Archiwa kategorii: przetwory

Co lubią brzoskwinie, czyli brzoskwiniowe przetwory 2011 ;)

brzoskw_mailny


Chyba zgodzicie się ze mną, że brzoskwinie barrrdzo lubią migdały (a co za tym idzie – również amaretto, choć i rumem, koniakiem czy whisky nie pogardzą ;)). Lubią też maliny i dodatek cytrynowej nuty – polubiły się więc przeogromnie z werbeną cytrynową (lippią trójlistną). Tak jak i morele, brzoskwinie świetnie smakują z dodatkiem lawendy (np. w takim dżemie jak ten – klik, ale też np. w takim crumbleklik); lubią też cynamon i kardamon, których często dodaję np. do ciast, tart i deserów z brzoskwiniami w roli głównej. Nowością jednak jest dla mnie w tym roku połączenie brzoskwini i czarnej porzeczki, które okazało się wyjątkowo udane.

nalewka_cassis3

domowa nalewka z czarnej porzeczki, do której dodałam też laskę cynamonu
oraz kilka listków porzeczkowych
(zdjęcie z zszłego roku, tuż po ‚nastawieniu’ nalewki)

Pomysł na ten dżem zaczerpnęłam z książki ‘Mes petits pots de confiture’ Marie Leteuré, choć – rzecz jasna ;) – odrobinę go zmodyfikowałam. W przepisie oryginalnym dżem robi się tylko z dodatkiem likieru (i sporej ilości cukru ;)), dla mnie jednak smak czarnej porzeczki był w dżemie zbyt mało wyczuwalny, drugą porcję zrobiłam więc nieco inaczej : jako iż sezon na świeże czarne porzeczki niestety już się skończył, postanowiłam dodać również kilka łyżek dżemu (a raczej ‘galaretki’) z czarnej porzeczki właśnie. A że i czarna porzeczka, i brzoskwinie lubią się z cynamonem i z kardamonem, to dodatkowo ożeniłam je również z tymi przyprawami, ale możecie oczywiście je pominąć (lub dodać tylko jedną z nich). Kwaskowo-cierpki smak porzeczek świetnie komponuje się z brzoskwiniami, a przyprawy dodają im delikatnego aromatu. Jeden słoiczek zniknął już na porannych tostach ;)

brzoskw_czarnaporz2

Dżem brzoskwiniowy z czarną porzeczką

1 kg brzoskwiń (ok. 1,3 kg przed wypestkowaniem)
ok. 250 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 cytryny
60 ml likieru / nalewki z czarnej porzeczki
1-2 laski cynamonu
opcjonalnie – kilka (4-5) łyżek dżemu / galaretki z czarnej porzeczki i odrobina kardamonu

Brzoskwinie sparzyć i pozostawić we wrzątku na ok. minutę, następnie przełożyć je do lodowatej wody, po chwili osuszyć, obrać ze skórki, wypestkować i pokroić kawałki. Zasypać brzoskwinie cukrem, dodać sok z cytryny, połowę likieru, cynamon oraz – ewentualnie – kardamon, wymieszać, przykryć i odstawić na 1-2 godziny.
Następnie owoce zagotować (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia zagotować brzoskwinie i gotować je kilka-kilkanaście minut, aż będą odpowiedniej dla nas miękkości; wtedy owoce odsączyć na gazie lub sicie i gotować pozostały z owoców syrop (wraz z przyprawami) aż zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), od czasu do czasu zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-30 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Pod koniec gotowania, gdy syrop zaczyna już dobrze gęstnieć – dodać owoce oraz (opcjonalnie) kilka łyżek dżemu z czarnej porzeczki, zagotować i gdy dżem zaczyna gęstnieć – dodać resztę likieru, ponownie zagotować i po kilku minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).

* * *

W zeszłym roku, we wpisie ‘morelowym’ proponowałam Wam  dżem brzoskwiniowo-morelowy z malinamiklik, który – nota bene – cieszył się zimą ogromnym powodzeniem. Tym razem zrobiłam tylko brzoskwiniowo-malinowy, za to w dwóch wersjach : z amaretto i tonką oraz z werbeną cytrynową (którą można ewentualnie zastąpić większą ilością skórki cytrynowej). Oczywiście, jak większość dżemów, tak i ten ma tę zaletę, że dodatki można dowolnie komponować; poniżej tegoroczne propozycje :

brzoskw_mailny_confit2

Dżem brzoskwiniowo – malinowy

1 kg brzoskwiń (waga owoców po wypestkowaniu)
500 g malin
ok. 200-250 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 cytryny
opcjonalnie : ok. 50 ml amaretto lub rumu / 1-2 laski wanilii / 1 starte ziarenko tonki / 8-10 gałązek werbeny cytrynowej (lipii trójlistnej) lub otarta skórka z 1 dużej cytryny

Maliny zasypać kilkoma łyżkami cukru, przykryć i odstawić.
Brzoskwinie sparzyć i pozostawić we wrzątku na ok. minutę, następnie przełożyć je do lodowatej wody, po chwili osuszyć, obrać ze skórki, wypestkować i pokroić na kawałki. Zasypać brzoskwinie pozostałym cukrem, dodać sok z cytryny (i – w zależności od wybranych dodatków – 5 gałązek werbeny, nasionka wanilii (laskę wanilii przekroić wzdłuż na pół i ostrzem noża wyjąć ziarenka, dodać też połówki laski wanilii) lub startą tonkę, przykryć i odstawić na 1-2 godziny.
Następnie owoce zagotować – w osobnych rondelkach (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia – jeśli nie lubimy pestek z malin – przetrzeć maliny przez sito (przetarłam połowę, połowę zaś pozostawiłam z pestkami). Sok z malin dodać do brzoskwiń (jeśli robimy wersję z werbeną – gałązki wyciągnąć), zagotować preparację i gotować kilka-kilkanaście minut, aż owoce będą odpowiedniej dla nas miękkości; wtedy owoce odsączyć na gazie lub sicie i gotować pozostały z owoców syrop aż zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), od czasu do czasu zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-30 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Mniej więcej w połowie gotowania dodać kolejne 4-5 gałązek werbeny, a gdy syrop zaczyna już dobrze gęstnieć – dodać owoce (jeśli robimy wersję bez werbeny – dodajemy teraz amaretto), zagotować i po kilku-kilkunastu minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) wyciągnąć gałązki werbeny (lub laski wanilii), przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować.

wersja I – wanilia + rum
wersja II – amaretto + tonka
wersja III – werbena cytrynowa (pomysł na dodanie werbeny zaczerpnęłam z przepisu Christine Ferber na dżem brzoskwiniowo-werbenowy – przepis poniżej)


* * *

lippia_sekator

werbena cytrynowa (lippia trójlistna)

I ostatnia już propozycja – aromatyczny dżem brzoskwiniowy z werbeną cytrynową, w której zakochałam się bez pamięci kilka lat temu ;) Jej wspaniały, delikatny cytrynowy aromat jest niezastąpionym dodatkiem do letnich koktajli, deserów owocowych, ciast czy przetworów.

W przepisie oryginalnym używamy 10 gałązek werbeny i pod koniec smażenia (gdy dodajemy owoce do zgęstniałego syropu) dodajemy ok. 20 listków werbeny, ja jednak tym razem wolałam ‘wyłowić’ ją przed przełożeniem dżemu do słoiczków, za to mocniej zaromatyzować dżem podczas samego smażenia. Jak pisałam wcześniej a propos dżemu z malinami – lippię można ewentualnie zastąpić większą ilością skórki cytrynowej, choć niestety to nie będzie już to samo…

brzoskwinie_lippia3

Dżem brzoskwiniowy z werbeną cytrynową (lippią trójlistną)

wg przepisu Christine Ferber

1 kg brzoskwiń (ok. 1,3 kg przed wypestkowaniem)*
ok. 200-250 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 cytryny
otarta skórka z ½ cytryny
ok. 15 gałązek werbeny cytrynowej**

*w oryginale białe brzoskwinie, ja użyłam białych i żółtych pół na pół

Brzoskwinie sparzyć i pozostawić we wrzątku na ok. minutę, następnie przełożyć je do lodowatej wody, po chwili osuszyć, obrać ze skórki, wypestkować i pokroić na cienkie plasterki lub kawałki. Zasypać brzoskwinie cukrem, dodać sok i skórkę z cytryny oraz ok. 10 gałązek werbeny, wymieszać, przykryć i odstawić na 1-2 godziny.
Następnie owoce zagotować (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia wyciągnąć gałązki werbeny, zagotować brzoskwinie i gotować kilka-kilkanaście minut, aż owoce będą odpowiedniej dla nas miękkości; wtedy brzoskwinie odsączyć na gazie lub sicie i gotować pozostały z owoców syrop aż zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), od czasu do czasu zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-30 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Mniej więcej w połowie gotowania dodać pozostałe gałązki werbeny**, a gdy syrop zaczyna już dobrze gęstnieć – dodać owoce, zagotować i po kilku-kilkunastu minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) wyciągnąć gałązki werbeny, przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).


A tutaj możecie zobaczyć ten dżem u Agnieszki – klik i przy okazji nacieszyć oczy jej wspaniałymi zdjęciami :)


Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych brzoskwiniowych przetworów!  ;)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Morele 2011 – część 3

abricots_fraises

… i pewnie ostatnia ;)

Tak, tak – pora pożegnać się z morelami, wszak na przetworzenie  czekają już kolejne owoce! Niestety za tydzień znów ‘egzaminowo’ w szklole, czasu będzie więc jak na lekarstwo. A potem już wyczekany (i chyba w pełni w tym roku zasłużony ;)) odpoczynek w naszej ukochanej Gryzonii! Odliczam dni (choć nie skreślam ich w kalendarzu jak to za nastoletnich czasów bywało ;)), przeglądam nieco sfatygowany już przewodnik i planuję miejsca, które chcę w tym roku odwiedzić. A w przerwach – smaże ostatnie morelowe dżemy :)
Ten, który prezentuję poniżej inspirowany jest pewną owocową sałatką, którą jadłam niedawno u znajomych : morele, truskawki i delikatny dressing z dodatkiem octu balsamicznego. Po raz kolejny więc stwierdziłam, iż coś, co jest tak dobre ‘na surowo’, i w słoiczku powinno dobrze smakować :) A po przeczytaniu tego wpisu Agnieszki – klik, postanowiłam, że i tutaj dodam odrobinę pieprzu, wybrałam jednak pieprz syczuański, którego aromat bardzo lubię, jest bowiem nieco delikatniejszy i prawie że ‘deserowy’ ;) Co do octu balsamicznego zaś, to użyłam jego redukcji (ciemnego ‘kremu’), który wg mnie świetnie pasuje do tego typu preparacji. Jeśli macie jeszcze ‘pod ręką’ późne odmiany truskawek, to serdecznie polecam Wam poniższy przepis :

abricots_fraises_balsamique

Dżem morelowo-truskawkowy z octem balsamicznym

na ok. 700 ml dżemu

500 g truskawek*
500 g moreli *
250 – 300 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 małej cytryny
2 łyżki octu balsamicznego (najlepiej jego redukcji / ‘kremu’)
świeżo zmielony pieprz syczuański (ok. 2-3 obroty młynka,ewentualnie więcej)

*waga owoców po oczyszczeniu

Owoce umyć i osuszyć. Truskawki odszypułkować i większe przekroić na pół, morele wypestkować i pokroić na kawałki (każdą połówkę kroję na 4). Owoce (w osobnych naczyniach) zasypać cukrem i zalać sokiem z cytryny i odstawić w chłodne miejsce na ok. 1-2 godziny. Następnie owoce zagotować – nadal w osobnych rondelkach (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia truskawki odsączyć na sicie lub gazie, morele zagotować i gotować je jeszcze kilka minut; wtedy owoce odsączyć na gazie lub sicie, połączyć sok z moreli i truskawek, dodać ocet balsamiczny i gotować aż syrop zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), regularnie zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-40 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Pod koniec smażenia dodać owoce oraz świeżo zmielony pieprz, zagotować i po kilku minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).


*   *   *

Kolejny przepis, który w zeszłym tygodniu przetestowałam, to propozycja Christine Ferber, o której wielokrotnie już na blogu wspominałam. Tym razem wybór padł na recepturę o bardzo smakowicie brzmiącej nazwie – ‘nougabricot’, czyli ‘nugatowe’ morele. Jak to zwykle u mnie bywa – znów mocno zdedukowałam ilość cukru, a miód dodałam dopiero pod koniec smażenia (a nie do maceracji owoców), by jak najkrócej go podgrzewać. Migdały i pistacje nadają dżemowi lekko ‘chrupkiego’ akcentu, a pomarańcze i miód wspaniale go aromatyzują (przyznam, że większość zawartości słoiczka tuż po ‘sesji’ zdjęciowej wyjadłam łyżeczką sam, bez dodatków, co szalenie rzadko mi się przytrafia… ;)).
Poniżej przepis z nieco zmodyfikowanymi przeze mnie proporcjami :

abricots_pistaches_amandes

‘Nugatowe’ morele, czyli dżem morelowy z migdałami i pistacjami

na ok. 700 ml dżemu

1 kg moreli  (waga po wypestkowaniu)
ok. 250-300 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 małej cytryny
sok z 1 pomarańczy
100 g płatków migdałowych
100 g pistacji (niesolonych)
otarta skórka z ¼ pomarańczy (ewentualnie więcej)
2-3 łyżki miodu (użyłam kasztanowego )*
*(można pominąć, dodając nieco więcej cukru lub miodu o innym smaku)

Morele umyć i osuszyć, wypestkować i pokroić na połówki lub na ćwiartki. Owoce zasypać cukrem, dodać sok z cytryny i pomarańczy oraz skórkę pomarańczową i odstawić w chłodne miejsce na ok. 1-2 godziny. Następnie zagotować (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia owoce zagotować, po czym odsączyć je na gazie lub sicie (ewentualnie ściągnąć odchodzące z moreli skórki – ja je zostawiłam). Syrop zagotować i gotować go aż syrop zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), regularnie zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-40 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Pod koniec smażenia dodać owoce, migdały, pistacje oraz miód, zagotować i po kilku minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).


*   *   *

I na koniec jeszcze jedna receptura Christine Ferber – dżem z dodatkiem suszonych moreli i białego wina. Autorka poleca tutaj użycie wina gewurztraminer, którego delikatne, aromatyczne nuty świetnie pasują do owocowych smaków (możecie oczywiście użyć innego białego wina, jednak o jak najbardziej subtelnym, ‘owocowym’ smaku).

abricots_absecs_vinbl

Dżem morelowy z dodatkiem suszonych moreli i białego wina

na ok. 800 ml dżemu

1 kg moreli  (waga po wypestkowaniu)
250 g suszonych moreli
250 ml białego wina (gewurztraminer)
ok. 300 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 małej cytryny
sok z 1 pomarańczy
otarta skórka z 1/2 pomarańczy
2 laski wanilii

Suszone morele pokroić w 5 mm paski lub w kostkę, zalać je białym winem, przykryć i odstawić w chłodne miejsce na całą noc.
Świeże morele umyć i osuszyć, wypestkować i pokroić na połówki lub na ćwiartki. Owoce zasypać cukrem cukrem wymieszanym z ziarnami wanilii (dodajemy też przekrojone laski wanilii), dodać sok z cytryny i pomarańczy oraz skórkę pomarańczową i odstawić w chłodne miejsce na ok. 1-2 godziny. Następnie zagotować (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia owoce zagotować, po czym odsączyć je na gazie lub sicie (ewentualnie ściągnąć odchodzące z moreli skórki – ja je zostawiłam). Syrop zagotować i gotować go aż zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), regularnie zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-40 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Pod koniec smażenia dodać morele (świeże oraz suszone – dodałam też część pozostałego z maceracji wina),  zagotować i po kilku minutach – gdy dżem jest już odpowiedniej konsystencji – przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików (bez lasek wanilii), szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).

abricots_absecs_vinbl2

Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca ;) i że i Wam któraś z propozycji przypadnie do gustu; ja już wiem, że w przyszłym roku zrobie przede wszystkim o wiele więcej moreli z truskawkami i octem balsamicznym, ale i nugatowe morele bardzo nam posmakowały :)

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Morele 2011 – część 2

morele2011_1

dżemy morelowe – z kardamonem i lawendą – klik


Przesympatyczna starsza Pani, u której zaopatruję się w morele na targu (od prawie miesiąca kupuję u niej 2 razy w tygodniu po 2,5-3 kg moreli ;) ), zapytała mnie wczoraj, do czego zużywam taką ilość owoców i bardzo zdziwiła się, gdy odpowiedziałam, iż przygotowuję z nich przede wszystkim przeróżne dżemy. Pani stwierdziła, iż nie sądziła, że komuś ‘w moim wieku’ ;) chce się ‘w dzisiejszych czasach’ robić dżemy… Ano chce się! Tym bardziej, jeśli chce się mieć coś innego, oryginalnego, domowego. Dlatego dwa razy w tygodniu w kuchni pachnie smażącymi się owocami, za każdym razem w towarzystwie innych dodatków. Ostatnio pisałam Wam o morelowo-jeżynowym dżemie (wczoraj zagotowałam kolejną partię owoców, mam nadzieję, że już ostatnią… ;)), a dziś morelowa odsłona druga.

tymianek1

tymianek cytrynowy (Thymus citriodorus)

W zeszły weekend (zainspirowana między innymi tym wpisem u Anny – klik) postanowiłam ożenić z morelami rosnący na moim balkonowym ogródku tymianek cytrynowy (Thymus citriodorus), którego aromat wyjątkowo pokochałam kilka lat temu. To niesamowite, jak kilka niewielkich gałązek ożywia smak i nadaje charakteru naszej potrawie! I o ile za suszonym tymiankiem nie przepadam, to ten świeży mogłabym dodawać praktycznie do wszystkiego. Szczególnie cytrynowy tymianek właśnie, łączy on bowiem smak tymianku z delikatnym aromatem i świeżością cytryny (a jeśli użyjemy również kwitnących gałązek tymianku, to  smak i aromat potrawy tym bardziej na tym zyska).

abricots_thym_miel2

Idealnie wpasował się tutaj również miód tymiankowy, który – nota bene – jest niezwykle zdrowy, o silnym działaniu antybakteryjnym, przydaje się więc podczas wszelakich przeziębień, w leczeniu chorób dróg oddechowych, podobno pomaga także w leczeniu schorzeń żołądkowo-jelitowych. W mojej aromaterapeutycznej apteczce zawsze mam buteleczkę eterycznego olejku tymiankowego i podczas pierwszych, jesiennych oznak przeziębienia od razu zażywam kilka kropli wymieszanych z odrobiną miodu (olejek tymiankowy można też stosować zewnętrznie). W dzisiejszym przepisie jednak bardziej chodziło mi o walory smakowe niż zdrowotne, podgrzewany miód ma bowiem mniej wartości odżywczych niż ten zjadany prosto ze słoiczka…

abricots_thym_confit01

Dżem morelowy z tymiankiem

na ok. 700 ml dżemu

ok. 1,2 kg moreli (1 kg po wypestkowaniu)
ok. 250 g cukru – użyłam trzcinowego (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
1 cytryna
2-3 duże lub 5-6 małych gałązek świeżego tymianku cytrynowego*
2 łyżki miodu tymiankowego (można pominąć, dodając nieco więcej cukru lub miodu o innym smaku)

*jeśli nie posiadamy tymianku cytrynowego, dodajemy do dżemu otartą skórkę z 1 dużej cytryny

Morele wypestkować i pokroić na kawałki (każdą połówkę kroję na 4), zalać sokiem z cytryny, dodać połowę tymianku (związać gałązki), zasypać cukrem i odstawić na ok. 1-2 godziny (jeśli nie używamy tymianku cytrynowego – dodajemy również otartą skórkę z jednej dużej cytryny); następnie owoce zagotować (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia wyciągnąć gałązki tymianku, dodać 2 pozostałe świeże gałązki, zagotować owoce i gotować je jeszcze kilka-kilkanaście minut, aż będą odpowiednio miękkie; wtedy owoce odsączyć na gazie lub sicie (niewielką ich część pozostawiam w garnku, by rozgotowując się lekko ‘zagęściły’ powstający syrop), sok z owoców przelać do garnka wraz z gałązkami tymianku i gotować aż syrop zacznie gęstnieć (dolewając również ten skapujący z owoców sok), regularnie zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 25-40 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Pod koniec smażenia dodać owoce i miód, doprowadzić do wrzenia, wyciągnąć gałązki tymianku (możemy ewentualnie pozostawić kilka listów) i przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).

*  *  *

Mam dla Was jeszcze 2-3 morelowe przepisy, choć nie jestem pewna, czy kolejne przetwory morelowe jeszcze Was interesują… (mam nadzieję, że jednak tak ;)). Większość zdjęć jest już gotowa, obiecuję więc, że tym razem nie będzie trzeba czekać aż tydzień na nowy wpis ;)

A tymczasem po raz kolejny polecam zeszłoroczne przetwory moreloweklik, szczególnie ten oto pyszny dżem morelowo-lawendowy :

confitureabricotslav

Pozdrawiam serdecznie! I życzę Wam miłego weekendu (u nas aura ostatnio nie do końca lipcowa niestety…).

(i przy okazji przypominam ponownie o trwającej u Kabamaigi akcji morelowo-brzoskwiniowej – klik :) )

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email