Archiwa kategorii: slodkosci

Dyniowe ‘ślimaki’ drożdżowe

dyniowe_slimaczki1

Zamiast dyniowych ślimaków miał tutaj zagościć dziś piernik dyniowy, jednak zdjęcia pewnych moich wirtualnych znajomych okazały się tak zachęcające, że i ja nie zdołałam oprzeć się tym drożdżowym  smakołykom. Cóż bowiem może być lepszego od ciepłej, delikatnej bułeczki pachnącej pomarańczą i korzennymi przyprawami? I na dodatek z dyniową ‘wkładką’! ;) Zakasałam więc rękawy (czytaj : zmusiłam do pracy mojego ulubionego kuchennego pomocnika o ‘kocim’ pseudonimie ;)) i popełniłam owe dyniowe zawijańce. I jestem pewna, że wielbicielom tych tradycyjnych ‘cinnamon rolls’ również przypadną do gustu :)

dyniowe_slimaczki2
W oryginale bardziej korzenne niż u mnie (szczegóły w uwagach poniżej), jednak wersja cynamonowo-pomarańczowa bardzo przypadła mi do gustu (mocno korzenny będzie piernik, chciałam więc, by bułeczki pozostały delikatniejsze w smaku). Lekko zmodyfikowałam przepis zastępując część mąki pszennej razową orkiszową oraz – jak zwykle – dodając również oliwy, by ciasto nieco dłużej pozostało świeże. Choć ten ostatni szczegół nie do końca niestety się przydał, bułeczki bowiem ‘zniknęły’ zdecydowanie za szybko, ażeby móc debatować o ich przedłużonej świeżości ;)

Dyniowe ślimaki przygotowane wg oryginalnego przepisu możecie zobaczyć tutaj – klik oraz tutaj – klik (przepis pochodzi z książki ‘Baked Elements’), a poniżej moja, nieco zmieniona wersja.

dyniowe_slimaczki03

Dyniowe ślimaki z korzennym nadzieniem

na ok. 10-12 bułeczek, tortownica 24-25 cm średnicy

2 szklanki (ok. 280 g) mąki pszennej (typ 650 – 720)
1 szklanka (ok. 140 g) mąki orkiszowej razowej
7 g suchych drożdży
50 g jasnego cukru trzcinowego (używam zmielonego)
100-125 ml mleka
50 masła
2 łyżki oliwy lub delikatnego oleju
2 łyżki miodu (u mnie z kwiatów pomarańczy)
160 g dyniowego puree
1 rozbełtane jajko + 1 żółtko
otarta skórka z 1 małej pomarańczy
spora szczypta soli
½ łyżeczki cynamonu
¼ łyżeczki kwiatu muszkatołowca w proszku (mace) lub gałki muszkatołowej

nadzienie :
2-3 łyżki stopionego masła
2-3 łyżki cukru (u mnie jasny trzcinowy)
½ łyżeczki cynamonu
¼ łyżeczki zmielonego kardamonu

opcjonalnie, do posmarowania : 1-2 łyżki stopionego masła lub 1 żółtko + 1-2 łyżki mleka / śmietany

lukier : serek kremowy lub homogenizowany, cukier / miód do smaku, otarta skórka z ½ pomarańczy

100 ml mleka podgrzać wraz z masłem (ma być letnie / ciepłe, nie gorące). Mąkę wymieszać z solą i przyprawami, w zagłębienie wsypać cukier oraz drożdże, wymieszać. Następnie dodać mleko wraz ze stopionym masłem, wymieszać, dodać pozostałe składniki i wyrobić gładkie ciasto (minimum 5-8 minut). W zależności od stopnia wilgotności dyniowego puree oraz od użytego rodzaju mąki dodać nieco więcej mleka, a jeśli ciasto wciąż zbyt mocno się klei – dosypać nieco więcej mąki (jednak nie za dużo, ciasto bowiem będzie wtedy za suche). Uformować kulę, przełożyć do naoliwionej miski, szczelnie przykryć i odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. godzinę (ciasto ma podwoić objętość).
Gdy ciasto jest już wyrośnięte, stopić i przestudzić masło. Cukier wymieszać z przyprawami.
Ciasto odgazować, przełożyć na wysypany mąką (lub wyłożony papierem) blat i rozwałkować na prostokąt (ok. 25 x 50 cm), posmarować masłem (pozostawiając ok. 1 cm ciasta od brzegu bez masła) i posypać cukrem. Następnie zwinąć ciasto w rulon (od długiego boku) i dobrze docisnąć brzegi, by ciasto się rozkleiło podczas pieczenia. Ostrym nożem pokroić rulon na ok. 5 cm kawałki i układać ‘ślimaczki’ w tortownicy. Przykryć foremkę i pozostawić bułeczki do ponownego wyrośnięcia (ok. 30 minut).
Piekarnik nagrzać do 180-200°C.
Wyrośnięte bułeczki posmarować stopionym masłem lub żółtkiem wymieszanym z mlekiem (można pominąć).
Piec bułeczki ok. 20-30 minut (jeśli zbyt mocno się rumienią możemy przykryć je papierem / folią aluminiową pod koniec pieczenia i obniżyć nieco temperaturę). Przestudzić na kratce.
Serek wymieszać z otartą skórką z pomarańczy oraz z cukrem / miodem (do smaku) i serwować z dyniowymi ślimaczkami.

dyniowe_slimaczki4

Uwagi :

- o tym jak przygotować puree z dyni możecie przeczytać np. tutaj – klik lub tutaj – klik

- jako iż każda mąka chłonie nieco więcej /mniej płynu, dostosujmy jego ilość do konsystencji ciasta (jak i do wilgotności użytego puree z dyni)

- bułeczki z dodatkiem razowej mąki są może nieco mniej pulchne od ich ‘białych’ ;) odpowiedników, mnie jednak ich konsystencja i smak bardzo odpowiada; jeśli zdecydujecie się piec je bez dodatku mąki razowej, być może potrzeba będzie zmniejszyć nieznacznie ilość płynów

- ciasto po wyrobieniu nadal może być lekko klejące, nie dosypujmy jednak zbyt dużo mąki, by nie stało się ono później za suche

- ciasto można wałkować przez papier do pieczenia lub folię spożywczą, dzięki czemu unikniemy dodatkowego podsypywania ciasta mąką i zachowamy odpowiednią jego konsystencję

- cukru można dodać więcej lub mniej, wedle Waszych osobistych preferencji; miód można pominąć, choć nadaje on ciastu dodatkowego aromatu (pomijając miód dodajmy ewentualnie 1-2 łyżki płynu więcej)

- w oryginalnym przepisie ciasto jest bardziej korzenne (1 łyżeczka cynamonu + ¼ ł. gałki + ¼ ł. zmielonego ziela angielskiego + 1/8 ł. kardamonu + ¼ ł. imbiru), mnie jednak bardziej posmakowała wersja cynamonowo-pomarańczowa, jedynie z dodatkiem kardamonu do nadzienia

- w oryginale dodajemy miękkie masło w kawałkach, ja jednak przyzwyczaiłam się, by topić masło podgrzewając je wraz z mlekiem (stare, ‘maszynowe’ przyzwyczajenie sięgające już prawie 20 lat… ;))

- bułeczki można również przygotować bez jajek, dodając za to więcej mleka, by ciasto uzyskało odpowiednią konsystencję

dyniowe_slimaczki5


Kilka dni później, dzięki kilku wspomnianym już wyżej bratnim - a raczej siostrzanym ;) – duszom (przede wszystkim dzięki Unce i Bajaderce, którym przy okazji i tutaj dziękuję za kolejne, wspaniałe kulinarne inspiracje…), powstała druga wersja, bardziej ‘bogata’; ciasto przygotowałam dokładnie tak jak powyżej, za to nadzienie uległo całkowitej zmianie : ok.150 g suszonej żurawiny zmiksowałam z dodatkiem ok. 125 ml soku z pomarańczy, po czym wymieszałam z 1 łyżką miodu (ponownie z kwiatów pomarańczy) i ¼ łyżeczką kardamonu, dodałam ok. 50 g posiekanych pistacji i ok. 100 g drobno pokrojonych suszonych moreli.
Na powyższym zdjęciu bułeczki nie prezentują się może zbytnio urodziwie (pieczone w kwadratowej formie niestety podczas rośnięcia przybrały jej kształt ;)), smakują jednak naprawdę wyśmienicie! I okazały się trafionym wyborem na zakończenie tegorocznego dyniowego maratonu :)
A ze ‘ścinków’ ciasta powstały małe bułeczki, pieczone w indywidualnych foremkach :

dyniowe_slimaczki6

*     *     *

Choć tegoroczny Festiwal Dyni dobiegł już końca, to z dynią się oczywiście nie żegnam i regularnie jeszcze przez jakiś czas będę Wam proponować dyniowe smakołyki. Za kilka dni zapraszam Was na podsumowanie Festiwalu i już teraz dziękuję Wam za udział w naszym wspólnym dyniowaniu :) Miło mi, że po raz kolejny przyłączyliście się do święta dyni i dziękuję za wszystkie wspaniałe propozycje, które widziałam w tym czasie na Waszych blogach. A o szczegółach przeczytacie tu już niebawem :)


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Dyniowy deser i ‘pankejki’

creme_courge01

Jeśli nadal macie do zagospodarowania jakąś dynię (lub ‘resztki’ dyniowego puree), to możecie przygotować z niej również coś słodkiego. I jak to u mnie bywa – ma być szybko i nieskomplikowanie ;) Wybór padł więc na dyniowy krem (nieco w stylu tych oto kremów czekoladowych – klik) z dodatkiem kandyzowanych pekanów, choć u mnie w nieco uproszczonej wersji (ale o tym piszę poniżej…).
Kremy te są delikatne (pieczone w kąpieli wodnej), o korzenno-pomarańczowym aromacie, co wyjątkowo dobrze łączy się z dynią. Choć jeśli dyni nie lubicie, to deser ten będzie dla Was być może zbyt ‘dyniowy’ w smaku; dla mnie jednak jest idealny :)

creme_courge2

Krem dyniowy z kandyzowanymi pekanami

1 szklanka (250 ml) dyniowego puree
1 szklanka (250 ml) słodkiej śmietany
ok. 80-100 g cukru (używam jasnego trzcinowego, zmielonego)
2 jajka + 2 żółtka
2 łyżki miodu (u mnie : z kwiatów pomarańczy)
otarta skórka z 1 pomarańczy
1 łyżeczka zmielonego cynamonu
¼ łyżeczki gałki muszkatołowej (użyłam zmielonego kwiatu)
¼ łyżeczki zmielonych goździków
spora szczypta soli
opcjonalnie – chlust Cointreau lub innego pomarańczowego likieru

dodatkowo :
pekany
syrop klonowy
ok. ¼ łyżeczki cynamonu

Piekarnik nagrzać do 170°C.
Delikatnie wysmarować tłuszczem 6 ramekinów. Przygotować naczynie żarooodporne, do którego wstawimy kremy, zagotować wodę do kąpieli wodnej.
Wszystkie składniki kremu dokładnie zmiksować, przelać do ramekinów, wstawić je do żaroodpornego naczynia, ostrożnie wlać gorącą wodę (mniej więcej do połowy wysokości ramekinów), przykryć folią aluminiową (robimy w niej kilka dziurek) i piec ok. 30-35 minut, aż krem będzie dobrze ścięty. Po upieczeniu delikatnie ściągnąć folię i pozostawić ramekiny w wodzie jeszcze przez kilka-kilkanaście minut (aż osiągną temperaturę pokojową). Następnie schłodzić w lodówce przez ok. 2 godziny (jeśli nie serwujemy ich od razu – szczelnie przykryć folią spożywczą). Przed podaniem możemy polać kremy odrobiną syropu klonowego i ozdobić kandyzowanymi pekanami (szczegóły poniżej).
W czasie pieczenia kremów możemy przygotować kandyzowane pekany. Ja poszłam mocno ‘na skróty’ gotując orzechy przez ok. 5-8 minut w syropie klonowym z dodatkiem cynamonu i ok. 1-2 łyżek cukru trzcinowego i taka ich forma bardzo mi odpowiada (nie są tak twarde, jak po pieczeniu / gotowaniu w syropie cukrowym czy karmelu). Jeśli jednak macie ochotę przygotować je wg oryginalnej receptury, przepis znajdziecie tutaj – klik.

Uwagi :
- przepis bardzo nieznacznie zmieniłam wzbogacając go o pomarańczowy aromat, gdyż bardzo lubię dynię w połączeniu z korzenno-pomarańczowym smakiem właśnie

- polecam dodatek pekanów, które świetnie pasują do dyni oraz wszelkich tego typu deserów

- kremy należy upiec w kąpieli wodnej, by były idealnie równe i nie opadły po wyjęciu z piekarnika (co niestety przytrafia sie w przypadku pieczenia tego typu kremów bezpośrednio na blasze)

- na ciepło deser również jest pyszny, dodatek np. gałki lodów nie będzie złym pomysłem ;)

- a jako iż i smak, i szybkość wykonania są tutaj dużym plusem, to będę testować kolejną wersję, tym razem czekoladowo-dyniową :)

- jeśli natomiast macie ochotę na szybki, kremowy deser z dyni, ale bez pieczenia, polecam Wam tę oto wcześniejszą recepturę, z dodatkiem mascarpone i Grand Marnier – klik

*     *     *

pancakes_courge03

Kandyzowane pekany okazały się również świetnym dodatkiem do dyniowych ‘pankejków’, które moglibyśmy jeść praktycznie codziennie; przygotowuję je na bazie przepisu Marthy Stewart, dodaję jednak nieco więcej dyniowego puree i część mleka zastępuję jogurtem (owczym, ze względu na alergię…), co wg mnie bardzo dobrze wpływa na smak i konsystencję ‘pankejków’. I tutaj lubię dodatkową, lekko pomarańczową nutę, która świetnie komponuje się ze smakiem placuszków. Idealne na śniadanie czy na podwieczorek, szczególnie przy aktualnej, prawdziwie jesiennej aurze. Mam nadzieje, że i Wy sie skusicie? ;)

pancakes_courge1

Dyniowe Pancakes

na ok. 12 sztuk (10 cm średnicy)

1 1/4 szklanki mąki (u mnie ok. 160g)
2 łyżki cukru (używam jasnego trzcinowego, zmielonego)
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia (w oryginale 2 ł.)
½ łyżeczki cynamonu
½ łyżeczki sproszkowanego imbiru
½ łyżeczki gałki muszkatołowej (użyłam zmielonego kwiatu)
szczypta zmielonych goździków
spora szczypta soli (w oryginale ½ łyżeczki)
100 ml gęstego jogurtu owczego + 200-230 ml mleka (w oryginale : tylko 1 szklanka mleka)
150 g dyniowego puree
2 łyżki stopionego masła (u mnie oliwa)
1 jajko

Wymieszać mąkę, cukier, proszek i przyprawy. W osobnej misce wymieszać mleko, dynię, masło / oliwę i jajko, a następnie wlać do suchych składników i dobrze wymieszać.
Na rozgrzanej patelni smażyć dyniowe placuszki (po ok. 2 minuty z kazdej strony) na rumiany kolor.
Podawać z syropem klonowym (i np. z kandyzowanymi pekanami z przepisu powyżej).

źródło : Martha Stewart Living, October 2006

pancakes_courge2

Jeśli nie macie jeszcze dyni dosyć, to zapraszam również jutro wieczorem, choć nie jestem pewna, na ile jesienny brak światła nie pokrzyżuje mi ‘zdjęciowych’ planów… ;)

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Jesienne owoce pod marcepanową kruszonką

jezyny2012


To z całą pewnością jedne z ostatnich już jeżyn w tym sezonie. Dzięki nadal dosyć słonecznej pogodzie – niezwykle aromatyczne i słodkie. Świetnie smakują zapieczone pod migdałową kruszonką w duecie z jabłkami. Do tego marcepan, szczypta korzennych przypraw, otarta skórka z cytryny i – ewentualnie – tradycyjny już u mnie ;) ‘chlust’ amaretto. To wszystko składa się na najlepszy ponoć jesienny crumble, opublikowany na łamach ‘Delicious Magazine’ w październiku ubiegłego roku (wspominała o nim również Anna Maria – klik).
Dokonałam kilku niewielkich zmian, ale u Anny Marii (lub na stronie mazynu ‘Delicious’ – klik) możecie przeczytać oryginalny przepis. I przyznaję, iż jest to z całą pewnością jedna ze smaczniejszych wersji crumble. Robiłam je również pół na pół z dodatkiem gruszek , co również bardzo nam smakowało. A jeśli nie macie już świeżych jeżyn – nic straconego, możecie bowiem bez problemu użyć mrożonych, a dodatek skrobi kukurydzianej pomoże w zagęszczeniu owocowego soku. Nie zwlekajcie więc zbytnio i czym prędzej zaopatrzcie się w odpowiednie składniki :)

jesienny_crumble2

Jesienne owoce pod kruszonką

(The world’s best crumble, Delicious Magazine, 10. 2011)

forma o średnicy 24-25 cm

3 jabłka typu ‘bramley’ (do pieczenia)
2 jabłka ‘deserowe’
sok z 1 cytryny (dałam nieco mniej)
200 g jeżyn
ok. 3 łyżki jasnego cukru trzcinowego (w oryginale 100g)
ok. ¼ łyżeczki zmielonych goździków
½ łyżeczki zmielonego imbiru
1,5 – 2 łyżeczki skrobi kukurydzianej (szczególnie wtedy, gdy dodajemy amaretto…)
opcjonalnie : 1,5 – 2 łyżki amaretto
200 g marcepanu

na kruszonkę :
200 g zimnego masła*
250 g mąki (używam orkiszowej)
50 g jasnego cukru trzcinowego (można pominąć)
100 g płatków migdałowych (w oryginale 75 g migdałów)
1 łyżeczka cynamonu
skórka z 1 cytryny (w oryginale z 2)

dodatkowo : lody, crème fraîche lub sos waniliowy / custard do podania

Piekarnik nagrzać do 200 °C.
Umyte i osuszone jabłka obrać ze skórki i pokroić w średniej wielkości kostkę. Następnie dodać sok z cytryny, skrobię i przyprawy i dokładnie wymieszać. Dodać umyte i dokładnie osuszone jeżyny i przełożyć owoce do natłuszczonego naczynia żaroodpornego / ceramicznego (i polać je amaretto – można pominąć).
Macepan posiekać lub zetrzeć na tarce (ścieram na grubych oczkach) i połową posypać owoce.
Płatki migdałowe lekko zrumienić na suchej patelni.
Masło, mąkę, cynamon, otartą skórkę z cytryny i cukier wymieszać i przygotować kruszonkę (siekając składniki lub ‘krusząc’ je w palcach), dodać płatki migdałowe (lub posiekane migdały) oraz połowę startego marcepanu i ponownie wymieszać.
Posypać owoce kruszonką i piec ok. 40 minut, aż wierzch zrumieni się na lekko złoty kolor. Pozostawić jeszcze na kilka minut w formie, a następnie serwować z dodatkiem lodów lub sosu waniliowego.

jesienny_crumble03


Uwagi :

- *zamiast masła często używam oliwy (do wymieszanej z cukrem i przyprawami mąki dodaję powoli oliwę i mieszam tak, by powstawała kruszonka o zadowalającej mnie konsystencji; zazwyczaj zużywam mniej oliwy niż potrzebnego do kruszonki masła)

- jak zwykle mocno ograniczyłam tutaj cukier, gdyż marcepan jest już według mnie wystarczająco słodki; użyłam też w związku z tym mniej soku z cytryny, przy okazji jednak dodałam nieco skrobi kukurydzianej, by wytwarzający się podczas pieczenia sos nie był zbyt rzadki

- część skórki z cytryny możemy też dodać bezpośrednio do owoców

- amaretto nadaje dodatkowego, migdałowego posmaku, który idealnie się tutaj komponuje (dodatek alkoholu można oczywiście pominąć)

- kruszonki wychodzi z tego przepisu sporo, jak dla mnie wystacza mniej więcej połowa porcji (maksimum ¾)

- jeśli pieczemy owoce w mniejszych, indywidualnych naczyniach, zwykle są one upieczone już po 25-30 minutach

- jak pisałam wyżej – w jednej z ostatnich wersji połowę jabłek zastąpiłam gruszkami i ten wariant rówież bardzo Wam polecam; można też przygotować crumble z samym cynamonem lub np. z kardamonem – wspaniale pasuje szczególnie do gruszek

- jeśli wolicie wersję bez dodatku marcepanu, radzę przygotować kruszonkę z większą ilością migdałów, np. podobną do tej z morelowo-lawendowego crumble – klik

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email