Archiwa kategorii: kulinarne podarki

Czekoladowy Weekend, cz.3

Pierwsze dokładne receptury na przyrządzanie i przyprawianie kakao oraz opisy wszelkich rytuałów z nią związanych zawdzięczamy plemieniu Majów. Europa natomiast ‘odkryła’ kakao dzięki Kolumbowi i hiszpańskim mnichom, którzy to opracowali nową receptę na przyrządzanie napoju z ziaren kakaowca, dodając do zmielonych na pył nasion cukier oraz cynamon i anyż , a wszystko z dodatkiem gorącej wody. Z Hiszpanii kakao zawędrowało na dwór króla Francji, a w 1750 roku – do Szwajcarii. Cailler, Suchard, Nestlé, Lindt, to nazwiska które znamy do dziś.Jednak to dzięki pewnemu Holendrowi, Casparus Van Houten, w 1828 roku nastąpił przełom w produkcji kakao. Opracował on bowiem metodę oddzielenia masła kakaowego od reszty masy, w wyniku czego otrzymał produkt sypki, odtłuszczony i łatwo rozpuszczalny w mleku. Jest on uważny za pierwszego producenta czekolady. Ten wynalazek spowodował, że koszty produkcji czekolady znacznie zmalały, a czekoladowe napoje zyskały wielką popularność. 50 lat później, Szwajcar Rudolf Lindt wynalazł konchę [od greckiego. konche = muszla] – urządzenie tak mieszające składniki, by zniknął cierpki smak, a masa czekoladowa nabrała aksamitnej konsystencji i mogła rozpływać się w ustach. Mniej więcej w tym samym czasie, Szwajcar Henryk Nestlé opracował przepis wymieszania kakao z mlekiem w proszku. W ten sposób powstała, znana i powszechnie lubiana czekolada mleczna (cytuję za DomemCzekolady).
Jako, że Szwajcaria nadal jest jednym z bardziej znanych producentów czekolady, wiele jest tu miejsc, gdzie można kupić przepyszne, świetnej jakości wyroby, produkowane na miejscu, często od pokoleń.
U mojego ulubionego ‘czekoladnika’ (Blondel, kilka info tutaj) kupić można ponad 50 rodzajów czekolady! Z pomarańczą, cytryną, z bazylią, bananowa, ananasowa, z nugatem, z marcepanem, z orzeszkami piniowymi, z morelami, kokosem, z makiem, z owocami leśnymi, waniliową, kawową, karmelową, itd, itd… Jest tam również ponad 50 smaków pralinek i blisko 30 rodzajów trufli… I jako, że pracuję w sąsiedztwie tego przybytku, to domyślacie się, jakie katusze cierpię, przechodząc codziennie obok ;) Sklepik ten istnieje już od 1850 roku i wchodząc tam ma się wrażenie, że czas stanął w miejscu. To chyba jedyny sklep, przed którym zobaczyć tu można kolejkę! Sam sklepik jest bowiem dość mały i przede wszystkim wąski i ‘mieści’ się w nim zaledwie kilku klientów jednocześnie. Jednak czy w zimnie, czy w deszczu, wszyscy dzielnie czekają na swoją kolej by móc dokonać zakupu w tym Przybytku Czekolady :)

W tym roku, na każdy dzień tego wyjątkowego Weekendu przygotowałam coś, czego wcześniej nie robiłam, by i dla mnie był to czas odkryć :) Dziś, na zakończenie naszej wspólnej zabawy, jest coś małego, do popołudniowej kawy na przykład, i w mojej wersji – dla dorosłych ;) A są to trufelki. Zawsze wydawało mi się, że jest to coś trudnego do zrobienia, okazuje się jednak, że wręcz przeciwnie – nie ma chyba nic prostszego; jeśli robimy ich większą ilość, to jest to troszkę pracochłonne zajęcie, jednak – jak dla mnie – bardzo przyjemne :)
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym trzymała się jednego konkretnego przepisu ;) A właściwie inaczej : jako, że nie znalazłam takiego przepisu, jaki mi się ‘wymarzył’, to ‘ulepszyłam’ inny. A wymarzyłam sobie smak śliwki w czekoladzie, macerowanej w czymś dobrym ;) z dodatkiem migdałów. Zawsze z wielką rezerwą podchodziłam do różnych ‘domowych’ trufelków, teraz jednak wiem, że wchodzą one na stałe do mojego repertuaru. I w kolejce czekają już następne :)
Poniższy przepis to ‘mix’ przepisu na trufle pana Hermé oraz Bajaderki (przepis na forum CinCin). Dodam tylko, że przepis Bajaderki wydaje mi się idealny, jednak ‘wyszperałam’ go nieco za późno, to raz, a dwa zawsze niestety troszkę ‘boję się’ szklankowych przepisów ;)

truffes1

Trufle czekoladowo-śliwkowe

na ok. 30 sztuk

200 g gorzkiej czekolady
150 g słodkiej śmietany
30 g masła
50 g zmielonych migdałów
15 suszonych śliwek namoczonych w alkoholu (np. armagnac,brandy, rum etc., u mnie ‘Vieille Prune’)
+ kakao i migdały do obtoczenia trufli

Śliwki namoczyć w podgrzanym alkoholu przez min. 2 godziny, lecz im dłużej się macerują, tym lepiej (możemy też alkohol lekko ‘rozcieńczyć’ odrobiną wrzątku jeśli ‘obawiamy się’ zbyt mocnego smaku). Po namoczeniu odsączyć je i pokroić w małą kostkę. Zachować łyżkę alkoholu z maceracji.
Śmietanę zagotować na średnim ogniu, zdjąć z ognia, dodać posiekaną czekoladę i rozpuścić ją stale mieszając, następnie dodać masło w kawałkach i dobrze wymieszać do uzyskania jednolitej masy. Następnie dodać pokrojone śliwki, migdały oraz jedną łyżkę alkoholu z maceracji i ponownie wszystko dobrze wymieszać. Masę ostudzić i wstawić do lodówki na kilka godzin aż lekko stężeje. Następnie formować z niej kuleczki i obtaczać je w kakao lub w mielonych migdałach. Najlepiej przechowywać w hermetycznym pudełku w lodówce.
Do obtoczenia trufli użyłam właśnie wspomnianego na początku kakao Van Houten, którego to próbowałam po raz pierwszy (za sprawą Dirk, której to raz jeszcze serdecznie dziękuję!!!).

Pozdrawiam serdecznie!

foodelek: przepisy tygodnia

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Duńskie ciasteczka



Dziś mam dla Was ciasteczka z pewnego duńskiego przepisu przygotowane na kulinarny Tydzień Skandynawski – zorganizowany i prowadzony przez Kiiri i Atinę.
Z duńską kuchnią zapoznałam się kilka lat temu, dzięki kuzynce, którą los rzucił w tamte strony właśnie ;) Spodobał mi się fakt, że Duńczycy zwracają dużą uwagę na ekologię (nie tylko jeśli chodzi o jedzenie) i że łatwo tam o wszelakie tego typu produkty. Duńczycy jedzą sporo nabiału, mają na przykład niesamowity ‘smakowy’ wybór świetnej jakości jogurtów. I nawet ja, która za jogurtami nie przepadam, uwielbiam te ‘ichniejsze’ ;) Coś co bardzo przypadło mi tam do gustu, to ‘Smørrebrød’, czyli coś à la kanapki z czarnego, razowego chleba, które je się zazwyczaj na lunch (możecie o nich przeczytać np. tutaj). I chociaż tradycyjnie w duńskiej kuchni królują mięsne i rybne potrawy, jest też jednak sporo ciekawych przepisów ‘wege’ i oczywiście mnóstwo wspaniałych wypieków i słodkości! I choć dzisiejsze ciasteczka nie do końca są pewnie duńskie, to zdecydowanie warte są publikacji :)
Tydzień temu bowiem dostałam kolejny numer ‘Mad!’ (swoją drogą, czy ktoś z Was by wpadł na to, że to się wymawia ‘mel’?!? dziwny język, nieprawdaż? ;) ) w którym jak zwykle urzekło mnie kilka przepisów, a przede wszystkim wiele ‘smakowitych’ zdjęć. Jako, że w tym numerze jednak sporo jest przepisów mięsno-rybnych (czyli niestety nie do końca dla mnie…) to zaczęłam od słodkości.
Na ‘pierwszy ogień’ poszły ciasteczka cytrynowo-anyżowe, przetłumaczone przez Hefę, której raz jeszcze bardzo serdecznie dziękuję za poświęcenie :) A kuzynce za prezent :)
Wprawdzie to cynamon czy kardamon kojarzą nam się bardziej z kuchnią skandynawską, jednak i te ciasteczka warto jest upiec :) 

biscuitscitronanis1

Ciasteczka cytrynowo-anyżowe

250g mąki pszennej
otarta skórka z 1 cytryny
75g cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia*
125g masła
1 łyżka ziaren anyżu**
1 jajko
1-2 łyżki soku z cytryny lub likieru anyżowego
+ lukier cytrynowy do dekoracji
*dałam tylko łyżeczkę
**użyłam łyżeczki mielonego anyżu

Wymieszać mąkę, skórkę cytrynową, cukier i proszek. Masło pokroić w kawałki i wymieszać z resztą składników aż utworzy się ‚kruszonka’.
Lekko zgnieść ziarna anyżu. Jajko z anyżem i sokiem cytrynowym (lub likierem) ubić, dodać do mąki i szybko wymieszać ciasto rękami (nie wyrabiać !). Z ciasta utworzyć gruby rulon, zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na minimum 1 godzinę.
Następnie rozwałkować ciasto na grubość ok 1 cm (ja radzę na ok. 5-7 mm), pokroić ostrym nożem na ciasteczka, układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec w 180° ok. 8-10 minut do zezłocenia (u mnie 13 min.).
Po wystudzeniu ciasteczek na kratce, ozdobiłam je cytrynowym lukrem (cukier puder + sok cytrynowy).

Ciasteczka są delikatnie maślane, aromatyczne i bardzo ciekawe w smaku. Ja dodałam (bardzo) płaską łyżeczkę anyżku i mimo że za anyżkiem nie przepadam, to w tych ciasteczkach świetnie się on komponuje. Może i Wam ten smak przypadnie do gustu? :)

biscuitsmad0109

I jeszcze tylko na koniec dodam (skoro już o tygodniach kulinarnych mowa ;) ), że już niebawem zaproszę Was na kolejną edycję Czekoladowego Weekendu! Czekoladowy baner bowiem już gotowy ;)

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Biscotti

Moje dzisiejsze biscotti to prawdziwy kulinarny debiut jeśli chodzi o ten wypiek. Biscotti które jadłam wcześniej nigdy do końca mnie urzekły, widocznie nie trafiłam wtedy na ‘mój’ smak. Aż do teraz, gdy postanowiłam wypróbować dwa z podanych przez Bajaderkę przepisów na forum Mniam. Te niesamowicie pyszne biscotti znikają w zastraszającym tempie i nie mogę nie podzielić się z Wami tymi smakowitymi recepturami.

Przepisów na biscotti jest sporo; te najsłynniejsze wywodzą się z miasta Prato w Toskanii i znane były już w XIII wieku. Ich nazwa oznacza ‘pieczone dwa razy’ : ‘bis’-‘cotto’. To podczas tego drugiego zapiekania staną się one bardziej lub mniej suche w zależności od tego, jak długo pozostaną w piekarniku. Swietnie przechowują się w hermetycznej puszce do kilku tygodni (o ile wystarczy Wam na tyle silnej woli :))
Mogą też być pięknym, smakowitym prezentem świątecznym, dlatego może i Wam w nadchodzącym czasie te przepisy się przydadzą.

Cytuję (za zgodą Bajaderki) :

Biscotti z suszonymi żurawinami i orzechami

2 1/4 szklanki mąki
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
170 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru
2 duże jajka
2 łyżeczki otartej skórki z cytryny
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1/2 łyżeczki ziaren anyżu (niekoniecznie)*
1 1/4 szklanki suszonych żurawin
1/2 szklanki orzeszków pistacjowych (można uzyć piniowych)**

*zamiast niego dodałam szczyptę cynamonu
**użyłam pół na pół piniowych i pistacjowych
Rozgrzać piekarnik do 165ºC. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia. Masło i cukier utrzeć mikserem na gładką masę, dodać jajka, po jednym, wymieszać ze skórką cytrynową, wanilią i anyżem. Dodać mąkę i wymieszać tylko do momentu kiedy składniki dobrze się połączą. Wymieszać z żurawinami i orzechami (ciasto będzie dość lepkie, takie ma być). Podzielić na dwie części i dobrze umączonymi rękami uformować 35-38 cm, lekko spłaszczone wałki. Ułożyć na blasze i piec około 30 minut aż do momentu kiedy będą wydawały się suche i zaczną się lekko rumienić. Wyjąć, przestudzić i pokroić na lekko ukośne 2cm kromeczki – ułożyć z powrotem na blasze i piec około 8 minut z każdej strony, aż do momentu kiedy się ładnie zrumienią. Wystudzić.

Można użyć oczywiście dowolnych suszonych owoców – pyszne są z suszonymi jagodami i orzechami wloskimi na przykład.

(moje biscotti były dosyć kruche, może odrobinę za długo piekłam je w pierwszej fazie…)

Korzenne Biscotti z koryntkami

1 szklanka koryntek
2 łyżki brandy*
2 1/4 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
1/2 łyżeczki świeżo zmielonego (bardzo ważne!) białego pieprzu**
po 1/2 łyżeczki zmielonych goździków, cynamonu, imbiru, gałki muszkatałowej
szczypta soli
3 duże jajka
3/4 szklanki cukru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1 lyżka otartej skórki z pomarańczy
1 lyżka otartej skórki z cytryny

* użyłam rumu
** nie dodałam
Koryntki zalać bandy i zostawić aby nasiąkły. Rozgrzać piekarnik do 180ºC.

W dużej misce wymieszać razem mąkę, proszek do pieczenia, sodę, przyprawy korzenne i sól. Jajka ubić z cukrem do białości (około 10 minut), dodać wanilię i otarte skórki, wymieszać. Suche składniki przesiać do miski z ubitymi jajkami i delikatnie wymieszać szpatułką lub drewnianą łyżką, dodać koryntki razem z brandy i delikatnie wymieszać. Ciasto będzie dość miękkie więc przełożyć je łyżką na płaską blachę formując dwa rulony o wymiarach około 30 x5cm. Lekko zwilżonymi w wodzie dłońmi wygładzić ciasto. Piec około 30 minut, aż będą rumiane – wyjąć, przestudzić przez 10 minut, obniżyć temperatureę piekarnika do 165ºC. Pokroic na około 1,5 cm kromeczki i układać ponownie na blasze – podpiec przez około 7-8 minut. Wystudzić na drucianej siateczce.

Te biscotti nabieraja wlasciwego smaku dopiero po kilku dnaich – sa dość pikantne w smaku dzięki białemu pieprzowi.

(Przepisy pochodzą z książki ‘Biscotti’ by Maria Robbins)

Smacznego !

Bajaderko, jak zwykle dziękuję za świetne przepisy ! :)

I pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie !

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email