Archiwa kategorii: lato

Mirabelki, dżem i Piąta Pora Roku

owocesierpien2
*

Jak wspominałam niedawno, powoli wkraczamy już w śliwkowy sezon. Ponoć za mniej więcej miesiąc pojawią się węgierki, a póki co królują już renklody, mirabelki oraz wszelkie inne (również te ‘węgierkopodobne’ ;) ) śliwki.
Jako że w sobotę wyjeżdżamy (nareszcie! :) ) na krótki (stanowczo za krótki… ;) ) wypoczynek, stwierdziłam, że trzeba już teraz zająć się mirabelkami, we wrześniu bowiem może być już za późno (a raczej z pewnością będzie za późno…).
Przygotowałam więc moje ulubione mirabelkowe dżemy : jeden z dodatkiem rumu, drugi z amaretto (obydwa pyszne!). Był to pierwszy ‘inny’ dżem na jaki zdecydowałam się naście lat temu, zaczynając moją przetworową działalność ;) Wcześniejsze były dosyć klasyczne, czyli owoce + cukier (za każdym razem coraz mniej cukru ;) ), a ten oto mirabelkowy zapoczątkował moją niezaprzeczalną miłość do dżemów z dodatkiem rumu właśnie (nie martwcie się, jadam je bardzo rzadko ;) ).

Tym razem użyłam jasnego cukru trzcinowego, dzięki czemu dżem ma śliczny, złocisty kolor. Jesienny? Nie, nie ! To kolor Piątej Pory Roku :) Tym właśnie mianem określa się bowiem późne lato w tradycyjnej medycynie chińskiej. Tak jak pisałam prawie dwa lata temu (klik) – to czas przejściowy między pełnią lata a jesienią. To okres najbliższego kontaktu z Ziemią. A jako, że kolor żółty i brązowy tę porę roku charakteryzują, to dzisiejszy mirabelkowy dżem idealnie tutaj pasuje :)

*

confitmirabelles

Dżem mirabelkowy z rumem lub amaretto

2 kg mirabelek lub renklod (waga po wypestkowaniu)
ok. 500g cukru
1 laska wanilii*
3 łyżki soku z cytryny
ok. 40-50 ml rumu lub amaretto

* w tym roku do jednej porcji zamiast wanilii dodałam stratej tonki

metoda I
Owoce umyć, osuszyć i wypestkować; laskę wanilii przekroić wzdłuż na pół i ostrzem noża wyjąć ziarenka. Owoce zasypać cukrem wymieszanym z wanilią i pozostawić na min. 12 godzin. Następnie zagotować i smażyć na średnim ogniu dość często mieszając.  Gdy owoce stają się już ‘przeźroczyste’, a dżem ma odpowiednią konsystencję – dodać rum i sok z cytryny i gotować jeszcze chwilę.
Gorący dżem przełożyć do czystych, gorących, wyparzonych (i osuszonych) lub wypieczonych słoików i natychmiast zakręcić.

metoda II
Tym razem (z braku czasu) dżem zrobiłam tak, jak robię powidła śliwkowe, czyli  pierwszego dnia owoce smażyłam przez ok. 45 minut, odstawiłam je na jeden dzień, po czym ponownie zagotowałam dżem i smażyłam do otrzymania odpowiedniej konsystencji.

Jeśli chcemy dżem przechowywać dość długo – radzę go dodatkowo zapasteryzować (wpis o pasteryzacji tutaj – klik).

Przy okazji przypominam również wpis o pektynach, tutaj – klik.

*   *   *   *   *

A teraz już powoli żegnam się z Wami na mniej więcej półtora tygodnia. Dostęp do internetu będę mieć mocno ograniczony, wybaczcie więc, jeśli nie będę mogła odpowiedzieć na Wasze ewentualne pytania.

Przed wyjazdem chciałam również opublikować wpis o przetworach z owoców czarnego bzu, nie jestem jednak pewna, że ze wszystkim zdążę na czas; wolę więc na razie nic nie obiecywać ;)

Mam jeszcze (jak zwykle…) million spraw do załatwienia przed wyjazdem i właśnie się zastanawiam, czy i o której godzinie uda mi się dziś pójść spać ;) Ale to nic – myśl o tym, że znów będę w jednym z moich ulubionych miejsc dodaje mi energii i pozwala nie czuć zmęczenia.

*

engadin1
*
O soboty gościć będziemy w Alpach wschodnich, w retoromańskiej części Szwajcarii  : w Gryzonii (nie mylić z gryzoniami ;) ), a ściślej rzecz biorąc – w Engadynie.

*

engadin2
*

I choć w tym roku typowo górskich wycieczek raczej nie będzie (stopa niestety nadal na to nie pozwala :(  ), to będzie dużo spacerów i kontemplacji tych cudownych, alpejskich widoków. I do tego jeszcze wspaniałe termy, praktycznie kilka minut od naszego lokum. Już teraz wiem, że znów nie będzie nam się chciało wracać… ;)

*
Pozdrawiam serdecznie!

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Awokado, pistacje i maliny

awokadoimaliny0111

*

Awokado gości na moim stole wyjątkowo często, szczególnie teraz latem. Ten niezwykle zdrowy owoc (witaminy, błonnik, dobre – nienasycone – tłuszcze, potas, magnez, fosfor, białko, oraz duże właściwości przeciwutleniające…) to wspaniały dodatek do szybkich sałatek, a także ‘baza’ do przygotowania jednej z moich ulubionych przekąsek – guacamoleklik. Najczęściej używam awokado do przygotowania dań wytrawnych, jednak kiedy w jednym z tutejszych czasopism zobaczyłam zdjęcie tarteletek / babeczek z malinami i awokado stwierdziłam, że pora na zmiany i na wypróbowanie również tej słodkiej wersji :)

Babeczki te robiłam już kilka razy, modyfikując nieznacznie proporcje i dodatki (oryginał ‘gazetowy’ był zdecydowanie najmniej udany ;) ). Piekłam je np. z mlekiem kokosowym, jednak ta wersja nie do końca mi posmakowała, ciasto było bowiem nieco mdłe. Ostatecznie wygrała wersja na mleku ryżowym, z dodatkiem sporej ilości otartej skórki cytrynowej oraz limoncello (za pierwszym razem) i rumu (za drugim). Alkohol możemy oczywiście pominąć, nadaje on jednak temu ciastu dodatkowego aromatu i przyjemnego smaku, polecam więc użycie jednej z tych dwóch ‘procentowych’ propozycji ;)

Dziś już śmiało mogę stwierdzić, że awokado, pistacje, maliny i cytryna to bardzo udany kwartet :)

*

awokadoimaliny2

Tarteletki / babeczki z awokado i malinami

ok. 8 indywidualnych foremek ‘tarteletkowych’ o śr. 10 cm

60 g tłuszczu roślinnego (lub miękkiego masła)
150 g cukru (u mnie zmielony trzcinowy)
3 jajka
otarta skórka z 1 cytryny i 1 limonki
100 ml mleka (u mnie ryżowe)
3 łyżki limoncello lub rumu (można pominąć)*
2 dojrzałe awokado
180 g mąki
100 g zmielonych pistacji
szczypta soli
2 łyżeczki proszku do pieczenia
ok. 200 g malin
cukier puder do posypania

* jeśli rezygnujemy z dodatku alkoholu, radzę dodać 3 łyżki mleka więcej lub ok. 30 g mąki mniej

Piekarnik nagrzać do 180°.
Awokado przepołowić, pozbawić pestki a miąższ rozetrzeć widelcem.
Tłuszcz utrzeć z cukrem do białości. Dalej miksując dodawać po jednym jajku, a gdy masa jest już jednolita dodać otartą skórkę z cytryn, mleko, limoncello lub rum i awokado i dobrze wymieszać. Następnie partiami dodawać mąkę wymieszaną z solą i proszkiem oraz pistacje i ponownie dobrze wymieszać. Masę przelać do natłuszczonych foremek i  nałożyć po kilka malin. Piec ok. 35 min.
Wystudzić na kratce, a przed podaniem udekorować pozostałymi malinami i posypać cukrem pudrem.

Uwaga :
- ciasto pieczone w jednej większej foremce (np. tortownica o śr. 22 cm) ma niestety tendencje lekko ‘zakalcowe’, radzę więc użyć indywidualnych foremek, w których ciasto o wiele szybciej i lepiej się wypieka

*
(przepis oryginalny – Betty Bossi)

*

Pozdrawiam serdecznie!

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Czarna porzeczka, brzoskwinie i ciasto

Czas płynie nieubłaganie. Jeszcze całkiem niedawno był lipiec pełen truskawek, malin i wiśni, a dziś przepełnione słońcem owoce lata powoli ustępują już miejsca wszelakim śliwkom; renklody, mirabelki czy pękate, okrągłe śliwki zaczynają panoszyć się na straganach. Są już nawet pierwsze dynie, na razie jednak udaję, że ich nie widzę ;) Dopiero pod koniec września jak zwykle stracę dla nich głowę (tak jak rok temu – tutaj na ten przykład ;) )

Powoli kończą się również porzeczki. W sobotę na targu przeżyłam chwile grozy ;) dopiero bowiem na jednym z ostatnich odwiedzanych przeze mnie straganów udało mi się znaleźć czarną porzeczkę. A skoro już o czarnej porzeczce mowa, to czy znacie coś, co jest bardzo do niej podobne, lecz o nieco większych owocach ?

*

czarnaporzeczkaijosta2

po lewej – czarna porzeczka, po prawej – josta

*
Ten owoc to josta, po polsku zwana również porzeczko-agrestem, gdyż jest to skrzyżowanie czarnej porzeczki i agrestu właśnie; w smaku owoce rzeczywiście przypominają i porzeczkę i agrest, są mniej cierpkie od porzeczki, mają jednak jej delikatny aromat. Ich nazwa pochodzi od niemieckich nazw tych dwóch owoców (jako, że to niemieckiemu botaniście i genetykowi zawdzięczamy powstanie tej odmiany) : Johannisbeere (czarna porzeczka) -„Jo” oraz Stachelbeere (agrest) - „Sta” (cytuję za Wikipedią).

Przyznaję, że to w tym roku po raz pierwszy miałam okazję posmakować owoców josty (te na zdjęciu pochodzą z ogródka koleżanki z pracy, a właściwie jej sąsiadki ;) ). Trudno mi powiedzieć, czy je polubiłam… Nie jest to raczej miłość od pierwszego wejrzenia (a raczej od pierwszego skosztowania ;) ), ale z pewnością dam im jeszcze jedną szansę. Może to dlatego, że nie jestem wielką fanką agrestu? Jeśli jednak agrest lubicie, to i josta z pewnością również Wam posmakuje.

Wróćmy jednak do cudem ‘upolowanej’ w sobotę czarnej porzeczki ;) Dokupiłam jej do towarzystwa brzoskwinie i zatopiłam owoce w migdałowym, delikatnym cieście z dodatkiem ziarenek tonki i amaretto. Smak czarnej porzeczki i brzoskwini świetnie się uzupełnia, słodycz brzoskwini bowiem równoważy cierpkość porzeczki. Przyzam, że jeszcze nigdy ciasto nie zostało u nas skonsumowane w tak szybkim tempie. Szczególnie przez tych, którzy ponoć nie lubią ciast z owocami ;)

*

brzoskwiniaczarnaporzeczka2

Migdałowe ciasto z brzoskwiniami i czarną porzeczką

na tortownicę o średnicy 24 cm

2 brzoskwinie
ok. 200 g owoców czarnej porzeczki

80 g tłuszczu roślinnego lub miękkiego masła
150 g cukru + 1 łyżka (u mnie jasny trzcinowy)
2 jajka
otarta skórka z 1 cytryny
120 g bardzo drobno zmielonych migdałów
120 g mąki
spora szczypta soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki amaretto (można pominąć lub zastąpić np. rumem)
1 nasionko tonki – starte na najmniejszych oczkach (można zastąpić ziarnami z 1/2 laski wanilii)

Piekarnik nagrzać do 180°.
Owoce umyć i dokładnie osuszyć. Brzoskwinie przepołowić, wypestkować i każdą połówkę pokroić na 4-5 części.
Tłuszcz utrzeć z cukrem do białości. Dalej miksując dodawać po jednym jajku, a gdy masa jest już jednolita dodać otartą skórkę z cytryny, amaretto oraz – partiami – migdały i mąkę wymieszaną z solą, proszkiem i startym nasionkiem tonki (odrobinę tonki zachować). Ciasto przelać do natłuszczonej i delikatnie wysypanej mąką formy, ułożyć owoce i posypać dodatkową łyżką cukru wymieszaną z odrobiną startej tonki. Piec ok. 45 min (lub do suchego patyczka).

*

Smacznego !

*

brzoskwiniaczarnaporz02

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email