojowej.
(źródło przepisu : Traveler’s Lunchbox)
‚
‚
Bon appétit! :)
‚