Archiwa kategorii: slodkosci

Lepiej późno niż…

… później ;)
Więc mimo, że z tygodniowym opóźnieniem, to ‘wklejam’ mój wkład w ostatnią propozycję Zawszepolki w Weekendowej Piekarni – bułeczki z brandy. Wszystko o tych bułeczkach zostało już powiedziane przez moje poprzedniczki : wspaniałe, niesłychanie aromatyczne, delikatne. Może tylko gdybym zamiast przed ekranem komputera siedziała w kuchni koło piekarnika, były by nieco mniej ‘rumiane’ (czytaj : spieczone…), ale i tak są wyśmienite!
Polko, serdecznie dziękuję za ten przepis (i przepraszam za ‘poślizg’…).


(niestety podczas ‚sesji’ rozładowała mi się bateria, drugie zdjęcie jest więc robione starym aparatem i w nieco innym, sztucznym oświetleniu niestety…)

A skoro już mowa o zaległych wypiekach, to niedawno popełniłam też buchty, które już wcześniej wypatrzyłam na kilku blogach, a ostatnio u Małgosi; i mimo, że moje nie były tak urodziwe, jak te Małgosi właśnie, to faktem jest, że są absolutnie przepyszne! Choć jak to z każdym drożdżowym ciastem bywa, najlepsze jeszcze w ten sam dzień ;)

Buchty z powidłami
(cytuję za Liską)

3 żółtka
40 gram cukru
250 g mąki
20 g drożdży świeżych
1/2 łyżeczki soli
skórka cytrynowa
1/2 szklanki mleka (ok. 125 ml)
50 g masła, roztopionego i ostudzonego (dałam 70g)
120 g powideł (użyłam śliwkowych)

Żółtka utrzeć z cukrem na kogel-mogel. Dodać lekko podgrzane mleko, wyrośnięte drożdże, skórkę cytrynową i sól, a następnie mąkę. Zagnieść gładkie ciasto. Na końcu dodać masło. Dokładnie wyrobić. Przełożyć do miski, przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia (u mnie trwało to ok. 2 h).
Gdy ciasto wyrośnie, odrywać kawałki o wadze ok. 40 g – ręce macać w tłuszczu, bo ciasto jest raczej klejące, ale nie należy dosypywać mąki (nie musiałam tego robić, ciasto bardzo ładnie się formowało) .
Formować bułeczki, do każdej wkładając do środka czubatą łyżeczkę powideł.
Bułeczki układać w wysmarowanej masłem formie (ok. 21/21cm) tak, by się lekko stykały. Odstawić do wyrośnięcia na ok. 1h.
Piekarnik nagrzać do temp. 180 st C.
Wyrośnięte buchty posmarować białkiem (ja posmarowałam roztopionym masłem) i wstawić do pieca na mniej więcej 20-30 minut – należy sprawdzać drewnianym patyczkiem, czy ciasto w środku nie jest surowe.
Po upieczeniu lekko wystudzić i posypać cukrem.

Tak jak radziła Małgosia, użyłam mniejszej formy (20 x 20). Zdjęcie robione niestety wieczorową porą przy sztucznym oświetleniu, ale i tak nic by już pewnie następnego dnia się nie ostało ;)

Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim udanego, smacznego weekendu!

WeekendowaPiekarnia

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Duńskie ciasteczka



Dziś mam dla Was ciasteczka z pewnego duńskiego przepisu przygotowane na kulinarny Tydzień Skandynawski – zorganizowany i prowadzony przez Kiiri i Atinę.
Z duńską kuchnią zapoznałam się kilka lat temu, dzięki kuzynce, którą los rzucił w tamte strony właśnie ;) Spodobał mi się fakt, że Duńczycy zwracają dużą uwagę na ekologię (nie tylko jeśli chodzi o jedzenie) i że łatwo tam o wszelakie tego typu produkty. Duńczycy jedzą sporo nabiału, mają na przykład niesamowity ‘smakowy’ wybór świetnej jakości jogurtów. I nawet ja, która za jogurtami nie przepadam, uwielbiam te ‘ichniejsze’ ;) Coś co bardzo przypadło mi tam do gustu, to ‘Smørrebrød’, czyli coś à la kanapki z czarnego, razowego chleba, które je się zazwyczaj na lunch (możecie o nich przeczytać np. tutaj). I chociaż tradycyjnie w duńskiej kuchni królują mięsne i rybne potrawy, jest też jednak sporo ciekawych przepisów ‘wege’ i oczywiście mnóstwo wspaniałych wypieków i słodkości! I choć dzisiejsze ciasteczka nie do końca są pewnie duńskie, to zdecydowanie warte są publikacji :)
Tydzień temu bowiem dostałam kolejny numer ‘Mad!’ (swoją drogą, czy ktoś z Was by wpadł na to, że to się wymawia ‘mel’?!? dziwny język, nieprawdaż? ;) ) w którym jak zwykle urzekło mnie kilka przepisów, a przede wszystkim wiele ‘smakowitych’ zdjęć. Jako, że w tym numerze jednak sporo jest przepisów mięsno-rybnych (czyli niestety nie do końca dla mnie…) to zaczęłam od słodkości.
Na ‘pierwszy ogień’ poszły ciasteczka cytrynowo-anyżowe, przetłumaczone przez Hefę, której raz jeszcze bardzo serdecznie dziękuję za poświęcenie :) A kuzynce za prezent :)
Wprawdzie to cynamon czy kardamon kojarzą nam się bardziej z kuchnią skandynawską, jednak i te ciasteczka warto jest upiec :) 

biscuitscitronanis1

Ciasteczka cytrynowo-anyżowe

250g mąki pszennej
otarta skórka z 1 cytryny
75g cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia*
125g masła
1 łyżka ziaren anyżu**
1 jajko
1-2 łyżki soku z cytryny lub likieru anyżowego
+ lukier cytrynowy do dekoracji
*dałam tylko łyżeczkę
**użyłam łyżeczki mielonego anyżu

Wymieszać mąkę, skórkę cytrynową, cukier i proszek. Masło pokroić w kawałki i wymieszać z resztą składników aż utworzy się ‚kruszonka’.
Lekko zgnieść ziarna anyżu. Jajko z anyżem i sokiem cytrynowym (lub likierem) ubić, dodać do mąki i szybko wymieszać ciasto rękami (nie wyrabiać !). Z ciasta utworzyć gruby rulon, zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na minimum 1 godzinę.
Następnie rozwałkować ciasto na grubość ok 1 cm (ja radzę na ok. 5-7 mm), pokroić ostrym nożem na ciasteczka, układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec w 180° ok. 8-10 minut do zezłocenia (u mnie 13 min.).
Po wystudzeniu ciasteczek na kratce, ozdobiłam je cytrynowym lukrem (cukier puder + sok cytrynowy).

Ciasteczka są delikatnie maślane, aromatyczne i bardzo ciekawe w smaku. Ja dodałam (bardzo) płaską łyżeczkę anyżku i mimo że za anyżkiem nie przepadam, to w tych ciasteczkach świetnie się on komponuje. Może i Wam ten smak przypadnie do gustu? :)

biscuitsmad0109

I jeszcze tylko na koniec dodam (skoro już o tygodniach kulinarnych mowa ;) ), że już niebawem zaproszę Was na kolejną edycję Czekoladowego Weekendu! Czekoladowy baner bowiem już gotowy ;)

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Słonecznie ;)

Troszkę mnie tu nie było, ale tydzień znów należał do tych częściowo zakręconych ;) Mało czasu na pstrykanie oraz nadal mało światła niestety :/ Słońce wychyla się zza chmur zazwyczaj wtedy, kiedy jestem w pracy, a gdy wracam do domu ono – chyba równie zmęczone jak ja ;) – znów chowa sie w otchłani szarego nieba. Poza tym przyznam się, że w tym tygodniu częściej bywałam u mojego ulubionego cukiernika, niż w mojej kuchni ;) Nic na to nie poradzę, od czasu do czasu, na ‘wyjątkowe’ okazje, lubie zaopatrzyć się u niego w słodkie małe co nieco. Zawsze trudno mi się zdecydować, lecz wybór najczęściej pada na coś lekkiego, owocowego, ale też i na coś czekoladowego rzecz jasna (przyznam tez, ze niestety nie do konca bylo ‘sezonowo’ niestety… :/ ). Lubię chodzić tam na kawe i ‘ciacho’ ze znajomymi, ale lubię też kupować kilka różnych sztuk na wynos, które potem sobie degustujemy w domowym zaciszu. Mamy kilka ulubionych ‘pozycji’, jednak zawsze dokupuję też coś nowego, czego jeszcze wcześniej nie próbowałam. I dlatego to dopiero wczoraj sama coś upiekłam ;)

Wybór padł na jeden z moich ulubionych wypieków : cheescake. A że chciało mi się czegoś ‘orzeźwiającego’, upiekłam coś co bardzo lubię : mini-’serniczki’ z mango i kokosem. Na koniec całość dosmaczyłam ‘sosem’ z mango i pomarańczy :) Wyszło coś delikatnego, a przede wszystkim baaardzo słonecznego, co z pewnością bardzo się przyda na te kolejne, pochmurne dni ;)

chesscakemangue1

Cheescake z mango i kokosem

3 jajka
1 szklanka cukru
400 g serka Philadelphia
150 g serka ‘quark’ (konsystencja serka homogenizowanego)
200 g puree z mango
10 łyżek kokosu
4 łyżki maizeny (skrobii kukurydzianej)

Serki, jajka i cukier dobrze wymieszać, następnie dodać pozostałe składniki, raz jeszcze starannie wymieszać i przelać do jednej większej (o śr. 18-20 cm) lub 8 mniejszych natłuszczonych foremek (aj użyłam foremek ‘ramekinowych’). Foremki wstawić do większego naczynia i wypełnić je ciepłą wodą do ok. 1/3 wysokości. Piec ok. 50 min. w 160°C (nieco dłużej jeśli używamy dużej foremki).

Coulis z mango

1 owoc mango
sok z 1 pomarańczy
100 g cukru (u mnie jasny trzcinowy)
łyżka rumu
½ laski wanilii

Wanilię rozciąć na pół i delikatnie ‘wyskrobać’ z niej ziarenka. Mango zmiksować, wszystkie składniki umieścić w rondelku, zagotować i gotować ok. 30 minut aż ‘coulis’ odpowiednio zgęstnieje. Można podawać na ciepło lub zimno, dekorując cheescake przed podaniem.

Smacznego!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email