Archiwa kategorii: wydarzenia

Festiwal Dyni 2009

festivaldynibanner09Kochani, dziś zaczynamy nasze tegoroczne wspólne dyniowanie!

Jak już wiecie, jestem wielką fanką dyni. Okrągłe, pękate, pomarańczowe. Ale też owalne i podłużne, żółte, zielone, niebieskie, szare a nawet… różowe! Chyba zgodzicie się ze mną, że dynie to niekwestionowany symbol jesieni.
Do rodziny dyniowatych należy blisko 1000 roślin (poza dynią również np. cukinia, patison, ogórek i melon). Niestety wiele osób nadal uważa, że dynia to bardzo ‘nudne’ warzywo, z którego niewiele ciekawych potraw można przygotować. Nic bardziej mylnego! Mało jest bowiem warzyw, które dają tak nieograniczone możliwości kulinarne jak dynia właśnie. Można z niej wyczarować praktycznie wszystko : od przystawek, przez dania główne, po desery; sałatki, zupy, farsz do pierogów, placki, tarty, zapiekanki, suflety, szaszłyki, puddingi, musy, lody, ciasta czy przetwory. Gotowana, duszona, smażona, pieczona, marynowana; na słodko i na ostro, z orientalną lub egzotyczną nutą, dynia w każdej postaci smakuje naprawdę wybornie.
Warto przypomnieć, że dynia przechowywana w odpowiednich warunkach może przezimować długie miesiące (niektóre odmiany mogą ‘leżakować’ nawet do półtora roku!). Dlatego właśnie była ona swego rodzaju naturalną ‘konserwą’ w czasach, gdy zimą nie było dostępu do świeżych warzyw, dawała bowiem możliwość jedzenia świeżego i bogatego w witaminy pożywienia przez długie, jesienno-zimowe miesiące.
Poza walorami smakowymi, warto również zwrócić uwagę na walory odżywcze i zdrowotne dyni, gdyż jest ona bogatym źródłem karotenu, przeciwutleniaczy, witamin A, C, E, i B, błonnika, kwasu foliowego oraz wielu składników mineralnych (m.in. cynku, żelaza, wapnia, magnezu, potasu i fosforu). Jest lekkostrawna i nisko kaloryczna, a zatem bardzo przyjazna również dla naszej sylwetki. Zalecana jest osobom z nadciśnieniem tętniczym, miażdżycą, z zaburzeniami przemiany materii czy niewydolnością nerek. Jednym słowem – samo zdrowie! :)

Już od początku września ‘planuję’ moje tegoroczne dyniowanie. Przeglądam przepisy, robię spis tych, które na pewno chcę tej zimy wypróbować i odwiedzam okoliczne farmy w poszukiwaniu najciekawszych okazów :)

(zeszłoroczna wizyta tutaj)

*courgesferme

*
I nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, jak cieżko jest się ograniczyć widząc aż tyle wspaniałości! ;) Najchętniej kupiłabym je wszystkie, lub… zamieszkała na jednej z takich farm ;)

*courgesferme3

*
W tym roku trafiłam też na pewną dosyć oryginalną dyniową farmę; jest to z pewnością jedna z lepiej zaopatrzonych w regionie. A jej oryginalność polega też na tym, że… jest to farma ‘self-service’ ;)
*

grangeauxcourges

*
Dynie są starannie posegregowane i nad każdym z gatunków wisi karteczka z nazwą oraz najważniejszymi informacjami (smak, czas przechowywania, najlepszy sposób wykorzystania danej dyni). Każda z nich ma naklejoną cenę, a należność za nasze ‘zakupy’ zostawiamy w stosownej metalowej skrzyneczce.
*

nadyniowejfarmie1
*
nadyniowejfarmie2
„*
nadyniowejfarmie3

*
To co widzicie na zdjęciach, to tylko niewielka część całej ekspozycji. Niestety zbyt słabe światło w głębi pomieszczenia nie pozwoliło mi na zrobienie dodatkowych zdjęć. Musicie więc uwierzyć mi na słowo, że jest to naprawdę niesamowite miejsce dla takiej dynioholiczki jak ja ;)
*

courgesferme2

*
Zanim zaproszę Was na moje kulinarne dyniowe propozycje, chcę zaproponować Wam krótką dyniową podróż dookoła świata, pokazując Wam część moich tegorocznych ‘zbiorów’ :)

Zacznijmy od odmian amerykańskich, z pewnością najbardziej znanych i cieszących się dużą popularnością.
*

courgedelicata

*
Delicata to – jak sama nazwa wskazuje – dynia o bardzo delikatnym smaku, dzięki czemu świetnie nadaje się również do przygotowania dań deserowych, lodów, konfitur. Najlepsze są te w miarę świeżo zerwane okazy, gdyż po upływie ok. 3 miesięcy miąższ Delicaty staje się dosyć ‘mączysty’.
*

courgesweetdumpling

*
Sweet Dumpling jest równie delikatna w smaku jak jej poprzedniczka. Idealna do ciast czy deserów, o lekko orzechowo-kasztanowym aromacie. To z pewnością jedna z moich ulubionych ‘deserowych’ odmian dyni. Można ją przechowywać od 3 do 5 miesięcy.

Rodzina dyni Butternut liczy sporo odmian. Charakteryzują się one ‘gruszkowatym’ kształtem, jasnym odcieniem skórki i pysznym, aromatycznym miąższem (jak sama nazwa wskazuje – o lekko orzechowym smaku).
*

courgebutternut*

Używać jej można praktycznie do wszystkiego, i do słodkich i do wytrawnych dań. Niektóre z odmian można przechowywać od 6 do 12 miesięcy.
Na zdjęciu widoczna jest też węgierska pomarańczowa odmiana dyni butternut, ochrzczona z racji na swój kolor ‘Orange’. Jej miąższ jest nieco delikatniejszy od jej kremowo umaszczonej kuzynki, o aromatycznym, prawie owocowym smaku. Można ją przechowywać od 8 do 10 miesięcy.
A poniżej jako ciekawostka – butternut w wersji mini ;) Bardzo lubię tę odmianę, gdyż wyjątkowo ładnie prezentuje się w wersji zapiekanej (szczegóły już niebawem ;) ).
*

butternutmini

*
A teraz pora na dynię, której bardzo chciałam spróbować już rok temu, jednak to dopiero w tym sezonie udało mi się w nią zaopatrzyć. Jest nią dynia Pink (Jumbo) Banana :

*

courgepinkjumbobanana
*
courgebanana2

*
To kolejna amerykańska odmiana (bardzo popularna również np. na Węgrzech).
Jak widzicie na załączonych zdjęciach, ma bardzo ciekawy kolor i – jak się okazało – ma również wspaniały, lekko owocowo-orzechowy smak. Jej owoce mogą ważyć od 5 do 20/30 kilogramów! I choć nasza ważyła ‘tylko’ 6 kg to i tak była całkiem pokaźnych rozmiarów :
*

courgebanana

*
Pora na dynie typu Acorn.

*
courgesacorn

*
Dyń typu Acorn często używa się do dań faszerowanych i zapiekanych, a ich miąższ ma delikatny smak orzechów laskowych.
Najczęściej są one koloru zielonego (jak ta po prawej na zdjęciu; tutaj konkretnie odmiana Tay Belle), jednak spotkać też możemy odmiany żółte, kremowe, pomarańczowe czy ‘nakrapiane’. Ta ‘nakrapiana’ właśnie to odmiana Festival, delikatna i bardzo przyjemna w smaku. Pomarańczowa to Table Gold, smakiem przypomina kukurydzę. Swietna szczególnie na surowo. A beżowa z kolei to Thelma Sanders Sweet Potato; tutaj nazywana jest też dynią ‘rösti’ gdyż z jej startego na tarce miąższu można przygotować bardzo smaczne rösti właśnie :) Delikatna, lekko ‘ziemniaczana’ w smaku, przechowywać ją można przez ok. 5-6 miesięcy.
*

courgebuttercup

*
Buttercup, to kolejna amerykańska dynia (bardzo popularna i niezwykle ceniona) o wspaniałym, lekko kasztanowym smaku i świetnej jakości miąższu. Niestety nie można jej przechowywać zbyt długo, ok. 3-4 miesięcy.

Tym razem mała ‘mieszanka interkontynentalna’ ;) Na zdjęciu bowiem japońska dynia Hokkaido i amerykańska Ambercup. I choć ich forma nie do końca jest podobna, to kolor i smak jak najbardziej.

*
courgesambercuppotimarron22

*
Hokkaido to dynia o której wspominałam Wam już kilkukrotnie. Uwielbiam jej aromatyczny miąższ o smaku kasztanów, który można wykorzystać na wiele sposobów. Jako że jest on ‘suchy’, to świetnie nadaje się np. do zrobienia dyniowego puree. Swoistą osobliwością tej dyni jest również fakt, że można ją konsumować wraz z jej cienką skórką (w przeciwieństwie do innych odmian). Jest bogata w witaminę A, betakaroten, antyoksydanty oraz cenne składniki mineralne. Można ją przechowywać przez ok. 5-6 miesięcy.

Ambercup to dosyć ‘młoda’ jeszcze odmiana amerykańska (prawdopodobnie pochodzi ze skrzyżowania dyni typu Hubbard i Buttercup). W smaku nieco podobna do dyni Hokkaido, lekko kasztanowa, o suchym miązszu. Można ją przechowywać przez około 7 miesięcy.
*

courgespaghetti

*

Dynia makaronowa to jedna z odmian, o której pisałam Wam w zeszłym roku (klik).
Ta ciekawa i nader oryginalna odmiana o chińskim rodowodzie (jednak rozpowszechniona przez pewnego Japończyka…) cieszy się coraz większą popularnością. Jest delikatna w smaku, dlatego warto połączyć ją z wyrazistymi dodatkami. Można ją przechowywać od 6 do 10 miesięcy.

*

Pora na kilka japońskich odmian dyni.
*

courgeebisu

*

Ebisu, to jedna z odmian typu Kabocha. Ma świetnej jakości miąższ o lekko kasztanowym smaku, który nadaje się do przeróżnych preparacji. Można ją przechowywać od 4 do 8 miesięcy.

Japońska dynia Tetsukabuto to dynia wyjątkowa z wielu względów.
*

courgetetsukabuto

*
Przede wszystkim, jest to jedyny gatunek powstały z krzyżówki dwóch różnych rodzin dyni : cucurbita maxima (olbrzymia) i cucurbita moschata (piżmowa) a konkretnie z krzyżówki dyni Delicious z Futsu Kurokawa (widoczna na zdjęciu poniżej).
Odmiana ta jest bardzo odporna na wszelakie choroby i dodatkowo bardzo szczodrze owocuje. Zerwane dynie można bez problemu przechowywać aż do roku.
Testowałam ją po raz pierwszy w ubiegłym sezonie. Jest ona szczególnie polecana do dań wymagających długiego pieczenia (w całości), gdyż ma wyjątkowo ‘odporną’ skórkę – co zapobiega pękaniu dyni w czasie pieczenia (z tego powodu nazywa się ją również ‘dynią z żelaza’ ;) ). Jeśli będziecie mieć okazję, to skosztujcie jej koniecznie, gdyż jest naprawdę wyjątkowa w smaku.
*

courgefutsu

*
Futsu Kurokawa to kolejna japońska dynia, lekko słodka, o delikatnym posmaku melona, świetnie nadaje się również do wszelakich deserów czy konfitur. Czas przechowywania : od 4 do 8 miesięcy.

Poniżej zdjęcia dwóch dyni, których nazwy sprzedawca niestety nie znał :/ Kupiłam je jednak ze względu na ich dosyć specyficzny wygląd; przyznajcie sami – czyż nie są piękne? Piękne inaczej ;)
(relacja z konsumpcji z pewnością również nastąpi ;) )
*

courgesjaponaisesdouble

*
A tymczasem poniżej dynia Jarrahdale (rosnąca w Australii, Nowej Zelandii oraz w Południowej Afryce).
*

courgejarrahdale

*
Bardzo przyjemna w smaku, o zwartym, pomarańczowym miąższu; świetna do zapiekanek, tart czy zup. Można ją przechowywać od 5 do 9 miesięcy.

Coś, co po raz pierwszy zawita w mojej kuchni w tym sezonie, to dynia Marble rodem z Tajlandii.
*

courgemarble

*
Ma podobno bardzo przyjemny smak i piękny, intensywnie pomarańczowy miąższ. Czas przechowywania : od 3 do 5 miesięcy.

Jedna z ostatnich zakupionych w tym roku dyni, to pewna brazylijska odmiana; niestety i tym razem sprzedawca nie znał dokładnej jej nazwy; ale znamy przynajmniej jej rodowód ;) Urzekł mnie jej kolor, tak podobny do dyni Pink Banana. Poza tym zapewniono mnie, że jest nader apetyczna, nie mogłam więc jej nie kupić :)

*

courgebresildouble

*

I już na koniec tej dyniowej wędrówki pragnę Wam przedstawić małego chuligana ;) Takim bowiem mianem ochrzczono tę oto malutką odmianę (Hooligan), spokrewnioną z dynią Jack Be Little.
*

courgehooligan

*
Tak jak i jej krewniak Jack, świetnie smakuje ona w wersji faszerowanej i zapiekanej. Można ją przechowywać od 4 do 8 miesięcy, jednak najlepiej smakują te ‘młodsze’ okazy.
*

dynie3

**

* * *
*
Kupując dynie pamiętajmy by wybierać zdrowe okazy, bez plam czy uszkodzeń. Jeśli chcemy je przechowywać nieco dłużej, to wybierzmy te z dość długim ogonkiem, nigdy te które są go pozbawione. Przechowywane w suchym, w miarę chłodnym i przewiewnym miejscu, niektóre gatunki będą mogły przetrwać kilka dłuuugich miesięcy. Pamiętajmy też, by regularnie oglądać leżakujące w domu dynie i gdy tylko zauważymy na nich jakieś plamy, przebarwienia lub pierwsze oznaki psucia – natychmiast je użytkujmy.

To tyle gwoli dyniowego wstępu.
Jak zwykle trochę za długo ;) chciałam jednak podzielić się z Wami tymi tegorocznymi wspaniałościami. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;) Ale sami powiedzcie, czy dynia to nie jest naprawdę wspaniałe warzywo? Tak niesamowita różnorodność kształtów, kolorów i smaków… Ja w każdym razie nadal pozostaję pod jej wrażeniem :)
Kulinarna praktyka i moje tegoroczne dyniowe propozycje już w następnym odcinku ;)

Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim owocnego dyniowania ! :)
*

PS. W zbieraniu informacji o niektórych gatunkach dyni jak zwykle pomocna była książka L’univers des courges)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Chleba naszego powszedniego…

world bread day 2009 - yes we bake.(last day of sumbission october 17)

Dziś, 16 października, obchodzimy Dzień Chleba.

Jeszcze kilka lat temu nie sądziłam, że w domowych warunkach można upiec naprawdę wyjątkowy chleb. Te, które zaczęłam piec nieco ponad 10 lat temu były zawsze drożdżowe i ‘maszynowe’. Niestety nie tylko ich wygląd ale i maszynowe receptury pozostawiały trochę do życzenia, dlatego też chlebów nie piekłam zbyt często.

Tak było aż do czasu gdy trafiłam na forum CinCin i na porady między innymi Mirabbelki i Tatter. Okazało się wtedy, że w domu można piec również chleby na zakwasie! I że mogą one wyglądać i smakować jak… jak te z piekarni! :) I choć moje pierwsze podejścia do zakwasu i zakwasowego chleba nie były zwieńczone sukcesem, to z czasem (i z pomocą życzliwych dusz ;) ) na szczęście się to zmieniło. Pamiętacie? Jakiś czas temu pokazywałam Wam nowego członka rodziny :)

*
zakwastatter
*

Radość z hodowanego zakwasu i pieczonych na nim chlebów jest wielka. Ci, którzy jak i ja połknęli tego bakcyla wiedzą, o czym piszę ;) Cóż bowiem jest lepszego od zapachu i smaku takiego pysznego, domowego chleba? Chrupiąca skórka, dziurkowany miąższ i do tego za każdym razem możliwość upieczenia czegoś innego, oryginalnego, smakowitego. Nie, z całą pewnością nic nie może zastąpić takiego domowego chleba.

Ponadto od roku mam (a raczej mamy ;) ) dodatkową motywację do wypieku domowego pieczywa – jest nią Weekendowa Piekarnia Alicji. I choć w wielu wydaniach nie udało mi się wziąć udziału, to co tydzień niecierpliwie czekam na kolejne propozycje a kilka dni później podziwiam rezultat tych wspólnych weekendowych chlebowych szaleństw. Chyba zgodzicie się ze mną, że bez Weekendowej Piekarni i bez Alicji to już nie było by to samo… Alicjo, po raz kolejny, w imieniu swoim oraz wszystkich piekących, dziękuję Ci za tę naszą wspólną Piekarnię i za to, że tak dzielnie sprawujesz nad nią pieczę, motywując nas wszystkich do piekarniczych działań :)

*

* * *

Korzystam też  z dzisiejszej okazji by pokazać Wam moje ostatnie zaległe wypieki.
Z naszego jubileuszowego 46 wydania WP upiekłam dwie propozycje Tatter : wspaniały, żytni chleb na zakwasie Borodinsky, który z całą pewnością jest jednym z moich ulubionych razowców :
*
borodinsky

oraz bajgle :
*
bajgle01

*
Pieczenie bajgli niestety zakończyło się małą katastrofą w kuchni… Do przepisu potrzebny był syrop słodowy, po który specjalnie się udałam do odpowiedniego sklepu. I gdy nadszedł moment wlania syropu do gotującej się wody na bajgle – trzymana butelka zgrabnie wyślizgnęła mi się z rąk i poszybowała w stronę podłogi, rozpryskując się na tysiąc drobnych kawałków :/ Tak więc miałam wspaniałą okazję by przekonać się, iż syrop słodowy jest o wiele bardziej kleisty niż miód na ten przykład (tak tak, rozbity słoik miodu na podłodze też już ‘zaliczylam’ ;) ). Ostatecznie obgotowałam bajgle w wodzie z dodatkiem miodu i cukru muscovado lecz z pewnością zrobię je jeszcze raz, tym razem z syropem słodowym ;) by z ciekawości porównać ich smak. Okazało się też, że niektóre z nich trochę za mocno spłaszczyłam, wyszły więc nieco bardziej preclowe niż ‘bajglowe’ ;) I tak jednak zostały spałaszowane ze smakiem (podałam je z ziołowym serkiem i wędzonym łososiem).
*
baglessaumon

*
Upiekłam też przy okazji poprzednie weekendowe wyzwanie – chleb z regionu Vendée, proponowany przez Zapbook. Jedyna zmiana, jakiej dokonałam, to zmniejszenie zalecanej ilości czosnku ;) jednak i tak chlebki były pyszne i aromatyczne. Poniżej w towarzystwie pozostałych wypieków :
*
wptrzywjednym

*
I na koniec jedno z największych moich wypiekowych spóźnień – chleb z oliwkami proponowany przez Anię w ramach 41 edycji WP. Ci, którzy już go piekli z pewnością się ze mną zgodzą : to z pewnością jeden ze smaczniejszych chlebów jaki do tej pory piekłam i jadłam! Jest delikatny, lekko kwaskowy, i jak dla mnie idealny! Świetnie smakował ‘sam’, z odrobiną masła, stał się też pysznym dodatkiem do koziego sera, a później również do zupy. Jeśli jeszcze go nie piekliście, to radzę Wam jak najszybciej naprawić ten błąd, gdyż ten chleb jest naprawdę wyjątkowy. A Tobie Aniu raz jeszcze serdecznie dziękuję za przepis :)
*
painolives
*
(niestety nie dałam mu wystarczająco wyrosnąć, stąd pęknięcia; na szczęście w niczym nie zaszkodziło to walorom smakowym chleba ;) )

Cóż mogę więcej dziś dodać? Chyba tylko tyle, że warto samemu przekonać się, iż domowy wypiek pieczywa nie jest niczym trudnym, gdyż wśród tak wielu istniejących przepisów każdy z nas może znaleźć coś dla siebie. Możemy piec brioszki, bułeczki słodkie lub bardziej wytrawne, bagietki, chleby drożdżowe, te z dodatkiem odrobiny zakwasu czy też typowe, ‘cięższe’ razowce. Oczywiście zajmuje to więcej czasu i energii niż wstąpienie do pobliskiej piekarni, to fakt; zaręczam jednak, że naprawdę warto spróbować. Poza smakiem i osobistą satysfakcją jest jeszcze jeden plus takiego domowego wypieku chleba : wtedy naprawdę wiemy co jemy. W dobie wszelakich ‘polepszaczy’ i smaku często pozostawiającego wiele do życzenia, warto sprawić sobie i swoim bliskim taką smakowitą i aromatyczną przyjemność. Podarować sobie i im kawałek czegoś dobrego. Chleba naszego powszedniego…

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Festiwal Dyni – zaproszenie

festivaldynibanner09Dziś pragnę serdecznie zaprosić Was na kolejną edycję Festiwalu Dyni. Jak już wiecie, dynie to moja wielka miłość ;) mam więc nadzieję, że i Wam wszczepię tego dyniowego bakcyla :)

Nasz zeszłoroczny Festiwal Dyni cieszył się olbrzymim powodzeniem; w tej wspólnej zabawie wzięło udział ponad 40 blogów, co niezmiernie mnie ucieszyło i co wtedy było swoistym blogowym rekordem ;) Serdecznie polecam lekturę naszego zeszłorocznego dyniowego podsumowania, może któryś z proponowanych wtedy przepisów przypadnie Wam do gustu i Was zainspiruje? :)

Już teraz więc zapraszam Was do udziału w tym kolejnym wspólnym ‘dyniowaniu’, w dniach 23-31 października. Jak zwykle proszę o przesyłanie mi info z linkami do Waszych wpisów, bym mogła umieścić je w późniejszym podsumowaniu. Możecie przesłać mi maila (adres po prawej, w zakładce ‘kontakt’), lub wpisać linka bezpośrednio w komentarzach u mnie na blogu, jak Wam wygodniej. Jednocześnie mam małą prośbę : byłabym wdzięczna, gdybyście mogli przesyłać mi linki w trakcie trwania naszego dyniowego tygodnia, gdyż znacznie usprawni to przygotowanie ostatecznego podsumowania. Z góry serdecznie Wam dziękuję :)

Oto kod do tegorocznego banera :
*

*
Przyznam, że u mnie dynia gości już od kilku tygodni. Pichcę, testuję oraz odwiedzam okoliczne dyniowe farmy w poszukiwaniu ciekawych egzemplarzy ;) I już nie mogę się doczekać, by po raz kolejny znów kucharzyć razem z Wami. Za każdym razem to dla mnie wielka radość i prawdziwe swego rodzaju ‘święto’ :) Mam więc nadzieję, że i Wy po raz kolejny zechcecie się do niego przyłączyć i że i w tym roku dynia zyska kolejnych fanów ;)

*

Serdecznie zapraszam!

EDYCJA

Zapomniałam o najważniejszym… Jeśli chcecie, by Wasz przepis znalazł się w późniejszym dyniowym podsumowaniu, proszę Was o umieszczenie linka do Festiwalu (lub banerka rzecz jasna).

Z góry dziękuję :) )
*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email