Archiwa kategorii: jesien

Jaglanka śniadaniowa i Piąta Pora Roku

millet
Uwielbiam weekendy. Wiem, brzmi to niezwykle banalnie (czy jest ktoś, kto nie lubi weekendów?), ale mimo iż lubię swoją pracę oraz wszystkie codzienne zajęcia i rytuały, to weekendy są jednak moją ulubioną częścią tygodnia (zresztą uważam, że powinny się zaczynać już w piątek! ;)). Mam wtedy czas na późne, niespieszne śniadanie, którego u progu jesieni organizm wyjątkowo się domaga. Teraz częściej niż zwykle mam ochotę na coś ciepłego / lekko rozgrzewającego, idealnym rozwiązaniem jest więc jaglanka z mlekiem migdałowym (tym bardziej, że kasza jaglana właśnie o tej porze roku jest dla nas idealna).

Kasza jaglana (czyli łuskane proso) to zdecydowanie jedna z najzdrowszych kasz. Działa odkwaszająco / alkalizująco (podobno korzystnie wpływa również na poziom dobrego cholesterolu), bogata jest w witaminę E oraz w witaminy z grupy B, w krzem, żelazo, magnez i fosfor. Wg medycyny chińskiej, proso wzmacnia żołądek i śledzionę, ‘osusza’ organizm (co pomaga w walce z wieloma schorzeniami…), wzmacnia naszą odporność i dodaje energii, a jako iż należy do elementu Ziemi, to właśnie teraz u schyłku lata, czyli w czasie tzw. Piątej Pory Roku, warto włączyć ją do naszego jadłospisu (więcej na ten temat pisałam tutaj – klik).

millet_fruits1
Moja śniadaniowa jaglanka pachnie cynamonem, daktylami i migdałami. Czasami trafia tu jeszcze szczypta kardamonu lub imbiru, czy otarta skórka z pomarańczy. Podaję ją z mlekiem migdałowym (lub migdałowo-ryżowym), nie dosładzam jej już niczym, gdyż słodycz daktyli jest tutaj całkowicie wystarczająca. A jeśli na ‘zużycie’ czekają akurat jakieś owoce, to przygotowuję z nich coś w rodzaju owocowego sosu, z którym serwuję później kaszę (choć wersja ta częściej pojawia się np. na podwieczorek…).
Uwaga – – osoby z bardzo poważnymi problemami trawiennymi oraz cierpiące na poważne problemy tarczycowe nie powinny spożywać kaszy jaglanej w zbyt dużych ilościach.

Przy okazji dodam, iż kasza jaglana którą kupuję tutaj, nie ma absolutnie żadnej goryczki, o której tak często czytam / słyszę z polskich źródeł, dlatego też nigdy nie płuczę jej we wrzątku (jak się to zaleca), gdyż absolutnie nie mam takiej potrzeby (podobno gorzki posmak i nieprzyjemny zapach świadczy niestety o tym, że kasza nie jest już pierwszej świeżosci…).

(a jeśli lubicie tego typu śniadania, to polecam Wam również owsiankę Patrycji – klik)

millet_amandes2
Jaglanka śniadaniowa, z daktylami i cynamonem

2 – 2,5 szklanki mleka migdałowego lub migdałowo-ryżowego (lub wody)
½ szklanki kaszy jaglanej
garść daktyli lub rodzynek (lub innych ulubionych suszonych owoców)
spora szczypta cynamonu
szczypta imbiru
szczypta soli
otarta skórka z pomarańczy
uprażone płatki migdałowe (lub inne ulubione orzechy)
(w drugiej wersji – sos morelowo-jeżynowy z kardamonem)

(jeśli chcemy, by danie było bardziej rozgrzewające dla organizmu, kaszę należy podprażyć przed gotowaniem)

Daktyle pozbawić pestek i pokroić.
Mleko / wodę zagotować, wsypać kaszę, następnie dodać daktyle i cynamon, po chwili imbir, a następnie sól. Gotować do otrzymania ulubionej konsystencji (u mnie to maks. 15 minut) i w razie potrzeby dodać więcej wody / mleka, a pod koniec gotowania dodać otartą skórkę z pomarańczy. Przed podaniem posypać kaszę płatkami migdałowymi lub orzechami.

millet_fruits2
Zainteresowanym tematem Kuchni Pięciu Przemian polecam m.in. te oto książki :

Bożena Żak – Cyran : ‘Jedz i żyj zgodnie z porami roku’
Bożena Żak – Cyran : ‘Wzmacniaj odporność prostym pożywieniem’
(oraz wszystkie w zasadzie książki Pani Bożeny…)
Barbara Kuligowska – Dudek : ‘Gotowanie według Pięciu Przemian. Dieta długowieczności’
Paul Pitchford : ‘Odżywianie dla zdrowia’


Pozdrawiam i życzę Wam miłego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Tarta / pizza na piwie

swiss_pizza2
Nie wiem jak Wy, ale ja nie najlepiej znoszę tę zmianę czasu… Owszem – wieczorem lubię dłużej cieszyć się słońcem i światłem dziennym, jednak gdy budzik dzwoni teraz o 6 rano, dla mojego organizmu wciąż jest przecież 5:00, czyli ciemna noc ;) Na pocieszenie miałam dziś przed sobą równie mało rozbudzonych i ziewających uczniów, tak więc cierpienie moje było nieco mniejsze ;)
Zmiana czasu na letni ma jednak jeden wielki plus – oznacza zbliżające się coraz cieplejsze i piękniejsze dni, dlatego w miniony weekend nadeszła pora pożegnania kilku typowo jesienno-zimowych dań. Jednym z nich była pewna tarta na drożdżowym spodzie, którą ja ochrzciłam mianem szwajcarskiej pizzy ;) Przepis znalazłam całkiem przypadkiem na początku lutego w pewnym ‘sklepowym’ tygodniku i od tego czasu wszyscy proszą o powtórkę! Stwierdziliśmy więc wczoraj, że pora najwyższa, by przepis ten nareszcie znalazł się również na blogu :)

swiss_pizza3
Co w tej tarcie / pizzy jest tak szczególnego? Przede wszystkim samo ciasto, które przygotowuje się tutaj z użyciem piwa i to od niego właśnie zależeć będzie smak naszej tarty / pizzy; dobrze będzie użyć tutaj np. piwa ciemnego czy niefiltrowanego – kiedyś zutylizowałam piwo kasztanowe, które nadało wypiekowi wspaniałego, niepowtarzalnego smaku i charakteru. I do tego dodatki, które idealnie komponują się z tym piwnym ciastem : musztarda, cebula dymka i duuużo sera; w oryginale zaleca się użycie mieszanki do fondue moitié-moitié, czyli pół na pół ser Gruyère oraz Vacherin Fribourgeois, jednak każdy dobrze topiący się ‘charakterny’ ser będzie tutaj odpowiedni (jeśli dodamy go za mało, ciasto będzie po upieczeniu nieco ‘suche’).
Zmiany, które wprowadziłam do oryginału są niewielkie : część mąki zastąpiłam razową orkiszową (świetnie komponuje się ze smakiem piwa), dodałam nieco oliwy do ciasta oraz zmniejszyłam ilość piwa (którego było tu zdecydowanie za dużo w stosunku do mąki). Do tego zakupiona w sobotę na targu dymka z uprawy biodynamicznej oraz owczy ser, którego od czasu alergii używam w zastępstwie (i który idealnie tutaj pasował). Rezultat poniżej :)

swiss_pizza01
Tarta / pizza na piwie

250 g mąki pszennej (np. T 650)
100 g mąki orkiszowej razowej
1 łyżeczka soli (używam szarej morskiej)
ok. 1 ¼ łyżeczki suchych drożdży (lub ok. 15 g świeżych)
1,5 łyżki oliwy
ok. 175 -200 ml piwa (najlepiej ciemnego / niefiltrowanego)
nadzienie:
1,5 – 2 łyżki musztardy z całymi ziarnami gorczycy (lub waszej ulubionej)
ok. 200 – 250 g startego, łatwo topiącego się sera (u mnie owczy)
3 cebule dymki
pieprz z młynka

Wymieszać mąkę i sól, następnie dodać drożdże (jeśli używamy świeżych – pokruszone), wlać piwo i oliwę i zagnieść elastyczne ciasto (odpowiednio wyrobione będzie odklejać się od ścianek misy). Przełożyć je do lekko naoliwionej miski, szczelnie przykryć i odstawić do podwojenia objętości (ok. 1,5 godz.).
Szczypior cebuli pokroić na ukos (cebuli dodaję niewiele – jedną jeśli jest większa, więcej jeśli są bardzo małe).
Piekarnik rozgrzać do 250°.
Wyrośnięte ciasto umieścić na lekko umączonym blacie i rozpłaszczyć / rozwałkować na ok. 2-3 mm (można też podzielić ciasto na 2 lub 4 części i przygotować mniejsze, indywidualne porcje), brzegi ciasta lekko posypać mąką. Spód posmarować musztardą, posypać posiekaną dymką oraz startym serem, lekko doprawić pieprzem.
Po przełożeniu pizzy / tarty do piekarnika obniżyć temperaturę do 220° i piec ok. 15 minut. Pałaszować natychmiast :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Rozrzewająca zupa soczewicowa z dynią

epices_nov2013
Kilka dni temu zawitał do nas pierwszy śnieg. I choć w mieście nie ma już po nim śladu, to lodowaty wiatr, który towarzyszy nam ostatnimi czasy, nie pozwala zapomnieć, że zima już za pasem. W takie dni najchętniej sięgam po rozgrzewające przyprawy (na zdjęciu kończąca się już pyszna, kenijska mieszanka curry oraz nowa dostawa przypraw od przyjaciółki, prosto z Indii) oraz sycące strączkowe dodatki. Najczęściej jest to czerwona soczewica (wyjątkowo zdrowa, o czym wspominałam np. tutaj – klik i tutaj), gdyż zawierając aż 25 g białka jest idealnym składnikiem bezmięsnej diety.
Pierwsze soczewicowe zupy gotowałam trochę na wzór grochówki, dodając liść laurowy, ziele angielskie i przede wszystkim – duuużo majeranku :) Później była wersja turecka (z suszoną miętą, papryką), była i taka z dodatkiem wędzonej papryki, była i etiopska (to jest właśnie wielki plus pracy z ludźmi z czterech stron świata :)) oraz – nasza ulubiona – z curry, na ostro.
Często moja soczewicówka powstaje jako produkt uboczny weekendowej pizzy – jako iż do tej ostatniej (a raczej do jej sosu pomidorowego) nie zużywam całej butelki przecieru, reszta trafia właśnie do zupy soczewicowej, co wyjątkowo jej służy :) W sezonie dodaję tu również dynię –  jeśli dysponję akurat upieczonymi wcześniej kawałkami dyni, to dodaję je dopiero pod koniec gotowania, gdy zupa jest praktycznie gotowa. I do tego jak najwięcej świeżej kolendry (niestety dopiero jako dodatek na moim talerzu, mąż bowiem za nią nie przepada…). Oto nasza ostatnia, wczorajsza wersja :

soupe_lentilles_courge1

Rozgrzewająca zupa soczewicowa z dynią

ok. 500 g dyni (waga po przygotowaniu) lub słodkich ziemniaków
2-3 łyżki oliwy / oleju
ok. 120 g białej części pora
1-2 szalotki
3 ząbki czosnku
1 średnia marchewka
1,5 – 2 łyżeczki mielonego kuminu
¾ łyżeczki mielonej kolendry
2 łyżeczki mieszanki curry
spora szczypta płatków chilli
400 – 450 ml przecieru pomidorowego
200 g czerwonej soczewicy
1 ¼ litra delikatnego bulionu (lub wody)
sól, pieprz do smaku
świeża, posiekana kolendra
sok z limonki / cytryny

Dynię obrać ze skórki (przy użyciu odmiany Hokkaido nie jest to konieczne) i pokroić w średniej wielkości kostkę.
Białą część pora umyć, dokładnie osuszyć, poszatkować. Szalotki poszatkować. Czosnek zmiażdżyć i poszatkować. Marchewkę obrać i pokroić w małą kostkę (lub zetrzeć na tarce).
Soczewicę wypłukać w zimnej wodzie (płuczemy tak długo, aż woda będzie czysta).
Na rozgrzanym tłuszczu podsmażyć por i szalotki (warzywa mają zmięknąć, nie dopuszczamy do zbytniego zbrązowienia), następnie dodać czosnek, chilli, kumin i kolendrę i smażyć jeszcze 1-2 minuty. Dodać curry, marchewkę i dynię, wymieszać i chwilę podsmażyć. Wlać przecier pomidorowy i bulion, dodać soczewicę, zamieszać. Gotować ok. 25 -30 minut, aż soczewica dobrze się rozgotuje. Doprawić do smaku solą, świeżo zmielonym pieprzem i sokiem z limonki / cytryny, posypać posiekaną kolendrą.

soupe_lentilles_courge2
Uwagi :
- jak pisałam wyżej, można tutaj również użyć już upieczonej dyni, dodając ją pod koniec gotowania zupy
- zamiast dyni możemy użyć również słodkich ziemniaków
- jeśli pomijamy dodatek dyni, dodajemy nieco więcej soczewicy (lub mniej bulionu)
- jeśli chcemy, by smak czosnku był bardziej intensywny, 1 przeciśnięty ząbek czosnku możemy dodać już na samym końcu gotowania
- ja często daję również sporą szczyptę kurkumy (nie tylko ze względu na walory smakowe, ale przede wszystkim – zdrowotne)

*   *   *

Tym, którzy lubią czerwoną soczewicę i zupy z jej dodatkiem, polecam również poprzednią wersję – klik, zdecydowanie bardziej fotogeniczną :)

soupe_lentilles_maroc01

Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email