Archiwa kategorii: lato

Gorrrąco! czyli koktajlowe ‘party’ czas zacząć :)

Od kilku już dni słońce stara się nadrobić wiosenne zaległości i dogrzewa nas bardzo skutecznie, kwiaty i zioła na balkonie mogą więc czerpać teraz z niego do woli i absolutnie nie można zapomnieć o codziennym ich podlewaniu; co wieczór więc trzy konewki wody (czyli w sumie 15 litrów…) wędrują do skrzynek i donic, a efekty cieszą nie tylko nas, ale i tłumnie ;) nawiedzające nas owady, a jeden z moich ulubionych to ten oto fruczak gołąbek (Macroglossum stellatarum), który wyjątkowo upodobał sobie kwiaty lawendy :

moro_sphinx_colibri1

(niestety porusza się tak szybko, że trudno jest zrobić dobre, ostre zdjęcie, szczególnie wtedy, gdy jednocześnie rozmawia się przez telefon ;))


moro_sphinx_colibri2

Kawa w taki upał smakuje tylko mrożona, jedzenie mogło by praktycznie nie istnieć (oprócz kefiru czy jogurtu), a największe wzięcie ma woda (najchętniej ogórkowo-cytrynowa) i kostki lodu; a czasami kostki lodu z ‘wkładem’ w postaci jakiegoś orzeźwiającego koktajlu (edycja : oczywiście nie jako główny napój dnia, a tylko jako weekendowy aperitif ;))

Ten, który przygotowałam ostatnio był idealny na tę porę roku : truskawki, syrop z kwiatów czarnego bzu i limonka. A do tego odrobina ;) ginu oraz duuużo lodu. Prawda, że brzmi zachęcająco? ;)

cocktail_fraise02

Przepis ten to ‘wypadkowa’ dwóch receptur : pewnej książkowej* wersji koktajlu ‘Tom Collins’ (nie był to przepis oryginalny, a raczej ‘wariacja na temat’, w oryginale nie dodaje się bowiem musu owocowego) oraz bardzo podobnego przepisu z ostatniego numeru francuskiego miesięcznika ‘Saveurs’, w którym zamiast syropu cukrowego do posłodzenia koktajlu użyto syropu z kwiatów czarnego bzu. Poza tym, do tej ostatniej wersji użyto ginu Hendrick’s, którego świeża, ogórkowo-różana nuta idealnie pasuje do tego typu owocowych koktajli.

punch_partiesJak pisałam wcześniej, oryginalny ‘Tom Collins’ (przepis opublikowany w 1876 roku) nie zawiera owocowych dodatków (to najczęściej 2 miarki ginu, 1 miarka soku z cytryny i 1 miarka syropu cukrowego, kostki lodu oraz woda  sodowa do dopełnienia), dziś jednak można spotkać sporo ‘wariacji na temat’ właśnie, w tym również owocowych. Przyznam, że mnie ten pomysł bardzo przypadł do gustu, a aromatyczny gin Hendrick’s chyba jeszcze bardziej ;). Jeśli więc lubicie tego typu koktajle (i jeśli wciąż macie zapas syropu z kwiatów czarnego bzu :)), spróbujcie go niezwłocznie! ;)


*wspomniana książka to ‘Punch Parties’ - klik; znajdziecie tam ponad 60 przepisów na koktajle (również bezalkoholowe) oraz małe ‘imprezowe’ przekąski, a wszystko to okraszone jest pięknymi, bardzo przemawiającymi do wyobraźni zdjęciami ;) jednym słowem – idealna lektura na lato!  :)

cocktail_fraise1

Owocowo-bzowy (pseudo) ‚Tom Collins’

20 ml musu owocowego (np. roztarte 3-4 truskawki)
ok. 15 ml soku z cytryny lub limonki
20 ml syropu z kwiatów czarnego bzu (lub syropu cukrowego)
40 ml ginu (np. Hendrick’s czy inny wasz ulubiony)
kostki lodu
woda (sodowa  lub niegazowana, ewentualnie sok jabłkowy)

Wszystkie składniki (oprócz wody) umieszczamy w shakerze i mocno wstrząsamy. Przelewamy do szklanki, dodajemy kostki lodu i dopełniamy wodą (lub sokiem jabłkowym). Podajemy natychmiast :)

(ilość składników modyfikujemy ‘do smaku’ – w zależności od tego, jak słodkie będą nasze truskawki czy jak bardzo intesywny jest nasz syrop dodamy np. więcej lub mniej soku z cytryny; ginu również radzę dodać wedle waszych upodobań)

Miłego weekendu!

hendricks2

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Pod znakiem bobu :)

salade_feves2

W czerwcu na naszych talerzach nie może oczywiście zabraknąć bobu! Więc gdy tylko pojawi się na straganach, to kilka razy w tygodniu obowiązkowo zajmuje miejsce w czołówce mojego czerwcowego menu :)
Sezon na bób trwa niestety dosyć krótko, dlatego to właśnie teraz należy korzystać z niego do woli. Bogaty w białko, błonnik, węglowodany, witaminy (witaminy z grupy B, witaminę A oraz C) oraz mikroelementy (przede wszystkim wapń, fosfor, żelazo, magnez oraz potas), bób jest niezwykle cennym składnikiem naszej diety i już od starożytych czasów gościł na stołach, będąc często podstawą ówczesnej diety.
Najlepiej jest ugotować go na parze, wtedy bowiem zachowamy większość jego cennych substancji odżywczych (zamiast niepotrzebnie wylewać je z wodą ;)). Po ok. 3 minutach gotowania natychmiast przekładamy bób do lodowatej wody, by zatrzymać proces gotowania oraz by zachować jego  piękny, zielony kolor; przygotowanie bobu na parze może przypaść do gustu również tym, którzy nie lubią zapachu gotującego się bobu, bowiem w ciągu tych kilku krótkich minut zapach jest praktycznie niewyczuwalny.

salade_feves01

Reszta zależy już od nastroju i naszej inwencji : możemy na przykład przygotować taką oto sałatkę, dodając upieczoną lub zgrillowaną cukinię, pomidorki koktajlowe i mocno ziołowy, delikatny sos vinaigrette (tym razem była to bazylia, pietruszka i odrobina mięty, ząbek czosnku, otarta skórka z cytryny + nieco soku, z dodatkiem oliwy, soli i pieprzu). A dla tych, którzy lubią bardziej syte posiłki – dodatkowo młode, pieczone ziemniaki z tymiankiem i oregano. Sałatka świetnie pasuje również jako warzywny dodatek do grilla (wczorajsze ‘resztki’ zakończyły żywot w akompaniamencie pieczonych batatów…).
Często podaję takie sałatki z dodatkiem sera owczego lub koziego – najczęściej są to wiórki pecorino, świeża feta prosto z gór ;) lub takie oto owcze serki w stylu labneh (uwielbiam zdjęcia serowych kulek na tym blogu – klik). Oczywiście dodatek kilku plasterków szynki parmeńskiej również można wziąć pod uwagę :)

salade_feves3

A skoro o mariażu bobu i cukinii mowa, to polecam Wam również zeszłoroczną sałatkęklik z dodatkiem orzeszków piniowych, która na stałe chyba weszła już do naszego letniego repertuaru. A jeśli cierpicie na ‘bobową’ klęskę urodzaju, nie omieszkajcie zamrozić jego nadwyżek – będą miłym dodatkiem do jesiennego menu :)

Pozdrawiam serdecznie!

zielona_salatka0006

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Domowe lody truskawkowe

fraises006_2012


szwajcarska dawna odmiana truskawek – Wädenswil (w rzeczywistości nieco ciemniejsza niż tutaj
w pełnym słońcu); to średniej wielkości truskawki, wyjątkowo aromatyczne, o smaku poziomki

Czy może być coś lepszego na pierwszy, upalny dzień lata od sporej porcji pysznych, słodkich truskawek? Tak! Może to być porcja zamrożonych truskawek, najchętniej w postaci orzeźwiających lodów :) Domowe, bez konserwantów i ‚ulepszaczy’, ze składników, które sami wybieramy. I z dodatkami, o których my decydujemy :)

Bazą był tutaj przepis Davida Lebovitza (‘The Perfect Scoop’) na lody truskawkowe z kwaśną śmietaną (przepis podany kilka lat temu przez Dagmarę na jej blogu – klik oraz na forum CinCin – klik). Lody te są delikatne i przyjemnie owocowe (testowane już jakiś czas temu…), a ostatnio powstała nowa ich wersja – z dodatkiem rabarbaru i pomarańczy.
Po oryginał odsyłam Was do wcześniejszych linków, poniżej zaś moja dzisiejsza propozycja :

lody_fraise_rhub2

Lody truskawkowo-rabarbarowe z dodatkiem kwaśniej śmietany

na ok. 1,2 litra lodów

250 g rabarbaru
80 g cukru (u mnie – jasny trzcinowy, zmielony)
50 ml soku z pomarańczy
450 g truskawek
ok.100 g cukru (jak wyżej)
1 łyżka wódki lub kirshu (u mnie Cointreau)
1 łyżka soku z cytryny
otarta skórka z 1 pomarańczy
250 g kwaśnej śmietany
250 ml tłustej słodkiej śmietany (użyłam 25%)
(opcjonalnie – również otarta skórka z 1 cytryny lub nieco wanilii, startej tonki, etc.)

Rabarbar umyć, osuszyć, pokroić, wymieszać z cukrem i sokiem pomarańczowym i ugotować do miękkości. Wystudzić.
Truskawki umyć, osuszyć, odszypułkować, pokroić na plasterki (lub w kostkę), wymieszać z cukrem, alkoholem, sokiem z cytryny i otartą skórką z pomarańczy i odstawić na ok. godzinę, mieszając od czasu do czasu.
Następnie wszystkie składniki zmiksować (owoce + śmietana), pozostawiając ewentualnie małe kawałki truskawek i schłodzić masę w lodówce, najlepiej przez kilka godzin (a nawet przez noc).
Przelać masę do maszyny do lodów, a po skończonym cyklu (postępujemy wedle zaleceń producenta) przełożyć lody do pojemnika, szczelnie zamknąć i wstawić do zamrażalnika.
Lody można również przygotować bez maszyny, wtedy jednak trzeba regularnie i dokładnie przemieszać mrożącą się masę (mniej więcej co godzinę) by nie utworzyły się kryształki lodu, niezbyt przyjemne dla podniebienia poczas konsumpcji.

Powstała też druga wersja lodów, bez dodatku słodkiej śmietany, a tylko na bazie jogurtu i kwaśnej śmietany (z miodem zamiast cukru), choć z samym jogurtem lody też są pyszne! (radzę użyć dosyć gęstego jogurtu) :

lody_fraise_rhub4

Jogurtowe lody truskawkowo-rabarbarowe

na ok. 1,2 litra lodów

250 g rabarbaru
50 ml soku z pomarańczy
ok. 3-4 łyżki delikatnego miodu (użyłam miodu z kwiatów pomarańczy)
450 g truskawek
5-6 łyżek miodu (jak wyżej)
1 łyżka wódki lub kirshu (u mnie Cointreau)
1 łyżka soku z cytryny
otarta skórka z 1 pomarańczy
180 g kwaśnej śmietany
300 g jogurtu (używam owczego, 6% tłuszczu)
(opcjonalnie – również otarta skórka z 1 cytryny lub nieco wanilii, startej tonki, etc.)

przygotowanie – jak we wcześniejszym przepisie :

Rabarbar umyć, osuszyć, pokroić, wymieszać z sokiem pomarańczowym i ugotować do miękkości, dodając miód mniej więcej w połowie gotowania. Wystudzić.
Truskawki umyć, osuszyć, odszypułkować, pokroić na plasterki (lub w kostkę), wymieszać z cukrem, alkoholem, sokiem z cytryny i otartą skórką z pomarańczy i odstawić na ok. godzinę, mieszając od czasu do czasu.
Następnie wszystkie składniki zmiksować (owoce + śmietana i jogurt), pozostawiając ewentualnie małe kawałki truskawek i schłodzić masę w lodówce, najlepiej przez kilka godzin (a nawet przez noc).
Przelać masę do maszyny do lodów, a po skończonym cyklu (postępujemy wedle zaleceń producenta) przełożyć lody do pojemnika, szczelnie zamknąć i wstawić do zamrażalnika.

Uwagi :
- dzięki dodatkowi alkoholu lody mają nieco mniej ‘twardą’ konsystencję, choć możemy oczywiście alkohol pominąć
- jak większość domowych lodów – należy wyciągnąć je z zamrażalnika na ok. 10-15 minut przed planowaną konsumpcją, są bowiem o wiele twardsze od tych kupnych; smakiem jednak mogą śmiało z nimi konkurować :)
- domowe lody dobrze jest spożyć jak najszybciej (u mnie maks. kilka dni, do tygodnia), gdyż długie mrożenie zdecydowanie nie najlepiej wpływa na ich konsystencję i smak

lody_fraise_rhub1

A dla dzieci zdecydowanie warto przygotować wersję ‚wafelkową’ (oczywiście bez alkoholu ;)).

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam wspaniałego weekendu!

lody_fraise_rhub03

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email