Archiwa kategorii: jesien

‚Oignons confits’, czyli karmelizowana cebula

oignons_caram_fromage3

To co widnieje na powyższym zdjęciu, ilustruje kawałek mojego małego, kulinarnego raju : dobry ser (najchętniej kozi lub owczy), kawałek chleba i – od czasu do czasu – coś, co podkreśli smak owego sera. Dlaczego tylko od czasu do czasu? Dlatego, iż najchętniej zjadam ser sam, bez żadnych dodatków, no może za wyjątkiem lampki dobrego wina (w zależności od pory dnia rzecz jasna ;)). A do takiego sera idealnie pasuje karmelizowana cebula (‘oignons confits’). Coś jak cebulowa konfitura, u mnie jednak z mniejszą niż zazwyczaj ilością cukru i z odrobiną octu. Zazwyczaj z dodatkiem czerwonego wina, a ostatnia wersja z porto, które nadaje karmelizowanej cebuli wyjątkowego smaku.
Tego typu ‘konfiturę’ możemy również przygotować z dodatkami smakowymi, takimi jak np. tymianek czy przyprawy korzenne; przed Świętami robiłam tę cebulę w wersji korzennej właśnie, z rodzynkami (przyprawy mniej więcej takie jak w przypadku grzanego wina) oraz z dodatkiem likieru z czarnej porzeczki (inspirowane przepisami sprzed kilku lat z ‘Elle à table’ oraz ze strony Epicurien – tutaj i tutaj). Wiem, że się powtarzam ;) ale i dziś napiszę, iż każda wersja jest pyszna, zdecydowanie warto więc z cebulą eksperymentować :)

Poniżej wersja ‚podstawowa’ :

oignons_caram_fromage1

Karmelizowana cebula z porto

‚Oignons confits au porto’

ok. 700 g czerwonej cebuli
2 łyżki delikatnej oliwy
300 ml czerwonego porto (lub wytrawnego wina)
2 łyżki miodu
ok. 2-3 łyżki cukru muscovado (więcej / mniej w zależności od Waszych upodobań)
2-3 łyżki redukcji / ciemnego ‘kremu’ octu balsamicznego
(lub nieco mniej samego octu balsamicznego)
szczypta soli

Cebulę obrać i pokroić w cienkie krążki (używam mandoliny). Oliwę rozgrzać i dusić cebulę przez kilka-kilkanaście minut, aż stanie się miękka i zacznie zmieniać kolor (poniżej zdjęcia kolejnych etapów), mieszając od czasu do czasu. Następnie dodać pozostałe składniki, wymieszać i dusić na bardzo wolnym ogniu przez ok. 45 minut (nadal od czasu do czasu mieszając), aż cebula będzie idealnie skarmelizowana, o intensywnej barwie. Przełożyć do czystego, suchego słoiczka i szczelnie zakręcić. Przechowywać w chłodnym miejscu (po otwarciu przechowywać w lodówce). Jeśli chcemy ‚konfiturę’ przechowywać dłużej, radzę przełożyć ją do wyparzonych lub wypieczonych w piekarniku słoików, jak w przypadku innych przetworów - klik.

- karmelizowanie cebuli, etap 1 :

oignons_rouges_etap1

- etap 2 :

oignons_rouges_etap2

- etap 3 (po ok. 45 minutach) :

oignons_rouges_etap3

Tak jak pisałam wyżej, do duszonej cebuli możemy również dodać np. kilka gałązek tymianku lub nieco przypraw korzennych, w zależności od tego, z czym będziemy ‘konfiturę’ serwować. Ja przygotowuję ją zawsze z dodatkiem redukcji / ‘kremu’ octu balsamicznego, który jest delikatniejszy od samego octu i lekko słodki, co idealnie pasuje do tego typu preparacji.
‚Konfitura’ ta świetnie smakuje jako dodatek do serów, ale i do wędlin czy pasztetów (często podawana jest np. do ‘foie gras’). Ostatnio użyłam jej również do przygotowania wytrawnej tarty, ale o tym będzie już następnym razem, zegar bowiem znów natrętnie przypomina, iż kilka minut temu wybiła już północ… ;)

Pozdrawiam serdecznie i już teraz życzę Wam miłego weekendu!
(ja niestety całą sobotę spędzę w pracy na szkoleniu… :/ )

oignons_caram011

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Pieczone warzywa i jesienna sałatka

pieczone_warzywa_kasza2


Wciąż pokutuje opinia, iż jesienią i zimą nie jest łatwo przygotować w kuchni coś ciekawego / kolorowego / optymistycznie nastrajającego (niepotrzebne skreślić ;)). Sezonowe, jesienne warzywa ponoć nie zawsze są wystarczającą inspiracją, z czym – jak już pewnie wiecie – absolutnie się nie zgadzam! :) I jak najczęściej staram się przekonać ‘niedowiarków’, iż nawet teraz na naszych talerzach naprawdę nie musi być nudno, że może być kolorowo i smacznie.

(zainteresowanym przypominam dwa wcześniejsze wpisy dotyczące jesienno-zimowych warzyw : tutaj tegoroczny – klik oraz zeszłoroczny – klik)

warzywa_jesien2011

Oprócz dyni (która góści u mnie aż do wiosny), jesienią i zimą warto włączyć do naszego menu wszelkie korzenne warzywa; buraki, pasternak, pietruszka, seler czy rzepa (uwielbiam surówkę z czarnej rzepy!) pełne są witamin i soli mineralnych, które z pewnością pomogą w walce z jesiennym katarem i przeziębieniem ;)

betteraves3couleurs

Warzywa, które mamy teraz do dyspozycji nie są może wizualnie tak atrakcyjne jak wiosenne nowalijki, potrzebują też zdecydowanie dłuższej ‘obróbki’, warto jednak pośwęcić im nieco naszego cennego czasu i włączyć je do jesienno-zimowego menu. A tym, którzy twierdzą, iż aktualne sezonowe warzywa są szare i nudne, polecam mariaż żółtych i ‘pasiastych’ buraków (odmiana ‘chioggia’) – czyż nie są urocze? :)  W smaku są o wiele bardziej delikatne od poczciwego buraka ćwikłowego, sprawdzą się więc tam, gdzie nie chcemy ‚zagłuszać’ bardziej wyrazistych składników.

betteraves_ch2
buraki – odmiana ‘chioggia’

Tego typu warzywa wyjątkowo dobrze smakują pieczone, potęguje to bowiem ich smak i aromat. Tym razem małe buraki (pokrojone w ósemki) upiekłam skropione oliwą, z dodatkiem soku z pomarańczy i odrobiny mielonego kuminu, co nawet ‚nie-warzywnym’ osobnikom wyjątkowo przypadło do gustu ;)
(pomysł podpatrzyłam 2-3 miesiące temu w jednym z czasopism kulinarnych, niestety nie pomnę w którym… bardzo możliwe, że był to miesięcznik Delicious lub BBC Good Food)

buraki_pieczone

Do tego pieczona dynia, pasternak i korzeń pietruszki (warzywa piekłam w 200°, do miękkości, lekko posolone i skropione oliwą, przez ok. 30 minut – buraki nieco dłużej), prażona kasza gryczana oraz pomarańczowy vinaigrette : ok. 3 łyżki oliwy3 łyżki wyciśniętego soku z pomarańczy + niecała łyżka redukcji octu balsamicznego / ‘kremu’ (lub ok. 1 łyżka octu balsamicznego + odrobina miodu lub syropu z agawy); sos mieszamy z połową czerwonej cebuli (kroimy ją w cienkie piórka) i dodajemy sporo posiekanej natki pietruszki; całość posypujemy lekko uprażonymi na suchej patelni orzechami lub pistacjami i suszoną żurawiną.

(inspiracja : roasted veg winter salad, ‚Feel Good Food’, z moimi sporymi zmianami)

pieczone_warzywa_kasza1

Mimo, iż ‘mięsożercom’ trudno w to uwierzyć ;) to sałatka ta jest naprawdę niezwykle sycąca; jeśli nie lubicie kaszy gryczanej, możecie użyć każdej innej lub też podać sałatkę np. z soczewicą czy komosą ryżową (quinoa). Wszelkie warianty są jak najbardziej dozwolone, choć mnie właśnie z kaszą gryczaną sałatka ta smakuje najbardziej :) A nadmiar pieczonej dyni i buraków podaję często w towarzystwie rukoli i koziego sera, idealnie bowiem do siebie pasują.

warzywa_pieczone_salade

*   *   *

and the Winner is… czyli nowa książka Sophie Dahl trafia do :

Trzkasieńki

(zamiast losującej ‚sierotki’ ;) czy maszyny losującej tym razem była to ‚mieszanka’ dnia i roku moich urodzin – komentarze wpisane podwójnie przez te samą osobę liczyłam tylko raz)

Kasiu, proszę o kontakt zatem i mam nadzieję, że książka Ci się spodoba :)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę udanego tygodnia!

I przypominam, iż we wtorek możecie upiec szwedzkie bułeczki adwentowe z szafranem (Lusserkatter), pieczone w Szwecji w dzień świętej Łucji (zeszłoroczny wpis i przepis tutaj – klik)

lussekatter1

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Biscotti – cantucci – cantuccini i coś na rozgrzewkę

biscotti_gingembre2

Czy na chłodne, grudniowe popołudnie jest coś bardziej rozgrzewającego niż dawka imbiru? Tak – potrójna dawka imbiru! :) Tak jak w dzisiejszych potrójnie imbirowych biscotti, idealnych na ten jesienno-zimowy czas.

Rodem ze słonecznej Toskanii, te małe słodkości wypiekane były początkowo bez jajek, za to z dodatkiem anyżu (znane również – a może przede wszystkim – jako cantucci / cantuccini). To jednak za sprawą Antonio Matei (w 1858 roku) zaczęto dodawać do ciasta jajka i migdały i tak oto w Prato powstała chluba toskańskich, znanych na całym świecie ciasteczek – Biscotti di Prato.
Dziś ‘wariacji na temat’ i kombinacji smakowych mamy bez liku, jednak te klasyczne cantucci / cantuccini nie zawierają innych dodatków prócz migdałów właśnie. Te tradycyjne, wypiekane bez tłuszczu, są zdecydowanie twardsze od ich ‘tłuszczowych’ kuzynów ;) Wszystkie są niezwykle szybkie i łatwe w przygotowaniu, co jest ich zdecydowanym atutem. Na dodatek można je dosyć długo przechowywać w szczelnym, hermetycznym pudełku, o ile oczywiście mamy wystarczająco dużo silnej woli ;) Tego typu wypieki mogą być też niezwykle sympatycznym kulinarnym podarkiem, mam więc nadzieję, że i Wam dzisiejszy przepis się przyda, nie tylko na zbliżające się Święta.
Poniżej – z moimi niewielkimi zmianami :

biscotti_gingembre4

Potrójnie imbirowe biscotti / cantucci (Tripple Ginger Biscotti)

przepis autorstwa Lou Seiberts Pappas – ‚Biscotti Cook Book’ (podany na forum Mniam przez Bajaderkę; tutaj – klik przepis również po angielsku)

3/4 szklanki migdałów (ok. 115 g)
115 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru trzcinowego (u mnie 160 g cukru zmielonego)
2 łyżki melasy
2 jajka
2 1/4 szklanki mąki (użyłam ok. 330 g, użyłam mąki T 650)
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
spora szczypta soli
2 łyżeczki mielonego imbiru
2 łyżki świeżo drobno posiekanego imbiru
2/3 szklanki kandyzowanego imbiru, drobno posiekanego (ok 115 g)
opcjonalnie : skórka otarta z 1 małej cytryny

Piekarnik rozgrzać do 170°.
Migdały lekko zrumienić na suchej patelni lub w piekarniku, wystudzić i grubo posiekać.
Mąkę wymieszać z solą, proszkiem do pieczenia i mielonym imbirem.
Masło utrzeć z cukrem na lekką, puszystą masę (min. 5 minut), dodać melasę i otartą skórkę z cytryny i – wciąż ucierając – dodawać po jednym jajku. Następnie dodać partiami mąkę (stale mieszając na wolnych obrotach), a na koniec – migdały oraz świeży i kandyzowany imbir.
Ciasto podzielić na dwie części i z każdej uformować długi wałek (ok. 5 cm x 35) i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec ok. 25 – 30 minut, aż ciasto się dobrze zrumieni. Przestudzić (ok. 5 – 10 min), po czym pokroić (lekko ukośnie) na kromeczki o grubości ok. 1,5 cm. Ułożyć je na blasze i piec ok. 8-10 minut, przewracając je ewentualnie na drugą stronę w połowie pieczenia.
Wystudzić na kratce i przechowywać w hermetycznym pudełku.

Uwagi :
- do drugiej partii ciasta dodałam otartą skórkę z cytryny, która wg mnie świetnie komponuje się z imbirem, możecie jednak oczywiście ją pominąć
- jeśli obawiacie się zbyt mocno imbirowego smaku, możecie zmniejszyć nieco ilość mielonego imbiru, radzę jednak nie zmieniać proporcji świeżego i kandyzowanego imbiru, nadają bowiem ciasteczkom odpowiedniego smaku i aromatu
- zamiast 2 długich wałków ciasta, można przygotować 3-4 krótsze

biscotti_gingembre1


Po długim dniu pracy biscotti idealnie pasują do popołudniowo-wieczornej herbaty, w moim przypadku również imbirowej :) Choć przyznaję, że ich tradycyjne połączenie z Vin Santo jak najbardziej do mnie przemawia – rozgrzewa prawie tak jak imirowa herbatka ;)
(przy okazji zerknijcie również do Małgosi – klik, u której znajdziecie bardziej klasyczny przepis)

biscotti_gingembre3

Wielbicielom biscotti / cantucci polecam również dwa poprzednie przepisy : pyyyszne  biscotti z suszonymi żurawinami i orzechami oraz korzenne biscotti z koryntkamiklik.

Przypominam także zeszłoroczny wpis o imbirze kandyzowanymklik, który cieszy się dosyć dużą popularnością.

imbirkandyzwsyropie01

A dzisiejszy przepis dołączam do Korzennego Festiwalu Ptasi :)


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email