Archiwa kategorii: zima

Warzywa sezonowe – zima

warzywazima2Już od prawie roku noszę się z zamiarem zapoczątkowania pewnego ‘cyklu’ ;) Nie wiem, czy to dobry pomysł czy nie (liczę więc że napiszecie mi, co o tym sądzicie ;)), chcę jednak w miarę regularnie pisać tu o produktach sezonowych. Choć dziś w supermarketach można kupić praktycznie każdy owoc czy warzywo przez cały rok, to warto choć od czasu do czasu przypomnieć sobie o ich sezonowości i porach roku, w których dany produkt najlepszy jest jakościowo.

Jak pewnie już wiecie, jestem ‘za’ spożywaniem tego, co sezonowe. Zimą nie goszczą w mojej kuchni pomidory, cukinia czy szparagi lub truskawki z drugiego końca świata. Czy przez to zimą zionie kulinarną nudą? Nie! Bowiem dostępne zimą warzywa i owoce dają nam naprawdę spore pole do popisu.

Jak każdy chyba ‘tęsknię’ rzecz jasna za nowalijkami, za warzywami i owocami pełnymi letniego słońca. Nie jest to jednak dla mnie problemem, by uzbroić się w cierpliwość i na nie poczekać ;) Czy choinka cieszyła by nas tak samo, gdyby była przez cały rok? Czy w lipcu mogła by cieszyć tak jak w Boże Narodzenie? Mnie z całą pewnością nie. A czekanie na coś to też przecież swoista przyjemność :)

Poza tym, kupowanie niesezonowych produktów, które przemierzyły pół Europy (lub świata…), nie jest niczym dobrym dla ekologii. Jak pisałam kilka miesięcy temu (klik klik) – pamiętajmy, że transport importowanych produktów nie tylko kosztuje, ale przede wszystkim zanieczyszcza środowisko, dlatego naprawdę – kiedy tylko to możliwe – warto pokusić się o kupowanie tego, co produkowane lokalnie. Co do produktów niesezonowych, to wiemy już, że naszpikowane są duuużą ilością chemii, a smakowo również niewiele mają wspólego z tymi sezonowymi (bardzo ważna notka na ten temat również tutaj – klik klik). Nie jest to więc dobre ani dla naszego zdrowia, ani dla naszego portfela, ani dla naszych kubków smakowych ;)

Jakie więc warzywa mamy do dyspozycji zimą? Co Pani Natura ma nam teraz do zaoferowania? Wbrew pozorom – całkiem sporo :)
*
legumeshiver
*
Na powyższym zdjęciu widnieje tylko część zimowych warzyw (wszak samych kapust mamy kilka rodzajów… ) ale z tego co widać, jest w czym wybierać. Choć wiem oczywiście, że w pewne warzywa nie zawsze łatwo jest się zaopatrzyć, tym bardziej że nie wszyscy niestety mamy własny ogródek (nad czym ja osobiście bardzo ubolewam…;) ).

Przejdźmy  do konkretów.

W naszym zimowym koszyku warzyw znaleźć możemy :

- przede wszystkim ziemniaki! Których z całą pewnością nigdy nie brakuje w naszych kuchniach ;) Ta niezwykle wszechstronna bylina gości na naszych talerzach pod wieloma postaciami : zupy, sałatki, puree, placki, pierogi, zapiekanki, tarty, chleby a nawet ciasta! (tak, tak – zerknijcie proszę do Tatter ;)) są dowodem na niesamowitą wszechstronność ziemniaka. Jak pewnie wiecie, istnieje kilka tysięcy jego odmian (w Peru utworzony został największy na świecie bank genów ziemniaka – szczegóły dla zainteresowanych tutaj – klik).

- marchewka – prócz tradycyjnej pomarańczowej również np. żółta i fioletowa. To warzywo nie potrzebuje chyba dodatkowych rekomendacji. Dodam więc może tylko, że świetnie smakuje np. z dodatkiem sezamu (ziaren lub oleju), także z kuminem lub kardamonem. Czy to w zupie, w surówce, czy w puree (na przykład tutaj – klik), czy nawet w cieście (jak w tym oto szwajcarskim marchewkowym – klik) – sposobów na jej przygotowanie mamy naprawdę sporo.

- korzeń pietruszki i pasternaku, z których również można wyczarować wiele wspaniałości; pozwolę sobie przypomnieć Wam ten oto ostatni pasternakowy wpis – klik, a przy okazji polecam Wam również świetny pomysł na pietruszkę Truskawkowej Ani :)

- seler – nie tylko jako dodatek do rosołu ;) Wspaniale smakuje np. zupa-krem z selera lub selerowe puree; jakiś czas temu jadłam też seler smażony w cieście naleśnikowym : ciasto nieco gęściejsze niż na tradycyjne naleśniki, dobrze przyprawione do smaku – u mnie bardziej na ostro; następnie bardzo cienkie plasterki selera obtaczamy w cieście i smażymy kilka minut z każdej strony, pycha! Poza tym możemy też ‘ożenić’ seler z imbirem czy orzechymi laskowymi, lub podać go w formie surówki np. z sosem ‘rémoulade’.

- buraki – pyszne również na surowo z dodatkiem wyrazistego sosu. Polecam też buraki pieczone, niesamowicie bowiem zyskują one na smaku; można użyć ich do sałatki, do tarty, do wszelakich przekąsek, można też zrobić z nich pyszną ‘pastę’ – na przykład do kanapek. Buraki świetnie czują się w towarzystwie koziego sera i orzechów, a także… czekolady! Tym, którzy jeszcze tego połączenia nie kosztowali, polecam np. ciasto przetłumaczone (i przetestowane ;) ) dla nas przez Polkę – klik.

- zimą królują również warzywa z rodziny kapustnych; kapusta biała, czerwona, jarmuż, brukselka (która u mnie akurat nie gości ;));  należące do tej grupy brokuły i kalafior niestety kończą swój sezon już na poczatku zimy. Traktowana nieco po macoszemu kapusta jest niesamowicie zdrowym warzywem. Zawiera sporo witaminy C i E, a także żelazo, magnez i miedź. Podobno zjadanie kapusty surowej, kiszonej lub gotowanej tylko raz w tygodniu może zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka jelita grubego o ponad 60%.
Tymianek, cząber, majeranek czy kminek zapewnią kapuście świetne towarzystwo.

- por to kolejne warzywo, które często gości zimą w mojej kuchni; uwielbiam na przykład porową zupę-krem z dodatkiem ziemniaków, czosnku i kuminu. Często mieszam lekko podduszonego pora z innymi, mniej wyrazistymi warzywami i używam go jako farszu do tart, pieczonych pierożków czy też – z dodatkiem soczewicy lub quinoa – do warzywnych kotlecików. Imbir, tymianek, orzechy czy gomasio również będą tutaj pasować. Całkiem niedawno po raz pierwszy jadłam pora z sosem z awokado i muszę przyznać, że było to dosyć ciekawe smakowo połączenie.

- cykoria – endywia oraz sałatowa (sałatowa to ta koloru bordo w dolnym lewym rogu), nadaje się nie tylko do sałatek, lecz również do gotowania i zapiekania. Pamiętajmy jednak, że jej białe części zawierają sporo goryczki, by się jej pozbyć należy więc je odciąć. Cykorię możemy poddusić kilka minut na patelni i serwować ją z lekkim sosem typu vinaigrette lub użyć jej jako farsz do tarty np. Możemy też ją zapiec np. pod beszamelem (np. każdą cykorię – możemy ją wcześniej lekko podgotować – zawijamy w plasterek szynki, zalewamy beszamelem, posypujemy stratym serem i zapiekamy). Jest to warzywo bogate w żelazo, magnez, wapń, potas i fosfor, warto więc włączyć je do naszego zimowego menu.

- rzepa (również czarna rzepa) oraz brukiew zdecydowanie rzadziej goszczą w naszej kuchni. Dawniej były to bardzo popularne warzywa, dziś jednak odeszły nieco w zapomnienie. Przyznaję, ich smak jest nieco specyficzny, jednak odpowiednio doprawione mogą przekształcić się w całkiem smaczne danie.

- topinambur to kolejne z nieco zapomnianych warzyw; bogaty w potas, fosfor, żelazo i tiaminę (witamina B1), w smaku przypomina nieco smak karczocha (dlatego też nazywany jest ‘karczochem biednych ;) ). Można spożywać go ugotowanego na parze, można robić z niego wszelakie zupy-krem czy zapiekanki. Chętnych odsyłam do nieco wcześniejszego wpisu – klik, gdzie wspominałam już o topinamburze (i gdzie znajdziecie np. przepis na zupę z jego dodatkiem)

*

*skorzonera

- skorzonera (czarna salsefia) to w Polsce chyba nadal dosyć rzadkie warzywo. Bogata przede wszystkim w witaminy z grupy B oraz w potas, wapń i magnez, w smaku przypomina nieco szparagi (często nazywana jest ‘zimowym szparagiem’). Obierając korzenie skorzonery umieszczajmy je od razu w naczyniu z wodą z dodatkiem soku cytrynowego, by warzywo nie sczerniało. Do obierania jej dobrze jest też zaopatrzyć się w gumowe rękawiczki, skorzonera bowiem wydziela mocno klejący się sok.
Możemy ugotować ją w wodzie (z dodatkiem soku z cytryny właśnie) lub na parze i podać z podobnym sosem jak szparagi. Możemy po ugotowaniu pokroić ją w plasterki i poddusić np. z dodatkiem czosnku, natki pietruszki, odrobiny papryki czy nawet orzechów laskowych. Możemy też przygotować z niej pyszną zupę – krem.
Zainteresowanym polecam również wpis Komarki o skorzonerze, dodatkowo okraszony pięknymi zdjęciami :)

*
roszponkaklaytonia
*
- z typowo zimowych sałat mamy aktualnie do dyspozycji roszponkę (na zdjęciu po prawej) oraz klajtonię przeszytąClaytonia Perfoliata – (na zdjęciu po lewej). Obydwie zawierają bardzo dużo witaminy C (o wiele więcej niż tradycyjna sałata) szczególnie zimą więc są one bardzo cenne dla naszego organizmu. I roszponkę i klajtonię możemy konsumować również lekko podduszone (jak świeży szpinak) lub w formie zupy-kremu (pyszna!).
O klajtonii wspominałam Wam jakiś czas temu, a propos jej ‘letniej’ wersji (wpis tutaj – klik).

*

Nadal też możemy jeszcze rozkoszować się niektórymi odmianami dyni (przynajmniej teoretycznie, w praktyce bowiem nie wszystkie sklepy czy stragany są teraz w nią zaopatrzone).
*

dyniapieczona

(zainteresowanych przepisami z dyni, których ominął ‘dyniowy festiwal’ zapraszam do lektury kilku wpisów m.in. tutaj; dodatkowo klikając na dyniowy baner na prawym pasku bloga traficie na spis wszystkich wspaniałych potraw przygotowanych przez uczestników Festiwalu)

*

Praktycznie każde z tych zimowych warzyw można przygotować na wiele sposobów. Mogą być spożywane w surówkach, gotowane, duszone, pieczone. Możemy zrobić z nich pyszną zupę, puree, kotleciki warzywne, tarty, zapiekanki, wszelakie warzywne omlety / frittaty, możemy też na przykład użyć ich jako farszu do pierożków (pieczonych lub gotowanych). W połączeniu z ryżem, kaszami, soczewicą czy quinoa – za każdym razem otrzymamy coś innego. Warto też eksperymentować z ziołami i przyprawami – wszak to one dodają potrawom wyrazistości i charakteru.

Warto też oczywiście korzystać z mrożonek czy domowych przetworów, by urozmaicić nasz zimowy jadłospis. Dobrej jakości przecier z dojrzałych latem na słońcu pomidorów wprawdzie ich nie zastąpi, ale z całą pewnością będzie smakował lepiej niż pomidory, które aktualnie kupić można w sklepie.

*

To tyle na dziś.

Ciekawa jestem, czy choć częściowo Was przekonałam, że zimowe warzywa wcale nie są takie złe? ;)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Zupa-krem z pasternaku i batatów

Moim postanowieniem na ten Nowy Rok powinno być chyba to, aby częściej gotować potrawy z moich nowych książek kucharskich ;) Przybyło mi ich trochę ostatnimi czasy, ale jakoś trudno mi się zmobilizować do konkretnego działania… Tak więc postanawiam i obiecuję (sama sobie, ale to już coś !) że powoli zacznę zmieniać ten stan rzeczy. Faktem jest, że niektóre książki same w sobie są piękne i choćby dlatego lubię je mieć. Inne, mniej efektowne, lecz za to z prostymi, zawsze udającymi się przepisami. Oraz te, przez które traciłam ochotę na testowanie nowych dań, gdyż nie zawsze wszystko się udawało lub nie smakowało tak jak myślałam… Staram się jednak nie tracić entuzjazmu, a jako dowód przedstawiam Wam ostatnio przetestowany przepis na zupę z pasternaku i słodkich ziemniaków.

soupelivre

Przyznaję, że tych dwóch warzyw nigdy wczesniej nie jadłam razem. Pasternak dodawałam do zup lub puree, a bataty robiłam często zapiekane. Dlatego też szczególnie zaciekawił mnie przepis na zupę z tymi dwoma warzywami jednocześnie (nota bene bardzo lubie nie tylko smak, ale i kolor batatow ; ślicznie wyglądają i przed i po ugotowaniu ;)
Przyznaję, że smak tej zupy przeszedł moje oczekiwania i bardzo nam przypadł do gustu. Na stałe więc wchodzi do moich ‘ulubionych’ :)
Do Waszych może też? ;)

 

copie-de-soupelegumes2

Zupa-krem z pasternaku i batatów

250 g pastarnaku
250 g batatów
1 ziemniak
20 g masła*
1 cebula
1 litr rosołu / bulionu
szczypiorek
gałka muszkatołowa
sól, pieprz
śmietana (crème fraiche)

*ja użyłam oliwy z oliwek

Warzywa obrać, umyć i pokroić na kawałki. Masło roztopić, dodać poszatkowaną cebulę i poddusić ją ok. 5 min (uważać, by nie zbrązowiała). Następnie dodać warzywa i również poddusić je ok. 5 min regularnie mieszając. Wlać ciepły bulion, doprawić do smaku, zagotować po czym gotowac na wolnym ogniu przez 30 min. Zmiksować zupę, dodać gałkę muszkatołową (do smaku) ; przed podaniem można dodać ‘kleksa’ śmietany oraz posypać drobno pokrojonym szczypiorkiem.

soupeleg2

W oryginalnym przepisie są jeszcze 2 żółtka, które należy rozkłócić w 200 ml smietany (crème fraiche) i które należy dodać do zupy juz po zmiksowaniu jej, nadal gotując kilka minut na wolnym ogniu. Nie zrobiłam tego, gdyż po zmiksowaniu warzyw zupa miała tak piękny kolor, że nie chciałam go ‘zepsuć’ i dlatego dodałam tylko kleksa crème fraiche tuż przed degustacją. A do jednej porcji zupy dodałam moją ukochaną posiekaną świeżą kolendrę zamiast szczypiorku.

Gorąco polecam!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Placki ziemniaczano-cebulowo-szpinakowe

Kilka tygodni temu kupilam ciekawie wygladajaca ksiazke z kuchni wegetarianskiej. Niestety dopiero teraz znalazlam czas na przetestowanie kilku przepisow. Pierwszym, ktory mi sie spodobal sa pikantne ziemniaczano – cebulowo – szpinakowe placki. Bardzo lubie mlody, swiezy szpinak (ktorego smak – wedlug mnie – niewiele ma wspolnego z tym mrozonym czy gotowanym) dlatego mozliwosc wykorzystania go w innej wersjii niz ‘salatkowej’ bardzo mi sie spodobal.

Podaje Wam przepis oryginalny, lekko tylko przeze mnie zmodyfikowany (a konkretnie sposob wykonania), lecz z doswiadczenia juz wiem, ze najlepiej jest najpierw rozrobic make z ciecierzycy z woda, a dopiero potem dodac reszte skladnikow.

*


Placki ziemniaczano-cebulowo-szpinakowe

na ok. 16 sztuk

300 g maki z ciecierzycy
600 g surowych startych ziemniakow
400 g poszatkowanej cebuli (dalam mniej)
100 g poszatkowanego mlodego szpinaku
4 zabki czosnku
1 lyzeczka chili (dalam mniej)
1/2 lyzeczki mielonego kuminu (dalam cala)
1 lyzeczka soli (dla mnie bylo to za malo…)
1/4 lyzeczki mielonej kurkumy (dalam wiecej)
1 lyzeczka garam masala
1/4 lyzeczki proszku do pieczenia (nie dalam)
garsc swiezej miety (ja dalam ‘w zamian’ moja ukochana kolendre)
+ oliwa/olej do smazenia

Make z ciecierzycy wymieszac z woda tak, aby otrzymac konsystencje dosc gestej papki; dodac reszte skladnikow, wszystko dokladnie wymieszac (jesli konsystencja jest zbyt sucha, dodac jeszcze wody) i odstawic na ok. 20 min. Nastepnie formowac sredniej wielkosci placki i smazyc je na oliwie/oleju na zloty kolor (ok. 10 min)
Podawac z raita (jogurt + ogorek + sok z cytryny + przyprawy), kawiorem z baklazana lub innym tego typu sosem/dipem.

(przepis z ksiazki ‚Recettes végétariennes’ – Marabout Chef)
*

*

Ja podalam je z kawiorem z baklazana wlasnie, z zeszlorocznych zapasow.

Oto przepis :

Kawior z baklazana

3 sredniej wielkosci baklazany
3 pomidory
1 cebula
natka pietruszki
czosnek
oliwa
sol do smaku

Baklazany umyc i przeciac (na dlugosc). Zawinac w folie aluminiowa, wlozyc
do nagrzanego do 200° piekarnika i piec ok. 45 min. W tym czasie posiekana drobno cebule przysmazyc, dodac bardzo drobno pokrojone pomidory, doprawic i dusic ok. 30 min. na wolnym ogniu. Z baklazanow wybrac miazsz, zmiksowac i wymieszac z pomidorami. Dodac rozgnieciony czosnek i pietruszke; doprawic do smaku.
Podaje to danie czesto jako sos (jak wyzej), lub np. z tostami jako aperitif (mozna lekko posypac startym parmezanem). W kazdej wersji jest przepyszny. Mozna go tez zapasteryzowac, co bardzo przydaje sie zima ;-)

Zycze smacznego!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email