Na pierwszym planie – ‚kwiat’ muszkatołowca (osnówka).
*
Po imbirze kandyzowanym pora na wspomniany wcześniej korzenny syrop imbirowy. Pomysł ten spodobał mi się już w zeszłym sezonie (oryginał pochodzi z barrrdzo imbirowo-korzennej książki autorstwa Alice Hart), choć recepturę nieznacznie zmodyfikowałam. Przede wszystkim oprócz gałki muszkatołowej dodałam również ‘kwiat’ muszkatołowca (czyli osnówkę), która nadaje delikatnego, korzennego aromatu. Dodałam też goździki oraz – w jednej z wersji – zamiast ziarenek czarnego pieprzu użyłam ziela angielskiego, co bardzo korzystnie wpłynęło na smak syropu. Idealny do wypieków, deserów czy koktajli (również tych ‚dla dorosłych ;) ). Sprawdzi się także jako ‚podarkowe’ małe co nieco :)
*
Korzenny syrop imbirowy
60-80 g świeżego imbiru*
2 laski cynamonu
4-5 ziarenek czarnego pieprzu (lub ziela angielskiego)
2 goździki
1/2 gałki muszkatołowej**
1 łyżka ‘kwiatu’ gałki muszkatołowej(czyli suszonej osnówki)
250 ml wody
240 g cukru (użyłam jasnego trzcinowego)
* więcej, jeśli chcemy otrzymać bardziej czy mniej intensywny syrop
**jeśli nie dodajemy ‘kwiatu’ – 1 cała gałka muszkatołowa
Imbir obrać i pokroić w plastry. Wszystkie składniki umieścić w rondelku i podgrzewać do rozpuszczenia się cukru; następnie syrop zagotować i gotować przez ok. 5-10 minut na wolnym ogniu. Przykryć i pozostawić na ok. 20-30 minut (w zależności od tego, czy chcemy otrzymać bardziej czy mniej intensywny syrop). Następnie syrop przecedzić i przelać do słoika lub butelki, szczelnie zakręcić. Przechowywać chłodnym miejscu (najlepiej w lodówce).
*
Miniony weekend pachniał nie tylko kawą i pomarańczami, ale również (a może przede wszystkim ;) ) imbirem. Już jakiś czas temu Bareya zapytał mnie o przepis na imbir kandyzowany, stwierdziłam więc, że chyba już pora, by ponownie przetestować kilka przepisów. Pierwszy imbir kandyzowany jaki robiłam kilka lat temu mnie nie zachwycił. Był zdecydowanie zbyt mocny w smaku, zbyt agresywny dla podniebienia. Jeśli więc nie macie ochoty zionąć ogniem po jego spożyciu, wybierzcie taki przepis, w którym imbir gotuje się najpierw kilka minut w samej wodzie, najlepiej dwa lub trzy razy; jeśli natomast wolicie faktycznie bardzo mocny imbirowy smak – wygotujcie go tylko raz. W przepisach w których cukru jest o wiele więcej niż wody, płatki imbirowe stają się – jak dla mnie – nieco zbyt ‘twarde’ po ugotowaniu i wystygnięciu, a syrop bardziej przypomina gęsty, twardniejący karmel niż syrop cukrowy. Jeden z nich np. całkowicie zastygł po przełożeniu do słoiczka, przed użyciem więc będzie trzeba go ponownie podgrzać i rozpuścić. Ale takie są właśnie uroki kulinarnych testów ;)
Ostatecznie moim zdecydowanym faworytem okazał się przepis Davida Lebovitza (co nie powinno dziwić, wszak jego przepisy są naprawdę świetne!). Imbir z tego przepisu jest dokładnie taki jak lubię : delikatny, lecz nadal ‘imbirowy’ ;), słodki i rozpływający się w ustach. Syrop ma idealną konsystencję i świetnie nadaje się również jako dodatek do wszelakich deserów, wypieków czy koktajli. A przy okazji podczas przygotowawania go w Waszym domu unosić się będzie wspaniały, imbirowy, orzeźwiający aromat :)
Przygotowanie kandyzowanego imbiru jest naprawdę łatwe, warto więc pokusić się o zrobienie go takim oto domowym sposobem (a przy okazji może to być również sympatyczny podarek np. świąteczny).
500 g świeżego imbiru
800 g cukru (użyłam nieco więcej – ok. 850 g jasnego trzcinowego)*
1 litr wody
szczypta soli
Uwaga :
Kupując kłącza imbiru pamiętajmy, by miały one gładką skórkę, by nie były pomarszczone czy wysuszone; wybierajmy te, które są najcięższe, to bowiem świadczy również o ich świeżości.
Imbir obrać ze skórki (używam obieraczki, takiej jak do pomidorów np.) i pokroić na dosyć cienkie plasterki (ok. 1,5 – 2 mm). Przełożyć imbir do rondelka o grubym dnie i nalać tyle wody, by imbir był przykryty. Zagotować, następnie zmnijszyć ogień i gotować na bardzo wolnym ogniu przez 10 min. Odcedzić, ponownie zalać imbir zimną wodą i powtórzyć gotowanie.
Wodę, cukier sól oraz odcedzony imbir wymieszać w rondelku i gotować tak długo, aż syrop uzyska temperaturę 106°. Jeśli nie posiadamy termomentra cukierniczego – gotujemy syrop tak długo, aż będzie mieć konsystencję ciekłego miodu (ważne jest, by syrop gotować na bardzo wolnym ogniu).
Jeśli chcemy otrzymać ‘suchy’ imbir kandyzowany – odcedzamy płatki imbiru z syropu, przekładamy np. na papier do pieczenia wysypany odrobiną cukru i jeszcze ciepły obtaczamy w cukrze. Pozostawiamy do całkowitego wyschnięcia.
* *
Jeśli chcemy przechowywać imbir bezpośrednio w syropie – pozostawiamy preparację do wystygnięcia (na minimum godzinę lub na całą noc), a natępnie przekładamy do czystych słoiczków i przechowujemy w chłodnym miejscu (najlepiej w lodówce), do roku.
‘Suchy’ kandyzowany imbir możemy przechowywać w temperaturze pokojowej (szczelnie zamknięty) przez kilka miesięcy.
*
* jeśli użyjecie cukru rafinowanego, kolor syropu będzie nieco jaśniejszy, ja jednak lubię ten bursztynowy, głęboki kolor jaki można uzyskać dzięki dodatkowi cukru trzcinowego.
A już w ‘następnym odcinku’ – syrop imbirowy z korzenną nutą :)Mam *
Wczoraj po raz pierwszy pomyślałam, że chyba już pora wyciągnąć cieplejszą kurtkę, a za niedługo pewnie i rękawiczki. Wieczory i poranki są już zdecydowanie coraz chłodniejsze, co oznacza, że ‘herbaciano-świeczkowy’ czas powoli się rozpoczyna ;)
* *
Skoro jesień w pełni, to leśne wycieczki kończą się zbieraniem kolorowych liści i kłujących w palce kasztanów (również tych jadalnych), a wizyty na farmie to – rzecz jasna! ;) – kolejne dyniowe zakupy (ale o nich dopiero za tydzień…). *
*
I jeszcze gruszki. Jędrne, soczyste, prawdziwie jesienne. Do pogryzania na surowo, do ciast, do przetworów. *
*
Bardzo lubią się oczywiście zczerwonym winem i korzennymi przyprawami. Imbirem, kardamonem czy wanilią również nie pogardzą ;) I to właśnie z takimi dodatkami trafiły w tym roku do spiżarni. Inspiracją stały się (tak jak w przypadku śliwek i fig) przepisy Christine Ferber (sposób wykoniania jednak i proporcje nieco zmienione, szczególnie proporcje cukru w stosunku do owoców ;) ). Obydwie propozycje idealne nie tylko do porannego pieczywa, ale również np. do naleśników czy gofrów. Do tego typu przetworów dobrze jest użyć jak najbardziej aromatycznych gruszek – odmiana Williams np. świetnie się sprawdzi w tym przypadku.
*
Gruszki z wanilią i kardamonem
na ok. 400 – 450 ml dżemu
1 kg gruszek (waga po obraniu i pozbawieniu gniazd nasiennych)
ok. 180 g cukru (więcej jeśli lubicie słodsze dżemy)
1 laska wanilii
2-3 kapsułki kardamonu (lub ok. 1 łyżeczki zmielonego kardamonu)
sok z 1/2 cytryny
wersja I
Umyte, obrane i pozbawione gniazd nasiennych gruszki pokroić w kostkę, polewając je sokiem z cytryny. Laskę wanilii przekroić i wyskrobać nożem ziarenka. Kapsułki kardamonu otworzyć i rozgnieść ziarenka w moździerzu. Przyprawy wymieszać z cukrem (dodać również przekrojoną laskę wanilii), zasypać owoce, przykryć i odstawić na noc.
Następnego dnia gruszki zagotować i mieszając smażyć do uzyskania odpowiedniej konsystencji (jeśli owoce puściły bardzo mało soku możemy ewentualnie dodać nieco wody do smażenia). Wyciągnąć laskę wanilii i gorący dżem przełożyć do czystych, wyparzonych (i osuszonych) lub wypieczonych w piekarniku słoików.
Jeśli chcemy dżem przechowywać dość długo, radzę go dodatkowo zapasteryzować – klik.
wersja II
Jeśli nie mamy czasu odstawiać owoców na noc, zaczynamy smażenie zaraz po przygotowaniu owoców dodając ok. 50 ml wody i – jak wyżej – smażymy do uzyskania odpowiedniej konsystencji.
* * *
I druga propozycja – z imbirem i skórką cytrynową. Bardzo ciekawe, orzeźwiające połączenie. Idealne na jesienno-zimową rozgrzewkę ;)
*
Gruszki z imbirem i cytryną
na ok. 400 – 450 ml dżemu
1 kg gruszek (waga po obraniu i pozbawieniu gniazd nasiennych)
ok. 180 g cukru
ok. 1/2 – 3/4 łyżki świeżego, startego imbiru (lub ok. 3/4 łyżeczki imbiru w proszku)*
sok z 1/2 cytryny
otarta skórka z 1-2 cytryn
wersja I
Umyte, obrane i pozbawione gniazd nasiennych gruszki pokroić w kostkę, polewając je sokiem z cytryny. Cukier wymieszać z otartą skórką i imbirem, zasypać owoce, przykryć i odstawić na noc.
Następnego dnia gruszki zagotować i mieszając smażyć do uzyskania odpowiedniej konsystencji (jeśli owoce puściły bardzo mało soku możemy ewentualnie dodać nieco wody). Gorący dżem przełożyć do czystych, wyparzonych (i osuszonych) lub wypieczonych w piekarniku słoików.
Jeśli chcemy dżem przechowywać dość długo, radzę go dodatkowo zapasteryzować.
wersja II – jak wyżej
*
*zamiast świeżego imbiru można też użyć ok. 30g imbiru kandyzowanego, jeśli takowy lubicie *
*
* * *
A na dzisiejszy Dzień Chleba w planach mam ten oto jesienny chleb (który proponowałam Wam rok temu), tym razem jednak w testowej wersji z dynią zamiast cukinii. Mam nadzieję, że będzie równie smaczny :)
*
Pozdrawiam serdecznie ! I życzę wszystkim miłego weekendu :) *