By tradycji stało się zadość, po raz kolejny (już piąty!) zapraszam Was na tegoroczną edycję Czekoladowego Weekendu, który odbędzie się w dniach 17-19 lutego.
W zeszłym roku z pomocą przyszła mi Atina i zaopiekowała się CzekoWeekendem, za co raz jeszcze serdecznie jej dziękuję! :*
Zasady zabawy są jak zwykle takie same : wystarczy przygotować coś z czekoladą w roli głównej, w dniach trwania Czekoladowego Weekendu opublikować przepis na Waszym blogu i przesłać mi linka do wpisu (najlepiej mailowo – adres pod hasłem ‘kontakt’ w prawym górnym rogu bloga). By usprawnić i pzyspieszyć podsumowanie Czekoladowego Weekendu, proszę Was o przesyłanie wmiarę dokładnych informacji (blogowy ‘nick’ / pseudonim, nazwa bloga, nazwa przygotowanego dania + link do niego). Z góry serdecznie dziękuję za pomoc i wyrozumiałość :)
‚
W poszukiwaniu czekoladowych inspiracji polecam Wam również podsumowania naszych wcześniejszych czekoladowych szaleństw : 2011 – klik, 2010 – klik, 2009 – klik oraz 2008 – klik.
Chętni mogą także umieścić czekoladowy banner na swoim blogu (wystarczy skopiować poniższy kod html) :
Mam nadzieję, że i tym razem chętnych do czekoladowego szaleństwa nie zabraknie ;)
Tegoroczna edycja Festiwalu Dyni już za nami. Po raz kolejny pojawiło się na naszych blogach mnóstwo wspaniałych przepisów z dynią w roli głównej, a dodatkowo w tym roku było międzynarodowo, za sprawą dwóch włoskich blogerek, które przyłączyły do naszego wspólnego dyniowania – Rossella z bloga Ma che ti sei mangiato? oraz Daniela z bloga Daniela & Diocleziano, kórym serdecznie dziękuję za udział (Rossella, Daniela – grazie mille! :) ).
Mam nadzieję, iż tego typu akcje przyczynią się do popularyzacji tego wspaniałego owocu / warzywa. Może dzięki naszym wpisom (i przepisom;)) dynia zyska dodatkowych zwolenników? Z komentarzy i maili wiem, że to między innymi dzięki Festiwalowi wielu spośród Was dyni po raz pierwszy spróbowało i nawet ją polubiło, co niezwykle mnie cieszy :) Nie zapominajmy też, że dynia jest nie tylko niezwykle smaczna, ale również zdrowa i dietetyczna, warto więc o niej pamiętać i włączyć ją do naszego jesienno-zimowego menu (a przy okazji – dzięki zawartemu w niej karotenowi – zyskujemy również ładny kolor skóry ;)).
Wszystkim Wam raz jeszcze serdecznie dziękuję za udział w tegorocznym Festiwalu (po raz kolejny zgromadziło się ponad 100 uczestniczących blogów!) i zapraszam do lektury tegorocznego podsumowania. z góry przepraszam, jeśli kogoś pominęłam czy źle zapisałam Wasze dane w podsumowaniu i bardzo proszę o ewentualne odpowiednie info, w komentarzach lub mailowo
‚ (postaram się przygotować alfabetyczny spis treści, jednak zanim to nastąpi ;) polecam Wam używanie funkcji ‘Ctrl+F’, dzięki której na ekranie pojawia się okienko ‘szukaj’, w które możecie wpisać nazwę szukanej potrawy, np. zupa, ciasto deser etc.; mnie bardzo to ułatwia przeszukiwanie stron internetowych)
‚
FESTIWAL DYNI – PODSUMOWANIE 2011
(alfabetyczny spis przygotowanych potraw na końcu wpisu) ‚
Bez czego nie wyobrażamy sobie jesieni? Z pewnością bez złoto-czerwonych liści. Bez kasztanów i żołędzi zbieranych podczas jesiennych spacerów. Bez wieczorów w towarzystwie kubka gorącej herbaty, ciepłego pledu i dobrej książki. A w kuchni oczywiście nie może wtedy zabraknąć dyni! :)
Dziś więc – choć z lekkim ‘poślizgiem’ ;) – serdecznie zapraszam Was na tegoroczny Festiwal Dyni (mam nadzieję, że i tym razem wielbicieli dyni oraz pomysłów nie zabraknie ;)).
‚
‚
Jak stali czytelnicy bloga mogli się już przez te kilka lat zorientować, jestem prawdziwą dynioholiczką ;)
Tak, tak moi drodzy – dynie kocham prawie tak bardzo jak sery i dobre wino! :D Tak więc i w tym roku – jak na porządną dynioholiczkę przystało ;) – zgromadziłam całkiem sporą kolekcję dyniowych zapasów. Jesienne szarugi i zimowe wieczory już mi więc niestraszne, towarzyszyć bowiem mi / nam będą dynie wszelakiej maści, niektóre naprawdę wyjątkowej urody (ale sami się o tym poniżej przekonacie ;)).
Na początku października zagościło u mnie 50 dyniowych okazów różnej maści (choć od tej pory liczba ta się nieznacznie powiększyła…). Tak jak i w poprzednich latach, udałam się na tutejsze ‚wyspecjalizowane’ w dyniach farmy, które oferują spory wybór odmian.
od lewej : Rouge Vif d’Étampes – Jarrahdale – Lyric – Potimarron – Nagydobosi – Guatemalan Blue
oraz Small Sugar w głębi po prawej
‚
‚
Za każdym razem podziwiam zapał właścicieli farmy, gdyż przygotowanie takiej ilości dyni do sprzedaży to naprawdę sporo pracy. Trzeba je zważyć, ‘ometkować’ i poukładać, nie wspominając oczywiście o zbiorach i zwożeniu tych wszystkich okazów…
‚
od lewej : Potimarron – Nagydobosi – Guatemalan Blue – Small Sugar – patisony
oraz Orange Magic i Blue Magic w głębi po prawej
‚
od lewej : Karat Gold – Musquée de Provence – dynie makaronowe – Grey Star – Butternut (dynie piżmowe) – Appalachian
‚
‚
Co krok kuszą mnie kolejne odmiany, a mąż z lekkim przerażeniem w oczach patrzy na zapełniające się torby zakupowe ;) A ja zapisuję kolejne ceny w kieszonkowym kalkulatorze :)
Wprawdzie nie ma tam (jak na razie ;)) aż 1000 odmian, ale jest ich podobno ponad 170, a to jednak całkiem niemało!
‚
‚
Jedynym mankamentem tego miejsca jest fakt, iż ze względu na tak dużą ilość uprawianych odmian (i niezbyt dużą powierzchnię do dyspozycji), sporo dyni wykładanych jest pojedynczo i niestety kilku odmian, które chciałam kupić, akurat w dniu mojej wizyty już nie było :/ Zacznę chyba myśleć o przeprowadzce ;)
‚
po lewej – Ambercup, obok – dynia Trifetti, z rodziny ‘makaronowych’
‚
‚
Powyżej amerykański Phoenix, którego chciałam w tym roku kupić, w ostatniej jednak chwili opis jego smaku lekko mnie zniechęcił – smakuje on bowiem ponoć dosyć ‘marchewkowo’, a przecież nie po to kupuję dynie, by mieć wrażenie, iż jem marchewkę! :D Choć bardzo możliwe, ż za rok zmienię zdanie ;)
A tutaj wyjątkowo dekoracyjna odmiana – Galeux d’Eysines :
‚
‚
I jeszcze Tonda Padana – wizualnie bardzo podobna do KamoKamo, które pokazywałam Wam rok temu, choć zdecydowanie większa :
‚
‚
Co roku kupuję kilka ulubionych, znanych mi już odmian, zawsze jednak staram się też zaopatrzyć w jakieś nowe dynie; przy wyborze najczęściej kieruję się oczywiście opisem smaku i jakości miąższu danej odmiany, choć niektóre gatunki kupuję też ze względu na ciekawy kształt czy kolor.
W tym roku zagościły u nas między innymi :
‚
‚ Australian Butter (Cucurbita maxima)
Dynia rodem z Australii ; ma pomarańczowo-różową skórkę i pomarańczowy, dość zwarty miaższ (waga ok. 5-6 kg). Można ją przechowywać do 3 miesięcy.
‚
‚ Bon Bon (Cucurbita maxima)
Hybryda z rodziny Buttercup; ciemnozielone, lekko spłaszczone owoce (do ok. 2 kg), ciemnopomarańczowy, zwarty miążsż.
Można ją przechowywać przez ok. 3-4 miesiące.
‚
‚
Buen Gusto (Cucurbita maxima)
Odmiana hiszpańska, wyjątkowo dekoracyjna. Ma żółto-pomarańczowy, suchy miąższ, a owoce mogą ważyć ok. 7 kg.
Można ją przechowywać od 4 do 8 miesięcy.
‚
‚
Cha Cha (Cucurbita maxima)
Amerykańska hybryda z rodziny Kabocha. Owoce okrągłe, lekko spłaszczone (do 2 kg), miąższ ciemnopomarańczowy i suchy.
Można ją przechowywać przez ok. 3-4 miesiące.
‚
‚
Etna (Cucurbita maxima)
Nowa hybryda rodem z Australii (wyjątkowo produktywna). Owoce szare, okrągłe, lekko spłaszczone (waga ok. 5-6 kg), o wyraźnych ‘żebrach’ (przy okazji proszę o pomoc w sprawie fachowego nazewnictwa tych ‘żeber’ po polsku :)).
Miąższ lekko słodkawy, bardzo dobrej jakości. Można przechowywać od 7 do 12 miesięcy.
‚
‚ Everest (Cucurbita maxima)
Tak jak powyższa Etna – to również nowa hybryda rodem z Australii, o praktycznie identycznych cechach.
‚
‚ Green Delicious (Cucurbita maxima)
Odmiana amerykańska, bardzo popularna. Owoce w kształcie serca, ciemnozielone (waga od 2 do 5 kg), miąższ żółto-pomarańczowy, suchy, o lekko kasztanowym smaku.
Można ją przechowywać przez ok. 5-6 miesięcy.
‚
‚
Golden Delicious (Cucurbita maxima)
Odmiana amerykańska powstała ze skrzyżowania Green Delicious oraz Boston Marrow (istnieje od 1926 r.). Podobno szczególnie polecana w żywieniu dzieci i niemowląt ze względu na wyjątkowo wysoką zawartość witamin.
Owoce w kształcie serca, ciemnopomarańczowe (waga od 4 do 8 kg), miąższ żółto-pomarańczowy, suchy,zwarty, o lekko kasztanowym smaku.
Można ją przechowywać od 4 do 6 miesięcy.
‚
‚ Guatemalan Blue (Cucurbita maxima)
Dynia ‘bananowa’ rodem z Guatemali. Owoce zielone, lekko ‘prążkowane’, o wadze ok. 3-3,5 kg. Miąższ żółto-pomarańczowy, dość suchy.
Można przechowywać ok. 5 miesięcy.
Poniżej w towarzystwie pokazywanej już we wcześniejszych edycjach Festiwalu – Pink Jumbo Banana : ‚
‚ Pink Jumbo Banana (Cucurbita maxima)
Owoce mogą być dosyć pokaźnych rozmiarów (nawet do metra długości), waga od 5 do 20-30 kg (ten na zdjęciu waży niecałe 6 kg). Miąższ żółto-pomarańczowy, dość suchy.
Można przechowywać od 5 do 7 miesięcy.
‚
‚
Hayato (Cucurbita moschata)
To japońska odmiana, która potrzebuje dużo słońca i ciepła, nie w każdym klimacie więc dobrze rośnie. Owoce są dosyć małe (waga do kilograma), miąższ żółto-pomarańczowy, lekko słodki (niestety jest go dosyć mało… ;)).
Można przechowywać od 4 do 8 miesięcy.
‚
‚
Uchiki Kuri / Red Kuri, zwana najczęściej dynią Hokkaido (Cucurbita maxima)
Ciemnopomarańczowa skórka i mocno pomarańczowy, suchy miąższ o kasztanowym smaku. To niezwykle cenna dynia ze względu na wysoki poziom witaminy A oraz karotenu. Może długo ‘leżakować’, co dodatkowo podnosi jej wartości odżywcze. Dyni z tej rodziny nie musimy obierać ze skórki, co jest ich dodatkowym atutem ;) pod warunkiem rzecz jasna, iż bardzo dokładnie je umyjemy / wyszorujemy przed użyciem.
‚
‚ Melonette Jaspée de Vendée (Cucurbita pepo)
Owoce kremowo-żółte, podobne nieco do melona, skórka lekko ‘chropowata’. Miąższ pomarańczowy o delikatnym smaku. Częst używana do ciast czy konfitur.
Można przechowywać do 6 miesięcy. ‚
‚ Moonshine (Cucurbita maxima)
Nowa hybryda amerykańska. Biało-kremowe owoce, pomarańczowy miąższ dobrej jakości.
Można ją przechowywać od 4 do 9 miesięcy, w optymalnych warunkach nawet do roku.
‚
‚ Moranga Exposiçao (Cucurbita maxima)
Brazylijska odmiana o oryginalnym, lekko różowym kolorze (miąższ pomarańczowy). Waga do 5-6 kg.
Można przechowywać do 6 miesięcy. ‚
‚ Nagydobosi Sutötök (Cucurbita maxima)
Węgierska odmiana, wyjątkowo smaczna. Szaro-niebieskie owoce o wadze od 4 do 9 kg, żółto-pomarańczowy miąższ bardzo dobrej jakości.
Można przechowywać do 7 miesięcy, w optymalnych warunkach nawet dłużej. ‚
‚
Orange Magic (Cucurbita maxima)
Dynia z rodziny Hubbard. Owoce dosyć małe (waga do 2 – 2,5 kg), miąższ pomarańczowy, dosyć suchy, o orzechowym smaku.
Można przechowywać od 6 do 8 miesięcy. ‚
‚ Orangetti (Cucurbita pepo)
Dynie z rodziny ‘makaronowej’, rodem z Israela. Owoce koloru pomarańczowego (waga od 1 do 2 kg), miąższ jasnożółty.
Można przechowywać do 6 miesięcy. ‚
‚ Permanent (Cucurbita maxima)
Dynia rodem z Taiwanu. Owoce lekko spłaszczone, waga do 3 kg. Miąższ pomarańczowy, lekko ‘mączny’, bardzo dobrej jakości.
Można ją przechowywać ok. 5-8 miesięcy.
‚
‚ Potiron de Genève (Cucurbita maxima)
Dynia rodem z Genewy, która praktycznie zniknęła z uprawy i dopiero od 2007 roku ponownie została wprowadzona na rynek (dzięki KCB-Samen). Czerwono-pomarańczowe owoce, okrągłe i spłaszczone, miąższ żóąto-pomarańczowy, dosyć suchy, o lekko słodkim, owocowym smaku.
Można przechowywać do 8 miesięcy.
‚
‚
Saint (Cucurbita moschata)
Dynia rodem z Tajlandii. Owoce lekko spłaszczone, ‘nakrapiane’ , waga do 1,5 kg. Miąższ ciemnopomarańczowy, lekko słodki, o delikatnym smaku.
Można przechowywać od 7 do 10 miesięcy. ‚
‚ Sweet Berry / Sucrine du Berry (Cucurbita moschata)
Odmiana francuska w kształcie gruszki. Zielono-pomarańczowe owoce o wadze od 1 do 2 kg, które można zbierać zanim będą w pełni dojrzałe (dojrzewają w czasie ‘leżakowania’). Miąższ żółto-pomarańczowy, soczysty, lekko słodki.
Można przechowywać do 7 miesięcy, a nawet dłużej. ‚
‚ Sweet Meat (Cucurbita maxima)
Odmiana amerykańska o dosyć słodkim miąższu, idealna do deserów i ciast. Owoce o wadze 3 do 5 kg, miąższ ciemnopomarańczowy, dosyć suchy, dobrej jakości.
Można przechowywać do 9 miesięcy.
‚ ‚ Thunder (Cucurbita maxima)
Hybryda z rodziny Kabocha, bardzo produktywna. Owoce ciemnozielone, okrągłe i lekko spłaszczone. Miąższ ciemnożółty, dość suchy, o lekko kasztanowym smaku.
Można przechowywać od 4 do 8 miesięcy. ‚
‚
Yukigeshou (Cucurbita maxima)
Japońska odmiana potrzebująca dużo ciepła, bardzo produktywna. Owoce lekko spłaszczone, szare, ‘nakrapiane’, miąższ ciemnożółty, dosyć suchy, bardzo dobrej jakości.
Można ją przechowywać do 8 miesięcy.
‚
W tym roku tradycyjnie dokupiłam również kilka odmian, których regularnie używam w kuchni (pokazywałam je również w zeszłorocznym wpisie – klik) :
‚
‚
Kamo Kamo (Cucurbita pepo)
Te nieduże owoce (do 1 kg) świetnie nadają się np. do faszerowania i zapiekania. Można ją przechowywać ok. 4-7 miesięcy.
‚
‚ Winter Luxury (Cucurbita pepo) Jedna z bardziej interesujących smakowo odmian dyni. Miąższ o niezwykle wyjątkowym, delikatnym i subtelnym smaku.
Można ją przechowywać ok. 4-6 miesięcy. ‚
‚
oraz kilka ‚maluchów’ ;) – przede wszystkim do dekoracji :
‚
‚
I jeszcze :
- Delicata (Cucurbita pepo)
Jak sama nazwa wskazuje – to dynia o bardzo delikatnym smaku, dzięki czemu świetnie nadaje się również do przygotowania dań deserowych, lodów, konfitur. Najlepsze są te w miarę świeżo zerwane okazy, gdyż po upływie ok. 3 miesięcy miąższ Delicaty staje się dosyć ‚mączysty’.
‚
‚
- oraz Butternut, najbardziej chyba ‘uniwersalna’ dynia; miękka, ułatwiająca obieranie skórka, bardzo małe gniazdo nasienne (więc stosunkowo niewiele ‘odpadów’ ), a do tego dobrej jakości miąższ i przyjemny smak. Kupuję ją na farmie praktycznie przez całą zimę, jest to bowiem bardzo łatwo dostępna i popularna tutaj odmiana. ‚
‚
Polecam Wam również dynie z rodziny Buttercup (w tym roku dokupiłam dwie) mają bowiem niezwykle smaczny miąższ. ‚ ‚
‚
Jak pisałam już wcześniej, odpowiednio przechowywane dynie mogą przezimować długie miesiące (w zależności od odmiany rzecz jasna, nie wszystkie bowiem dobrze znoszą długie ‚leżakowanie’). Przyznacie jednak chyba, że jest to dosyć wyjątkowa naturalna ‚konserwa’, a przy tym jakże ozdobna! Do tego zdrowa, niskokaloryczna, i – przede wszystkim – niesamowicie uniwersalna, można z niej bowiem wyczarować praktycznie wszystko. Dlatego zdecydowanie warto się z dynią polubić. Tym bardziej, iż wśród tylu odmian z pewnością uda Wam się znaleźć tę ulubioną ;)
‚
Mam nadzieję, że zdjęcia i opisy dyni Wam się przydadzą (ciekawa jestem, czy zaglądają tu inni dynioholicy, nie tylko Ci kucharzący ;)).
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam już za niedługo na festiwalowe, dyniowe smakołyki :)
‚
* * *
‚
EDYCJA
Zainteresowanym nasionami dopisuję, iż można je kupić / zamówić bezpośrednio na stronie KCB-Samen (podaję linka do wersji angielskiej, strona jest również po niemiecku i francusku – można kliknąć na flagę na lewym bocznym pasku). Forma płatności to przelew bankowy (do przesyłki dołączona będzie faktura).
Życzę udanych zakupów! :)