Archiwa kategorii: przetwory

Już pora! Syrop z kwiatów czarnego bzu.

czarny_bez_foret

Już dwa tygodnie temu wspominałam Wam, że zaczyna kwitnąć czarny bez. Nie wiem, jak wygląda to aktualnie w PL, tutaj jednak sezon na kwiaty czarnego bzu jest już w pełni, pora więc pomyśleć o przetworach z ich udziałem.
Pamiętajmy, by kwiaty zbierać zawsze w suchy dzień i najlepiej rano / do południa, o ile mamy taką możliwość. Wybierajmy te drzewa, które rosną w miejscach jak najbardziej oddalonych od głównych dróg. Zbierajmy te kwiatostany, które wyglądają świeżo, mają jasny kolor i są w początkowej, a nie w końcowej fazie kwitnienia (te przekwitające nadadzą cierpkiego, gorzkiego smaku).

czarny_bez2011_2

Niestety w cieple ścięte kwiaty dosyć szybko żółkną, dlatego najlepiej jest zbierać je w dzień zaplanowanej ich utylizacji i / lub przechowywać je w lodówce; jeśli nie mamy czasu na robienie przetworów tego samego dnia, możemy kwiaty (pozbawione jak największej ilości zielonych gałązek) zalać odrobiną soku z cytryny z dodatkiem cukru i pozostawić lekko przykryte w lodówce (tak radzi między innymi Christine Ferber, o krórej wspominałam tutaj – klik).

czarny_bez2011

Jak może pamiętacie z zeszłorocznego wpisu – ja z kwiatów czarnego bzu najczęściej przygotowuję syrop. Uwielbiam ten specyficzny zapach i smak. Lubię dodawać go do koktajli (tych mniej lub bardziej ‘procentowych’ również ;)), do ciast czy deserów (np. w tej ‘zupie’ truskawkowej – klik). W zeszłym roku zrobiłam też dzięki Pinkcake przepyszny dżem truskawkowy z kwiatami czarnego bzu – to naprawdę prawdziwa delicja! Jeśli więc tylko macie gdzieś dostęp do czarnego bzu, zróbcie ten dżem koniecznie! (w tym tygodniu będę robić podobny, lecz z dodatkiem rabarbaru).

fraises_sureau01

Przepis na syrop cytuję dziś ponownie poniżej, a wszystkich zainteresowanych zapraszam również do zeszłorocznego wpisuklik, gdzie znajdziecie więcej szczegółów na ten temat (oraz przepis na wspomniany, przepyszny dżem truskawkowy).
Przy okazji polecam Wam również nieco inną recepturę, prezentowaną rok temu przez Alicję vel Margotsyrop z kwiatów czarnego bzu i cytrusów; jest niesamowicie aromatyczny i smaczny, warto więc pokusić się i o tę wzbogaconą wersję :)
(mój syrop bzowo-cytrusowy rok temu nie doczekał się zdjęć niestety, ale mam nadzieję, że w tym roku uda mi się to nadrobić ;)).

siropsureau4

Syrop z kwiatów czarnego bzu

20-40 baldachów czarnego bzu
1 kg cukru
20 g kwasku cytrynowego lub sok z 1 cytryny
1 litr wody

Kwiaty zbieramy w suchy, słoneczny dzień (najlepiej takie, które są w początkowej, a nie w końcowej fazie kwitnięcia). Zrywamy je delikatnie i równie delikatnie układamy je w misie lub w worku (nie zamykamy go). Pamiętajmy by nie zrywać zbyt wielu kwiatostanów z tego samego drzewa. Po przyniesieniu ich do domu rozkładamy delikatnie kwiaty bzu na papierze, by umożliwić ewentualnym ich mieszkańcom ewakuację ;) Nie polecam potrząsania baldachami, pozbywamy się bowiem wtedy nie tylko robaczków, ale i pyłku kwiatowego. Następnie, bezpośrednio nad naczyniem w którym będziemy przygotowywać syrop,  odcinamy kwiaty bzu tak, by zachować jak najmniejsze części zielonych gałązek (to one bowiem mogą nadać syropowi gorzkiego posmaku). Im więcej mamy kwiatów, tym mocniejszy będzie nasz produkt końcowy, jednak nawet z 10-15 dużych baldachów otrzymamy aromatyczny, delikatny syrop.
Po oberwaniu kwiatów przygotowujemy zalewę : zagotowujemy wodę z cukrem i kwaskiem (lub sokiem z cytryny) i wrzątkiem zalewamy kwiaty (wszystkie muszą być zakryte syropem), przykrywamy i odstawiamy na 2-4 dni, delikatnie mieszając zawartość naczynia mniej więcej raz dziennie. Następnie dokładnie filtrujemy syrop i przelewamy do wyparzonych butelek; jeśli chcemy przechowywać go dosyć długo, radzę syrop zapasteryzować (możemy zagotować go tuż przed wlaniem do butelek). Syrop który nie jest pasteryzowany przechowuję zawsze w lodówce, a pasteryzowany – w piwnicy. Po otwarciu syrop przechowujemy w lodówce.

W podobny sposób możemy przygotować również inne syropy, np. z liści melisy, mięty czy werbeny. Urozmaicą nam one nie tylko te letnie, ale i jesienno-zimowe desery :)

Pozdrawiam Was serdecznie! (z kubeczkiem koktajlu truskawkowego w ręce, rzecz jasna z dodatkiem syropu z kwiatów czarnego bzu  ;)).

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Korzenny syrop imbirowy

syropimbirowyprzyprawy3

Na pierwszym planie – ‚kwiat’ muszkatołowca (osnówka).

*

Po imbirze kandyzowanym pora na wspomniany wcześniej korzenny syrop imbirowy. Pomysł ten spodobał mi się już w zeszłym sezonie (oryginał pochodzi z barrrdzo imbirowo-korzennej książki autorstwa Alice Hart), choć  recepturę nieznacznie zmodyfikowałam. Przede wszystkim oprócz gałki muszkatołowej dodałam również ‘kwiat’ muszkatołowca (czyli osnówkę), która nadaje  delikatnego, korzennego aromatu. Dodałam też goździki oraz – w jednej z wersji – zamiast ziarenek czarnego pieprzu użyłam ziela angielskiego, co bardzo korzystnie wpłynęło na smak syropu. Idealny do wypieków, deserów czy koktajli (również tych ‚dla dorosłych ;) ). Sprawdzi się także jako ‚podarkowe’ małe co nieco :)

*
syropimbirowy

Korzenny syrop imbirowy

60-80 g świeżego imbiru*
2 laski cynamonu
4-5 ziarenek czarnego pieprzu (lub ziela angielskiego)
2 goździki
1/2 gałki muszkatołowej**
1 łyżka ‘kwiatu’ gałki muszkatołowej (czyli suszonej osnówki)
250 ml wody
240 g cukru (użyłam jasnego trzcinowego)

* więcej, jeśli chcemy otrzymać bardziej czy mniej intensywny syrop
**jeśli nie dodajemy ‘kwiatu’ – 1 cała gałka muszkatołowa

Imbir obrać i pokroić w plastry. Wszystkie składniki umieścić w rondelku i podgrzewać do rozpuszczenia się cukru; następnie syrop zagotować i gotować przez ok. 5-10 minut na wolnym ogniu. Przykryć i pozostawić na ok. 20-30 minut (w zależności od tego, czy chcemy otrzymać bardziej czy mniej intensywny syrop). Następnie syrop przecedzić i przelać do słoika lub butelki, szczelnie zakręcić. Przechowywać chłodnym miejscu (najlepiej w lodówce).

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Imbir kandyzowany

imbirkandyzwsyropie01
*
Miniony weekend pachniał nie tylko kawą i pomarańczami, ale również (a może przede wszystkim ;) ) imbirem. Już jakiś czas temu Bareya zapytał mnie o przepis na imbir kandyzowany, stwierdziłam więc, że chyba już pora, by ponownie przetestować kilka przepisów. Pierwszy imbir kandyzowany jaki robiłam kilka lat temu mnie nie zachwycił. Był zdecydowanie zbyt mocny w smaku, zbyt agresywny dla podniebienia. Jeśli więc nie macie ochoty zionąć ogniem po jego spożyciu, wybierzcie taki przepis, w którym imbir gotuje się najpierw kilka minut w samej wodzie, najlepiej dwa lub trzy razy; jeśli natomast wolicie faktycznie bardzo mocny imbirowy smak – wygotujcie go tylko raz. W przepisach w których cukru jest o wiele więcej niż wody, płatki imbirowe stają się – jak dla mnie – nieco zbyt ‘twarde’ po ugotowaniu i wystygnięciu, a syrop bardziej przypomina gęsty, twardniejący karmel niż syrop cukrowy. Jeden z nich np. całkowicie zastygł po przełożeniu do słoiczka, przed użyciem więc będzie trzeba go ponownie podgrzać i rozpuścić. Ale takie są właśnie uroki kulinarnych testów ;)
Ostatecznie moim zdecydowanym faworytem okazał się przepis Davida Lebovitza (co nie powinno dziwić, wszak jego przepisy są naprawdę świetne!). Imbir z tego przepisu jest dokładnie taki jak lubię : delikatny, lecz nadal ‘imbirowy’ ;), słodki i rozpływający się w ustach. Syrop ma idealną konsystencję i świetnie nadaje się również jako dodatek do wszelakich deserów, wypieków czy koktajli. A przy okazji podczas przygotowawania go w Waszym domu unosić się będzie wspaniały, imbirowy, orzeźwiający aromat :)
Przygotowanie kandyzowanego imbiru jest naprawdę łatwe, warto więc pokusić się o zrobienie go takim oto domowym sposobem (a przy okazji może to być również sympatyczny podarek np. świąteczny).

*
imbirkandyzwsyropie

Imbir kandyzowany

źródło : David Lebovitz

500 g świeżego imbiru
800 g cukru
(użyłam nieco więcej – ok. 850 g jasnego trzcinowego)*
1 litr wody
szczypta soli

Uwaga :
Kupując kłącza imbiru pamiętajmy, by miały one gładką skórkę, by nie były pomarszczone czy wysuszone; wybierajmy te, które są najcięższe, to bowiem świadczy również o ich świeżości.

Imbir obrać ze skórki (używam obieraczki, takiej jak do pomidorów np.) i pokroić na dosyć cienkie plasterki (ok. 1,5 – 2 mm). Przełożyć imbir do rondelka o grubym dnie i nalać tyle wody, by imbir był przykryty. Zagotować, następnie zmnijszyć ogień i gotować na bardzo wolnym ogniu przez 10 min. Odcedzić, ponownie zalać imbir zimną wodą i powtórzyć gotowanie.
Wodę, cukier sól oraz odcedzony imbir wymieszać w rondelku i gotować tak długo, aż syrop uzyska temperaturę 106°. Jeśli nie posiadamy termomentra cukierniczego – gotujemy syrop tak długo, aż będzie mieć konsystencję ciekłego miodu (ważne jest, by syrop gotować na bardzo wolnym ogniu).

Jeśli chcemy otrzymać ‘suchy’ imbir kandyzowany – odcedzamy płatki imbiru z syropu, przekładamy np. na papier do pieczenia wysypany odrobiną cukru i jeszcze ciepły obtaczamy w cukrze. Pozostawiamy do całkowitego wyschnięcia.

*
imbirkandyzowany22*

Jeśli chcemy przechowywać imbir bezpośrednio w syropie – pozostawiamy preparację do wystygnięcia (na minimum godzinę lub na całą noc), a natępnie przekładamy do czystych słoiczków i przechowujemy w chłodnym miejscu (najlepiej w lodówce), do roku.
‘Suchy’ kandyzowany imbir możemy przechowywać w temperaturze pokojowej (szczelnie zamknięty) przez kilka miesięcy.

*

* jeśli użyjecie cukru rafinowanego, kolor syropu będzie nieco jaśniejszy, ja jednak lubię ten bursztynowy, głęboki kolor jaki można uzyskać dzięki dodatkowi cukru trzcinowego.

A już w ‘następnym odcinku’ – syrop imbirowy z korzenną nutą :)Mam *

*
Pozdrawiam serdecznie !

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email