Na dzisiejsze święto chleba proponuję Wam pewien szwajcarski specjał, a mianowicie ‘la cuchaule’. Jest to podobna do brioszki bułeczka o delikatnym, szafranowym smaku, choć jej miąższ jest nieco bardziej zwarty niż ten ‘brioszkowy’. Jest to tradycyjny wypiek rodem z kantonu Fribourg (to tutaj między innymi znajduje się miasteczko Gruyère, gdzie produkuje się ser gruyère), który podczas ‘dożynkowego’ święta (nazywanego ‘Bénichon’) podawany jest z równie tradycyjną i specyficzną ‘musztardą’ o takiej też nazwie (la moutarde de Bénichon), która smakiem podobna jest do słodko-kwaśniej konfitury czy delikatnego chutney. Na szczęście, tę szafranową brioszkę piecze się absolutnie przez cały rok i to najczęściej ją właśnie pałaszuję w pracy na śniadanie ;) Jako że nie jest to bardzo słodki wypiek, świetnie pasuje i do słonych i do słodkich dodatków.
Oto wersja ‚maszynowa’, rzecz jasna do zrobienia również tradycyjną, ręczną metodą :)
*
Cuchaule
(przepis również tutaj)
500 g mąki typ 450
300 ml mleka
1 opakowanie suchych drożdży (7g)
100 g cukru
40 g miękkiego masła
1 łyżeczka soli (ok.10 g)
1 mała ‘porcja’ szafranu w proszku (ok.125 mg)
+ żółtko wymieszane ze śmietanką do posmarowania
Składniki umieścić w maszynie w kolejności, w jakiej robicie to zazwyczaj (ja najpierw wlewam mleko + masło, sól, na to mąka, cukier i na końcu drożdże). Nastawić program ‘ciasto’ (dough). Po zakończeniu programu wyciągnąć ciasto i uformować jedną, dwie lub kilka małych bułeczek. Przykryć je wilgotną ściereczką i pozostawić jeszcze na ok. 20 minut do ponownego wyrośnięcia. Następnie ponacinać i posmarować żółtkiem wymieszanym ze śmietanką. Piec ok. 30-35 minut w 180º.
Smacznego !
A tutaj moja cuchaule w towarzystwie przepyyysznych powideł śliwkowych, za które raz jeszcze bardzo serdecznie dziękuję ofiarodawczyni :D
Pozdrawiam serdecznie!