Archiwa kategorii: pieczywo

Weekendowa Piekarnia

Dawno już (z powodów przeróżnych…) nie uczestniczyłam w blogowej Weekendowej Piekarni. Dlatego też stwiedziłam, że chyba pora to zmienić i ponownie wstąpić w szeregi pieczących ;)
Tym razem to Liska zaproponowała nam przepis na niemiecki chleb wiejski. Już po przeczytaniu przepisu wiedziałam, że ten chleb z pewnością mi posmakuje : zakwas, duża ilość żytniej mąki oraz dodatek aromatycznych przypraw to bardzo ‘moje’ smaki.
Jedyne, czego nie przewidziałam, to że – jak zwykle – będę dziś robić kilka rzeczy jednocześnie ;) Dlatego niestety chleb mi przerósł i po wstawieniu do piekarnika opadł :/ Jednak, mimo iż nie jest tak piękny jak Wasze, to muszę przyznać, że jest przepyszny! Krojony jeszcze na ciepło nie zyskał na urodzie ;) ale chyba rozumiecie, że nie mogłam już dłużej czekać :) To z pewnością jedna z najgorszych ‘kar’ : czekanie aż świeżo upieczony chleb wystygnie na tyle, by móc cieszyć nim nasze podniebienie ;)
Jeśli lubicie pszenno-żytnie razowce, to ten z pewnością przypadnie Wam do gustu.

Cytuję za Liską :

Niemiecki wiejski chleb żytnio-pszenny

Czas przygotowania:
12-24 godziny wcześniej: odświeżenie zakwasu
8-14 minut: zagniatanie
10 minut: odpoczywanie chleba
2-2,5 godziny pierwsze wyrastanie
1-1,5 godziny: drugie wyrastanie
40 minut: pieczenie

100 g (1/2 szklanki) aktywnego żytniego zakwasu (dokarmionego 12-24 godziny wcześniej)
350 g (1,5 szklanki) wody
5 g (1 łyżeczka) suszonych drożdży instant (ja użyłam świeżych)
350 g (2 i 1/4 szklanki) mąki żytniej jasnej, chlebowej (użylam typ 720)
130 g (3/4 szklanki) mąki pszennej (użyłam mąki chlebowej)
20 g (1 łyżka) otrębów żytnich lub pszennych
1/4 łyżeczki zmielonych nasion kolendry
1/4 łyżeczki zmielonych nasion kminu indyjskiego
1/4 łyżeczki zmielonych nasion kopru włoskiego
1/4 łyżeczki zmielonego anyżu
10 g (1,5 łyżeczki) soli morskiej

Do posypania: otręby żytnie

12-24 godzin wcześniej należy odświeżyć zakwas. Można to zrobić używając 2 łyżek zakwasu i równych części mąki żytniej chlebowej i wody. Tak, by całość wyniosła 100 g. Można też po prostu dokarmić zakwas dowolnym sposobem.

Następnego dnia:

Wlać wodę do dużej miski, dodać drożdże, mąkę żytnią, pszenną, otręby, przyprawy i sól. Następnie wlać zakwas i dokładnie wyrobić ciasto. Można to zrobić używając miksera: miksować 8 minut, następnie dać odpocząć ciastu i miksować pnownie przez 3-5 minut.

Przykryć miskę folią spożywczą i odstawić do wyrastania na ok. 2 – 2,5 godziny. Ciasto mniej więcej podwoi swoją objętość.
Keksówkę o długości 28 cm wysmarować olejem i wysypać otrębami żytnimi.
Przelać ciasto, posypać jego wierzch otrębami i odstawić do wyrastania – ciasto wypełni całą formę. Zajmie mu to ok. 1-1,5 godziny.

Piekarnik nagrzać do 230 st C.
Na dno piekarnika wsypać 1/2 – 1 szklanki kostek lodu.
Wstawić wyrośnięty chleb. Piec 10 minut. Zmniejszyć temperaturę do 210 st C i dopiekać kolejne 30 minut. Chleb jest upieczony, jeśli wyjęty z formy i popukany d spodu wydaje głuchy odgłos. Gdyby tak nie było, należy wyjąć go z formy i dopiekać jeszcze chwilę, 5-10 minut.
Po upieczeniu chleb spryskać wodą i wstawić do piekarnika na 3 minuty. Dzięki temu będzie miał błyszczącą skórkę.

Upieczony chleb położyć na kratce kuchennej i zostawić do całkowitego wystudzenia.
Zachowuje świeżość przez kilka dni.

Smacznego!

A ja na koniec raz jeszcze dziękuję obydwu Gospodyniom za wspólną zabawę :)

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Nadrabianie zaległości, czyli 4 w 1 ;)

Ufff…. Jakie szczęście, że ten tydzień już się skończył :/ Nie dość, że choróbsko jeszcze się trzyma, to na dodatek na nic praktycznie prócz pracy nie miałam czasu (egzaminy w szkole do przygotowania oraz sprawdzenia…). Gotowanie ograniczało się do przygotowania jakiejś szybkiej, sytej zupy wieczorem jedzonej z kromką dobrego chleba. Na szczęście już za tydzień (i na dodatek przez całe dwa tygodnie!) czeka mnie trochę wolnego a w związku z tym również trochę więcej czasu na kucharzenie ;)
Niestety z wyżej wymienionych powodów ‘ominął’ mnie organizowany przez Joannę Festiwal Kuchni Rosyjskiej oraz gotowanie z Panną Marple zaproponowane przez Pinos. Jednak mimo braku czasu na czynny udział w tych zabawach pilnie obserwowałam Wasze poczynania i z niecierpliwością czekam na zbliżające się podsumowania, by móc w późniejszym terminie ‘wykorzystać’ proponowane przez Was przepisy.

Wczoraj postarałam się, by nadrobić kilka ‘zaległości’, przede wszystkim weekendowo-piekarniczych ;) Bardzo spodobały mi się przepisy chlebowe zaproponowane przez Margot w tej wypiekowej edycji i postanowiłam się do Was przyłączyć. Wybrałam chleb selerowy, który wyglądał na wyjątkowo oryginalny w smaku (ten drugi, ciemny wiejski chleb również upiekę, jednak nieco później…). Wprawdzie miałam kilka wątpliwości podczas przygotowania ciasta i podczas jego rośnięcia, jednak mimo wszystko chleb ładnie się upiekł a w smaku jest niesamowity! Czytałam na Waszych blogach, że czasami ‘obawialiście’ się tego selerowego smaku, jako, że niektórzy z Waszych domowników nie lubią selera. Jako, że i ja takiego domownika ‘posiadam’ ;) nie powiedziałam od razu, że chleb jest z selerem, a dopiero wtedy, gdy usłyszałam, że chleb jest wyśmienity i że ma taki specyficzny, oryginalny smak :) Bo taki właśnie jest : oryginalny i przepyszny :) Margot, bardzo serdecznie dziękuję Ci za wyszperanie tego przepisu! :)

chlebzselerem(cytuje za Margot, przepis na jej blogu tutaj)

Chleb z dodatkiem selera i sezamu

1 bochenek 1kg (ja upiekłam z połowy porcji)

20 g drożdży
350 g maślanki*
12 g soli
250 g mąki pszennej typ 550
250 g mąki pszennej z pełnego przemiału typ 2000
20 g masła
200 g selera , obranego i startego na wióry
50 g sezamu –uprażonegooraz jajko do posmarowania i sezam do posypania

*z braku maślanki zastłpiłam ją jogurtem naturalnym

Sezam uprażyć na suchej patelni.
W maślance rozpuścić drożdże, dodać mąkę i na najmniejszym poziomie robota wyrabiać 5 minut, dodać sezam, seler, sól oraz masło pokrojone w płatki, wyrabiać następne 5 minut na szybszym poziomie robota.
Ciasto jest elastyczne , włożyć je do miski posmarowanej olejem, włożyć do torebki foliowej i zostawić na 1 godzinę aż podwoi objętość.
Ciasto lekko odgazować i ukształtować kulisty bochenek, ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać sezamem, odstawić na 20-30 minut do rośnięcia**
W tym czasie rozgrzać piekarnik do 220 stopni C.
Naciąć chleb wg własnego uznania i piec z parą ( 2-3 psiknięcia na ścianki piekarnika w pierwszych chwilach pieczenia) 20 minut w 220 stopniach C, zmniejszyć do 200 stopni C i piec 20 minut , następnie zmniejszyć do 180 stopni C i piec dalsze 20 minut w sumie piec 60 minut.
Chleb ostudzić.

**(ja upiekłam w foremce)

A do tego chleba bardzo posmakowała nam pasta twarogowo – paprykowa, wypatrzona u Agi na blogu Zapiecek, i jest to niestety jedyna potrawa jaką udało mi się przygotować na Festiwal Kuchni Rosyjskiej :(

A na wspomniane już wyżej kucharzenie z Panną Marple (czyli na kulinarną zabawę o bardzo oryginalnej kryminałowej tematyce, zaproponowaną przez Pinos) zrobiłam wczoraj bardzo smaczną sałatkę z dzikiego ryżu wypatrzoną u Andrzeja i Ireny. Jedyna zmiana jakiej dokonałam, to użycie grilowanej wekowanej papryki; w sezonie jednak chętnie wypróbuję ten przepis raz jeszcze, w jego oryginalnej wersji :) Polecam wielbicielom dzikiego ryżu!


(przepis tutaj, na blogu Andrzeja i Ireny)

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Nareszcie udało mi się też upiec ‘miche’ z przepisu Tatter (w miniony weekend bowiem energii starczyło mi tylko na ‘walkę’ z gorączką oraz ‘dopilnowanie’ czekoladowego weekendu…).
I tym razem miałam sporo wątpliwości podczas wyrabiania ciasta chlebowego, było bowiem bardzo luźne i bardzo lepkie, dlatego też od razu wiedziałam, że nie będę ryzykować i upiekę moją ‘miche’ w foremce. Wszystko było by dobrze gdybym… nie pozwoliła ciastu przerosnąć :/ Dlatego nawet już chleba nie nacinałam, nie chcąc ryzykować, że np. przez to opadnie. Moja ‘miche’ nie jest więc niestety tak piękna jak Wasze, jednak pachnia i smakuje absolutnie niesamowicie! Na poniższym zdjęciu krojona jeszcze na ciepło ;)

Ja upiekłam chleb z połowy porcji w naczyniu żaroodpornym o średnicy 21 cm; z tych proporcji wyszedł mi chleb o wadze 870 g. Wszystkim, którzy go jeszcze nie piekli, serdeczniego go polecam, gdyż jest naprawdę wyśmienity! a Tatter dziękuję za ten wspaniały przepis :)

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Nowy członek rodziny

Czekając (bardzo niecierpliwie…) na nasz Czekoladowy Weekend, dziś będzie coś zupełnie nieczekoladowego. Pragnę bowiem przedstawić Wam naszego nowego członka rodziny :) Wprawdzie adoptowanego, ale to przecież nie jest ważne! Najważniejsze, że jest już z nami i że – mam nadzieję… – nigdy już nas nie opuści :) Wyczekany, wytęskniony… Pierwsze moje własne próby niestety nie przynosiły oczekiwanych rezultatów, dlatego adopcja okazała się jedynym słusznym rozwiązaniem. I tak oto w Mojej Kuchni zagościł ON! Niezwykle urodziwy, niezwykle żwawy (często ucieka ze swego kojca ;) ), jednym słowem : naprawdę n i e z w y k ł y !!! Niezwykły żytni zakwas razowy :D
Ten poprzedni który jeden jedyny raz udało mi się wyhodować (i który niestety pożegnał się z tym światem podczas moich wakacji…), nigdy nie był aż tak żywotny i bąbelkujący; ten jest pod tym względem niesamowity :)

chleby na zakwasie smakują mi najbardziej, a na dodatek najdłużej też utrzymują świeżość; w moim przypadku jest to dosyć istotne, gdyż pieczywa jemy mało, więc jedynym wyjściem wcześniej było by pieczenie bardzo małych porcji lub mrożenie (co i tak od czasu do czasu stosuję). Chleb na zakwasie natomiast i do tygodnia świetnie smakuje (o ile się tak długo uchowa rzecz jasna ;) ).
Jednym z moich faworytów jest chleb razowy Tatter, który zobaczyć możecie też oczywiście tutaj, na stronie Piekarni Tatter. Jego receptura pozwala na zutylizowanie nadprodukcji zakwasu, ja jednak celowo go produkuję w większej ilości, by co weekend móc upiec ten wspaniały razowiec właśnie. Czasem zmieniam proporcje mąki i wody, by chleb był nieco mniej ‘mokry’, czasem dodaję mielonego kuminu, innym razem mąkę pszenną zastępuję orkiszową. A rezultat zawsze jest ten sam : wspaniały, aromatyczny chleb, któremu naprawdę trudno się oprzeć i który część z Was pewnie już zna ;) Zapraszam zatem na kromkę Tatterowca i przy okazji tak ‘publicznie’ raz jeszcze dziękuję Tatter za pomoc i wszystkie rady oraz przede wszystkim za to, że to dzięki niej znów mogę delektować się domowym chlebem na zakwasie :)


cytuję za autorką :

Tatterowiec

400g zakwasu żytniego razowego płynnego*
150ml wody**
100g mąki żytniej/pszennej razowej
300g mąki pszennej chlebowej zwyklej lub Manitoby
1 łyżka soli morskiej
1 łyżeczka demerary
( + u mnie dodatkowo dodatek zmielonego kuminu)

*jeśli zakwas jest młody, można dodać 1 łyżeczkę suchych drożdży
**ilość użytej wody należy uzależnić od gęstości zakwasu i rodzaju użytych mąk

Wszystkie składniki mieszam w maszynie (u mnie : robot), ciasto jest lepkie i luźne. Zostawiam do wyrośnięcia na godzinę.
Znów mieszam krótko, przekładam do foremki chlebowej wysmarowanej oliwą i wysypanej otrębami lub płatkami żytnimi, smaruję wierzch ciasta chlebowego oliwą, zakrywam naoliwioną folią i zostawiam do ponownego wyrośnięcia (ma rosnąć powoli, kilka godzin). Pilnuję żeby nie przerosło!
Przed pieczeniem posypuję makiem, otrębami, nasionami kolendry, płatkami żytnimi. Foremkę z chlebem wsuwam do zimnego piekarnika, nastawiam temperaturę na 200C i piekę godzinę. Gdy piekarnik dobrze się nagrzeje (osiągnie temperaturę 200C), chleb i ścianki pieca spryskuję wodą (ja niestety nie…).
Można również po godzinie dopiekać chleb bez formy.

A tutaj kolejny wypiek na bazie tego samego przepisu, gdzie jednak było o wiele więcej mąki; był rzecz jasna nieco inny w smaku, lecz nadal przepyszny! :)


A ja powoli muszę od nowa ‘kompletować’ moje mączno-ziarnowo-otrębowe zapasy, które straciłam w walce z molami :/ Nauczyło mnie to jednak, że teraz już wszystkie sypkie produkty przechowuję w hermetycznie zamykanych pudełkach, nic nie stoi w szafce w tylko i wyłącznie sklepowym opakowaniu. W szafkach rozmieściłam też listki laurowe oraz kawałki drewna cedrowego nasączone olejkiem z tegoż drzewa, którego to zapachu mole ponoć szczególnie nie lubią; i jak na razie wydaje się to prawdziwe :)

Pozdrawiam serdecznie!

EDYCJA (04. 2013) 
Hermetyczne pudełka / słoiki + liście laurowe i olejek cedrowy pomogły! Problem z molami nigdy już się nie powtórzył :)

 

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email