Dżem / marmolada z aronii

aronia_dzem01
O aronii wspominałam Wam na początku roku, à propos tego wpisu – klik. Jeśli tylko macie taką możliwość, to polecam Wam ten prawdziwy skarb natury, który ma niezwykle korzystny wpływ na nasz organizm (by się nie powtarzać, zainteresowanych odsyłam do tego oto artykułu – klik).
Gdy tylko mogę, to robię jesienią zapas aronii i mrożę jej owoce, a później dodaję ją do jesienno-zimowych soków warzywnych. Często też spożywamy aronię w formie suszonej, którą dodaję do inych mieszanek bakaliowych (również np. do ciast czy deserów, np. do crumble). Przyznaję, iż samych soków z aronii nie przygotowuję w domu, spożywamy ich bowiem tak duże ilości, że niestety miejsca na ich przechowywanie zdecydowanie by mi zabrakło… Soki więc kupuję, zawsze ekologiczne, naturalne, bez dodatku cukru. Za to chętnie przygotowuję kilka słoiczków dżemu / marmolady (niestety co roku i tak jest ich za mało… ;)).
Dżem z aronii można przygotować dokładnie tak samo jak z owoców czarnego bzuklik. I podobnie jak czarny bez, można łączyć ją również z innymi owocami, np. z jabłkami, gruszkami, malinami / truskawkami, jeżynami, a nawet z brzoskwiniami czy nektarynkami (również dodatek wody różanej świetnie tutaj pasuje, ale wiem, że nie wszyscy lubią jej smak i aromat). Możemy też dodać szczyptę ulubionej przyprawy : będzie pasować tu np. cynamon, imbir czy kardamon.

Dodatek soku z cytryny powoduje szybsze tężenie dżemu (dzięki dodatkowym pektynom), a przy okazji niweluje lekką goryczkę / cierpkość aronii, choć mnie ona akurat nie przeszkadza, wręcz przeciwnie – to jest właśnie główna charakterystyka aronii. Często poleca się zbiory aronii po pierwszych przymrozkach, jeśli jednak nie macie takiej możliwości (ja mogłam ją mieć albo teraz, albo nigdy…), to możecie ewentualnie ją uprzednio zamrozić, choć szczerze mówiąc nie zmienia to jakoś bardzo wyraźnie smaku przetworów.

aronia_dzem2
Dżem / marmolada z aronii, z dodatkiem jabłek i gruszek

1 kg aronii
500 g jabłek (waga po spreparowaniu)
500 g gruszek (waga po spreparowaniu)
sok z 1 cytryny
ok. 500 g cukru

Owoce aronii umyć, odzielić od gałązek, przełożyć je do rondelka, dodać odrobinę wody, zagotować i gotować na wolnym ogniu, mieszając od czasu do czasu.
Jabłka i gruszki pokroić w małą kostkę (lub zetrzeć na tarce) i dodać do aronii wraz z cukrem i sokiem z cytryny (możemy też dodać sporą szczyptę cynamonu, imbiru czy kardamonu). Gotować do otrzymania odpowiedniej konsystencji* (aż skórki aronii odpowiednio zmiękną i wszystkie owoce się ‘rozpadną’). Przełożyć do wyparzonych / wypieczonych suchych słoików i natychmiast szczelnie zamknąć. Można dodatkowo zapasteryzować – klik.

* do sprawdzania konsystencji dżemu zazwyczaj poleca się tzw. metodę talerzykową : na umieszczony uprzednio w zamrażalniku talerzyk wlewamy nieco dżemu i jeśli zastyga on bardzo szybko (marszcząc się lekko na powierzchni pod wpływem dotyku) to dżem jest gotowy

Tak jak pisałam wyżej, dżem ten można przygotować też nieco inaczej, tak jak ten z czarnego bzu :

- owoce przygotować jak powyżej, zasypać je cukrem, lekko rozgnieść widelcem i odstawić na min. 12 godzin (można je w tym czasie przemieszać), następnie dodać połowę soku z cytryny, zagotować i gotować na wolnym ogniu mieszając od czasu do czasu; w połowie gotowania dodać resztę soku z cytryny i gotować do otrzymania odpowiedniej konsystencji

- można też osobno rozgotować jabłka i gruszki i dodać je dopiero w końcowym etapie smażenia aronii (gdy owoce są już odpowiednio miękkie), ja jednak z lenistwa wybieram opcje jednogarnkową ;)

-  jeśli nie lubimy pestek w dżemie, owoce możemy potraktować podobnie jak na galaretkę, czyli gotować je najpierw przez kilka minut z dodatkiem wody (bez cukru), następnie przetrzeć je przez sito, odcedzić sok, przelać go do rondla i gotować z dodatkiem cukru, soku z cytryny i pozostałych owoców aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji (tradycyjnie używa się takiej samej ilości cukru co otrzymanego soku z owoców, choć u mnie jest go zazwyczaj mniej…


Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Marokańska sałatka z pomidorów i papryki

salatka_marokanska_warzywa
Wrzesień to idealna pora by wykorzystać w naszej kuchni paprykę i dojrzałe pomidory. A jeśli mogę dodać do tego kumin i świeżą kolendrę, to niewiele więcej do szczęścia mi potrzeba ;)
To było kolejne danie na ostatnim naszym ogródkowym biesiadowaniu. Przepisem podzieliła się kiedyś moja koleżanka z pracy, Marokanka z krwi i kości (merci Nadia! :)), u której sałatka ta gości niezwykle często (sałatka ta przygotowywana jest podobnie jak marokańska taktouka, jednak w przypadku tej ostatniej wszystkie składniki są duszone na patelni).
Przepis jest banalnie prosty, a lista składników wyjątkowo krótka : zielona papryka, pomidory, czerwona cebula, kumin, świeża oliwa i dobra oliwa (najlepiej marokańska rzecz jasna! ;)). Niektórzy przygotowują tę sałatkę również z dodatkiem czerwonej papryki i natki pietruszki (często też pół na pół z kolendrą), warto więc dostosować ingrediencje do wymogów naszego podniebienia ;)
Jak wiadomo – im mniej składników, tym lepszej muszą być one jakości, koniecznie więc użyjcie tutaj jak najlepszych, dojrzałych pomidorów i doskonałej, aromatycznej oliwy.

(przepis dodaję do tegorocznej paprykowej listy Shinju – klik)

salatka_marokanska1
Sałatka marokańska z pomidorami i papryką

ok. 400 – 500 g zielonej papryki (lub pół na pół z czerwoną)
ok. 400 – 500 g pomidorów
1 średnia czerwona cebula
świeża kolendra
kumin (u mnie mielony)
sól, pieprz
2-3 łyżki oliwy

Piekarnik rozgrzać do 220 – 230°C (najlepiej z funkcją ‘grill’).
Paprykę umyć, osuszyć, ułożyć na wyłożonej papierem blasze i opiec z każdej strony aż skórka będzie lekko czarna (lub opalić nad płomieniem kuchenki). Przełożyć paprykę do hermetycznego naczynia (używam szklanego) lub do worka, szczelnie zamknąć i pozostawić do wystygnięcia. Następnie obrać paprykę ze skórki, oczyścić z nasion i pokroić w małą kostkę.
Pomidory sparzyć (wkładamy je na ok. minutę do wrzątku, a następnie natychmiast przekładamy do lodowatej wody), obrać ze skórki, pozbawić nasion i pokroić w kostkę.
Cebulę bardzo drobno pokroić (Nadia ściera ją na tarce, by była jak najdelikatniejsza), kolendrę poszatkować.
Wymieszać wszystkie składniki, dodać kilka łyżek oliwy, doprawić solą, pieprzem i kuminem, schłodzić w lodówce.
Serwować jako przystawkę lub jako dodatek do mięsnych tajine, do szaszłyków czy do ryby.

salatka_marokanska2

*   *   *

A na koniec wieści z zupełnie innej ‘beczki’ (dyniowej ;)).
Wczoraj po raz pierwszy w tym sezonie odwiedziliśmy dyniowe farmy i rozmawialiśmy z ich właścicielami. Niestety nasze chłodne i praktycznie bezsłoneczne tegoroczne tutejsze lato odbiło się nie tylko na samych plonach (praktycznie 50% dyni mniej w porównaniu do poprzednich lat), ale przede wszystkim na ich smaku : brak potrzebnego im w lipcu i sierpniu słońca sprawił, że ich miąższ ma mniej intensywny kolor i smak, i niestety nic już tego teraz nie zmieni :( Kilka odmian zupełnie nie zaowocowało (te, które wymagają najdłuższego czasu dojrzewania i maksymalnego nasłonecznienia), niektóre zaś wytworzyły 4-5 sztuk owoców, gdy zazwyczaj było ich kilkadziesiąt (przezornie więc już je zarezerwowałam ;)). W związku z powyższym obawiam się więc, że w tym roku dyni będzie w domu niestety zdecydowanie mniej (co nie przeszkodzi oczywiście w zorganizowaniu naszego kolejnego Festiwalu! :))


Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Pikantna sałatka ziemniaczana, nie tylko na grilla

salade_pDt_sauce2
Na ostatnie wrześniowe grillowanie (pogoda na szczęście w minione dwa weekendy była idealna!) przygotowałam sałatkę ziemniaczaną, która zazwyczaj cieszy się sporą popularnością. Tym razem zrobiona została odrobinę inaczej, inspirowana przepisem z sierpniowego numeru ‚Jamie Magazine’ (oryginał pochodzi z książki ‘Cairo Kitchen Cookbook’ Suzanne Zeidy, która już trafiła do mojej amazonowej poczekalni...). Jest to szybka i banalnie prosta receptura, której clou jest uzależniający, aromatyczny sos (można przygotować go na dwa sposoby). Poniżej nieco zmodyfikowany oryginał, a dodatkowe uwagi pod przepisem (na prośbę Mopsa dołączy on do tegorocznej kolekcji psiankowej – klik ;)).

salade_pDt2
Sałatka ziemniaczana

500 g małych ziemniaków
2 łyżki koncentratu pomidorowego
3 łyżki oliwy
sok z 1 cytryny lub 2 limonek
ok. ¼ – ½ łyżeczki chilli w proszku (w oryginale 1 ł.)
ok. ½ – ¾ łyżeczki mielonego kuminu
2-3 ząbki czosnku
2-3 cebule dymki, drobno pokrojone
garść świeżej kolendry, posiekanej
sól, pieprz
opcjonalnie – otarta skórka z ½ cytryny / limonki

Ziemniaki ugotować w mundurkach w osolonej wodzie. Odcedzić, lekko przestudzić, a następnie pokroić na ćwiartki / ósemki.
W miseczce dokładnie wymieszać koncentrat pomidorowy, oliwę, sok z cytryny / limonki, przyprawy oraz przeciśnięty przez praskę czosnek, posolić / doprawić do smaku, a następnie wymieszać sos z ziemniakami, posiekaną cebulą dymką oraz kolendrą. Pozostawić do ‘przegryzienia’.

salade_pDt1
Uwagi :
- w oryginale zamiast kuminu używa się ½ łyżeczki mielonego ziela angielskiego, ja jednak zdecydowanie wolę tutaj kumin; można też dodać tu np. odrobinę mielonej kolendry czy imbiru
- koncentrat można też wcześniej chwilę gotować z dodatkiem przypraw – podobnie przygotowują tego typu sałatki moi uczniowie…
(koncentrat polecam ze słoiczka…)
- w oryginale dodaje się tutaj sok z 2 cytryn, jednak dla mnie to zdecydowanie za dużo
- jeśli nie lubicie świeżej kolendry, możecie ewentualnie zastąpić ją natką pietruszki (ale to już oczywiście nie to samo… ;))


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email