Archiwa kategorii: ryby

Delfiny i tuńczyk

Nie nie, nie obawiajcie się, nie będzie tu żadnego przepisu z delfinem w roli głównej! Będzie tuńczyk, to fakt. Ale może od początku…
Tuńczyka nie kupuję od kilku już lat. A przynajmniej nie w takich ilościach jak dawniej. Zdarza mi się to zaledwie kilka (3-4) razy w roku. Po pierwsze dlatego, że tuńczyk błękitnopłetwy jest jednym z kilku gatunków ryb zagrożonych wyginięciem. Jak możemy przeczytać np. na stronie WWF, 120 z 200 gatunków ryb najpopularniejszych w handlu na świecie jest zagrożonych lub znajduje się na granicy wyginięcia. Jak dla mnie, już te dane są lekko przerażające… Ale to nie wszystko niestety. Przy połowie tuńczyka często używa się dryfujących sieci (otaczających całe ławice ryb), przez co ofiarą połowów padają również między innymi delfiny. W 1990 roku trzy największe firmy poławiające tuńczyki przyjęły zobowiązania do używania tylko metod bezpiecznych dla morskich ssaków, takich które np. nie będą już zagrażać delfinom. Na wielu konserwach z tuńczyka znajduje się aktualnie napis: „Dolphin Safe”, nie daje on jednak 100% gwarancji, że żadne delfiny nie zginęły w związku z połowem… Na puszkach, które kupuję w pobliskim sklepie ze zdrową żywnością jest na dodatek informacja, że ryby nie zostały złowione za pomocą dryfujących sieci, a jedynie metodą ‘wędkową’. Poza tym, na ile to możliwe, powinniśmy wybierać ryby ‘łowione we wschodniej, tropikalnej części Oceanu Spokojnego, gdyż tam na kutrach rybackich pływają kontrolerzy’ (cytat ze wspomnianej wyżej strony WWF). Prócz tego, zwróćmy uwagę na fakt, czy kupowane przez nas ryby posiadają znak MSC – The Marine Stewardship Council / Rada Certyfikacji Produktów Morza); jest to niezależna organizacją, która nadaje ekologiczne oznakowania produktom z ryb, które pochodzą z łowisk dobrze zarządzanych, gdzie ryby wyławia się z poszanowaniem dla przyrody.
Dodatkowo zachęcam Was do zapoznania się z cytowanym już tekstem WWF* i – na ile to możliwe – do zmiany naszych zakupowo-kulinarnych przyzwyczajeń. Wszak to od nas zależy co i na ile zmieni się również wokół nas ;)
*na stronie WWF, w cytowanym artykule  (po prawej stronie) dostepne są linki do listy polecanych / odradzanych gatunków ryb – klik*
Przy okazji tuńczykowo-delfinowego ‘googlowania’ po polsku, trafiłam też na nader sympatyczny tekst pewnej Polki mieszkającej w Szwajcarii, zatytułowany : Jak od 18 lat walczę ze śmieciami w Szwajcarii. Mam nadzieję, że i Wam się ten tekst spodoba i może zachęci do jeszcze bardziej świadomego spojrzenia na to, co wkładamy do naszych koszyków oraz co później wyrzucamy do śmieci. Wszak tylko pozornie nie ma to nic wspónego z kuchnią ;)
Na koniec dodam tylko, że nie piszę tego wszystkiego myśląc, że nikt z czytających o tym nie wie; piszę o tym, bo wydaje mi się, że tego typu tekstów nigdy nie jest za wiele; ‘nadmiar’ takich informacji z pewnością nam nie zaszkodzi, a pomóc przecież może :)

A teraz już (jedzących ryby…) zapraszam na pastę z tuńczyka. Bez śmietany, bez majonezu, będzie idealna na lekką, wiosenną przekąskę czy też piknik ;)

patethon1

Kremowa pasta z tuńczyka

160 – 180 g tuńczyka z puszki
200 g kremowego serka
80-100 g suszonych pomidorów (moje były w oliwie)
ok. 20 czarnych oliwek
spora szczypta papryczki z Espelette (lub pieprzu kajeńskiego)
sól, pieprz do smaku
ewentualnie 2-3 łyżki jogurtu naturalnego

Tuńczyka odsączyć i rozdrobnić widelcem. Pomidory odsączyć z nadmiaru oliwy i pokroić na mniejsze kawałki; oliwki wypestkować i zmiksować z pomidorami, po czym wymieszać je z tuńczykiem i serkiem. Jeśli masa jest zbyt ‘sucha’, dodać kilka łyżek jogurtu. Na koniec doprawić do smaku (wg mnie pasta nie wymaga dodatkowego solenia, wszystko jednak zależy od użytego serka i oliwek).

Smacznego!

pathethon2

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Aromatyczny ‘sos’, nie tylko do ryby

Dzisiejszy przepis czeka w kolejce na wpisanie już od kilku tygodni, ciągle jednak było coś do ‘nadrobienia’ ;) Tym razem jednak postanowiłam się zmobilizować i podzielić się z Wami tym nader smakowitym daniem; przepis pochodzi z forum MniamMniam i zamieszczam go tu za zgodą Barocco, która nam go udostępniła :)
Jest to szybkie, aromatyczne i smakowite danie, które od razu spodobało się naszym kubkom smakowym :)
A oto szczegóły :
*

Cytuję za Barocco :

Moqueca w wersji ‘de peixe’ (czyli ‘rybnej’)

Składniki :
filet ryby (o ścisłym mięsie) ok. 3/4 kg
3 ząbki czosnku
1cebula
papryczki Malagueta wg uznania (mogą być też chili (świeże lub suszone) lub po prostu dodać sproszkowane chilli )
świeża kolendra
sok z dwóch limonek
kilka posiekanych pomidorów (dałam 4)
mała czerwona papryka – drobno posiekana
mała zielona papryka – drobno posiekana (zastąpiłam żółtą)
olej lub oliwa do smażenia
80ml mleczka kokosowego (pół małej puszki)*
3 łyżki oleju dende (to olej palmowy, który u nas jest niestety chyba nie do kupienia; zastąpcie go olejem z orzeszków ziemnych lub oliwą)

* dodałam więcej

Sposób przygotowania :

1. Połączyć połowę posiekanego czosnku i drobno posiekanych liści kolendry, sok z limonek, sól, pieprz; filety rybne marynować w powyższym przez godzinę / dwie.
2. Posiekać drobno cebulę, paprykę i papryczki malagueta (chili).
3. Zeszklić cebulę i resztę czosnku na oliwie z oliwek, dodać posiekaną paprykę, papryczki malagueta i dusić przez kilka minut, po czym dodać posiekane pomidory i całość jeszcze chwilkę dusić. Można dodać troszkę (rybnego) bulionu.
4. Podsmażyć filety z ryby po minucie z każdej strony, ułożyć ją w podduszonych warzywach, dodać olej dende i dusić przez kilkanaście minut aż ryba będzie miękka.
5. Wyłożyć rybę i dodać do warzyw resztę posiekanej kolendry oraz mleczko kokosowe; zagotować mieszając.
6. Sos można zostawić w takiej konsystencji lub zmiksować go.
7. Włożyć rybę do sosu , podgrzać i podawać, delektując się pysznym daniem i czerwonym winem z ukochaną osobą.

Przepis może być modyfikowany w zależności od preferencji : smak może być bardziej pikantny, czy czosnkowy. Danie można podawać z ryżem ( tak robią to Brazylijczycy ) , może być również do tego białe pieczywo.

*

Ja zrobiłam sos nieco inaczej, rybę bowiem usmażyłam osobno, by sos był tylko warzywny dla nie-rybnych osobników ;)
W zwiazku z tym użyłam soku z jednej tylko limonki, dwa ząbki czosnku i 4 pomidory; paprykę zieloną ‘zamieniłam’ na żółtą, a zamiast papryczek/chili użyłam papryczki Espelette i pieprzu kajeńskiego.
Sos podałam z ryżem basmati i usmażonymi osobno filetami rybnymi. I mogę napisać tylko jedno : smak tego sosu jest absolutnie niesamowity ! Barocco, raz jeszcze bardzo serdecznie dziękuję Ci za ten smakowity przepis ! ! !

Mam nadzieję, że i wśród Was znajdą się chętni na spróbowanie ;)

Pozdrawiam serdecznie !*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Curry, werbena i kokos

curry1

Oto obiecany przepis na aromatyczny sos z werbeną, curry i mlekiem kokosowym. Jak i poprzedni, znalazłam go całkiem przypadkowo, szukając werbenowych inspiracji ;) Gdy zobaczyłam, że jest to sos z mlekiem kokosowym, od razu pomyślałam, że to coś dla mnie, bowiem niedawno zrobiłam polecane przez Agnieszkę bakłażanowe curry ze Sri Lanki (również z mlekiem kokosowym), które baaardzo przypadło mi / nam do gustu.

Przepis ten to curry z żabnicy, czy też diabła morskiego jeśli wolicie (oryginał tutaj); przyznam ze wstydem, że zawsze widziałam tylko filety tej ryby i nigdy nie zainteresowałam się jej ‘ogólnym’ wyglądem ;) Jednak tym razem, już po zakupieniu filetów, stwierdziłam, że sprawdzę jak ‘to’ się nazywa po polsku; i gdy trafiłam na zdjęcie tego stwora w internecie stwierdziłam, że może lepiej że nie znałam go wcześniej ‘z twarzy’, bo pewnie bym go nie kupila :))

A wracając do sosu, to  okazał się niesamowity : delikatny i bardzo aromatyczny, na stałe wszedł już do naszego menu :) Tyle tylko, że zamiast z rybą teraz najczęściej serwuję go z tofu lub panirem (nawet z serkiem halloumi bardzo nam smakuje!); jest świetnym dodatkiem również do wszelkiego rodzaju placków czy burgerów wege. Serdecznie Wam go polecam :)
*

currydelotte

Rybne curry w kokosowym sosie

1 kg filetów z żabnicy (u mnie 380g)
4 cebule (u mnie 1)
2 ząbki czosnku (dałam ‘różowy’)
2 gałązki werbeny ‘cytrynowej’  (u mnie oczywiście więcej ;) )
2 pomidory
1 łyżka cukru trzcinowego (u mnie ciemny)
1 cytryna
1 limonka
200 ml mleka kokosowego (ja dodałam 250 ml)
3 łyżki oleju / oliwy
1 łyżka naszego ulubionego curry
8 gałązek kolendry
sól, pieprz

Filety żabnicy pokroić w dość dużą kostkę. Poszatkować cebulę i zmiażdżyć czosnek. Drobno posiekać werbenę. Pomidory obrać ze skórki i drobno je pokroić. Cytryny sparzyć. Z limonki zetrzeć skórkę, a z cytryny obrać tylko jeden długi pasek skórki. Wycisnąć sok (i z cytryny i z limonki).
Na patelni z wysokim brzegiem rozgrzać olej i obsmażyć rybę z każdej strony, następnie przełożyć ją do innego naczynia. W oleju podsmażyć cebulę i czosnek, następnie dodać werbenę, cukier trzcinowy i mieszając gotować przez 2-3 minuty, następnie dodać curry i dobrze wymieszać. Dodać usmażoną wcześniej rybę, pomidory, mleko kokosowe, skórki cytrynowe i sok, doprawić do smaku, dobrze lecz delikatnie wymieszać. Przykryć i gotować na wolnym ogniu 15 minut. Następnie wyciągnąc pasek skórki cytrynowej i dodać posiekaną kolendrę. Serwować dobrze ciepłe, najlepiej z aromatycznym ryżem (np. tajlandzkim)

Moje uwagi :
Po usmażeniu ryby olej wyglądał nad wyraz ‘dziwnie’, w związku z czym do smażenia cebuli użyłam nowej porcji oleju (co dla nas i tak było lepszym wyjściem gdyż dzięki temu sos miał mniej ‘rybny’ smak); co do ilości cebuli, według mnie jedna w zupełności wystarczy, ale my nie lubimy bardzo mocno cebulowych potraw, więc nic nie stoi na przeszkodzie by wypróbować oryginalne proporcje. A tak a propos proporcji jeszcze, to wydaje mi się, że tego sosu było by mało na kilogram filetów, gdyż dla nas to było w sam raz na te 380g ; ale faktem jest, że lubimy, gdy sosu jest duuużo :) Co do curry natomiast, to polecam Wam jakąś średnio-ostrą mieszankę (u mnie była to mieszanka tajska).

Smacznego !

#


  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email