‚
Zamiast dyniowych ślimaków miał tutaj zagościć dziś piernik dyniowy, jednak zdjęcia pewnych moich wirtualnych znajomych okazały się tak zachęcające, że i ja nie zdołałam oprzeć się tym drożdżowym smakołykom. Cóż bowiem może być lepszego od ciepłej, delikatnej bułeczki pachnącej pomarańczą i korzennymi przyprawami? I na dodatek z dyniową ‘wkładką’! ;) Zakasałam więc rękawy (czytaj : zmusiłam do pracy mojego ulubionego kuchennego pomocnika o ‘kocim’ pseudonimie ;)) i popełniłam owe dyniowe zawijańce. I jestem pewna, że wielbicielom tych tradycyjnych ‘cinnamon rolls’ również przypadną do gustu :)
‚
‚
W oryginale bardziej korzenne niż u mnie (szczegóły w uwagach poniżej), jednak wersja cynamonowo-pomarańczowa bardzo przypadła mi do gustu (mocno korzenny będzie piernik, chciałam więc, by bułeczki pozostały delikatniejsze w smaku). Lekko zmodyfikowałam przepis zastępując część mąki pszennej razową orkiszową oraz – jak zwykle – dodając również oliwy, by ciasto nieco dłużej pozostało świeże. Choć ten ostatni szczegół nie do końca niestety się przydał, bułeczki bowiem ‘zniknęły’ zdecydowanie za szybko, ażeby móc debatować o ich przedłużonej świeżości ;)
Dyniowe ślimaki przygotowane wg oryginalnego przepisu możecie zobaczyć tutaj – klik oraz tutaj – klik (przepis pochodzi z książki ‘Baked Elements’), a poniżej moja, nieco zmieniona wersja.
‚
Dyniowe ślimaki z korzennym nadzieniem
na ok. 10-12 bułeczek, tortownica 24-25 cm średnicy
2 szklanki (ok. 280 g) mąki pszennej (typ 650 – 720)
1 szklanka (ok. 140 g) mąki orkiszowej razowej
7 g suchych drożdży
50 g jasnego cukru trzcinowego (używam zmielonego)
100-125 ml mleka
50 masła
2 łyżki oliwy lub delikatnego oleju
2 łyżki miodu (u mnie z kwiatów pomarańczy)
160 g dyniowego puree
1 rozbełtane jajko + 1 żółtko
otarta skórka z 1 małej pomarańczy
spora szczypta soli
½ łyżeczki cynamonu
¼ łyżeczki kwiatu muszkatołowca w proszku (mace) lub gałki muszkatołowej
nadzienie :
2-3 łyżki stopionego masła
2-3 łyżki cukru (u mnie jasny trzcinowy)
½ łyżeczki cynamonu
¼ łyżeczki zmielonego kardamonu
opcjonalnie, do posmarowania : 1-2 łyżki stopionego masła lub 1 żółtko + 1-2 łyżki mleka / śmietany
lukier : serek kremowy lub homogenizowany, cukier / miód do smaku, otarta skórka z ½ pomarańczy
100 ml mleka podgrzać wraz z masłem (ma być letnie / ciepłe, nie gorące). Mąkę wymieszać z solą i przyprawami, w zagłębienie wsypać cukier oraz drożdże, wymieszać. Następnie dodać mleko wraz ze stopionym masłem, wymieszać, dodać pozostałe składniki i wyrobić gładkie ciasto (minimum 5-8 minut). W zależności od stopnia wilgotności dyniowego puree oraz od użytego rodzaju mąki dodać nieco więcej mleka, a jeśli ciasto wciąż zbyt mocno się klei – dosypać nieco więcej mąki (jednak nie za dużo, ciasto bowiem będzie wtedy za suche). Uformować kulę, przełożyć do naoliwionej miski, szczelnie przykryć i odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. godzinę (ciasto ma podwoić objętość).
Gdy ciasto jest już wyrośnięte, stopić i przestudzić masło. Cukier wymieszać z przyprawami.
Ciasto odgazować, przełożyć na wysypany mąką (lub wyłożony papierem) blat i rozwałkować na prostokąt (ok. 25 x 50 cm), posmarować masłem (pozostawiając ok. 1 cm ciasta od brzegu bez masła) i posypać cukrem. Następnie zwinąć ciasto w rulon (od długiego boku) i dobrze docisnąć brzegi, by ciasto się rozkleiło podczas pieczenia. Ostrym nożem pokroić rulon na ok. 5 cm kawałki i układać ‘ślimaczki’ w tortownicy. Przykryć foremkę i pozostawić bułeczki do ponownego wyrośnięcia (ok. 30 minut).
Piekarnik nagrzać do 180-200°C.
Wyrośnięte bułeczki posmarować stopionym masłem lub żółtkiem wymieszanym z mlekiem (można pominąć).
Piec bułeczki ok. 20-30 minut (jeśli zbyt mocno się rumienią możemy przykryć je papierem / folią aluminiową pod koniec pieczenia i obniżyć nieco temperaturę). Przestudzić na kratce.
Serek wymieszać z otartą skórką z pomarańczy oraz z cukrem / miodem (do smaku) i serwować z dyniowymi ślimaczkami.
‚
‚
Uwagi :
- o tym jak przygotować puree z dyni możecie przeczytać np. tutaj – klik lub tutaj – klik
- jako iż każda mąka chłonie nieco więcej /mniej płynu, dostosujmy jego ilość do konsystencji ciasta (jak i do wilgotności użytego puree z dyni)
- bułeczki z dodatkiem razowej mąki są może nieco mniej pulchne od ich ‘białych’ ;) odpowiedników, mnie jednak ich konsystencja i smak bardzo odpowiada; jeśli zdecydujecie się piec je bez dodatku mąki razowej, być może potrzeba będzie zmniejszyć nieznacznie ilość płynów
- ciasto po wyrobieniu nadal może być lekko klejące, nie dosypujmy jednak zbyt dużo mąki, by nie stało się ono później za suche
- ciasto można wałkować przez papier do pieczenia lub folię spożywczą, dzięki czemu unikniemy dodatkowego podsypywania ciasta mąką i zachowamy odpowiednią jego konsystencję
- cukru można dodać więcej lub mniej, wedle Waszych osobistych preferencji; miód można pominąć, choć nadaje on ciastu dodatkowego aromatu (pomijając miód dodajmy ewentualnie 1-2 łyżki płynu więcej)
- w oryginalnym przepisie ciasto jest bardziej korzenne (1 łyżeczka cynamonu + ¼ ł. gałki + ¼ ł. zmielonego ziela angielskiego + 1/8 ł. kardamonu + ¼ ł. imbiru), mnie jednak bardziej posmakowała wersja cynamonowo-pomarańczowa, jedynie z dodatkiem kardamonu do nadzienia
- w oryginale dodajemy miękkie masło w kawałkach, ja jednak przyzwyczaiłam się, by topić masło podgrzewając je wraz z mlekiem (stare, ‘maszynowe’ przyzwyczajenie sięgające już prawie 20 lat… ;))
- bułeczki można również przygotować bez jajek, dodając za to więcej mleka, by ciasto uzyskało odpowiednią konsystencję
‚
‚
Kilka dni później, dzięki kilku wspomnianym już wyżej bratnim - a raczej siostrzanym ;) – duszom (przede wszystkim dzięki Unce i Bajaderce, którym przy okazji i tutaj dziękuję za kolejne, wspaniałe kulinarne inspiracje…), powstała druga wersja, bardziej ‘bogata’; ciasto przygotowałam dokładnie tak jak powyżej, za to nadzienie uległo całkowitej zmianie : ok.150 g suszonej żurawiny zmiksowałam z dodatkiem ok. 125 ml soku z pomarańczy, po czym wymieszałam z 1 łyżką miodu (ponownie z kwiatów pomarańczy) i ¼ łyżeczką kardamonu, dodałam ok. 50 g posiekanych pistacji i ok. 100 g drobno pokrojonych suszonych moreli.
Na powyższym zdjęciu bułeczki nie prezentują się może zbytnio urodziwie (pieczone w kwadratowej formie niestety podczas rośnięcia przybrały jej kształt ;)), smakują jednak naprawdę wyśmienicie! I okazały się trafionym wyborem na zakończenie tegorocznego dyniowego maratonu :)
A ze ‘ścinków’ ciasta powstały małe bułeczki, pieczone w indywidualnych foremkach :
‚
‚
* * *
‚
Choć tegoroczny Festiwal Dyni dobiegł już końca, to z dynią się oczywiście nie żegnam i regularnie jeszcze przez jakiś czas będę Wam proponować dyniowe smakołyki. Za kilka dni zapraszam Was na podsumowanie Festiwalu i już teraz dziękuję Wam za udział w naszym wspólnym dyniowaniu :) Miło mi, że po raz kolejny przyłączyliście się do święta dyni i dziękuję za wszystkie wspaniałe propozycje, które widziałam w tym czasie na Waszych blogach. A o szczegółach przeczytacie tu już niebawem :)
‘
Pozdrawiam serdecznie!
‘