Archiwa kategorii: slodkosci

Ciasto z powidłami

cakeconfitureGdy po raz pierwszy, baaardzo dawno temu ;) , spróbowałam przepysznego ciasta ‘dżemowego’ u mojej chrzestnej (która nota bene świetnie gotuje i piecze), natychmiast zajęło ono jedno z pierwszych miejsc w rankingu tych ulubionych. Szczęśliwym trafem okazało się, że i mojemu mężowi przypadło ono do gustu ;) Jedyny problem tkwił w fakcie, iż często – jak w większości wypieków z mlekiem u mnie – pojawiał w nim zakalec. Mniejszy lub większy, a jednak praktycznie zawsze obecny. Po pewnym czasie więc straciłam cierpliwość i piekłam ’dżemowca’ coraz rzadziej. Do czasu, gdy postanowiłam zamienić mleko na kwaśną śmietanę lub jogurt. Nie wiem, czy faktycznie ma to coś wspólnego ze śmietaną, czy też to tylko fakt, iż z mlekiem się nie lubimy ;) jednak najważniejsze, że ciasto jest takie, jak być powinno : lekko wilgotne, delikatne i aromatyczne, najlepsze na drugi dzień. Znika chyba najszybciej z wszystkich domowych wypieków. Nie jest zbyt słodkie, więc amatorzy słodszych wypieków mogą zwiększyć ilość cukru. A jeśli chcemy by ciasto było bardziej wilgotne, wystarczy dodać nieco więcej powideł i śmietany.

Ciasto z powidłami

(keksówka ok. 11 x 30cm)

150 g masła
¾ szklanki cukru
2 jajka
230 g powideł śliwkowych
180 g kwaśnej śmietany
300 g mąki
½ łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
1 łyżka kakao
1,5 łyżeczki przyprawy do piernika

Masło ucieramy z cukrem do białości, następnie dodajemy po jednym jajku dalej ucierając. Gdy masa jest jednolita i puszysta dodajemy powidła oraz połowę mąki wymieszanej z proszkiem, sodą i przyprawami; po chwili dodajemy śmietanę i resztę mąki. Mieszamy dokładnie, lecz nie za długo. Wlewamy ciasto do natłuszczonej lub wyłożonej papierem foremki i pieczemy ok. 50 minut w 180°.

Smacznego!

EDYCJA

Dla zainteresowanych – dodatkowe przepisy w komentarzach poniżej.

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Trzech Króli

Dziś, jak co roku w święto Trzech Króli, na stole muszą zagościć pewne tradycyjne wypieki… Wspominałam Wam o nich rok temu, tutaj (zapraszam do poczytania…); przyznaję, że często nasze galette des rois kupuję, ale… one naprawde są pyszne ! No i nie mogę przecież pozbawiać zarobku mojego ulubionego piekarza, czyż nie ? ! ;)
Tegoroczną galette upiekłam dla nas już w niedzielę i niestety, nie starczyło mi ani czasu, ani energii, by wypiek ten powtórzyć na dzis :/ Na dodatek, upiekłam ją tym razem w kształcie… wieńca :) No bo ileż można piec co roku to samo, prawda? Czasem potrzeba jakiegoś urozmaicenia ;)
A jeżeli chcecie zobaczyć ten sam przepis w wersji traycyjnej to zapraszam do Margot, która również w niedzielę upiekła prześliczną, wzorcową wręcz galette!
A oto przepis dla zainteresowanych ;)

Galette des rois

500 g mąki
1 łyżeczka soli
50 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze wypieki)
ok. 20 g świeżych drożdzy (lub 1,5 łyżeczki instant)
100 g miękkiego masła
250 ml letniego mleka
otarta skórka z 1/2 cytryny (ja daję całą…)

żółtko do posmarowania
płatki migdałowe do ozdoby

Mąkę wymieszać z solą. Dodać pozostałe składniki (ja rozrabiam najpierw drożdże w odrobinie mleka) i wyrobić na gładkie ciasto; ma ono być dosyć luźne, dlatego czasami należy dodać nieco więcej mleka niż te przepisowe 250 ml; przykryć i odstawić w ciepłe miejsce aż ciasto podwoi objętość (można też bezpośrednio wyrobić je w maszynie). Następnie z ciasta odważyć 8 kawałków (ok. 60 g każdy), uformować kulki; do jednej z nich włożyć porcelanową figurkę, lub jednego migdała, lub ziarno bobu itp. a z pozostałej części ciasta uformować dużą kulę, ułożyć ją na środku wyłożonej papierem blachy, ‚przykleić’ pozostałe kulki i odstawić do wyrośnięcia na ok. 30 min.
Przed wstawieniem do piekarnika, posmarować żółtkiem i posypać płatkami migdałowymi.
Piec ok. 30 min w nagrzanym do 180° piekarniku. Wystudzić na kratce.
(jak większość drożdżowych wypieków – najlepiej smakuje w dzień pieczenia…)

Uwagi :
- do ciasta można też dodać np. 100 g rodzynek uprzednio namoczonych w ciepłej wodzie; odsączyć je, dodać do wyrośniętego ciasta, dobrze wyrobić i odstawić do ponownego wyrośnięcia
- jesli nie chce nam się ‚bawić’ w odważanie tych 60 g, z ciasta możemy najpierw odjąć 1/4 (będzie to ta większa, środkowa część) a resztę podzielić na 8 równych części

Smacznego!

(Przepis z książki ‚Nouvelles du Fournil’ z kolekcji ‚Betty Bossi’)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Migdałowo-pomarańczowa chmurka :)

Nie wiem, czy Wy też, ale ja bardzo lubię przeglądać czasopisma kulinarne. I choć zazwyczaj niewiele z zamieszczonych tam przepisów wykorzystuję, to czasem samo ‘podglądanie’ pomysłów innych jest całkiem miłe ;) Będąc latem u kuzynki w Danii odkryłam bardzo fajne tamtejsze czasopismo kulinarne ‘Mad!’ i po powrocie upiekłam jedno z prezentowanych w nim ciast ciast (z marcepanem i czekoladowo-śmietankowym kremem, może pamiętacie). Więc gdy kilka tygodni temu dostałam listopadowo-grudniowy numer ‘Mad!’ byłam pewna, że i tym razem znajdę tam coś ciekawego. Problem w tym, że spodobało mi się tyle przepisów, że… będę chyba musiała kiedyś zapisać się na kurs duńskiego ;) Choć przyznaję, że jak na razie nie mogę narzekać, gdyż kuzynka dzielnie mi wszystko tłumaczy przez telefon, a ja mam nadzieję, że jej się to jednak nie znudzi ;) gdyż zaczynam nawet rozważać kwestię prenumeraty :)
Ale wróćmy do ostatniego numeru ‘Mad!’; jednym z pierwszych przepisów który przypadł mi do gustu gdy wertowałam czasopismo, były (hmm… nawet nie wiem za bardzo jak to nazwać…) małe ‘ciasteczka’ migdałowe z pomarańczowym sosem.Piszę ‘ciasteczka’ w cudzysłowie, gdyż nie są to ciasteczka jako takie, a wersja ‘mini’ migdałowego ciasta, które można upiec i podać jako jedno większe ciasto. Bardzo spodobał mi się przede wszystkim ich słoneczny kolor oraz… sos pomarańczowy z którym były podane. Dlatego czym prędzej sięgnęłam po telefon, by umówić się na tłumaczeniowy seans w Danii ;)
Jednak, jak już pisałam na początku, tego typu przepisy są dla mnie częściej bardzo ogólną inspiracją niż ochotą stworzenia czegoś identycznego (choć i tak się zdarza). Dlatego po krótkim zastanowieniu się stwierdziłam, że z przepisu zostawię sobie sos pomarańczowy, a ‘ciasteczka’ zrobię według własnej receptury. A to dlatego, że w tym ‘moim’ przepisie nie ma ani dodatku proszku do pieczenia, ani tłuszczu, co jest dodatkowym poświątecznym plusem ;) Oczywiście bardzo możliwe że przepis na te duńskie migdałowe piękności jeszcze kiedyś wykorzystam (z pewnością nawet ;) ) ale jeszcze nie teraz.
A oto przepis, z którego skorzystałam; pierwotnie jest on z mielonymi orzechami, jednak – jak się okazało – z migdałami równie dobrze smakuje. Przepis ten dostałam naście lat temu od Siostry, gdy zaczynałam piec i gotować ;) Od tej pory często proszona jestem o upieczenie tego ‘lekkiego ciasta orzechowego’, jak je tu ochrzczono. Wprawdzie oryginalne proporcje były na ciasto z 10 jaj, ja jednak nigdy aż tak dużego nie upiekłam (moje ‘maximum’ to było ciasto z 7-8 jajek na tortownicę 24-26 cm). Tym razem, z 4 jajek, upiekłam 10 małych ‘babeczek’. A oto szczegóły :

‘Babeczki’ migdałowe z pomarańczowym sosem

Na ciasto :

4 jajka
80 g cukru
100 g zmielonych migdałów
otarta skórka z 1 pomarańczy
płaska łyżka majzeny

Żółtka utrzeć z cukrem do białości. Białka utrzeć na sztywną pianę. Majzenę, połowę migdałów i białek delikatnie wymieszać z żółtkami, następnie dodać pozostałą część składników i znów delikatnie lecz dobrze wymieszać. Wlać do natłuszczonych foremek (lub jednej większej) i wstawić do nagrzanego do 100° piekarnika, po czym zwiększyć temperaturę do 160-170°. Piec (w zależności od wielkości ciasta) od 20 do 30 minut.
Po upieczeniu uchylić drzwiczki piekarnika i zostawić w nim ciasto jeszcze na kilka minut.
Uwaga : ciasto sporo rośnie podczas pieczenia, potem jednak niestety opada…

Na sos :

sok z 1 pomarańczy
sok z ½ cytryny (w oryginale z całej cytryny)
30 g cukru trzcinowego
szczypta cynamonu

Wszystkie składniki zagotować, po czym gotować kilka minut tak, aż powstanie niezbyt gęsty syrop. Wtedy zdjąć sos z ognia, wystudzić i wstawić do lodówki.
Przed podaniem, babeczki polać sosem i ewentualnie udekorować skórką pomarańczową.
To migdałowe / orzechowe ciasto jest wyjątkowo szybkie i łatwe, i jednocześnie (mimo dużej ilości orzechów) naprawdę lekkie. W oryginalnym przepisie są tylko jajka i mielone orzechy, nie ma tam ani majzeny, ani skórki pomarańczowej (na 1 jajko : 20 g cukru + 25 g mielonych orzechów / migdałów). Mnie jednak spodobał się fakt, że mogę troszkę z tym przepisem poeksperymentować, by od czasu do czasu na stole zawitało coś ‘innego’.
Mam nadzieję, że i Was zachęciłam do wypróbowania którejś z tych wersji ;)
Pozdrawiam Was serdecznie, ostatni raz w tym 2008 roku :)
Życzenia złożę Wam jednak nieco później, ponoć nie należy bowiem tego czynić przed północą ;)

Do zobaczenia już niebawem !

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email