Archiwa kategorii: bez jajek i mleka krowiego

Bułeczki razowe

serek_sniadaniowy2011
*

Jak wspominałam w poprzednim poście – najchętniej żywię się teraz wszelaką zieleniną ;). Na śniadanie lub lekką kolację przygotowuję świeży serek (kozi lub owczy) roztarty z jogurtem (również kozim lub owczym) z dodatkiem rzodkiewek oraz z tym, co akurat jest do dyspozycji – kiełki, szczypiorek, czy posiekana młoda rukola lub rukiew (przepis na serek tutaj – klik). A do tego pyszne, razowe bułeczki domowego wypieku :)

*

bulki_z_ziarnami2
*

Ostatnio niestety częściej piekę na drożdżach niż na zakwasie (zasuszony cierpliwie czeka na użycie ;))  z powodów czysto ‘czasowych’, zakwasowe wypieki bowiem potrzebują jednak dłuższego czasu rośnięcia, na dodatek w kilku etapach. Dlatego gdy mam ochotę na coś ‘szybszego’ – piekę razowe bułki z dodatkiem drożdży. Z płatkami owsianymi, z mielonym siemieniem lnianym, czy najzwyklejsze – z dodatkiem mieszanki ulubionych ziaren.

*

farines1

na dole – orkiszowa mąka razowa, po prawej – żytnia mąka razowa, u góry – tutejsza mąka typu 900 (Ruchmehl), z dodatkiem otrębów

*

Przyznaję, że od dłuższego już czasu białej mąki używam niezwykle rzadko; najczęściej tylko do ciast / słodkich wypieków które tego wymagają, jednak pieczywo wolę zdecydowanie bardziej razowe. Lubię eksperymentować mieszając różne mąki (uwielbiam orkiszową!), dodając ziarna czy płatki. Regularnie przeglądam kuchenne szafki i utylizuję resztki różnych mąk przygotowując np. takie właśnie szybkie, proste bułeczki.

*
buleczki_razowe_mozaika2_3

*

Zasada jest bardzo prosta : na ok. 400-450 g mąki dodaję ok. 1-1,5 łyżeczki suchych drożdży (lub ok. 10-12 g świeżych), 1,5 łyżeczki soli i ok. 270 – 300 ml wody / płynu (im bardziej razowa mąka, tym więcej wchłania płynu); opcjonalnie czasami dodaję też ok. 1,5 – 2 łyżki syropu z agawy lub miodu, czasami też np. odrobinę zmielonego kuminu. Do tego garść ulubionych ziaren (słonecznik, sezam, len, pestki dyni…). I to wszystko. Wystarczy dobrze ciasto wyrobić, pozostawić do wyrośnięcia i w ok. 2,5 godziny mamy pyszne, domowe bułeczki! A im bardziej razowa mąka, tym zdrowsze :)

*

bulki_razowe_z_ziarnami11

Bułeczki razowe z ziarnami


proporcje na 8-10 bułeczek

200 g mąki chlebowej*
150 g razowej mąki orkiszowej
50 g razowej mąki żytniej
30 g otrębów owsianych (ok. 3 pełne łyżki)
ok. 250-270 ml letniej wody
1,5 łyżeczki soli
1,5 łyżeczki suchych drożdży (lub ok. 12 g świeżych)
2 łyżki oliwy
1,5 – 2 łyżki syropu z agawy lub miodu (można pominąć)
60 g mieszanki ulubionych nasion (u mnie : słonecznik, len, sezam i chia / szałwia hiszpańska;
ok. 1-2 łyżki nasion odkładamy do posypania bułeczek)

*najczęściej używam mąki T900 (Ruchmehl), która zawiera również dodatek otrębów i ma ok. 14-15g białka
otręby

Drożdże rozpuścić w ok. 1/3 szklanki letniej wody (woda odlana z przygotowanych 270 ml) i odstawić na 5-10 minut. Mąkę i otręby wymieszać z solą, wsypać do miski, zrobić wgłębienie i dodać drożdże (gdy ‘ruszą’, czyli gdy zaczną się pienić) oraz syrop z agawy / miód. Powoli dodając wodę (jej ilość zależy od użytej mąki) zacząć wyrabiać ciasto, po chwili dodać ziarna i dalej wyrabiać (przez ok. 5-8 minut, ‘hakiem’ miksera lub na lekko umączonym blacie). Gdy ciasto jest już gładkie, elastyczne i nie klei się do dłoni / do ścianek misy – uformować kulę, przełożyć do czystej, lekko wysmarowanej oliwą  miski, przykryć (folią spożywczą lub wilgotną ściereczką) i odstawić do wyrośnięcia** na ok. 60 – 75 minut (ciasto ma podwoić objętość).
Następnie ciasto odgazować, przełożyć na blat i podzielić na 8-10 równych części. Z każdej uformować okrągłe (lub podłużne) bułeczki, ułożyć na wyłożonej papierem blasze, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na ok. 30 minut.
W tym czasie rozgrzać piekarnik do 200ºC.
Wyrośnięte bułeczki posmarować odrobiną wody i posypać nasionami (można bardzo delikatnie ‘przycisnąć’ je do powierzchni bułeczek). Piec bułeczki w 200ºC przez ok. 10 minut, następnie obniżyć temperaturę do 180º i piec jeszcze ok. 15-20 minut, aż bułeczki będą rumiane. Wystudzić na kratce.

**gdy w kuchni jest chłodno, wstawiam ciasto do piekarnika z włączoną żarówką, co podnosi o kilka stopni temperaturę i pomaga w rośnięciu ciasta

buleczki_razowe_mozaika2_1

Bułeczki te dobrze utrzymują świeżość – nawet trzeciego dnia są naprawdę dobre.

Formując okrągłe bułeczki do wyrastania, możemy ułożyć je np. w ‘koronę’ (jak na powyższym zdjęciu); za to gdy potrzebuję ich do kanapek – często formuję prostokątne, nieco bardziej płaskie bułki.
Pamiętajmy iż mąka żytnia potrzebuje wcześiejszego zakwaszenia, dlatego właśnie wypieki żytnie najlepsze są na zakwasie; w przypadku pieczywa drożdżowego lepiej jest nie dodawać zbyt dużo mąki żytniej, w przeciwnym bowiem razie bułeczki będą mocno zbite i dosyć twarde (chyba, że nam to akurat nie przeszkadza ;)).
I jeszcze – jak wspominałam wyżej – im bardziej razowa mąka tym więcej wchłonie wody (dużo zależy też od wilgotności mąki), dlatego zawsze lepiej jest dodawać wodę / płyn partiami podczas wyrabiania ciasta, a nie na raz już na początku. Jeśli zaś ciasto jest zbytnio  klejące, podsypujemy je nieco mąką, uważając, by nie dodać jej zbyt wiele (ciasto może być później zbyt twarde / zbite).

(niektóre z porad są być może dosyć trywialne dla zaawansowanych domowych piekarzy, jednak osoby, które pieką po raz pierwszy często mailowo pytają mnie o dodatkowe informacje, dlatego tym razem postanowiłam uwzględnić to we wpisie)
*

Pozdrawiam serdecznie!

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Coś na szybko – zupa brokułowa z niebieskim serem

fromagesbleus1

od góry : Roquefort, Fourme d’Ambert
na dole po lewej – Cashel Blue, po prawej – Bleu d’Auvergne

*
To, że kocham sery, nie jest już chyba dla nikogo tajemnicą ;)

Mam swoje ulubione gatunki, choć tak naprawę lubię je chyba wszystkie bez większych wyjątków. Ogólnie zasada jest jedna : ser, aby urzec moje kubki smakowe, musi być charakterny ;) Wie to również Pani z ‘mojego’ sklepiku z serami i gdy proszę / pytam o jakiś ser, to często odpowiada : ‘Nieee, ten Pani nie posmakuje! Jest zbyt mało wyrazisty. Ale tego niech Pani koniecznie dziś spróbuje!’ I zazwyczaj nie kończy  się tylko na degustacji, ale i na zakupie owego sera rzecz jasna.

Sery pleśniowe, szczególnie te niebieskie, kupuję zazwyczaj z myślą o jakimś konkretnym daniu; czasami są to wytrawne mufinki (jak np. te – klik), serowy sos (uwielbiam sos z Gorgonzoli!), czy np. nasz ulubiony placek ziemniaczano-serowy (prezentowany daaawno, dawno temu, na samym początku bloga – klik), który od nastu lat regularnie pojawia się na naszym stole, co u mnie jest raczej rzadkością ;) ).

*

fromagesbleus2

irlandzki Cashel blue

*

Nie wszyscy lubią niebieskie sery pleśniowe, to fakt; mają one dosyć specyficzny smak i zapach (przede wszystkim zapach ;) ), który nie każdemu odpowiada. Swą nazwę (bleu / blue)  zawdzięczają one zielonkawoniebieskim żyłkom pleśni (penicillium roqueforti), które przerastają kremowe wnętrze sera. W trakcie dojrzewania sery są nakłuwane, dzięki czemu dostające się do wnętrza powietrze umożliwia rozwój pleśni. Większość niebieskich serów produkowana jest z mleka krowiego (jak np. sery typu Gorgonzola, francuskie sery Fourme d’Ambert czy Bleu d’Auvergne, angielski Stilton lub Devon blue czy irlandzki Cashel blue), jest jednak kilka wyjątków. Najbardziej znany jest chyba francuski Roquefort : kremowy, słony, o wyrazistym smaku, wytwarzany z mleka owczego i dojrzewający ok. 3 miesiące w wilgotnych jaskiniach. Jest także niebieski ser z Korsyki (Bleu de Corse), angielski Yorkshire blue i Lanark blue oraz wspaniałe kozie sery pleśniowe rodem z Hiszpanii.  Sery kozie i owcze mają specyficzny, bardziej wyrazisty smak niż te produkowane z mleka krowiego i to właśnie dzięki temu są moimi zdecydowanymi faworytami.

Sery tego typu są również pysznym dodatkiem do zup, którym dodają wyrazistości, jak np. w przypadku dzisiejszej zupy brokułowej. Najczęściej używam tutaj sera Roquefort (owczy, nie wywołuje więc reakcji alergicznych), ale możemy użyć dowolnego sera (warto dodać, że różnią się one nie tylko smakiem, ale i konsystencją : od miękkiej, kremowej gorgonzoli, przez nieco bardziej zwarte sery jak wspomniany już Roquefort czy ich polska wersja – Rokpol (wytwarzany z mleka krowiego),  aż do twardszych, jak np. Stilton (jego irlandzki kuzyn – Cashel blue – ma nieco bardziej miękką konsystencję, jak i owcza jego wersja – Crosier blue).

*
A teraz już czas na wspomnianą zupę. Jest szybka, smaczna i syta. Idealna gdy temperatury wciąż mało wiosenne. I gdy czasu zdecydowanie niewiele. Moja ulubiona :)

*

soupebrocoliroquefort

Kremowa zupa brokułowa z niebieskim serem

2 łyżki oliwy
1 cebula
1-2 ząbki czosnku
500 g różyczek brokuła (teraz, poza sezonem można użyć mrożonych)
1 duży ziemniak (ok. 200g)
ok. 1 – 1,2 litra bulionu
sól, pieprz do smaku
spora garść (ok. 50 g) orzechów włoskich
niebieski ser pleśniowy (ok. 100-150g)
opcjonalnie : grzanki

Cebulę i czosnek obrać; cebulę drobno posiekać, czosnek zmiażdzyć. Ziemniak obrać, pokroić w kostkę, opłukać. Różyczki brokuła (świeże) opłukać.
Cebulę i czosnek udusić na rozgrzanej oliwie (kilka minut), dodać ziemniaki, zalać bulionem, zagotować i po ok. 5-7 minutach dodać brokuły. Gotować jeszcze ok. 8-10 minut (w zależności od wielkości różyczek), do miękkości (mrożone brokuły gotujemy nieco krócej niż świeże). Zupę zmiksować, doprawić do smaku (uwaga : nie solimy zbytnio zupy, ser bowiem nada jej odpowiedniego smaku).
Orzechy zrumienić na suchej patelni.
Każdą porcję zupy udekorować orzechami i kawałkami sera pleśniowego (opcjonalnie – możemy też przygotować w piekarniku grzanki z serem pleśniowym).

Smacznego!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Warzywa strączkowe i rozgrzewająca zupa

straczkowe2*

Jak pokazywałam w zimowo-warzywnym wpisie – zimą na naszym stole wcale nie musi być nudno ! Do wyboru mamy całkiem sporo warzyw, które dodatkowo możemy łączyć z wszelakimi kaszami, zbożami i warzywami strączkowymi. Do dyspozycji mamy na przykład wszelakie fasole – białą, czarną, czerwoną, adzuki, borlotti, ‘czarne oczko’ (lobia) itd., żółty groch oraz suchy zielony groszek (niezwykle bogaty w żelazo, wapń i witaminę C), suszony bób, ciecierzycę, soję czy wszelakie odmiany soczewicy (spośród wszystkich gatunków soczewicy, to ta czerwona zawiera najwięcej białka, jest więc szczególnie ważna w diecie wegetariańskiej; jest też niezwykle praktyczna, nie wymaga bowiem namaczania i bardzo szybko się gotuje – zaledwie kilkanaście minut).

*
soczewica*

Białko roślin strączkowych jest niezwykle wartościowe, co ważne jest szczególnie dla osób nie spożywających mięsa  (białko fasoli np. zawiera prawie wszystkie aminokwasy, co jest rzadkością wśród pokarmów roślinnych). Warzywa strączkowe dostarczają również naszemu organizmowi sporo cennych węglowodanów, dużą ilość błonnika oraz żelazo, wapń, fosfor,  miedź, cynk i jod a także witaminy z grupy B.
Niestety warzywa strączkowe mogą być dosyć kłopotliwe dla naszego systemu trawiennego. Soczewica, fasola adzuki, fasola mung oraz groszek są najłatwiejsze do strawienia, zaś odmiany takie takie jak m.in. : fasola pinto, czarna, nerkowata, ‘czarne oczko’ oraz ciecierzyca są bardziej cieżkostrawne (najtrudniejsza do strawienia jest soja).
*

fasola1

fasola borlotti

Dlatego właśnie warzywa strączkowe należy namoczyć przed gotowaniem (od kilku do kilkunastu godzin), wymieniając wodę 1-2 razy podczas moczenia – o ile to możliwe. Namaczanie powoduje nie tylko iż warzywa strączkowe szybciej się gotują, ale przede wszystkim ułatwia późniejsze ich trawienie (podczas namaczania zaczyna się proces kiełkowania nasion, dzięki któremu zwiększa się dostępność cennych dla naszego organizmu minerałów). Suchy zielony groszek oraz soczewica nie wymagają namaczania (szczególnie ta czerwona bardzo szybko się gotuje), groch możemy moczyć krócej, soję i ciecierzycę zaś – najdłużej. Co ważne – namaczane nasiona przed gotowaniem płuczemy i zalewamy świeżą wodą (nie gotujemy w wodzie z namaczania); nie solimy też strączkowych na początku gotowania, a dopiero w połowie/ pod koniec. Poza tym pierwsze 10 minut gotowania warzyw strączkowych (oprócz soczewicy i łuskanego grochu) powinno się odbywać bez przykrycia, na dość dużym ogniu, by rozbić enzymy zaburzające trawienie (zbieramy też i usuwamy gromadzące się na początku gotowania szumowiny). Warto jest też łączyć warzywa strączkowe z przyprawami takimi jak nasiona kopru włoskiego, z kminkiem czy majerankiem, które ułatwiają trawienie.

Z warzyw strączkowych możemy przygotować wiele wspaniałych potraw : wszelakie wegetariańskie chili i gulasze, zupy, tarty i zapiekanki, pyszne warzywne kotleciki / burgery czy pasztety. Dania takie są sycące, przyjemnie rozgrzewają organizm, a przy okazji – są niezwykle zdrowe. Taka jast również dzisiejsza zupa z soczewicy i zielonego groszku (suchego). U mnie w wersji bezmięsnej, na końcu wpisu znajdziecie jednak dopisek o jej mięsnym wariancie.

*

zupasoczewzielona2

wersja z zieloną soczewicą

*
Zupa z soczewicy i zielonego (suchego) groszku

(wg przepisu Bajaderki, z niewielkimi modyfikacjami)

6 – 8 porcji

2-3 łyżki oliwy
1 cebula
3-4 ząbki czosnku
2 średnie marchewki (ok. 180 g)
1 por (jego biała część, ok. 150 g)
2 średnie ziemniaki (ok. 280 g)
ok. 160 g selera (korzeń)
1/2 szklanki (130 g) soczewicy*
1/2 szklanki (130 g) suchego zielonego groszku (łuskanego / połówki)
ok. 1,5 litra bulionu
1-2 liście laurowe
majeranek, tymianek – świeży lub suszony
sól i pieprz, do smaku
opcjonalnie – sos sojowy**

Warzywa obrać / oczyścić. Cebulę drobno poszatkować. Czosnek zmiażdżyć i poszatkować.
Marchewkę pokroić w plasterki, pora w półplasterki, ziemniaki pokroić w kostkę, a korzeń selera zetrzeć na grubych oczkach.
Cebulę, czosnek i pora poddusić na rozgrzanej oliwie, ok. 5 – 8 minut. Groch i soczewicę wypłukać, dodać do duszącej się cebuli wraz z liściem laurowym i tymiankiem, zalać bulionem i gotować ok. 20 minut. Następnie dodać pozostałe warzywa i gotować jeszcze ok. 15-20 minut. Na koniec dodać majeranek i doprawić do smaku.
(jeśli zupa jest zbyt gęsta – dodać nieco więcej bulionu lub przegotowanej wody)

*

zupasoczewczerw

wersja z czerwoną soczewicą

*


Uwagi :

- *jeśli używamy czerwonej soczewicy, radzę dodać ją dopiero na ok. 15 –20 minut przed końcem gotowania, w przeciwnym bowiem razie zbyt mocno się rozgotuje tworząc ‘papkę’
- **zupy w wersji bezmięsnej często doprawiam sosem sojowym, co nadaje im lekko ‘wędzonego’ aromatu
- zamiast majeranku i tymianku możemy użyć np. kminu rzymskiego + kolendry + kurkumy (czy gotowej mieszanki curry)
- dla zainteresowanych – wersja mięsna (wg Bajaderki) :
3 plasterki chudego boczku + ok. 200 g pokrojonej w kostkę kiełbasy lub szynki -> podsmażamy najpierw boczek z kiełbasą, nadmiar tłuszczu odlewamy, dodajemy poszatkowaną cebulę i postępujemy jak wyżej.

*

*  *   *

*

Zapraszam Was również do przeczytania artykułu / wywiadu, który znajdziecie tutaj klik.

*

Pozdrawiam serdecznie !

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email