Lekki jasny chleb śląski

light_silesian_bread0003
Mimo bardzo intensywnego weekendu (gruntowne przemeblowanie + wiosenne, lekko spóźnione ;) ‘odgruzowywanie’ i oczyszczanie przestrzeni z tego, co stało się zbędne…) nie mogłam powstrzymać się od upieczenia kolejnego chleba. Od kiedy reaktywowałam zakwas, w każdy weekend kuchnię znów wypełnia zapach świeżego pieczywa.* Wracam do ulubionych receptur sprzed kilku lat i odszukuję te, których nie udało mi się wtedy przetestować. A później ważę, mieszam, zagniatam… I cierpliwie czekam na rezultat, mając nadzieję, że konsystencja, smak i struktura miąższu mnie nie zawiedzie.

Wczoraj ponownie upiekłam jeden z chlebów, który najbardziej przypomina mi smak tego z dzieciństwa. To lekki chleb pszenno-żytni, który znacie już może jako ‘Light Silesian Rye’ lub ‘Lekka chleba’** z przepisu Daniela Leadera (z książki ‘Local Breads’). Chleb jest dokładnie taki, jaki lubię – lekko wilgotny, o delikatnym miąższu i niepowtarzalnym polskim smaku. Zdecydowanie jeden z ulubionych (Ci, którzy mieszkają ‚na obczyźnie’ najlepiej chyba wiedzą, jak może czasami brakować nam tego smaku…).
Tym razem część mąki pszennej zastąpiłam orkiszową, czasami do ciasta dodaję też odrobinę zmielonego kuminu (najchętniej dodawałabym go absolutnie wszędzie ;)). Przepis jak najbardziej godny polecenia, szczególnie tym, którzy tęsknią do polskich smaków :)

* o tym, dlaczego chleb pachnie możecie przeczytać w tym oto wpisie Wisły – klik; na jej blogu znajdziecie również sporo ciekawych receptur chlebowych, które serdecznie Wam polecam

**przepisy na ten chleb zamieściły już kilka lat temu na swoich blogach Tatter – kilk i Mirabbelka – kilk

light_silesian_bread1

Lekki jasny chleb śląski (‘Light Silesian Rye’ / ‘Lekka chleba’)

zaczyn :
50g aktywnego* zakwasu żytniego
75g letniej wody
75g jasnej mąki żytniej

*dokarmionego 12-24 godziny przed pieczeniem i pozostawionego w temperaturze pokojowej

Zakwas wymieszać z wodą, dodać mąkę i wymieszać (powstanie dosyć gęsta masa). Szczelnie przykryć folią i odstawić na 8-12 godzin w temperaturze pokojowej.

ciasto właściwe:
200g zaczynu (jak wyżej)
250-270 g wody (w oryginale 300 g)
500g pszennej mąki chlebowej*
½ łyżeczki drożdży instant (w oryginale 1 łyżeczka)
10 – 12g soli
2 łyżeczki kminku do posypania (ja pomijam, dodając w zamian ok. ½ łyżeczki zmielonego kuminu do ciasta)

*tym razem użyłam 250 g jasnej mąki orkiszowej (16 g białka) + 250 g mąki pszennej (typ 812 – Ruchmehl / farine bise – 14 g białka)

Zaczyn dokładnie wymieszać z wodą, następnie dodać drożdże, wymieszać i odstawić na chwilę. Mąkę wymieszać z solą, dodać do zaczynu i wyrobić ciasto (ręcznie – przez ok. 10 minut, mikserem – ok. 8 minut na średnim biegu). Ciasto ma być gładkie i elastyczne, będzie jednak dosyć lepkie.
Przełożyć ciasto do wysmarowanej olejem / oliwą miski, szczelnie przykryć folią i odstawić do wyrośnięcia na ok. 2-2,5 godziny, aż ciasto podwoi objętość (by wzmocnić strukturę ciasta, dodatkowo składałam je co 45 minut).
Przełożyć wyrośnięte ciasto na lekko wysypany mąką blat, uformować bochenek i przełożyć (złączeniem do góry) do wyłożonego ściereczką i obficie wysypanego mąką koszyka; włożyć koszyk do dużego foliowego worka (uważamy, by nie dotykał ciasta) i pozostawić do wyrośnięcia na ok. 1,5 godziny (ma podwoić objętość).
Mniej więcej 45-60 minut przed pieczeniem nagrzać piekarnik do 240°C.
Wyrośnięty bochenek przełożyć na łopatę (lub mniejszą blaszkę, z której zsuniemy chleb do piekarnika) i – jeśli posypujemy kminkiem – spryskać chleb wodą, posypać kminkiem i (ewentualnie) naciąć w kilku miejscach.
Piec chleb z parą (wkładamy do piekarnika miseczkę z niewielką ilością wody ) ok. 12-15 minut w 240°C, a następnie obniżyć temperaturę do 220° i piec chleb jeszcze ok. 30 minut (wtedy już bez pary). Wystudzić na kratce.

Uwagi :
- ilość użytej wody zależy również od typu mąki i jej wilgotności; przy zalecanych 300 g ciasto jest u mnie zdecydowanie zbyt luźne i nie trzyma później kształtu podczas pieczenia;
- zamiast koszyka do wyrastania możemy oczywiście użyć jakiegokolwiek innego naczynia wyłożonego ściereczką i wysypanego mąką; chleb możemy też upiec w foremce, szczególnie wtedy, jeśli ciasto jest dosyć luźne
- czas i temperaturę pieczenia należy dostosować do naszego piekarnika; Mirabbelka piecze ten chleb np. w 230°C, u mnie jednak efekty są lepsze, gdy w początkowej fazie piekę chleb przez 10-15 minut w wyższej temperaturze, a później nieco ją obniżam (tak jak radzi również Tatter)

light_silesian_pesto
Do chleba idealnie pasowało niedzielne pesto szparagowe z dodatkiem świeżego sera owczego prosto z farmy (to była dzisiejsza ‘lunchowa’ kanapka do pracy :)). Ale o pesto będzie więcej już w następnym wpisie… :)


Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego tygodnia! A ja wracam do skręcania mebli ;)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Rabarbarowo-kokosowe crumble

crumble_rhub_coco02
Podobno dobre rzeczy przychodzą do tych, którzy czekają. I choć nie do końca w to wierzę (czasami zdecydowanie trzeba temu czekaniu trochę pomóc ;)), to cierpliwie wciąż czekam na kolejne tegoroczne nowalijki. A w tym roku trzeba się będzie wyjątkowo uzbroić w cierpliwość, gdyż zima, która z lekka się ‘zasiedziała’, opóźnia warzywno-owocowe plony. Na szczęście od kilku tygodni jest już rabarbar, co zdecydowanie czekanie nam umila ;)
Co roku na ‘pierwszy ogień’ idzie rabarbarowe crumble; bywa w wersji ‘duńskiej’ – z dodatkiem płatków owsianych w kruszonce, bywa w wersji migdałowej lub kokosowej. Tym razem to ta kokosowa zainaugurowała tegoroczny sezon rabarbarowy :)
Poniżej ostatni weekendowy crumble; były też te oto kokosowe bułeczki – klik w formie ciasta z rabarbarem, niestety nie doczekały się zdjęć – może następnym razem będą mieć więcej szczęścia (a ja – czasu ;)).

crumble_rhub_cocos
Rabarbarowo-kokosowe crumble

na 4 małe porcje

500 g rabarbaru
ok. 70 g cukru (lub kilka łyżek miodu, syropu z agawy etc.)
1-2 łyżeczki maizeny (można pominąć)

60 g mąki orkiszowej, razowej
60 g wiórków kokosowych
ok. 30-40 g jasnego cukru trzcinowego (używam zmielonego)
1 małe starte ziarno tonki (lub nasiona z 1 laski wanilii)
ok. 40 ml oliwy / oleju (lub tłuszczu kokosowego czy rozpuszczonego masła)

Piekarnik nagrzać do 180-200°C.
Natłuścić formę do zapiekania (jedną większą lub 2-4 indywidualne).
Wiórki kokosowe lekko zrumienić na suchej patelni.
Rabarbar umyć, osuszyć i pokroić. Wymieszać z cukrem i maizeną i przełożyć do natłuszczonej formy do pieczenia. Mąkę wymieszać z wiórkami kokosowymi, cukrem i startą tonką / wanilią, a następnie dodawać powoli oliwę / olej mieszając tak, by utworzyć kruszonkę. Posypać nią rabarbar i piec ok. 25-30 minut, aż kruszonka dobrze się zrumieni, a rabarbar będzie odpowiednio miękki. Podawać na ciepło, np. z dodatkiem jogurtu, gałki lodów lub crème fraîche.

crumble_rhub_coco3
Po wcześniejsze rabarbarowe przepisy odsyłam Was do zakładki rabarbarklik. Znajdziecie tam ciasta, drożdżowe bułeczki, desery, napoje i syropy, dżemy… Sporym powodzeniem cieszy się zeszłoroczne ciasto rabarbarowo-kokosoweklik oraz wcześniejsze migdałowo-kokosowe. Z niecierpliwością czekam też na truskawki, gdyż ich mariaż z rabarbarem jest wyjątkowo udany (niestety truskawki dopiero powoli zaczynają kwitnąć i będą w tym roku raczej mocno spóźnione…).
Przy okazji namawiam Was też do mrożenia rabarbaru, by móc później wykorzystać go np. do pysznego dżemu z dodatkiem moreli lub innych późniejszych sezonowych owoców.


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Szparagi – sałatka na poniedziałek (II)

salade_asperges_radis001
Kolejna weekendowa sałatka, która trafiła do dzisiejszego ‘lunchowego’ pudełka, bardzo podobna do tej poprzedniej (korzystam z faktu, iż w takiej wersji sałatka świetnie smakuje również na zimno, więc często jest to moja ‚pracowa baza sałatkowa’ ;) ). I tym razem użyłam pieczonych szparagów (z dodatkiem skórki cytrynowej) i dodałam plasterki rzodkiewki oraz pieczone słodkie ziemniaki; do tego musztardowo-szczypiorkowy vinaigrette (tak jak w zeszłorocznym przepisie – klik). I oczywiście quinoa, która idealnie do takich sałatek pasuje.

A oprócz szparagów, w weekend ponownie gościł w kuchni również rabarbar oraz kolejny chleb. Ale o tym już w następnych wpisach…

salade_asperges_radis002

Poniedziałkowa sałatka ze szparagami (II)

- ugotowana komosa / quinoa (szczegóły tutaj – klik)
- plastry (ok. 1,5 cm) upieczonych słodkich ziemniaków (pieczone ok. 15 min w 220°C)
- zielone szparagi – upieczone lub ugotowane na parze (odłamujemy zdrewniałe końcówki szparagów i – jeśli je pieczemy – skrapiamy je oliwą wymieszaną z otartą skórką z cytryny i odrobiną soku, solimy i pieczemy w 220°C, ok. 7-10 minut, w zależności od grubości szparagów, mają pozostać lekko chrupkie; jeśli szparagi gotujemy – gotujemy je ok. 3 minuty, a następnie natychmiast przekładamy do naczynia z zimną wodą; jeśli są grubsze – gotujemy je nieco dłużej)
- rukola
-plasterki rzodkiewki
- vinaigrette (podobny jak tutaj – klik) : ok. 3 łyżki oliwy + 1-1,5 łyżki soku z cytryny + ½ – ¾ łyżeczki musztardy + drobno posiekana cebula dymka (osobno biała i zielona część), szczypiorek, sól i pieprz do smaku

Smacznego!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email